4 november 2017
Apatryda
niespieszne przydarzanie się, setki małych
lub większych zbiegów okoliczności. lata
jakby z mchu. na wskazówkach budzika
- roślinność, osty o kolcach
niczym parzydełka ukwiałów
(palce wiją się próbując schwycić
to, co bezpowrotnie przeszło)
obserwuję powolny bieg zdarzeń. wokół
- szum maszyn, na których nie da się pisać
ani wykonać najprostszego działania
(dodaję dwa do dwóch - wychodzi
wynik poniżej zera, nieskończona liczba
miejsc po przecinku)
zgnuśniałem, przyznaję. rozleniwienie
jest tak wielkie, że wczoraj
rysując na ścianie kontur państewka
- zasnąłem
zresztą- po co próbować grać w czas?
wszędzie biegnie równie niemrawo
cegła, po cegle, tryb za trybem
- erozja, rdza. kontynenty rozpuszczają się
w farbie emulsyjnej
spróchniał ostatni szlaban
białym nielotom z piór odpadają płaty tynku
tak trudno się dźwignąć z łóżka
by postawić brakującą kreskę
wrzucić kamyk, by zatrzymał się mechanizm
19 march 2024
The Pain Was Not YouSatish Verma
18 march 2024
1802wiesiek
18 march 2024
Ruda na platynowoabsynt
18 march 2024
Art In DyingSatish Verma
17 march 2024
W gotowościJaga
17 march 2024
takie tam ćwiczenieabsynt
17 march 2024
I Will SurviveSatish Verma
16 march 2024
1603wiesiek
16 march 2024
tu i teraz, zanurzając sięTomek i Agatka
16 march 2024
Drzewo recykling 2020Marianna Małgosia Bakanowicz