Edmund Muscar Czynszak | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (32) Książki (6) Poezja (546) Proza (18) Fotografia (20) Grafika (2) |
Edmund Muscar Czynszak, 19 maja 2018
słowa bez wyrazu
zdania bez treści
dzień przymyka oczy
usiłuje sobie go wyśnić
dna jutra nie widzę
pusta butelka milczy
noc jest wielorybem
Edmund Muscar Czynszak, 7 kwietnia 2018
małe niewinne coś
zagłuszone
przez mijający czas
z perspektywy lat
niedostrzegalny
drobny błąd
niewinny występek
wyblakły ślad
a jednak parzy
uwiera jak kamień
niewygodny bagaż
na końcowym
przystanku zdarzeń
przypomina o sobie
w ostatnim akcie
sumienie
nigdy nie kłamie
bardzo często
dochodzi do głosu
po czasie
Edmund Muscar Czynszak, 24 lutego 2018
Dniu, co zrywasz się do lotu o świcie
soczysta kulo słońca która rozświetlasz
wszystkie moje proste i kręte drogi
dwustuletni dębie rosnący na skraju lasu
pod którym odpocząć zdarza mi się czasem
nieznany wędrowcze napotkany na mej drodze
aniele stróżu idący przede mną o pół kroku
bojaźni która często zaglądasz w moje oczy
gdy na kruchym życia lodzie stawiam stopy
Bądź pochwalona ziemio
która kiedyś przyjmujesz
mnie do swego łona
Edmund Muscar Czynszak, 9 lutego 2018
Wpadamy na siebie
po latach klasycznej rozłąki
ona uśmiecha się do mnie
ja odpowiadam z grzeczności
trochę niepewnie jakby niechcący
Ona nieśmiało rozpoczyna rozmowę
ja szperam pospiesznie w głowie
pokrytej szczeciną siwych włosów
Zaczepnie pyta czy jej nie poznaje
-eureka to moja dawna miłość z lat, gdy
nieśmiało zakwitały pierwsze kasztany
Mówi że prawie niewiele się zmieniłem
ja z pamięci bez nut serwuję jej starą piosenkę
z dawnych młodzieńczych podrywów
niczym kołem ratunkowym posiłkuję się zaproszeniem
do wypicia wspólnej lampki wina i kawy
ona nieśmiało wymawia się swymi wnukami
Lustrujemy siebie wnikliwym spojrzeniem
ja widzę dystyngowaną miłą starszą panią
ona pana o przygarbionej sylwetce w sweterku
Z lamusa pamięci nieśmiało wystaje rąbek
dawnego pogodnego dziewczęcego uśmiechu
i skrawki szarmanckich chłopięcych gestów
Z pozoru nic się w nas nie zmienia, tylko
okrutna prawda burzy nasze złudzenia,
bo tamtych postaci sprzed lat już nie ma
pozostają martwe jak stare zasuszone liście
Żywe pozostały tylko wspomnienia
Edmund Muscar Czynszak, 27 stycznia 2018
W czasie notorycznie
popełnianego życia
godzina po godzinie
dzień za dniem
Składanych na stosie
przeładowanych lat
w których gubią
się ważne epizody
niezapisanych zdarzeń
Zapominamy o celu
podróży w jedną stronę
do edenu spełnionych pragnień
Zatrzymani na przystanku
z napisem nostalgia
w chaosie zdarzeń
usiłujemy odnaleźć siebie
pozbierać myśli
bez planów na przyszłość
nadal usiłując być sobą
Edmund Muscar Czynszak, 20 stycznia 2018
Późne grudniowe popołudnie
przesiąknięte wilgocią
osmolone czernią wieczoru
ogłuszone ciszą
w leśniczówce oblężonej
gęstym kordonem sosen
pod którą podchodzą sarny
spłoszone zapachem wilka
to miejsca gdzie nawet
echo zdaje się milczeć
stoimy przy oknie
zbratani z dziką przyrodą
podglądając gwiazdy
zaprzyjaźniamy się z sobą
Edmund Muscar Czynszak, 21 sierpnia 2016
Trafiłem na niego w porze odpływu
kiedy dzień zbierał się do spoczynku
a ja cierpiałem już na dorosłość
Z gwaru wieczoru wyłonił się
fragment wiosny w odcieniu
pierwszej naiwnej miłości
w której infekcja rozwijała się typowo
maliny rosły w sadach słońce nad głową
i wszystko z pozoru wyglądało tak samo
każda droga prowadziła do szczęścia
Tylko ono się spóźniło
o życia całą dobę
a może zwyczajnie
nie było nam po drodze
Edmund Muscar Czynszak, 8 czerwca 2013
jakie to lato
co nie ma w nim słońca
czym jest miłość
która nie zna słowa kocham
czy to przyjaźń
do której człowiek nie dorasta
może najprościej
byłoby jak ślimak
skorupie swojej
przed życiem się schować
Edmund Muscar Czynszak, 8 czerwca 2013
spijam pianę z półmroku
ustami miażdżę gładką stronę ciszy
nieczyste pejzaże jutra chowają się
w zakolach księżycowej poświaty
po kolejnym zdaniu chwytam
wszystkie puste gesty jakie
poza horyzont myśli przeszły
zanurzam się w szorstkiej chwili
dookoła nas fruwają gwiazdy
ludzie są szczęśliwi
jak w miasteczku debili
Edmund Muscar Czynszak, 8 czerwca 2013
prawość i poprawność to przesadne maniery
wyświechtane przez życie przemielone na żyletki
dzisiaj inne obowiązują już zasady
można bawić się w prawość lecz nie do przesady
poprawność jest dobra przy nastawianiu budzika
aby się nie spóźniać i innych gaf unikać
należy pamiętać co jest dzisiaj przebojem
wszystkie zasady są dobre lecz najlepsze moje
Edmund Muscar Czynszak, 8 czerwca 2013
Pukam w kościstą powłokę głowy
Cisza?
Nikt nie pyta, kto tam
zająknęło się echo i milczy
Zaczynam szeleścić słowem
zdaniami po milczącej skroni
natarczywie łomotać
może ktoś odpowie
innym słowem rzuci
Mysz czmycha pod pianino
zagaduje, jaka to melodia
ona wciąż boi się kota
wypłowiała stara maskotka
Wiersz w duszy się błąka
myśli harcują w krzakach
wena w intrygach losu nieraz się przyczaja
rozdwojona jaźnią z choroby początkiem
Bywa poety ojczyzną
poetyckim księżycowym zakątkiem
gdy chwila w bezsenności się plącze
Edmund Muscar Czynszak, 1 czerwca 2013
wychodząc z życia jak z karuzeli
lekko już skołowany
usiłujesz przebić głową
mur przez życie zbudowanej ściany
nieszczere uśmiechy
opakowane w lukrowane gesty
łatwo przebijają kruchą naiwność
i jej słodkie teksty
jak słowo kocham
w afekcie wyszeptane
stają się afrodyzjakiem
łatwym i skutecznym
choć zakamuflowanym
i nim odkryjesz tej zasady gry
stajesz się banalnie i prosto
w czas wmanewrowany
Edmund Muscar Czynszak, 1 czerwca 2013
w pierwszą lepszą niedzielę
zasiadam w swoim kościele
nudzę się i grymaszę
zawsze wychodząc o czasie
idę do swego baru
gdzie czas nie ma umiaru
żółta ciecz leje się strumieniem
już po kolejnym mam
coraz większą nadzieje
że jak się jeszcze napiję
świat stanie się lepszy
i wszystko zło odleci jak
z wiatrem pusta torba na śmieci
Edmund Muscar Czynszak, 1 czerwca 2013
miałem sen
na kolorowej fotografii
w miejscu mojej twarzy
wyblakła plama niepamięci
z wilgotną kroplą łzy
wszystko pokryte stosem słów
zapomnianych treści
i ty już taka inna obca
u dołu dopisek
każdego szkoda
bądź dzielny
nic nie trwa wiecznie
Edmund Muscar Czynszak, 26 maja 2013
chciałbym tak jak ty
nie czuć zgrzytających myśli
kiedy wieczorem domykam
zdrętwiałe od czekania
żaluzje powiek
o poranku jednym ruchem dłoni
strząsać z prześcieradła nocy
niechciane sny co uwierają
jak niedopasowane obuwie
potem przez długie godziny
zaszywać się w zatłoczonych
pomieszczeniach zdarzeń
chciałbym bezboleśnie usuwać
z pamięci wszystkie chwile
które nie miały prawa się zdarzyć
a w sercu jak drzazga pozostały
lecz nie potrafię
każdego szkoda
mnie Nie
bo nie żałuje się
niechcianych gratów
Edmund Muscar Czynszak, 26 maja 2013
zmiana ciśnienia
symbolizuje pragnienie
kolejnym łykiem kawy
uzupełniam czas stracony
słodkim oddechem łagodzę chwile
szorstkość nierówności nocy
trzymając się mocno za uzdy losu
przemierzam podniebne plac
najeżony tysiącami gwiezdnych neonów
jest wędrówka jakiej
oddaje się zawsze po zmroku
na pustkę
jeden ze sposobów
Edmund Muscar Czynszak, 26 maja 2013
przykute szarością dnia
ludzkie zwykłe sprawy
zanurzone w białej pościeli
uśmiech zamazany i rdzawy
i myślami w tym samym
obowiązującym odcieniu
kiedy niemodne jest
oddawanie się marzeniom
mocno trwamy jak wenflon
w swoim cierpieniu
gdy nadal kręci się ziemia
Edmund Muscar Czynszak, 19 maja 2013
jej nurt zdaje się
porywać wszystko
czyjeś odbicie uśmiech księżyca
spadające jesienne liście
w niej gubią się moje myśli
pławią się słońca ostatnie promienie
często razem z człowiekiem
porywa jego najskrytsze marzenia
kiedy szczęście mnie porzuci
zabiorę się z nią i odpłynę
Edmund Muscar Czynszak, 19 maja 2013
w przydomowym ogrodzie
pod szóstką na ulicy
krótszej niż życie
na Stanisławy krzew bzu
wybuchał pachnącym
bordowym kwiatem
dziś z tym zapachem
uwalnia się kiść wspomnień
mama jeszcze taka młoda
na wysokich obcasach
z promykami słońca we włosach
w sukience z kolorowego stylonu
i my z kolegami
prześcigający się w pomysłach
jak wypełnić po lekcjach czas
włóczyliśmy się po nieuprzątniętych
placach gdzie straszyły ruiny domów
bawiąc się zdobycznymi łuskami na
podwórkach naszpikowanych schronami
wieczorami grając w klipę i klasy
zaczynaliśmy nieśmiało marzyć
a kiedy ojciec po zachodzie
z działki wracał zmęczony
ja przy akompaniamencie
przydomowego ptactwa
zasypiałem dniem strudzony
dziś wszystko
się zmieniło
tylko zapach bzów
pozostaje niezmienny
z imieniem matki związany
Edmund Muscar Czynszak, 19 maja 2013
trzepot biało czerwonej
z sennym obrazkiem ulicy się miesza
w ogródku piwnym
cicho gra stara rockowa kapela
z dawnych nastroszonych
pomnikowych niegdysiejszych bogów
sypią się zmurszałe tynki
chowane przed światem z trwogą
na twarzach pełnych obłudy
dawne zdania brzmią dziś jak farsa
dzieł Engelsa i Marksa
zagubione w nowym porządku
tylko w miejscu dawnej trybuny
pokutują jak zła wróżba słowa
kochani pomożecie
któremu echo pospiesznie dopowie
do pracy do pracy rodacy
wszak ważny jest naród-nie człowiek
a ja czasem wspomnę
jak stłoczony w
pochodu zwartym szeregu
usiłowałem się wyrwać
skrywając się za drzewo
dziś już mogę
sam sobie wybierać
swoją do prawdy drogę
Edmund Muscar Czynszak, 11 maja 2013
czas potargany jak zerwana struna
brunatne ptaki niczym zbuntowane anioły
kaleczą wyblakłą ciszę zmroku
głęboki oddech z łykiem niepokoju
uwalnia ciało od ciężaru
wzrok zawieszony na
papierowym krajobrazie nieba
z drzewami na których
zamiast liści są słowa
szare wydmuszki życia
którego już prawie nie ma
popołudniowa ucieczka
Edmund Muscar Czynszak, 11 maja 2013
zaplątany w sieć czasu
zacerowanej milczeniem
holowany na długiej linie
szorstkiej obojętności
zwisam poza burtą
będącą marginesem
nie swojego cienia
w spokojnej toni
odnajduje zapomnienie
nie potrzebny
dryfujący balast
martwy obrazek
zapomnianej historii
która się kończy
Edmund Muscar Czynszak, 11 maja 2013
Kiedy otwieram oczy
w zamku przekręcam klucz
z nadzieją stawiam kroki
przez ulice przebiega
każda kolejna minut
miała być tak piękna
lecz znowu jestem tutaj
gdzie sen nie dosięga
Edmund Muscar Czynszak, 4 maja 2013
Ninie Wiolettcie Malinie (Zając)
kiedy wiosenne słońce
przekroczyło próg dnia
zaglądając do twego pokoju
on zawrócił w kierunku zmroku
szedł powoli mocno utykając
przechodząc na drugą stronę cienia
oswobodzony z wenflonu rurek
które wiązały go ze światem
młotka i dłutka nie zabrał
pewnie dostanie tam nowe
co by mógł w niebie rzeźbić
z drewna św. postacie
takie inne anielsko tęczowe
pozłacane nektarem z kwiatów
i tylko czasem
jeszcze we śnie
podczas letniej nocy
jakiś żart Ci powie
Wiola !
nie za chłodno czasem tobie
Edmund Muscar Czynszak, 4 maja 2013
krętymi bruzdami twarzy
spływają strugi łez
przekrwiony krajobraz ciała
pokryty wilgotnym szronem potu
porasta milczeniem
przez uchylone ciężkie
wieka powiek
prześwitują resztki
gasnącego uśmiechu
pozostałości popołudniowych
odwiedzin bliskich
nieregularnie przystrzyżona broda
jest jak samotna puszcza
zagubiona na archipelagu
białej pościeli
niedomknięte usta
skrywają ból
Edmund Muscar Czynszak, 4 maja 2013
pustka rozparta
na pomarszczonym siedzisku
stare oparcie zbiera
resztki spojrzeń
myśli jak ptaki
spotykają się na skraju
wspomnień
dotykam każdej chwili
cicha modlitwa
przenikają wnętrze
mego serca
kiedy dusza podąża
na spotkanie przeznaczeniu
krzesło postaje samotne
Edmund Muscar Czynszak, 4 maja 2013
czas zatrzymuje się
na linii zmroku
przez wybladły
promień świecy
spojrzenie
sięga dna rozpaczy
stygnące ciało
nabiera inności
słowa które
ugrzęzły w krtani
nie powracają
rzężeniem ust
w echu powrotnym
obmyte potem ciało
namaszczone chłodem
pozostaje dowodem
czyjegoś istnienia
kiedy dusza przekracza
niewidzialne progi
nieskończoności
złamana pieczęć życia
dowód jego kruchości
Edmund Muscar Czynszak, 27 kwietnia 2013
przepisuję z twardego dysku
mojej kulawej pamięci
nasze długie nocne
na przestrzał
do świtu rozmowy
twój zawieszony
w pół zdania oddech
dźwięki folkowej muzyki
z łykiem ciepłej herbaty
rozpływającej w słów tłumie
długie wśród marzeń spacery
co często gościły w mej głowie
i tylko nieraz
gdy czas się dłużył
wracałem z długiej podróży
jak świt wyzuty
z sennych złudzeń
kiedy prawda
z dniem się kłóci
Edmund Muscar Czynszak, 27 kwietnia 2013
w przedziale
pociągu w nieznane
siedzą pani ze starszym panem
związani więzłem
wspólnej historii
trochę z przymusu
trochę z miłości
pod koniec podróży
zaczynają rozmowę
on mówi wolno
krztusząc się słowem
ona uśmiechem mu odpowiada
konduktor dyskretny trasy
podróży im nie zdradza
czas bez słowa pędzi do przodu
za oknem jak w kinie różne obrazy
i każdy z nich o czym innym marzy
niechciane zdarzenia zostają z tyłu
bagaże wspomnień nie tworzą tłoku
pomiędzy kolejnymi przystankami
jedzą z zapałem placek ze śliwkami
w spokoju czekają każdy
na swój przystanek
kto pierwszy wysiądzie?
on czy ona a może razem
wie tylko ten co ich prowadzi
Edmund Muscar Czynszak, 27 kwietnia 2013
jak wiele pozostało z naszej
sam nie wiem
by to wyrazić najprościej
może słabości
drobny opłatek
ubiegłorocznego śniegu
topniejącego coraz mocniej
wypłowiały jak
schnąca na słońcu
stara koszula
i ból co rozpala
nadwęglone życiem
wnętrzności
tlące się wolno
jak mokre wióry
starej sosny
którego żaden
lek nie ukoi
i nic nie jest
w stanie go zastąpić
pozostawiony
w popielniku
wspomnień
niedopałek
niegdysiejszej miłości
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 maja 2024
Wielki wypasJaga
10 maja 2024
IluminacjaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
9 maja 2024
wciąż na faliYaro
9 maja 2024
0905wiesiek
8 maja 2024
0805wiesiek
8 maja 2024
Światełka dla zbłąkanychSztelak Marcin
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek
7 maja 2024
Gdzie coś się kończy -Marek Gajowniczek
7 maja 2024
Menukb