Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 august 2016

Numerowane piekła

 
I odpuszczam ci moje winy.
 
Zachłannie spijam ciepło ust
przypadkowo poznanych kobiet.
Już nie chodzi o drżenie,
ani tym bardziej słowa.
 
Później kulę się w ciemnych zaułkach,
bez śladu wiary w przebaczenie.
Czymkolwiek jest.
 
Schodzę coraz niżej, w najzimniejsze
rejony. Tu każdy haust powietrza
to ten ostatni. Oraz pierwszy
 
krzyk wyrwany z niedorozwiniętej krtani,
bez zdolności przełykania.
Najprostsza agonia, nazywana narodzinami.
 
Bez celebry, to tylko zamienianie numerków,
losowo wybranych. Od zera do nieskończoności,
a nawet poza liczbami.
 
Jako i ty odpuść winowajcom. 


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 august 2016

Postapokalipsa

 
Już nie ma rzeczy ważnych,
otacza nas mgła. Na końcu świata
budujemy tratwę z ptasich piór.
Czas jest kulką w kieszeni.
 
Dokładnie pomiędzy brudną chusteczką
a kilkoma okruchami chleba.
Resztki z uczty na krawędzi,
z nogami opuszczonymi w bezmiar.
 
Może to była stypa, za tych, którzy odeszli
w przeciwną stronę. O ile udało się określić
kierunek na niedziałającej róży wiatrów.
 
Za jakieś dziesięć tysięcy oddechów
odpływamy w poszukiwaniu ziemi.
Nigdy nieobiecanej.
 
Tam będzie wschód i dotkniemy 
swoich dłoni. Pierwszy i ostatni taniec
czcicieli słońca. Spóźniony o całe milenium
albo kilka sekund.
 
Bez znaczenia, bo przecież już nie ma
rzeczy ważnych.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 august 2016

Mucha w pokoju

 
 
Upierdliwa, obija przedmioty jak pijana.
A przecież jest listopad (ponieważ wszystko spada)
i tyle razy przelatywała koło kalendarza,
że powinna już Wiedzieć.
 
Pewnie jest niepiśmienna (chociaż można ją zapisać)
albo nie kosztowała owocu drzewa
wiadomości. Aktualnych, bez moralnych
dywagacji.
 
Wtem kosmiczna Łapka spada, eksterminacja.
Koniec świata. I mniejsza o skalę.
Z zaświatów nie dobiega nawet brzęczenie.
 
Plama sama się ściera – cud upływających
mileniów. Tym razem w muszym wymiarze.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 august 2016

Dysgrafie

 
Mocno wierzyliśmy w niespełnialność
proroctw, butelki pękały na naszych
twardych czaszkach.
 
Tańcząc wśród okruchów szkła liczyliśmy
kolejne upadki świata. Do naszych stóp.
I następne poczęcia w brudzie szos
prowadzących w te same miejsca.
 
Tymczasowo umarli z obowiązku pluliśmy
pod nogi demiurgów. Trywialnie marszczyli
brwi grożąc palcem.
 
Ale dla nas były tylko pokalania, chłód
przyszedł później, wraz z szeroko otwartymi
ramionami czasu.
 
W ostatecznym rozrachunku wszystko
okazało się zbyt miękkie.
Szczególnie łzy, spływające zamiast krwi.
Ofiarnej.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 august 2016

Daleki brzeg

 
Nie mam nastroju na poezje.
 
Życie jest zbyt proste:
 
– w czarno-białych sekwencjach śmierci,
w których blednę za każdym zakrętem.
 
– w kolorowych klatkach snów, bez wymogu
spełnialności.
 
– w powtarzaniu słów, chociaż nadmiar
nie pozwala utrafić w sedno.
 
– w konkretach poranków rozbijających pewność
nocnych zwątpień i rozgrzeszeń.
 
– we wszystkim, co jest, ale nie będzie:
życie jest zbyt trudne.
 
Poezje nie mają nastroju na mnie.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 august 2016

Oniryk


Przyprawiam samotność na jednorazowym
talerzu – kolacja bez świec.
Albo śniadanie, skoro koguty zza ściany
ogłaszają świt.
 
Może nowej ery, ewentualnie zamglony,
poprzetykany strzępami zapomnianych
imion kochanek.
Z epoki uniesień i wyżów.
 
Dziś spadki, ale za to można by śnić
całymi dniami. Nawet bez rozbierania
wróżb.
 
Jednak zbieracze snów mają inne zadanie,
skupując na kilogramy każdą noc.
Wyprzedany do cna wznoszę kolejny kubek kawy,
toast za kłamstwa.
 
Rzucane nad ranem, z ust do ust.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 august 2016

Filtry


Przepuszczam światło przez urojone nieba,
naznaczone przypadkowością.
Spada w błoto z głośnym mlaśnięciem,
pomiędzy ślady organizmów.
 
Wielokomórkowych, a nawet naznaczonych
inteligencją, co można stwierdzić
na podstawie kształtu butów.
 
Pewnie dałoby się podążyć ich tropem,
ale właśnie jestem zajęty swoją pierwszą
śmiercią.
 
Nie ostatnią, skoro oczy wciąż odbite
w pryzmatach,. Niedoskonałych,
lecz to pojęcie z zakresu filozofii,
stojącej poza natrętną fluktuacją bytu.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 august 2016

Roztkliwianie się nad słowem


Hannibal ante portas – proroctwo wygłaszane
po dziesiątej kawie.
Kofeina we krwi poprawia optykę,
doskonale widać ukryte.
 
Przed niepowołanym, złym
spojrzeniem. Magów, czarownic,
służb publicznych.
 
Te ostatnie polują na litery
prawa, z zapamiętaniem. Wróżbici
schowani w szafach, pomiędzy trupami, mają to
za nic.
 
Pieszcząc wyrazy spragnionym językiem,
tak aby uszczknąć jak najwięcej
przydechu, zanim ulecą.
 
Niewierne a jednak kochane
do ostatniego momentu, później już tylko
wieczność/wietrzność.
 
I tak dalej.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 august 2016

Niebieska róża


W mojej szafie mieszka śmierć
nieistotnych stworzeń.
Codziennie rano wznoszę toast
za jej zdrowie – nie odpowiada.
 
Na ścianach gromadzę magiczne wersy,
powyrywane z codziennych gazet,
chronią przed ingerencją sił
z wyższej półki.
 
I nie szukam już słów, dobrych
na początek. Ich gruba warstwa
okrywa okna. Pod nią słońce
najprawdopodobniej umarło.
 
Zeszłej jesieni, kiedy zasadziłem ostatnie
nasiona drogi mlecznej. Nie wzeszła,
wyjałowiona ziemia urodziła piasek
do klepsydry.
 
Odmierza, jednak bezskutecznie,
bo w mojej szafie mieszka przestrzeń.
Nieskończona.
 
                        ***
Delikatne pocałunki,
tylko kolce wciąż dziurawią wargi.
I tak przesycone czerwienią.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 august 2016

Megalomanie


Prędzej czy później każde przekleństwo
staję się modlitwą.
 
Bogowie zagubionych przedmiotów
mają swoje ołtarze za meblami
i w szczelinach podłogi.
 
Znudzeni metafizyką kolekcjonują monety
oraz zapomnianą bieliznę.
Z braku ołtarzy zadowalając się wszystkim,
co spadnie ze stołu.
 
Tymczasem ateiści wierząc w cuda szukają proroków
rozsiewających kawałki śliny na (nie)wiernych.
Telewidzowie wycierają płaskie ekrany, bełkot
przeżera antystatyczne ściereczki.
 
Prawdziwi altruiści zbierają butelki, karmią łabędzie
spleśniałym pieczywem. Dobrze wiedzą, że żaden
dobry uczynek nie ujdzie im płazem.
 
Później natarczywie walą do bram raju,
ze standardowym zestawem pytań w kieszeniach.
Do ostatniej chwili pobłogosławieni cudem
wątpliwości.
 
Prędzej czy później każda modlitwa dociera,
do nieodpowiednich uszu.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Światełka dla zbłąkanych wędrowców, Antypody, Ołowiane żołnierzyki, Sumowania, Perpetuum mobile, Zabawy w gruzowisku, Horoskop na rok przeszły, Bez pokrycia, Początek, Ulęgałka, Mrzonki, Kolaps, Dobry dzień na nie pisanie wierszy, Rozmowy sepulkarne, Delete, Raj przeklęty, Raj nieobliczalny, Raj wyzwolony, Raj niewydarzony, Kulinarna śmierć wszechświat, Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz, W czasie deszczu, Inhibitory, Gawry, Gawry, O czym szumią wierzby, Duperelki, Gatunek wymarły, Cydr z cynaderek, Monter koszmarów, Nad głęboką wodą, Kosmos w rondlu, Kwaśne deszcze, Pokój bez widoku, Czarno na czarnym, Fenologia, Kodycyle, Świat uzależniony, Rozbrygi, Martwe ptaki, Fazowanie, Komentarze apolityczne, Życie w przeciągu, Mroczne bajania, Znaki nieszczególne, Dzień bezgwiezdny, Słońce świeci zbyt głośno, Fantomy, Pierwsza wieczerza, Sklep z pustymi butelkami, Raj monotonny, Człowiek z szafy, Znajda, Cholerny surrealizm, Poronione bajki, Krótki wiersz o śmierci, Wiersz o dziurawych skarpetach, Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy, Żywe trupy, Sen o kawie, Sen o kawie, Wyższa szkoła olewactwa (4), Wyższa szkoła olewactwa (3), Wyższa szkoła olewactwa (2), Wyższa szkoła olewactwa (1), Mamrotanie, Z menelskiej ławeczki, Parytety, Milczenie na niedzielę, Post mortem, Nie opowiadaj mi bzdur o miłości, Ogród na dzień dobry, Popiół na kolację, Arka Mojżesza, Sen o winie, Sen o tobie, Ostatnia pieśń, I sprawiedliwość dla wszystkich, Sen o jawie, Sen o chlebie, Wiersz z wkładką, Wypociny, Carpe diem, Bez związków, Niedokładna kopia, Ogryzki, Wprawki, Eliksiry, Mitologiczne zwierzątka, Zdziwienia, Punkty odniesienia, Qasi wiersz, Klub niedoszłych filozofów (5), Klub niedoszłych filozofów (4), Klub niedoszłych filozofów (3), Klub niedoszłych filozofów (2), Klub niedoszłych filozofów (1), Zupa noworoczna, Kolacja na jedną osobę plus kot, Zic - zac, Piknik w grudniowym deszczu, Najdłuższa wigilia w życiu, Marnota, Wiersz chtoniczny, Metropatia, Nadprodukcja przecinków, Ogry w sklepie z fajerwerkami, Ostatnia gwiazdka, Prosta historia z minus sześć w tle, Szczekanina, Nie czyń drugiemu, Pustki, Epikryza, Król znowu jest nagi, Tłuszcz bezmlekowy, Katedra w ogniu, Uwaga wulgaryzmy, Ofensywa mięsożerców, Dekapitacja, Aleksyka, Upał w pudełku, Poskramianie mamutów, Ogórki w kosmosie, Wniebowzięcie pana D., Dystopia, Egzegeza alegorycznego wielbłąda, Statyczne powietrze, Ćwierćmroki, Teoria białej dziury, Kontrapunkcik, Asymetrie, Kogutek czy kurka, Sok ze smoka, Kurara na śniadanie, Wiersz mdły, W pustej lodówce, Taki sobie wierszyk, Kebabożercy, Punkt szczepień odwykowych, Przejesiennienie, Flaki, Nastroje. Psychodela, Post scriptum, Telefony z zaświatów, Eucharystie, Błahy temat, Teoria snów, Marginalia, Postprawdy, Cieki,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1