Sztelak Marcin, 13 april 2019
Urodzony na strychu, miejscu niejednej
inicjacji, wciąż schodzi w dół, schód
i schód – jak wiadomo syf i na dokładkę
zachwiania poręczy.
Do tego natrętne wizjery łypiące nieprzychylnie
oraz łapczywe oddechy na półpiętrach.
Tam gdzie dociera najbrudniejsze światło
spowite w mgłe szarych okien.
Jeszcze nieśpieszne brzęczenie much
znudzonych nieistotnym kolorem lamperii.
Suchy dotyk ścian spiętrzających się w dom
z najniższych kart i kartek zapisanych
najstarszym pismem analfabetów.
Obiecującym otwarte drzwi klatki
tuż obok koślawych hieroglifów, znaczących
mniej więcej : wampirom też psują się zęby,
bardzo możliwe, że na szczęście.
Lub ku potępieniu dentystów.
Sztelak Marcin, 6 april 2019
Tyka lub tika w odwrotną stronę, zupełnie niezgodnie
z ruchem planet.
Ze szczególnym uwzględnieniem ciemnej strony
pokoju na poddaszu, (ale za to z widokiem).
Właśnie tam, na przedolnej półce schowany
gargulec płacze nad utraconym
dachowaniem.
W tamtych rejonach kotki wyśpiewywały
marcowanie, ze smakiem zajadając gołębie
w sosie kapuścianym.
Kapusta poszatkowana w zupełnej zgodzie
z kodeksem bushido. Tylko nie znam się na haiku,
więc istnieje możliwość, że nie jestem Japończykiem
z wysp archipelagu.
Na koniec nauka dla dzieci: zawsze spuszczaj wodę
w toi toiu i gaś dokładnie światło
w lodówce. Szczególnie w obliczu pojedynku
z zegarową kukułką.
Sztelak Marcin, 3 april 2019
W najzimniejszym zaułku pokoju
słyszę spazmatyczny oddech węża,
tylko że tego miejsca nie sposób
pomylić z rajem.
Nawet w ostatniej fazie snu,
gdy ten się nie kończy, jedynie przepływa
w przebudzenie.
Wciąż jeszcze rozchwiane na krawędzi
niepewnego zrozumienia.
I drażniący zapach raju wraz z gasnącym
szelestem liści.
Zapowiedź kwaśnego smaku jabłka
z ostrym clou ogryzka.
Wąż cichnie pełznąc w stronę światła,
aby stało się cieniem.
Ogród płonie w ciszy. Jak codziennie
niekompletnej.
Sztelak Marcin, 30 march 2019
Oto próba życiorysu,
wypełnienie natarczywych pustek
pomiędzy datami.
Oto składam kolejną prawdę
z cząstek znalezionych na ścieżce
wydeptanej przez pokolenia.
Żebraków i innych uparcie wierzących
w rychłe nadejście, nawet szczęścia.
Chociaż zawsze następuje ciąg dalszy.
Zapętlony na szyi skazanego na wędrówkę
poprzez noce. Nieoświetlone,
z natrętnym głosem w tle:
dwa, dwa, dwa.
Oto jest próba końca.
Sztelak Marcin, 16 march 2019
Cała usiana resztkami modlitw,
wcześniej rosły, lecz deszcze
zgasiły ognie. Ofiarne.
Ostatni baranek utknął w błocie,
w którym zasiano czas. Wydał
nową drogę, ale nie było nikogo
do krzyżowania.
Las skazano na papier, skrybowie
skrzętnie zbilansowali porażki
i echa wcześniejszych porażek.
Ostatni sprawiedliwy odszedł,
nie doczekawszy anioła.
Zresztą miasta dawno spłonęły,
chociaż bezgrzeszne.
Jednak zabrakło słowa
w słowotoku.
Znów nastała cisza – na początku.
Sztelak Marcin, 13 march 2019
Najnowsze cele komunikacji miejskiej
to najodleglejsze krańce
galaktyki.
