29 listopada 2013
29 listopada 2013, piątek ( zjada mnie a coraz ciężej )
klatka to jednak jakaś przestrzeń. nie ma wymagań wystroju, nie potrzebuje okien żeby prześwitać. ani drzwi - jest tylko jedno wyjście. nikt tu nikogo nie trzyma siłą, raczej by oswoić. regularne posiłki, odwiedziny - chociaż nie można się dotknąć. jak u spowiedzi.
tylko noce dławią się ćmami. żadnego światła w pobliżu.
ulice pełne ludzi, nie potrzebują latarni, prowadzą się za ręce.
a głupie ćmy z pamięci snują się między nami.
i z pragnienia.
więc myśli to słowa, których nikt nie słyszy.
a kiedy piszę, moje dłonie, które nie należą
już do głowy - czuję tylko ich szorstki dotyk.
jakby pióro ożyło. odchodzą. zmyć podłogę,
dokończyć sweter na drutach. niepodobne.
bezbarwność powiek. nigdy nie używałam
kolorowych cieni. powinnam była.
15 kwietnia 2025
Marek Gajowniczek
15 kwietnia 2025
wiesiek
15 kwietnia 2025
ajw
15 kwietnia 2025
ajw
15 kwietnia 2025
Marian Banaszak
15 kwietnia 2025
Yaro
14 kwietnia 2025
wiesiek
13 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
13 kwietnia 2025
ajw
13 kwietnia 2025
Bernadetta