bosski_diabel | |
PROFILE About me Friends (34) Poetry (171) Prose (20) Photography (18) Diary (2) |
bosski_diabel, 21 november 2012
jak zobaczyć noc po zgaszeniu lampy
podzielić koło na kwadraty
rozumiemy słowa bez wymawiania na głos
opadają w miejsca gdzie można zgarnąć je dłonią
czujemy wtedy prawdę choć czasami zmysły zwodzą
sączymy ostatnie momenty wspominając
szaleństwo bywa błogosławieństwem i rozgrzeszeniem
milczenie drapie w gardle poczuciem niedopełnienia
dlaczego zamykamy drzwi uszczelniamy zaciągniętą próżnię
a może pozostałość podzielić na dni nadające się do
wtórnego użytku wybrać najbardziej prawdziwe chwile
zatrzymać w sobie trzy oddechy ciepłego powietrza
którym będzie można przełknąć dodatkowo nowych parę słów
zanim spojrzysz na mnie moim wyobrażeniem siebie
bosski_diabel, 14 november 2012
czas splątany w kątach niedomaga z przesilenia
szyba drży łaskotana kroplami deszczu a za nią
ptaki minionych smutków szukają pożywienia
cierpliwość szepcze różaniec o zmierzchu
długi jest za nami most jeszcze tylko noce tlą się na obrzeżach
dziś jest potrzeba snu który znika jak królik z uszami po sobie
światło utknęło w śpiączce podłoga wyskrzypuje imię
widzę cię ale z innej perspektywy niż wczoraj
za nami okna mijających się pociągów i puste perony marzeń
czasem jeszcze dzielę myśli na pół-twoje moje
bosski_diabel, 11 november 2012
ona gaśnie ja zaczynam-odbicie dna
w ostatniej fazie przywierania
jak zawsze klęczę w rozchylonym świcie (a potem)
usypiam z zakurzonymi myślami spadającej nocy
może mógłbym inaczej lepiej ale mi się nie chce
wolę wino z wody zamieniać w po-słowie
jak poeta od siódmego bólu głowy
co kończy nagraniem archiwalnym
zawsze nadchodzi czas kiedy wszystko odpływa
pod mostami pustych rzek w dłoniach zostaje wczoraj
z przyzwyczajenia widzę cię w filiżance możesz mnie mieć
zostać i odwróć wszystko czas odmierzymy od nowa
bosski_diabel, 7 november 2012
wzrok odchodzi na skróty noc zawsze do domu
czasami stąpam po krawędziach dachu
za kominem nie szukam dymu
ogniem trzeba ostrożnie
zegar bije po twarzy dwadzieścia cztery
razy szybciej niż zwykle stygnie herbata
papieros nie uspokaja jest bezsilny
Panie daj mi czasu miarkę a
przekroję świat jak pomarańczę
a jej nie skaleczę słowami
bosski_diabel, 5 november 2012
Na zawsze twoje oczy, profil co zastygł na chwilę w bezruchu w momencie, gdy
patrzyłaś na miasto,taka już już dla mnie pozostaniesz. Czasami się odwracałaś, patrzyłaś na mnie. Wpółprzymknięte oczy wyrażały ból porannego rozstania, ból oplatał cię swoją siecią. a. Przecież wszystko, czego dotknęliśmy nie było jałowe, ten ostatni akt zaakceptowania prawdy wzruszył i zdobył na nowo moje serce. Miłość czasami bywa niezniszczalna, nawet po.
Wiem uśmiechniesz się, dowód miłości - zanim odejdziesz do jutra. Nie wiem, czy można żyć oświetlonym przez prawdę, ze świadomością jej istnienia, wżynającą się w jaźń i wystawiającą ją na podmuchy zwątpienia. Smutno, że się poddaliśmy. Wierzyłem, że będziemy silniejsi. Tak, jak się wierzy w wieczne szczęście, leżąc u jego boku. Nasza baśń nie nadaje się do adaptacji w rzeczywistości, więc ta dziecinna wiara jest daremna. Staraliśmy się, pokonał nas absurd własnego wyboru. Nie ma usprawiedliwienia tego.Dzień już nas nie określi, noc nie istnieje.
Przełom roku potraktowaliśmy jakby miał nadejść koniec świata,
dziś wymieniamy ulotne wspomnienia wspólnie spędzonych chwil. Wracam do pezji, muzyki anielskich chórów, harmoni i słów, bo.
Wszechświat poezji, to wielka bitwa na słowa, człowieka z samym sobą, a.
Ty jesteś moją poezją, nie wierzysz?
bosski_diabel, 1 november 2012
wyciągnięta cisza z rękami do nieba,
opadła nieproszonym słowem.
wiążę litery jak supły pozawczorajszego dnia,
szukam uzasadnień dla podmiotu lirycznego.
myśli przytulone do szyb dźwięczą półsennie,
w kroplach deszczu tkają witraże.
rozwarstwione cumulusy goni jesień do jesieni.
w podmuchach wiatru gną się cienie za cieniem,
tańczą zaokiennie bezlistne Panny Madonny.
pochylony potykam o kąty, ściany drapią pustką,
sny otwierają drogę na niepokój. alfabet buduje historię,
życie.
a życie, ma takie małe dłonie, ledwie okruchy zmieści.
