29 june 2013
29 june 2013, saturday ( na powrót )
tuż przed północą. pada deszcz. jestem sama w domu nie licząc kota i psa /nie mają imion, to żywe zwierzęta/.
znam się na horrorach i wiem, że te prawdziwe najbardziej straszą w życiu. dzieją się nie przez obraz i wyobraźnię ale resztę zmysłów. oglądam dom duchów i - nic to - myślę, obserwując lewitującą aktorkę. nie boję się, że zmarli wrócą pogrzebać nadzieję na zmartwychwstanie o względnie korzystnym wyglądzie i dobrym samopoczuciu.
ciemno. koraliki deszczu turlają się po szybie przecząc grawitacji. cóż, wiatr jest zupełnym odmieńcem, podąża w kierunkach obojętnych wszelkim układom, definicjom, teoriom.
obserwuję cień drzewa, skrobie w ścianę, próbuje zwieźć mnie na ciemną stronę pokoju.
ale ja się nie boję. tylko nie lubię poczekalni i siedzieć na walizkach. czekać na pociąg, którego opóźnienie po raz kolejny zapowiadają z chrypką charakterystyczną na tak późną porę.
podchodzi kobieta z parasolką, pyta czy zdąży. przyszła się pożegnać. słyszała, że dobrze jest przyjść się pożegnać. otworzyć nad kimś parasol, niech nie moknie. wystarczy, że pada za oknem.
5 november 2024
0511wiesiek
5 november 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 november 2024
Jesień.Eva T.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.