29 czerwca 2013
29 czerwca 2013, sobota ( na powrót )
tuż przed północą. pada deszcz. jestem sama w domu nie licząc kota i psa /nie mają imion, to żywe zwierzęta/.
znam się na horrorach i wiem, że te prawdziwe najbardziej straszą w życiu. dzieją się nie przez obraz i wyobraźnię ale resztę zmysłów. oglądam dom duchów i - nic to - myślę, obserwując lewitującą aktorkę. nie boję się, że zmarli wrócą pogrzebać nadzieję na zmartwychwstanie o względnie korzystnym wyglądzie i dobrym samopoczuciu.
ciemno. koraliki deszczu turlają się po szybie przecząc grawitacji. cóż, wiatr jest zupełnym odmieńcem, podąża w kierunkach obojętnych wszelkim układom, definicjom, teoriom.
obserwuję cień drzewa, skrobie w ścianę, próbuje zwieźć mnie na ciemną stronę pokoju.
ale ja się nie boję. tylko nie lubię poczekalni i siedzieć na walizkach. czekać na pociąg, którego opóźnienie po raz kolejny zapowiadają z chrypką charakterystyczną na tak późną porę.
podchodzi kobieta z parasolką, pyta czy zdąży. przyszła się pożegnać. słyszała, że dobrze jest przyjść się pożegnać. otworzyć nad kimś parasol, niech nie moknie. wystarczy, że pada za oknem.
15 kwietnia 2025
Marek Gajowniczek
15 kwietnia 2025
wiesiek
15 kwietnia 2025
ajw
15 kwietnia 2025
ajw
15 kwietnia 2025
Marian Banaszak
15 kwietnia 2025
Yaro
14 kwietnia 2025
wiesiek
13 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
13 kwietnia 2025
ajw
13 kwietnia 2025
Bernadetta