bosski_diabel, 24 october 2012
czasami budzę się z sumieniem cięższym od głowy
wpatruję w sufit nienawidzę nieprzespanych świtów
bez ciebie zbyt długo wtedy wracam do równowagi
w skrupulatnym rachunku sumienia
rozliczam się z ilości wypisanych słów daremnych
opróżniam kolejną z ekspressu pragnienia wolno mijają
po treat heart sen wymieszał się z dniem najarana noc
plącze się w zeznaniach kto z kim i do kogo
gdyby chociaż było w tym
wszystkim trochę metafizyki
a tak pozostał tylko zwyczajny kac
nieleczony prowadzi w skrajne wydalenia odśrodkowe
bosski_diabel, 22 october 2012
otwórz oczy bym mógł cię usłyszeć
pod twoimi powiekami spokój nieba
stół talerz z połówką nadgryzionego jabłka i filiżanka
po herbacie wystygła kawa
rozgrzana nocą klawiatura zacina się pomiędzy a
a pierwaszą literą i przecinkiem
za nie ma nic nawet kropki zabrakło-nie ma i już
wszystkie myśli przetworzone wytnij wklej ewen kopiuj
kolejność słów nie-przypadkowa biel pulsuje w skroniach
tykanie rozciągnięte w nieskończoność pęknięta czaszka
plami myślami sterylną pościel cisza i sadź nad ranem
wyobraź sobie nocne klikanie wypełniające ciężki oddech
nicość brama
życie woda kamień
podcięte skrzydła
fałszywe modły
okaleczone anioły
brud ludzkich myśli
uczysz się żyć od nowa nie pojmujesz
nic z wypowiadanych słów
ponownie stawiasz pierwszy krok
sperans omnia suus 'non amittitur
bosski_diabel, 6 october 2012
nie martw się o mnie coraz mocniej podciągam kołnierz
bezdomnością błądzę po wychłodzonych ulicach
omijam niepewność ciemnych zaułków
oczy wiszą wedle rozkazów na pozorach wczoraj w
wiadomościach podali że coś się zawaliło
zapal iłem światło uchyliłem wrota na tyle
by dowiedzieć się jak wygląda ciemność
po otwarciu drzwi myśli układają po kątach
przez chwilę wszystko jest proste potem
opadną zasłony skończy się postój pójdę tam-gdzie
wschodzi słońce nowym odcieniem zachodu
bosski_diabel, 3 october 2012
odpuszczone mam wszystko na co mnie stać a to niewiele gdy na
skrzyżowaniu ledwo trzymam się krawężnika grzechów niepewnych
i do cholery nie mam pretensji do świateł klaksonów i konfesjonałów to nie ja przemieniałem wodę w wino i wynalazłem kłamstwo czy seks
życie obniżyło się poniżej skali ciszy dotyka prozy
irytujące milczenie bez spojrzeń prosto w oczy - forma rozmowy
podłoga płonie odbitym żarem cichy skowyt pomiędzy poduszkami
potem przerwa na modlitwę o trzy gramy ciebie o świcie
pięść wbita pomiędzy połamane dni straszy pustkowiem i
nadgryzione wiersze z przetrąconym karkiem
bosski_diabel, 30 september 2012
nigdy nie wiadomo gdzie są -granice-tkwią w nas
coś się nie powtarza coś się nie kończy drewno wbite w bark kaleczy grzechem
stoję obcy jak pozór lub przypadek historii co się wydarzył niechcący
sklejony ze skrawków dostrzeżonych przelotnym spojrzeniem urealniony niedookreślennie
zostaję za zamkniętymi drzwiami dogasa płomyk ciemnocisza gra w chowanego
zasiedziała tkwi u podstaw błądzę z lustra do lustra czasami łapię się na oczywistość
noc z zaciśniętymi pięściami wbija się w niebo głowa nabrzmiewa Szekspirem
o zmierzchu każdy płaci za siebie grzechy wkalkulowano w dzieło
istnienia postaci
słowa tną jak potłuczone szkło wykrwawią się o świcie ja zasnę
bosski_diabel, 24 september 2012
w granicach trzech świateł rozkrzyżowane uczucie
przechodzisz-ja na czerwonym dzielę się sobą
sen staje się głębszy czulej niż zwykle tulę niepokój w ramionach
teraz rażniej płynę w myślach wiosłuję ciepłą ciszę
nie potykam się już o próg wschodu
na krok od klękam-prosząc o kolejną kromkę ciebie
bosski_diabel, 17 september 2012
noc mnie znowu-rozdarła-mnie noc
pociemniało w oczach. do jutra byłem pewien.
teraz dylematy. czy można wracać do siebie, pogodzić się
z niebem. miłość zmieniła tyle twarzy. kiedyś. czarno to widzę.
przez tęczówki i źrenice, gdzieś tam jeszcze jesteśmy,
w pozach tak starannie dobranych jak u madame marie tissaud
mimowolnie oddychamy sobą można się zastanowić
co jeszcze wnieść i ile da się wynieść
gwiazdy choćby obecne nigdy nie zaświadczą
o progresywnych snach, które przemieniają się
w skulone prawdy. powiedziałeś-że boisz się chwili,
która wypali się jak papieros, zawsze zostaje żar.
bosski_diabel, 16 september 2012
przyznaję pisanie ostatnio mnie męczy te
wstrzymywanie oddechów ten nadmiar słów
wydeptywanie tych samych ścieżek oni
czają się po środku po bokach na zewnątrz i wewnątrz
jest ich tak dużo że tekstów nie widać
mają coś w sobie - coś jakby kształt walca
kanał-piana-woda po kolana
recenzje wybrańców - słowa mienią się pod wersami
czy w ich głowach akurat zamieszkał bóg
męczy mnie przeciąg na wprost na wylot oddech za plecami
i przyczajone palce recenzenta
bosski_diabel, 16 september 2012
w zamkniętej przestrzeni umysłu odnajduję pragnienie-
gaszę zamknięciem oczu
Leżę na dziadkowej sofie, stare sprężyny skrzypią w boki, gdy się przekręcę
na plecy podłoga uderza o sufit. Od czasu do czasu, daje o sobie znać dymiący kominek rozgarnięty pogrzebaczem. Oddychając spóźnionym o kilka wskazówek powietrzem nawracam dzień ostatecznego zachodu, Sufit coraz bliżej, ty dalej niż daleko. Rozpatruję tych parę nocy z podkrążonymi gwiazdami, i...
siedzisz we mnie. nie przeprasza się za nie grzech.
nie tylko wspomnienia przynoszą zapach mięty.
...rozmowy dwóch oddechów ciał, pachniało spełnienie. Staram się cieszyć tym nie przysłoniętym jeszcze skrawkiem dni szczęśliwych. Czasem trzeba się upić, żeby być trzeźwym, ja tobą. Może za chwilę nie będę pamiętał nic, rozpłynę się, ktoś pomoże mi wyjść, wtedy zaczniesz płakać nie wiedząc dlaczego, dostaniesz imię rzeczy,
zdarzenia, będziesz się prowadziła, a ja udawał, że mnie nie ma. Chwile można przeciągać, mijać dniami, gdzieś obok będzie psuła zegary, wszystko po to by zacząć odróżniać. Ślady nie zapuszczają korzeni, wracaj, za wczoraj. Pojutrze traci sens, jest nieważkie w obliczu nieznanego jutra, kiedyś umiera w ramionach przypadku.
bosski_diabel, 7 september 2012
Sny to rodzaj obłędu , zaś obłęd to rodzaj snu"
Schopenhauer
czy warto zaufać myślom wracającym spod tamtych powiek.
przygarbił się czas, godziny topnieją jak śnieg.
mówią, że życie jest snem, reszta to metafizyka.
coraz bliżej jest dzień, w którym poznam prawdę,
tam na pewno rosną mandarynki i pomarańcze
dziś chwytam moment, gdy chwila traci równowagę,
ułamek sekundy. rozmieniam swój czas, stąpam
po krawędziach dni, zatrzymuję przemycone lata.
jeszcze zaczynam się tam, gdzie kończy się twój dotyk-ale.
niepostrzeżenie tak jakoś jesteśmy coraz dalej.
przełamane niepokojem dni opadają jak więdnące liście.
tańczą palce na klawiaturze wystukują kalekie słowa,
w oczekiwaniu na przełom umiera ufność i tareszta.
miałem kiedyś prostsze światy, zostało kilka dziur w głowie,
których nie załatam. w spadku została przejmująca cisza
i powietrze wpadające w rozpostarte ramiona.
a może to wiatr-czuły...
bosski_diabel, 5 september 2012
w tle szeleszczą kartki czyste teorią
ten pokój na drugim piętrze kamienicy
na rogu piątej i szóstej dawał tyle możliwości
szczególnie okno od wschodu
można było wyjrzeć przez parapet
gdy cisza zaczynała być za głośna
a powtarzalność pod spojrzeniem
miała wyraz twoich oczu-nadal wzbudza drżenie
szum tłumu śpieszących w swoją stronę
tramwaje i samochody spętane czerwonym światłem
uspokajały czerwienią jak dotyk ust o świcie
kiedy zapytałaś czy nie będzie ci żal
nie wiedziałem co powiedzieć
mówiłaś to minie-minęło wczoraj
nadeszła wiadomość z drugiego końca świata
pozwoliła mi na całkowitą pewność wyboru
powrotu w spokój ukryty w ścianach
pełen zapachu rozsypanych mandarynek
wiem jestem spóźniony w tyle miejsc twoich miejsc
bosski_diabel, 2 september 2012
przez wszystkie dni biegnę
w odwrotność niepewnego celu
tylko dłonie nadal kołyszą szepty-twoje
oczy wypowiedziały całą prawdę
bieguny płci stopiły lodowce
na uczyliśmy się posługiwać mową ciała
teraz dni są jak włosy babiego lata
ulotne w huśtawce podmuchów jesieni
bosski_diabel, 1 september 2012
wybacz zagapiłem się jak pakowałaś moje lepsze strony
nie zdążyłem kiedy rozdawali bilety na równowagę...
pamiętasz budził nas szept niecierpliwych dłoni
niezgrabna czułość słów
świat oglądał przez lekko uchylone drzwi
chodziliśmy wtedy jak cień za cieniem
drogą wyznaczoną zatrzymanym dotykiem
... trzymasz się we mnie z całych sił
nieprzytomny trzepocę bez celu skrzydłami
bosski_diabel, 26 august 2012
(Patrząc z boku)
stoję obcy jak pozór lub przypadek historii
co się wydarzył smutny i niechcący
sklejony ze skrawków dostrzeżonych
przelotnym spojrzeniem
(Tej samej godziny)
jawisz się w drzwiach każdej nocy błądzę
z lustra do lustra upijam się procentowo
o trzeci wymiar zaczepiam myśl o myśl
urealniam niedookreślenie
bosski_diabel, 24 august 2012
Powiedziała, idzie burza, a ja zamykam oczy
i wchodzę w piąty wymiar. Różnica jest ogromna.
Dzieli nas puste miejsce przy stole.
Niedomknięte okno. Przeciąg wypełnia nasze myśli.
Już wieje. Chłodem. Tak było rano, jest o zmierzchu. Przez otwarte
drzwi beaufort targa sumienia. Szumi. Pusty czajnik. Wygotowane
uczucie. W kominku ciąg rozwiał resztę popiołu.
Chcieliśmy coś z tym zrobić. Budowa. Karty, domek, zamek, piasek.
Ostatnia odsłona. Szydło, worek. Trzask. Drewniane schody wydały jęk.
bosski_diabel, 23 august 2012
On do niej
moje usta przytrzymują czas jaki mi dano
tylko ty wiesz gdzie już nie ma pytań dałaś mi
minutę powietrza migocze nuta spełnienia
siedzisz naprzeciw nie jesteś już gościem
uwypukliłaś niebo
intonują mantry wszystkich bogów
księżycowi wszczepiłaś ludzkie serce
białe stokrotki przywołują zieleń traw
przychodzące sny z wysp szczęśliwych
mają twoje rysy
Ona do niego
jakkolwiek prozaicznie poskromione zostaną
nasze czary przyciągnę cię wypisanym prześcieradłem
stopom dam czas - muszą się nauczyć
gdzie chodzić lękliwe w drugą stronę
na kąt padania cienia twojego w ramiona
gładkich wyobrażeń o wolności ciał
stagnacja gry przypisana ustom
istnieje twórczo wokół naszych zmysłów
bosski_diabel, 23 august 2012
pamięć pamięta gdy język kłamie słowami
próba czasu nie ma cierpliwości
w dotarciu na zawsze - przecież wiesz
miłość przesadza gubiąc intensywność
pocałunki stykają się z nocą
niepoliczone o brzasku bledną pospolicie
oduczyłem się śnić na jawie erotycznie
nie przebudzę się koło ciebie zamykam oczy
zapach ciał wietrzeje obojętnie na krawędzi łóżka
wciska się żaluzja zakręcona sznurkiem dni
kiedy milczę zaskakujesz mnie niespodzianką
kocham cię więc trwamy czerpiemy z siebie
ty trochę więcej mówisz to nie egoizm - jestem kobietą
bosski_diabel, 22 august 2012
chropowate ściany
płomyki skaczą po cegłach
pióro wypluło pierwszy wers
objawienie
umykają zaśniedziałe obrazki
uśmiecha się dzbanuszek z herbatą
gorącą dotykiem tysięcy rąk
w załomku niszy dopala się świeca
a ja
czekam na ciebie w półmroku
jak głupiec
uparcie podtrzymuję płomień
bosski_diabel, 22 august 2012
kluczem uwolniony płynę
między białym i czarnym
zaplątany w ćwierć
ocieram się o całą
wtopiony w twoje dźwięki
szarość dnia spływa struną
kolorami zasypiam
bosski_diabel, 12 august 2012
mój czas się wyszarpał
jak kołnierzyk starej koszuli
gubię się pomiędzy słowami
idąc po krawędzi cienia
zbyt wysoko wzlatują myśli
pulsują skronie setką decybeli
zaplątany wyplatam kolejny wiersz
o pustych nocach w zdumionych oczach
zamknięty w pudełku zapałek
uduszę się lub spłonę
bosski_diabel, 10 august 2012
jestem dachowcem połową nocy zawieszony
jak nietoperz z pustką pod głową budzi mnie
zgrzyt i ta cisza co po nim zastygła obca
w moich wersach zamykasz usta
językiem powoli smakuję powonienie
czuć jak wraca apetyt na jeszcze
chcę zdążyć by kolejna noc
splotła nasze włosy na jednej poduszce
bosski_diabel, 7 august 2012
wtapiamy się podskórnie drążymy
pozornie przewidywalną metodą
katalogujemy przebieg zdarzeń
z karty dań chemiczne doświadczenia
smak wyostrzamy przy spadku eL
poszukiwania nie zaskakują
bo rozkosz na zamiany pęcznieje
nienasycona puchnie zapach wypełnia nozdrza
przewracamy kolejną stronę siebie
wyrywamy kość z kości krew z krwi
język utknął w podniebieniu
ust przełykać nie trzeba
bosski_diabel, 31 july 2012
wyobraźnia poety zachwyca
maksymalizm posunięty
świadomość seksualna dostarcza wrażeń
intelektualnych mówią że postradaliśmy
palce gdzieś na kolejnych piętrach
kręgosłupa biegnąc na oślep
do nieba - ja milczę szczebel
po szeblu właściwie osuwam się
scena kolejna pozwól iść dalej
sztuka niewidomych nie dotykam a pożądam
bosski_diabel, 29 july 2012
twój ostatni list
zawsze drży między palcami
wyblakły litery tylko data
wygrała z czasem
pamiętasz nasz most i rzekę
byłem tam wczoraj w noc Kupały
nazwaliśmy ją wierną
dzisiaj nikt nie zapali ognisk
i nie ustroi jej kwieciem
zatrzymana we wspomnieniu
karmisz mi oczy szeptem
dziś tylko drzewa nad rzeką
śpiewają z wiatrem w duecie
echo dotyka przestrzeni milczenia
biegłaś przez życie tak szybko
za szybko
bosski_diabel, 29 july 2012
pytasz mnie, co słychać. czasami głośno
myślę. piszę. mówią, że dużo ale czy mądrze.
świat przybrał antyanielską postać.
zmienia się w fazach księżyca. trwa islandzka
iluminacja. powietrze skrzypi pod palcami.
po południu zatrzęsło japończykiem i mną.
czasami plączę się w konwenansach
wtedy gwałcę słowa, eroduję znaczenia.
takie odzwierciedlenie duszy, lubię jej dotykać.
nie zwątpiłem, że wszystko ma drugie sensowne
dno. gdy w doskonałości rodzi się niepewność
w uśmiechu chowam resztki wahań. kończę.
brnę dalej.
bosski_diabel, 28 july 2012
dziś nie skończyło
się nic i nie musi odpadać
pozwólmy tylko soplom
na dłoni skrawek ciszy pozostał nietknięty
istniejemy w odrobinie pomieszanych tchnień
czujemy jeszcze na ustach słodki smak obietnicy
wygnani z raju nie doszliśmy na ziemię
wierzyliśmy prawdziwie w święte zawieszenie
zbyt idealni by parać się czasem
nieuniknieni dla siebie nawzajem
sza...
ani jednego pytania
zwyczajnie znów przyjdę w
piątek rano
*tytuł zaczerpnietyz piosenki Budki Suflera
bosski_diabel, 27 july 2012
koniecznie od Van Gogha takie przyswajalne
jak twoje oczy dlatego żyję w przetartych płótnach
minął już rok od tego czasu mam różne przyswojenia
na przykład-dzień to rzeczownik niepoliczalny
wiem to odkąd jesteś
starannie wypełniam pauzy między sekundą a kolejną
ciszą na pięciolinii strun nie musisz o nic pytać odpowiedź
znajdziesz między wersami wraz z do-kupieniem win
bosski_diabel, 24 july 2012
odpryski dnia pod powieką ją drażnią. wyrzucona
poza nawias nocy, gdzie wszystkie logiczne
równania kończą się dwukropkiem, szuka słów.
znajduje niewidome-niewiadome i oddech za oddechem.
wieczorne światło uzupełnia martwą naturą.
połową pomarńczy z ręką na skórce. palce szukają smaku.
usypia z nie-dopełnionym pytaniem dlaczego
tak dziwnie łaskocze po twarzy ten zapach znajomy.
pożadanie zamyka w granicach rozsądku, na wszelki wypadek.
pod językiem chowa to, co będzie dalej. jak co dzień otwiera drzwi.
późno już, wejdź nim opadną wskazówki.
bosski_diabel, 17 july 2012
na odległość oczu potykamy się o kolejne okazje
początkowo planowaliśmy włamanie do nieba
gdy ciemność okien gęstnieje w ciepłym świetle ekranu
chciabłym się schować w końcach palców i wargach
tępobóle wytyczają granice zmęczonego ciała
chłodne fale pikseli podcinają oczy a może
postawić znów wszystko na kartę znaczoną
nieznacznym piętnem co z czasem zaczyna
cieniem się kłaść w kącikach uśmiechu
przebiec przez przejścia dla pierwszych naiwnych
przemycić dniem przez granice cierpliwości
bosski_diabel, 16 july 2012
/zakwitły jabłonie nie popieram
tej radości idą przymrozki/
coraz dalej mi do spokoju. smutno panoszy
się po kątach. w snach robię krok. raz w przód,
raz w tył. tam wszystko jest możliwe. tylko dotyku
to nie dotyczy. piję szczęście. zapijam się na miłość.
rano otwieram oczy i patrzę na ten obrazek alergicznie.
wstaję wczesnym południem. zataczam cienie
na kuchennych schodach. przyswajam rzeczywistość.
najzimniej pod latarnią. bezkształtny czarny worek
czeka na black taxi. gawrony już się nie gapią.
na podwórku, nikt nie ogłosił żałoby. zabrakło papieru
na klepsydrę. za ścianą ktoś stuka palcami blue rapsody.
poprzebudzany głośniej widzę, ciszej wyznaję.
bosski_diabel, 3 july 2012
nie znoszę zimna jest szorstkie jak juta
rozwarstwiam się zwłaszcza o czwartej nad ranem
mijamy się przemijamy rozmijamy prawdą-naprawdę
z zepsutym zegarkiem nigdy nie zdążę na czas
spłoszone myśli trzepoczą by w koszącym
locie zanurkować w głowie wynurzają się
milczeniem na wysuszonych wargach
frazy szeptane na wydechu przeważają chłodem
przedawkowałem za dużo ciebie we mnie
i nie ma już miejsca na nikogo więcej
forbidden love lęgnie się w gniazdach zakazanych jabłek
pachnie cynamonem i ma charakter falowy
bosski_diabel, 2 july 2012
dziś kiedy mój wzrok pada na twoje zdjęcie
nie mogę w nim znaleźć znajomych uczuć a przecież
zawsze fascynowały mnie oczy jak płomień ćmę
odległość między nami nawarstwia się tektonicznie
występują chwilowe niszczycielskie erupcje dobrej woli
a przecież słyszymy i widzimy mniej więcej to samo
dlaczego te same dźwięki dręczą lub pieszczą
są podobne ale przekute na różne bajki
ty wiesz że już niedługo się z ciebie wyprowadzę
każdy ma swoją wrogą ciszę ty możesz ją przeczekać
bosski_diabel, 25 june 2012
dziś nie skończyło się nic i nie musi odpadać
pozwólmy tylko soplom
na dłoni skrawek ciszy pozostał nietknięty
istniejemy w odrobinie pomieszanych tchnień
czujemy jeszcze na ustach słodki smak obietnicy
wygnani z raju nie doszliśmy na ziemię
wierzyliśmy prawdziwie w święte zawieszenie
zbyt idealni by parać się czasem
nieuniknieni dla siebie nawzajem
sza...
ani jednego pytania zwyczajnie
znów przyjdę w piątek rano
*
tytuł zaporzyczny ze słów piosenki
Budki Suflera
bosski_diabel, 21 june 2012
sen przynoszę ci w dłoniach śpisz
zbieram ostrożnie twoje oddechy
maki delikatne tulipany dumne
na krańcach źrenic trudniej było dostrzec
błędy rzucające się pod stopy pociągnięcie
palcami o skórę wywoływało dreszcze od których
płonął nam język i zanikał umysł nerwowo szukaliśmy
zaklęć na pomylone szczęście dla małej przestrzeni
pod materiałem której byliśmy wierni aż do rana
cienie za plecami czarną kreską odgradzają przeszłość
czasami coś załopocze gdy przechodzisz blisko
wiatr czy skrzydła nieważne i tak wieje chłodem
po tamtej stronie łóżka było nam cieplej
bosski_diabel, 21 june 2012
patrz jestem mały więc zadaję pytania dlaczego
nic nie rozumiem ale jestem grzeczny
nie tupię nogami bo nie ma dobrych odpowiedzi
śnię o zabawkach buduję zamki-z piasku zbieram
rozsypaną pamięć wiosną zakopię pod moim kasztanem
wraz z listem do Pana Boga o szczęście dla ciebie
tylko nie wiem czy zdążę wiosna tak daleko
od wczoraj przerażają mnie bajki tyle w nich smutku
złych ludzi i czarów dobre zakończenia są naciągane
nie wierzę w happy endy chcą mnie tylko utulić
zasypiam przy włączonym tunerze rozkopuję się
marznę uciekam przed księżycem a on mnie śledzi
wie wszystko o moich grzechach za które należy mi się lanie
bez przebaczenia - ja
potrzebuję wrócić do wstecz poczuć ciepło dłoni
brakuje odwagi zaczynam się wstydzić obcych
przestaję mówić pisać i śpiewać tylko patrzę
siadam w kącie zaczynam ssać palec
marzę by wrócił blaszany bębenek
bosski_diabel, 21 june 2012
animowane problemy stają na chodniku
przejściem( WT )
zmieniam pozycję na wyjściową licząc. na przyjście.
tak cicho stąpasz w moim umyśle. ty wczoraj, ja dziś.
taki niedorzeczny czas. nie cofnę, nie zagnę przestrzeni.
ale wystarczy przyjąć kurs między żebra. na wylot.
umieścić tam garść mięty i rumianku. niech zakwitnie
przed zachodem. nakarmi ręce. usta nawlecze na usta.
uchwyćmy moment, gdy chwila traci równowagę.
możemy się sobą upić. wcale nie żeby zapomnieć.
bosski_diabel, 21 june 2012
jeszcze za wcześnie bo już za późno
życie jest łagodną formą umierania
wzrok pędzi zbyt szybko za horyzont
na razie jestem trzeba to wykorzystać
wczoraj byłem a jutro nie wiem
może drzewa zliścieją na nowo
nocą księżyc bywa taki wypełniony
omijam wrażenia wielkości i nie żałuję
zostaje tylko rozgrzeszyć pragnienia
by nie molestować uczuć
bosski_diabel, 18 june 2012
między kroplami słów nic nie zmoknie
w zmiętej pościeli zmienia się tylko położenie
bez przemijania światło uderza tobą w twarz
drgają obrazy zrośnięte z powieką
sól w oczach - słona prawda czy fałsz
myślałem, że umiem nie istnieć
ale ciepłą dłonią nakreśliłaś dotyk
stałem się ułamkiem choć chciałem być funkcją
skomplikowanym równaniem nie jestem
a mimo tego siadasz czasami jak wtedy
i rozwiązujesz mnie na nowo
z rozwiązań został mi sok z truskawek
na koszuli odciśnięty kształtem sytych ust
bosski_diabel, 17 june 2012
wczoraj się kurczy
opanowując umiejętność
bycia nieważnym
nie odnajdziemy się to
wbrew naturze gdy stosunek
a do b
ukrył się między stycznymi
nie możesz obliczyć prostego
układu z dwiema niewiadomymi
trzyma nas jeszcze chwila
która pieściła nasze oczy
bosski_diabel, 16 june 2012
dopełnia się przemiana w dłoniach drży cisza
zaciemniało otwórz dla mnie światło
wchodzimy sobie w krew a później w słowo
głową jakbyśmy zdania układali z kamieni
kogo mniej zaboli ten zgarnia satysfakcję
czas się otrząsnąć z kolokwializmów
i ze swoich cieni pozbawić lustra odbić
rozklejamy się wreszcie lżejsi o połowę
zadośćuczynić wieszczom urywając
pustą kieszeń kieliszkiem tęsknoty
wsadzić głęboko rozterkę w poetyckie
tygle by nie czynić kurzu na ludzkich językach
odmienić co nieodwracalne
iść dalej pod wiatr tam
gdzie wiatrak rozkłada ramiona
bosski_diabel, 15 june 2012
póki co wspomnienia zostawiam na później zaliczam
chwile-chwilą zapisuję wersy między myślami
wieczór przynosi zapach mięty nastrój się zmienia
mogę cicho zagrać słowami w obniżonej tonacji
i dalej poszukać lecz chociaż palce w karkołomny
akord ułożę nie zagram koncertu na cztery ręce
w sennych komórkach tli się chęć na seks
nasycone dźwiękiem ciała drżą wypełnieniem
zaczynam wierzyć w istnienie duchów
przychodzą o północy i śpiewają twoim głosem
rozwiane szaleństwo prawie wyczuwalne
pod palcami napięte struny wibruje spełnienie
możesz uciszyć moją grę kładąc nacisk na usta
bosski_diabel, 14 june 2012
penetruję się - bo, odkleiło mnie od rzeczywistości.
siedzę w sobie frontalnie, koliduję z życiem nijako.
niejasna sprawa bo niewygodnie, uwiera.
fakty się zmieniają jak dyżury, co noc inny świat.
korytarzowe cienie zalegają pomiędzy szelestem
a trepem drewnianym, między konceptem i kreacją.
litość dostała wczoraj wypowiedzenie, zszarzała.
język utknął pamięcią podniebiennie.
koncentracja wyostrzona przy spadku
i przydennym poszukiwaniu, nie zaskakuje, podskórnie drąży
małoinwazyjną metodą. specyficzny zapach unosi się,
gdy pomijamy kolejną stronę. bo wyrwać nie sposób
z kości, z krwi, z ducha. szept ust skazany na istnienie.
czuć czas. strachu w to nie mieszać. wiele mi nie trzeba,
byle zabolało, bym coś poczuł, wyszedł z siebie,
by mieć dowód, że choć trochę jestem, że trzyma mnie więcej
niż przyzwyczajenie. naturalna zdolność oddychania tobą.
bosski_diabel, 13 june 2012
pamięć pamięta gdy język kłamie słowami
próba czasu nie ma cierpliwości
w dotarciu na zawsze - przecież wiesz
miłość przesadza gubiąc intensywność
pocałunki stykają się z nocą
niepoliczone o brzasku bledną pospolicie
oduczyłem się śnić na jawie erotycznie
nie przebudzę się koło ciebie zamykam oczy
zapach ciał wietrzeje obojętnie na krawędzi łóżka
wciska się żaluzja zakręcona sznurkiem dni
kiedy milczę zaskakujesz mnie niespodzianką
kocham cię więc trwamy czerpiemy z siebie
ty trochę więcej mówisz to nie egoizm - jestem kobietą
bosski_diabel, 12 june 2012
kiedy rozrywam cząstki powiek
mgłę kojarzę z oddaleniem co z czasem rozrasta się
jak pajęczyna wyłapująca podskórne lęki
małe wypukłości nieba zostawiły ślady na szybie
sny wychodzą z konturów słońca podszytego zmierzchem
nocami lepię ciągi liter stawiam pytania pod wiatr
a w chwili wahania rozdeptuję lustro o świcie
nucę mantry twojego imienia jeszcze
nie dojrzałem by się poddać grawitacji
wciąż wierzę w kłamstwa boga i poetów a ty
pozostajesz brakiem słów splątanych w milczenie
szeptem schowanym pod poduszką
bosski_diabel, 17 november 2011
siadaj napalę w piecu będzie cieplej
zimne są wieczory wiatr ciągnie od jeziora
lato było błękitno-złote pochowałem promienie po kieszeniach
jesień przyniosła z kasztanem oczy w odcieniu orzecha
wypełnione kryształkami spojrzeń jak witraże listne
rozpięłaś mnie na sztalugach w cynobrze i złocie
zakochany w brązie poznaję twoje sny trzymasz mnie
na wyciągnięcie słowa moja skłonność bycia jest wrodzona
nie przeliczę ile pulsuje we mnie wersów na godzinę
gdy brakuje słów zamykam oczy stale nienasycony
boję się głodu zagryzam wargami zamykają się
wszystkie pory roku w jedną zaledwie chwilę
których nie oddałbym ani jednej
nawet za cenę rozgrzeszenia
Z cyklu: Każdy wiersz ma twoje imię
dedykowany
bosski_diabel, 14 october 2011
coraz trudniej o miłość w tekturowym tłumie
w przeładowanych autobusach i luźnych limuzynach
idąc środkiem chodnika mijam pełne wystawy bez ciebie
oswojony z samotnością tęsknoty nie potrafię skrócić
zasypiam kreśląc twój oddech na obrzeżach snu
w pastelach twoich oczu szukam kącika spokoju
całuję brzask gdy rodzi go słońce
listonosza za list od ciebie
/i każdy twój e-mail/
bosski_diabel, 9 october 2011
14:39
rozkładam chwile na przypadki
zapisuję każdy oddech
z utkwionym
wzrokiem za monitor
zapamiętuję obrazy czasu
nieposkładane gubią się w
kontekstach
tańczą w rytm niebieskookiego spojrzenia
20:01
tak
blisko do ciebie że aż za daleko
to nie ja mam trzy ulice dalej
zaprzeczam
sobie
na zasadzie komplementarności
odpływam z myślami wczorajszej
herbaty
23:03
obserwuję księżyc
zbliżenia i oddalenia
samotność przesypuję ziarenkami
piasku
zbierają wilgoć dnia
obojętną ciszą układam pasjans
cudów
01:55
piszę nocą jest spętana mną
leży obok a ja
bezwypadkowo
odcieniami szarości stroję każdy wers
04:23
patrzę nie
widząc nic prócz emocjonalnych upadków
szept niczym krzyk kłuje każdym
tyknięciem
najlepiej zamykać pocałunkiem
milczenie jest cudem tylko gdzie
te usta
bosski_diabel, 5 october 2011
tej ze snu nie mogę sobie przypomnieć
miała twoje oczy chodziliśmy po Rynku warszawskim
szukaliśmy złota na Złotej w Łazienkach
wzdychaliśmy do liści zżółkłych ze zmartwienia
cisza nocna na Plantach pachnie kasztanem
już nie pamiętam ale to były Sukiennice
w prezencie dostałem od ciebie szelest wiatru
i balonika ze wstążką z mikołajową buźką
wypatruję świtu nad miastem
w rytm stukającego pociągu relacji ode mnie do ciebie
zielona herbata sparzyła mi język gdy łykałam ten sen
w pośpiechu zgubiłem klucz od domofonu na Ewangielickiej
nic się nie zmieniło nie dorosłem we śnie wciąż zaciskam dłonie
na klamce dziś pierwsze przymrozki nad ranem
Z cyklu: Każdy wiersz ma twoje imię.
bosski_diabel, 5 october 2011
zatrzymać słowa
na końcówkach ust.
bez żadnych wyjaśnień,
sekundą bezsłowia
zamknąć ostatnie pytanie.
Z cyklu: Nie-dotyki
bosski_diabel, 27 september 2011
lato zamyka się w kasztanach ja w tobie
rudy wieczór już rozebrany kołysze się na suficie
cykady stroją skrzypce ostatnie promienie
na dnie filiżanki układają się do snu
pod koniec dnia dmuchawce gubią
czapki ja tracę wewnętrzny rezonans
noc za oknem ma hebanowe policzki
wypełnione gwiazdami
jak zawsze zawieszam wzrok na twoim niebie
zwiewam nad ranem razem z księżycem
czas najbardziej rdzewieje od łez
ja od jesiennej wilgoci i samotnych ranków
Z cyklu: Każdy
wiersz ma twoje imię.
bosski_diabel, 19 july 2011
z bieszczadzkich tawern tętniących nocnym gwarem
wybieram tę na skraju marzeń
z zapachem dymu tlącego się wspomnienia
brzęczącą gitarowym basem o piątej nad ranem
koślawa ława i skrzypiąca podłoga jak parapet nut
wrzyna się w plecy kolejną porcją akordów bieszczadzkieg bluesa
sen pod smerkiem porzucony nie wraca
choć okna blaskiem drażnią źrenice
pod brudnym swetrem chowam czyste pragnienia
w przymkniętych powiekach szeleszczą suche trawy
pod głową plecak napchany marzeniami usypia zmęczony
ostatnim akordem gitara zamyka oczy
dedykuję Magdalenie i
Pawłowi
http://www.youtube.com/watch?v=7scH1OQgfBQ&feature=related
bosski_diabel, 16 july 2011
Kim jesteś? Kto pozwolił ci naruszać mój spokój? Dlaczego
śpisz z głową opartą na moim ramieniu? Czy znasz język,
którym mówię codziennie bez zrozumienia i przekonania,
a który jest językiem moich ojców i dziadów?
Jak masz na imię, ile lat ma twoja posiniaczona dusza,
pełna bruzd i zakamarków? Gdzie czają się niespełnione
marzenia i nadzieja, którą utraciłaś? Czyś śnisz teraz o kimś
niby zapomnianym? Ile razy zatraciłaś się idąc drogą
powybijaną przez ciszę?
Czego pragniesz, co cię fascynuje, czy znalazłaś
jakiś drogowskaz, ścieżkę, po której chodzą ludzie
pełni dobra, tacy co nie ranią? Odpowiesz mi kiedyś
na pytania, a może zetrzesz w pył moje wątpliwości,
rozgonisz strachy, koszmary, które gnębią
mnie bez opamiętania? Czy zrozumiesz, gdy powiem,
że jestem człowiekiem naznaczonym przez zbrodnię?
Zniszczyłaś kiedyś kogoś? Zostawiłaś? Dokąd zmierzasz?
Po cholerę jedziesz tym pociągiem pędzącym przez bezludne
i zamrożonena zawsze przestrzenie zachodniej Syberii?
Nie uwierzę, jeśli powiesz, że chcesz jedynie zobaczyć Bajkał!
skocz do prozy Sekrety
bosski_diabel, 15 july 2011
Niech się Pani ze mną nie zadaje
bo ja się do miłości nie nadaję.
Powiem
Pani w sekrecie
ciągle jestem na tapecie, panie szepczą o mnie,
na
portalach, w sklepie, a nawet w toalecie.
Ja proszę Pani mam postawione
zarzuty,
że jestem z sumienia wyzuty, bo ciągle uczucia wdrażam
kłamię,
przeczę, obrażam, ja jestem obłudnik zepsuty
stale kombinuję i serca kobiet
narażam.
Nie przeczy Pani i zarzuca, że co... komplikuję ?
Nie.
Prawda, że. Zakładam pewne ale. Nie zakocham się ponownie.
Powiem
więcej. Ja wcale się do tego nie palę.
ale wierszom Pani się poddaję
z dedykacją dla Kasi Miller
bosski_diabel, 14 july 2011
przyduszam wspomnienia na
starość,
a one ciągle tykają jak nakręcone zegary.
trzepocą mocno
skrzydłami uwięzione ptaki.
szperam jak dziecko w zakamarkach
czasu.
szukam rozsianych skarbów. znaków
szczególnych, wykarczowanych
ciepłych
śladów zatartych po powiekami.
sam na sam prowadzę monolg.
wtulony
w bezświty z Małą Niedźwiedzicą pod pachą
księżycem wyrytym
między żebrami po lewej stronie
dogaszam noc. z daleka docierają głosy
rozsądku
i zapach parzonej kawy. jutro jak zwykle gaśnie wczoraj.
a ty
stoisz po tamtej stronie i czekasz,
ja ciągle jeszcze w drodze.
bosski_diabel, 13 july 2011
urodziłem się tam gdzie słona
woda wypłukuje piasek
i turystów
z pieniędzy
gdzie muzyka nocą dociera nawet
do zaćpanych
wtedy nie było jointow i dragów
konopie hodowano w pegeerach
dopalało się sporty
do końca
nie miały ustników
gasiliśmy pragnienie winem z patykiem
pamiętam
miałem spodnie w paski od piżamy
koszulę w barwne kwiaty i kłódkę na szyi
byłem modno-swobodny nie wiedziałem nic o fryzjerze
plaża była domem otwartym
nikt nie zapraszał
dziewczętom rozdawałem muszelki
z bursztynem na szczęście
tam poznałem piaskową miłość
ze świtem na plecach
dziś takich plaż już nie ma
i woda już nie taka słona
została muzyka ona-nie-kona
i białe żagle w tle
bosski_diabel, 23 june 2011
czasami tak sam ze sobą
wtedy odczuwam bardziej barwy nocy
zapominam o wykwitach gwiazd i przemianie materii
czasami palą wrzucone między żebra słowa
od których księżyc robi się czerwony
życie postarało się o jeszcze jedną samotność
w tej godnej pożałowania samotności
mam mniej par drzwi prowadzacych
do siebie więcej zamkniętych przed sobą
jak długo można stać obok życia
w krajobrazie tych samych nocy
jesteś więc nie pytaj mnie czy pozwolę ci odejść
odrodzeni zatracamy się by w końcu splotem
osiągnąć czystą formę
Z cyklu: NIe-dotyki
bosski_diabel, 19 june 2011
w zadumie układam życie jak
białą
koszulę na grzbiecie. pnę się do góry
po schodach, na półpiętrze
rozbijam
o własne marzenia. nie padam. myślę,
wszystko po to, aby
oddać zalegające
ciepło. przestać się bać pustych przestrzeni,
a sen z
tobą w tle rozciągać przez
granice możliwiości. nie sądziłem,
że kilka
popękanych chwil pochyli mi głowę
nad interpretacją znaczeń. wtulony w
słowa
z niedowierzaniem odkrywam prawdę
niewierzących w przyjaźń twoją z moją.
...czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie
bosski_diabel, 17 june 2011
między tobą a mną kilka splotów wydarzeń.
kilkanaście stacyjek po
drodze,
za dużo by zerwać milczenie bliskości.
twoja
nadidealność wciska się w okolice
siódmego żebra. paraliżuje obie
komory,
i zamieszkuje apartament bezsennych nocy.
świtaniem kasuję
bilet na sen. wdycham
zachłannie. twój zapach, ma świeżą barwę
błękitu i
czerwonego maku. czuć dojrzałą nutę
łagodności. zwabia marzenia
na jednym oddechu.
zasypiam. barykaduję wejście tęsknocie,
ona lubi
zachłystywać się echem.
bosski_diabel, 15 june 2011
zapominam
zrastam się zrostami
coraz częściej chwytając
za
czas
ten wskazuje mijanie
a ja skrzyżowanie za zakrętem
wybijam
taktownie nadzieję
na wieczność
Z cyklu: Nie-dotyki
bosski_diabel, 13 june 2011
gwiżdżę na plotki i pragnienia innych. na moje
patrzę z boku i widzę, że to chyba
nieczytelne słowa, wyryte nocną
plamą na kuchennym obrusie. tam gdzie sufit
pokonuje podłogę powietrze kona. stoję na miejscu styku
nieba i piekła. wstydzę się swoich blizn. ulepiony
na podobieństwo niewiary w prawdzie,
gdzie każdy odcień czerni ciemniejszy ode mnie.
czasami liryczna pustka dotyka niedotykiem.
gęstnieją kontury śladów twoich stóp, spalam się,
bez płomienia i cienia.
Z
cyklu: Nie-dotyki
bosski_diabel, 11 june 2011
pytasz mnie, co słychać. czasami głośno
myślę. piszę. mówią, że dużo ale
czy mądrze.
świat przybrał antyanielską postać.
zmienia się w
fazach księżyca. trwa islandzka
iluminacja. powietrze skrzypi pod
palcami.
po południu zatrzęsło japończykiem i mną.
czasami plączę się
w konwenansach
wtedy gwałcę słowa, eroduję znaczenia.
takie
odzwierciedlenie duszy, lubię jej dotykać.
nie zwątpiłem, że wszystko ma
drugie sensowne
dno. gdy w doskonałości rodzi się niepewność
w uśmiechu
chowam resztki wahań. kończę.
brnę dalej.
Z cyklu:
Nie-dotyki
bosski_diabel, 3 june 2011
poza mną tylko blizny, potłuczony drobno czas. kruszywo,
które wrzyna się ostrzem na wdechu. czasami wykrzykuję wersy
na portalach. proste miano, pasja życia. mija na półdźwiękach.
czuły wyznacznik imienia w odmianie przypadku. zbliżenie.
zostały we mnie ślady po niedotyku, zacerowane
złudzenie wzrokowe, szkielety cieni. bezszktałtne już
miejsca wypłukanych źrenic. mogę złożyć protest
na jego nieszczelne dłonie. wszak krzyżowanie bywa o świcie.
każde życie kończy się bezdrożem krzyża.
Z cyklu: Nie-dotyk
bosski_diabel, 31 may 2011
zmieniam zegarki, zbieram wskazówki,
z nadzieją na nowy czas.
od nadmiaru rozpiętości można dotknąć ziemi,
alternatywnie dźwigać ułożony na krzyżu.
za drzwiami dobro ma opaskę na oczach.
czasami płynę po piaskach pustyni, wciągają
kaleczą oczy, wypełniają krwiobieg.
w południe nakręcam zegary, marzę ostrożniej.
czuję zapach twoich śladów, zapomninam, że
pomiędzy wschodem a zachodem jest jeszcze świt.
zły nie zabija, dokucza starannością.
Z cyklu: Każdy wiersz ma twoje imię.
bosski_diabel, 26 may 2011
zawiodła logistyka życia. brakuje marzeń
dostępnych na wynos. podrzucą czasem
temat podgrzany, spleciony myślami .
kiełkuje zielenią na kuchennym stole.
przez lata czyszczę plamy na księżycu,
tworząc kratery światłocieni. spierzchnięte
usta gaszę absyntem i twoim spojrzeniem.
pędząc wyznaczam spełnienie za pomocą skali.
należy mi się mandat za wielokrotne
przekroczenie prędkości do ciebie.
Z cyklu: Każdy wiersz ma twoje imię
bosski_diabel, 25 may 2011
gówno komu do tego, że jestem po pięćdziesiątce.
może nawet lepiej, że nie urodziłem się później.
widzę coraz wyraźniej, a gałkami kręcę z wdziękiem.
na czwartym biegu nieźle się toczę w towarzystwie
trzech kobiet. czasami wypadam z gry w casino poland.
wtedy składam kolejny protest do Pana Boga.
Z cyklu: Różno-rodność
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
24,05wiesiek
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
2305wiesiek
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma
21 may 2024
The TrialSatish Verma