A na przystanku końcowym zaproszenie
na imprezę sylwestrową za ścianą.
Gdzie umarli wciąż od nowa
śpiewają ostatnie arie i tradacyjnie fajerwerki
tuż przed dziewiętnastą, bo później dobranoc
od diabła. Który w starym piecu pali, nie tylko
wyroby tytoniowe za wschodniej granicy.
Na zakończenie dylemat na skale
bańki mydlanej – dlaczego paznokcie rosną
szybciej u palców prawej dłoni.
Przynajmniej posiadaczą abonamentu
na szczęśliwe zakończenia.
Sztelak Marcin, 9 march 2019
Kiedy zamilkną już sny
i splączą się ostatnie słowa
odejdziemy niewspólną drogą.
Na razie uwikłani w kłamstwa
wciąż irracjonalnie wierzymy
w dostępność życia poza
sferą szarości i błękitów.
A świat się ustawcznie chwieje
w naszych rękach, zajętych
wynajdywaniem coraz nowszych
pragnień.
Jednak, całkiem trywialnie:
zbyt mało nas na przeszłość,
za dużo na przyszłość.
W sam raz na trwanie.
Sztelak Marcin, 6 march 2019
Wszystko takie proste, hop - siup jak strzelił
niedokładnie w środek.
Ten wypada w samo południe
dnia następnego.
Jakby nie liczyć, nawet na palcach pomiędzy
wskazującym a serdecznym.
Zresztą to matematyka, wyższa,
a nas przecież czeka wielkie otwarcie.
Piekła – lokal czynny nieprzerwanie,
statystycznie dnia każdego, począwszy
od ostatniej niedzieli miesiąca (na razie).
Czyli tymczasowo, o ile możemy liczyć
na ziarenka piasku i nieprzerwane działanie
grawitacji w klepsydrze.
Jak na dziś, gdy już utonął ostatni
śledź, tylko jedno jest pewne:
pełne spopielenie, na szczęście mamy wybór.
Kiepów w popielniczce.
Sztelak Marcin, 5 march 2019
wciąż panuje niecna powtarzalność,
nanizany na cienką nitkę rzęsy zaplątanej
w na wpół przymknięte usta
boję się domknięcia.
Być może to tylko senność
nadchodzącej zimy okrywa mgłą twoje zdjęcie.
Głos cichnie w zagęszczonym powietrzu,
kroję je o poranku w cienkie plastry.
Chociaż to kicz, jednak w kształcie serca,
które tylko dla niepoznaki nazywam
kolorem w tali.
Przecież nie układam pasjansa,
zbyt zajęty sczytywaniem śladów
po zewnętrznej stronie okna.
Przy którym wciąż wierzę w twoją
letnią sukienkę.
Sztelak Marcin, 4 march 2019
Mając problemy z kompozycją traktuję cię dosłownie,
na ile pozwala zakurzony aparat
mowy. Więc przerastamy pomiędzy sekwencjami,
o ile chciałoby nam się uwierzyć w reinkarnacje.
Jeśli chodzi o ciebie nie wiem, ale zawsze wierzyłem
w obietnice bez pokrycia, jak lot na księżyc,
czy szczęśliwego nowego roku.
Na marginesie: wieloryby nie płaczą,
z braku kanalików i nie istnieją świetne wiersze,
być może dlatego wypełniamy nieciągłości
spełnieniami, pewni, że stało się tuż przed
ostatecznym zatraceniem. Oczywiście z pominięciem
spóźnienia, ale błądzić jest rzeczą nieobcą.
Szczególnie po
nieprzemyślanych znaczeniach.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
15 december 2025
Jaga
14 december 2025
wiesiek
14 december 2025
jeśli tylko
12 december 2025
wiesiek
12 december 2025
Eva T.
10 december 2025
Anthony DiMichele
10 december 2025
Anthony DiMichele
10 december 2025
Anthony DiMichele
10 december 2025
Anthony DiMichele
10 december 2025
Anthony DiMichele