Florian Konrad | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (1) Książki (14) Poezja (511) Proza (226) Fotografia (279) Grafika (73) Wideo wiersz (5) Dziennik (9) |
Florian Konrad, 23 czerwca 2017
przybyłem z innymi, by broić, powodować nudę
(od czasu do czasu zrobi się coś miłego - niegroźny
wyskok. wybacz i szybko zapomnij)
kształty i rodzaje - zmienne osobniczo
w nas - całe semantyki, poczty głosowe
odbitki faksymilów, różnokolorowa pustka
zaprawy coraz mniej. łączymy się z cegłami
na ślinę, przybijamy do ścian stodół
potem - dym. zajdzie coś trudno odwracalnego
konkrety?
nie będę się wdawać w szczegóły
są śmieszne, niczym cyrograf spisany w przedszkolu
źle też będą poinformowane
wszelkie mądre agencje
Associated Press, nawet pani sprzedawczyni
nie będę się wdawać w szczegóły
są śmieszne, niczym cyrograf spisany w przedszkolu
ktoś zamknie się w niebie, jak w ciasnej klatce
by pozostać na małą wieczność
Florian Konrad, 14 czerwca 2017
o, jeszcze chwilę, chociaż rok zatrzymać
ten świat bez pęknięć, wytrzymać ciśnienie
wspaniałej wrzawy buszującej wewnątrz
Wiesław Sadurski Jaki los mnie połączył
przestano tańczyć. muzyka, dotąd wżarta w ściany
unosi się, aż pod zimny, pomarańczowy księżyc
(tarcza przypomina zarys samochodu
rzęcha z wybitymi światłami)
siedzimy w ciszy, błądząc wzrokiem po kartkach
kroniki, którym nie można wierzyć
(Powtórzonego Bezprawia, wyimki
z półnatchnionych pism) kruszą się w dłoni
dokąd wyruszą twoje myśli, jeśli
im pozwolisz, spuścisz z łańcucha?
z metalowym krzyżem, od domu do domu
z maszkarą na kiju, po kolędzie
(wiem, nie ta pora, czerwiec, choć śniegu po pas)?
zostaw je, będzie czym się ogrzać
najdłużej palą się zdania zakończone wykrzyknikiem
przecież to oczywiste
Florian Konrad, 14 czerwca 2017
z cyklu Kwadratura szyi
znów byłem na pokazie szklanej mody
wymyślają się eufemizmy, wymówki
a w każdej - rośnie kropelka. i dobrze
dziesiątki kobiet - w prawo, w lewo
samobieżne kukły na straganie, od wieków
zanurzone w gęstych cieczach
(barwy zmyły się, gdy nie było nas jeszcze
na świecie. wyjątkowo toksyczna powódź)
przytulam. dym gryzie w oczy
(pokój - kurny Pałac Kultury
gospoda dla dwóch osób)
po północy pożyczę ci marzenie, wybujałe sny
kolorowe jak tęcza LGBT
czyste jak biel flagi za oknem
(znów się poddałem)
bierz, zanim nas wyrzucą
za niezapłacony rachunek
urzędnik strzegący moralności
(cokolwiek jeszcze znaczy to słowo)
zamaże nazwy na etykietach
i, straciwszy węch i smak
upijemy się w parku płynem do mycia naczyń
myśląc, że to gin
Florian Konrad, 13 czerwca 2017
jeśli, jak twierdzą zastarzali samotnicy
uwielbienie jest banalne - wystarczy myśl
i może zmienić w krajobraz, przedmiot, miasto
żywię do ciebie wiecznie rozświetlone
ulice Nowych Jorków, ruiny oplecione lianami
(spójrz w oczy poasteckiego posągu
- pełen romantyzm!)
czuję album pełen ruchomych zdjęć
z wesel i styp (nie ma się czemu dziwić
- zastępujesz wspomnienia, nawet babcie
o woskowej skórze mają twoją twarz
drzemią grzecznie w kącie sali
nawet nie próbują udawać, że ożyły)
a ja? lamus, plecak pełen
zabytkowych rupieci: dzieże, kołowrotki
nawet przez internet nie sprzedasz
choćbyś obniżała cenę w nieskończoność
(wielu cwaniaczków wzięłoby za dopłatą
by potem wywalić do kubła)
zostaw na szarą godzinę. poistniejmy we dwoje
nim wstanie świt
koguty z całej wsi rozedrą gardła
czekaj, (sam!) namaluje się autoportret
akt bliźniąt syjamskich
nie do rozerwania
https://www.youtube.com/watch?v=6V0DS9TYScQ
Florian Konrad, 13 czerwca 2017
nakazane - powielać się!
najlepiej przez zaniechanie. z bierności
biorą się wszelakie plagostwa:
kolaboracja z nudą, bezczelne wchodzenie
w ubłoconych kozakach do salonu
by rozsiąść się przed skrzynką ze światłem
i chłonąć tłuczeń, okołoszklaną papkę
gardłem, nozdrzami, każdym porem skóry
- aż w głowie wyrośnie przepalony kineskop
i trzy literki w. przed imieniem
(nie zapomnij o .pl na końcu podpisu!)
umyłem twarz w strumyku. szumią wersy
wszystko, co chciałem wykrzyczeć - spływa
odbicie - porwane przez nurt
- o co chciałbyś walczyć, której ze stron zaufasz
na tyle, by opublikować swoje zdjęcie?
- pyta rozmywający się człowiek
wiem, co odpowiedzieć
ale zamiast tego - rzucam kamień
na drugim brzegu budują kolejny pomnik Ekranom
ktoś mówi przez kalkę
dzień jak co dzień
https://www.youtube.com/watch?v=WANNqr-vcx0
Florian Konrad, 12 czerwca 2017
mieszkamy na przeciwnych biegunach niedostępności
zbyt daleko od cywilizacji, zanurzeni w prehistoriach
lubisz to podobnie jak ja
inaczej już dawno zrosłabyś się z kamieniem
została pochłonięta przez jedną z setek
gorących metropolii, jakie pojawiają się
na chwilę przed zmierzchem
migoczą w czerwieni
między nami - ciężkie powietrze
dzielimy kraj opasany szarfą i łańcuchem z kolcami
na pół, trzy czwarte, na ułamki coraz mniej właściwe
aż nie zostaje nic, poza parą samotnych wysp
niedługo zjawi się wójt, prałat, ekskról
inaugurują rutynowe uroczystości - święto trawy
urodziny prezesa konsorcjum
cmentaryści, nieco posępni tragarze pudeł
obniosą nas z namaszczeniem po plaży
wierzysz w fale z pianką, morze z wielkiego kufla?
czekasz aż pochłoną? e, chciejstwo
świętom nie będzie końca
(optymiści gadali, że jeśli wyspy się złączą
- zaniknie przeszłość. i dobrze, kto by tam próbował
spoglądać wstecz, pamiętać niezliczone potopy
przejdź kontynent - nie znajdzie się
ani jeden cep chcący wiedzieć, ile było arek
gołębi, czy szklanych gór, o które
roztrzaskiwały się łodzie pełne rozbitków)
zostaniemy na plaży, pod wiecznie zachodzącym słońcem
wraki tytaników od dawna śpią w piasku
sztorm nie istnieje, zmienił się w wieczną fetę
ucz się w to wierzyć
Florian Konrad, 9 czerwca 2017
taka mała prośba
widzą w tobie scalarkę, czarnowłose dziecko z lampionem
(nie tak łatwo skleić ciemne jeziora
i uzyskać z nich choćby pół szczypty świtu
albo choć przepaloną żarówkę)
a przecież jesteś zwykła, jak chwila między
południem a ochłapem tęczy, czas
rozciągający się za trzecim horyzontem
ciepło tam i przytulnie
nie zmieniaj się, nawet przed zmrokiem
niech ten czarny moment trwa
przeistacza się w krajobraz
czekaj, zbudujemy tam kapliczkę
elewację przystroi się wycinkami z kolorowej prasy
na ścianach kuchni powiesisz czaszki
poroża i dyplomy z podstawówki
ja - odpis ostatniego wyroku
będzie to mekka samotników, niewierzących w zło
i innych odszczepieńców, którzy zbyt wcześnie
odłączyli się od logiki
i brną, brną
podpisano: ich przyszły treser
niegramotny przewodnik stada
https://www.youtube.com/watch?v=7Azo2vFDt48
Florian Konrad, 9 czerwca 2017
leży tu. pan Los, gigant o glinianych żebrach
trzeba wleźć pod serce
nie wychodzić, nawet gdy zacznie się rozkład
(bądź ostrożna - wielu udaje drugiego Łazarza
uciekają na oślep, przed siebie
zamiast pokornie czekać)
marzymy o grze na zielonych fortepianach
tworzeniu Wielkiej nocnej muzyki
w ultradecybelach kwadratowych
- aż niedowiarkom spuchną młoteczki i strzemiączka
tak wiele bierze się z prób turpizmu:
- słodka zadyma, zrywanie głęboko ukrytych kurtyn
- ty, ja, zmysły odlane ze stopów
(większość - nordic gold, od dawna
pokryte grynszpanem)
zatem - wejdź w niego, cała. potem ja
jestem więcej niż pewny, że twój egzemplarz
nie będzie robił wstrętów
podda się temu, co nieuniknione
(i stanie się dźwięk
słyszalny jedynie dla profanów
by zazdrościli. melodia generowana przez mech)
dotykaj klawiszy z kości. pamiętaj o tempie
presto vivacissimo
https://www.youtube.com/watch?v=Y5Y8jfYPOAA
Florian Konrad, 7 czerwca 2017
Najukochańszej
uciekam z miasta Ja. wkurza mnie
to ciąg klatek na oswojonych przyjaciół
tresowane myszy. do tego nazwa zbyt krótka
i mało kto je odwiedza
mam dość ciągnących się dworców
zbudowane są wyłącznie po to
by je opuszczać, najlepiej z niesmakiem
w tych obrazach widzę hipochondrię
błyszczące klisze rentgenowskie
szukanie choroby na siłę
czytasz książkę stojąc kilka centymetrów od linii
bezpiecznie, najwyżej przejedzie pociąg
częściej - palce
tu pełno jest osób jednopowłokowych
zafoliowanych jak karma. granulat
w paczkach, marzący o choćby kropli wody
którą mógłby wchłonąć
dni pożerają owych biedaków, z kośćmi
(a znacie ludzi czasoodpornych? ja też
dotknął ich metafiś, czary
nie pozwalające się starzeć)
zrób krok w przód. licz sekundy
zaraz końcowa stacja. miejsce, z którego
za skarby świata nie chce się odjeżdżać
rzuć się we mnie
Florian Konrad, 4 czerwca 2017
wzięliśmy się z łapanki
najechano krainę kiczu
(w zamierzeniu miała być ozdobna
cekin obrysowany granicami)
nasze państwo nieuznawane
na żadnej z aren, jednak piękne
niczym magnolia przypięta do kufajki
i daliśmy się porwać do wioski cudów
któryś miesiąc z kolei relacjonujemy pobyt
ty - szminką po ekranie telefonu
adres mego bloga
(www.niewolnobycrazem.com)
odzwierciedla... - resztę dośpiewaj czekając na autobus
albo pod prysznicem
zmęcz mnie, bym wyzionął duchy wicematek
parz myśli tak długo, aż staną się śnieżnobiałe
(pamiątki zastąpią węgiel do grilla
spłonie nawet piórnik, w którym od szóstej klasy
przechowuję ulubionego terrorystę
ghostwritera klepiącego za mnie liryki)
tej nocy śpijmy po przekątnej, niech
przestrzeń pomiędzy (ciągle potykamy się o kłódki
pod nogami. kiedy wreszcie uda się
znaleźć klucz?) nie dotyka ciała, nie pobudza
gorąca pościel. można by w niej urodzić
kłębek żył i włosów. potworniaka
o imieniu jak ten, którego zdradzamy
przecież wiesz - on jest między nami. zbiera się
aby zacząć istnieć. przeklęty oślepiciel
auto jadące wprost na ciebie
znam treść notki, której dziś nie napiszesz
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
23 listopada 2024
z oddechem we włosachsam53
23 listopada 2024
2311wiesiek
23 listopada 2024
Psychologia wskazuje wzórdobrosław77
23 listopada 2024
ZnaniMarek Gajowniczek
23 listopada 2024
Delikatny śniegvioletta
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga