29 czerwca 2013
29 czerwca 2013, sobota ( na powrót )
tuż przed północą. pada deszcz. jestem sama w domu nie licząc kota i psa /nie mają imion, to żywe zwierzęta/.
znam się na horrorach i wiem, że te prawdziwe najbardziej straszą w życiu. dzieją się nie przez obraz i wyobraźnię ale resztę zmysłów. oglądam dom duchów i - nic to - myślę, obserwując lewitującą aktorkę. nie boję się, że zmarli wrócą pogrzebać nadzieję na zmartwychwstanie o względnie korzystnym wyglądzie i dobrym samopoczuciu.
ciemno. koraliki deszczu turlają się po szybie przecząc grawitacji. cóż, wiatr jest zupełnym odmieńcem, podąża w kierunkach obojętnych wszelkim układom, definicjom, teoriom.
obserwuję cień drzewa, skrobie w ścianę, próbuje zwieźć mnie na ciemną stronę pokoju.
ale ja się nie boję. tylko nie lubię poczekalni i siedzieć na walizkach. czekać na pociąg, którego opóźnienie po raz kolejny zapowiadają z chrypką charakterystyczną na tak późną porę.
podchodzi kobieta z parasolką, pyta czy zdąży. przyszła się pożegnać. słyszała, że dobrze jest przyjść się pożegnać. otworzyć nad kimś parasol, niech nie moknie. wystarczy, że pada za oknem.
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta
20 grudnia 2024
Na świętavioletta
20 grudnia 2024
Zamiast ibupromudoremi