Sztelak Marcin, 7 december 2022
1.
Czas zapuścił korzenie, z tyłu głowy
golema. Glina najgorszego sortu
a ręka niesprawna i drżąca.
Nie ma miejsca na zaklęcia.
2.
Pierwsza gwiazdka rozpękła
na tysiąc jeden drobiazgów.
Chociaż pewnie to tylko bajka,
ostatniej nocy.
3.
Sztuka wklejania dopracowana
do perfekcji, więc szczęścia
i innych.
Być może nawet potrzebnych.
4.
Pod choinką zapomniane prezenty,
niewręczone z braku chętnych.
Ewentualnie papieru w odpowiednie
wzorki.
5.
Mimo wszystko miejsce wciąż czeka.
Nienapoczęte.
Sztelak Marcin, 6 december 2022
Wszelkie zagęszczenia skupiają się w punkcie
przecięcia dróg wiodących na manowce
odwróconych światów.
Tam łowię na starą wędkę przebrzmiałe słowa,
które niewiele znaczą skoro trzeba przełknąć
codzienny kęs umierania.
Do końca, póki ostateczne nie stanie w gardle.
Na sztorc. Jednak w konkluzji to nie ma znaczenia,
tak wiele znaków, a żaden nie trafia w sedno.
Ani nawet w bliskie okolice.
Wydech.
Sztelak Marcin, 5 december 2022
Półprodukt, zaczyn, od zawsze
w nietrwałej formie.
Lepszy czy gorszy – mało znaczy,
jako że słowo pada.
Niepodatne na wzrosty, a życie
nigdy nie odpuszcza.
Szczególnie w aspekcie ciągłej
zmiany.
Której podlegamy, chociaż właściwiej
– polegniemy.
Jak przystało na człowieka, zawsze
z niewypalonej gliny.
Sztelak Marcin, 3 december 2022
Stylowe dowcipy, jedynie szeptem
w najgłębszym mroku.
Nieprzeniknionym dla łakomych oczu.
Zgrabny początek, ale bez dalszego ciągu
– niespełnienia wypełzają z kątów,
więc pozostają tylko skoki w bok.
Zakończone zwyczajowym upadkiem
tuż pod koślawą linie horyzontu,
ewentualnie w niedopraną pościel.
I wraz z nocą coraz większe
rosną szepty, niestety
z każdym upływem mniej śmieszne.
Sztelak Marcin, 2 december 2022
Zabobonni heretycy palą
ognie, nawet święte. Od czasu do czasu
podrzucając suche wiązki
słów pierworodnych.
Jednak mimo solennych zapewnień
oświeconych przez szpary nie posiadłem
daru mowy, tym bardziej
milczenia.
Zawstydzony chowam się w szafie,
aby policzyć wszystkie drobinki
kurzu.
Wirujące zupełnie bez związku,
lecz przynajmniej w świetle
ognisk.
Rozpalonych na początku.
Sztelak Marcin, 1 december 2022
Kredyt bez prolongaty w nieskończonym
systemie ratalnym.
Hasło doskonale widoczne z balkonu
mojego domu, wykrzywionego
ze strachu.
Na tak zwanym podwórku szaleńcy
i boże dzieci polują na wiewiórki.
Lokalne safari bez ograniczeń
ciszy nocnej.
Oraz zupełnie bez związku: okoliczne
jabłonki uginają się od ulęgałek,
jednak my umorusani trującymi jagodami
mamy gdzieś ewentualne następstwa.
Kredyt cofnięty, na balkonie coraz zimniej.
Sztelak Marcin, 30 november 2022
W skali od 1 do 10
11 kresek, na termometrze.
A bezzębny widelec straszy
12 nanosekund po północy.
Ze strachu wywołuję 13
duchów świąt minionych.
Mam kilka pytań dotyczących
numerologi.
Jednak milczą zawstydzonev
niewiedzą.
Pora na 1/2 do 3/4.
Nad ranem westchnę:
przeklęte ułamki.
Koniec bajki.
Sztelak Marcin, 29 november 2022
Umarłym kadzidło, żywym piędź ziemi
w sam raz na zagon kartofli.
Poletka uprawiane pod osłoną ciemnej
folii, aby wszystkie noce były bezgwiezdne.
W dzień hasła, entuzjazm miarowych kroków,
nieodzownie wykrzywione usta.
Z niewielkim zaprzeczeniem spierzchniętych
warg i lekko drżących powiek.
Szklane światy wyszyte grubą nicią
w prześliczne makatki zdobiące ziąb ścian,
przysłaniających okna. Szczególnie te na drugą
stronę podwórza, zawsze szczelnie zamknięte.
Dokładnie tak samo jak oczy i uszy,
to pomaga, zgodnie z receptą dosłownie
na wszystko.
Żywym kadzidło, umarłym piędź ziemi,
bez różnicy w ostatecznym rachunku.
Sztelak Marcin, 28 november 2022
Każdej nocy dosypuję tłuczonego szkła
do spiralnej drogi na jedynego satelite.
Dostępnego w tym najlepszym z wymiarów.
Od kiedy wilki już nie wyją pod północnym
oknem zasłaniam pełnie dziurawym kocem.
Mimo to biją po oczach, szczególnie
przez dziurkę od klucza.
Nie, nie podglądam sąsiadów pędzących
życie i bimber w zaułkach klatki schodowej.
Jednak, na wszelki wypadek, zapisuję
wszystkie ruchy w kajeciku.
Całkiem słusznie nazywanym brudnopisem,
pokrywa go ponad stuletni kurz opowieści
wyszeptywanych przez rozstajne babcie.
Drugą nogą stoję twardo, na gruncie
przez szalone wieszczki zwanym Ziemią.
Sztelak Marcin, 27 november 2022
Krzywe obrazki znad kufla,
pełnego herbaty. Lura, z nadmiarem
cukru.
Znamienne – nie słodzę od dziecka,
a przynajmniej nie mieszam.
Trzy razy w prawo i cztery odwrotnie.
Łyżeczka z surowców wtórnych,
punkt topnienia trzynaście stopni
w niewiadomej skali.
Tak naprawdę wszystko to iluzja,
marny magik i kulawa asystentka,
cisza na widowni.
Nie ma co liczyć
na zmartwychstanie gołębia, róża
uschnie – przyroda.
Tylko kufel nadal pełny,
wiadomo – lura, przesłodzona.
Pozostało tylko spluwanie przez zęby.
I beznadziejne próby prostowania
zastanych poranków.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
9 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
8 september 2025
wiesiek
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw