Sztelak Marcin, 1 december 2015
Bezwolni, marionetki na sparciałych sznurkach,
w którą stronę nie pójdziemy z tyłu
zawsze dupa.
A na stoliku z zielonym suknem krew,
pod nim wędrówki potępionych,
od krańca do krańca, od nogi do nogi.
Tymczasem Antychryst zanosi się płaczem,
wybacza skazując na śmierć.
Lub ciąg przyczyn, skutków, znaczeń.
Pierwszy posiłek dnia, oby nie był ostatni.
– modlą się rozebrani do cna. Posiadacze
jednego wspomnienia.
Więc z trzaskiem zamykamy okna – zima
przesycona filozofiom, upadkiem, przyszłym
niebytem.
Ewentualnie zapisujemy aksjomaty i tajemnice.
Wszystko na nic.
Życie.
Sztelak Marcin, 30 november 2015
Jestem dzieckiem albo starcem, pomiędzy
pomijam milczeniem. Z lekką tylko ironią,
bo po tej stronie krzywych luster cienie
zakłócają perspektywy.
Chyba zapomniałem o modlitwach, tych błagalnych
i dziękczynnych. Nie potrafię klęczeć z pokorą,
na stojąco prosząc o jałmużnę.
Ale kiedy zdarzają się cuda uciekam
w bezpieczne schronienie wzruszenia ramion.
Pełen wiary w przypadkowość bytów
i rozmyte granice istnienia.
Sztelak Marcin, 28 november 2015
Słowo przychodzi zbyt łatwo
zgodnie ze świętą zasadą powtarzalności.
Anatemy i przekleństwa wstydliwie skrywają
braki. Wszelkie.
Walka z materią skazuje na nadzieje
przedłużenia, choćby gatunku.
Chociaż załamania czasu nie zwiastują
zmian skrzętnie celebrujemy nasze tajemnice,
wskrzeszenia i zejścia. Twierdząc, że umieranie boli
bardziej kiedy nie mamy dla kogo żyć.
Albo odwrotnie – zależnie od splotów okoliczności.
Pomyłkowo zwanych Bogiem.
Sztelak Marcin, 27 november 2015
Szukam krzywych luster
i odbić w kilku wymiarach,
także tych nieznanych nauce.
Ale przede mną tylko proste,
w tą czy w inną stronę.
Więc zaciskam pięści
w pustce.
Albo pełni.
Od dawna nie wyczuwam różnicy.
Sztelak Marcin, 26 november 2015
Świat utkany z dróg, jednokierunkowych.
A pod nogami porzucone korony
cierniowe, rozdeptane na miazgę
kalendarze. Czasami żebrak klęczy w błocie,
całkiem bliski wniebowstąpień lub zstąpień.
Zgodnie z horyzontem zdarzeń.
Tymczasem słońce na wschodzie drwi
z podążeń. Więc czym prędzej zacieram
krwawe ślady.
Słów i nieodzownych milczeń.
Sztelak Marcin, 25 november 2015
Wyssany z palca imperatyw moralny
skazuje na podróże.
W najzimniejsze strefy.
Skóra bliższa ciału podczas poszukiwań
stanów idealnych. Na przykład
po drugiej stronie ulicy.
A na chodnikach wybrańcy wznoszą
modły – nikt nie wysłucha.
Tylko cisza i bezruch.
Albo cieplny zgon wszechświata.
Sztelak Marcin, 24 november 2015
Na dowód:
Liczne wskazania palcem opatrzności;
filozofie tłumaczone z języków
uznanych za martwe;
niepewne kroki pomiędzy
światami – bezlicznymi;
zapomnienia spadające deszczem
niewzruszeń;
powitania i odejścia;
i najważniejsze – jednak się kręci,
tylko czasami spadamy.
Sztelak Marcin, 23 november 2015
Schodzimy z drzewa poznając pierwsze
słowa. Później zasysamy
(z mlekiem matki)
wszystkie przeciwstawności.
Nauczeni zamykać okna podczas burzy
chowamy pod kołdrę
znaki odczyniające – ukradkiem,
przez lewe ramię.
Budzimy się dumni z osiągnięć.
Siorbiąc kawę wracamy
w rzeczywistość. Przez roztargnienie
zapominając o ostatniej
kropce.
Sztelak Marcin, 21 november 2015
Wszystkie kontrasty
skupione w oknie na podwórze,
przez które tęsknisz za życiem
w kolorach..
Nawet obsypujących się przy każdym
wstrząsie struktury, drżeniu figur
retorycznych.
A on pisze długie listy – do nie wysłania,
skoro brakuje znaczków w odpowiednich
barwach tęczy.
Bo te płowieją szybciej niż konstelacje
i horoskopy. Pozostają obietnice,
we wszystkich odcieniach sepii.
Sztelak Marcin, 20 november 2015
Za oknem mocno spóźniona jesień,
depresyjnie sklejam modele statków,
które nie dotarły do celu.
Zresztą w pewnym wieku zaczynamy
zbierać trofea z miejsc
gdzie nigdy nas nie było.
Przeglądamy stare zdjęcia wciąż licząc
na powroty, ale wiosny coraz zimniejsze
i krótsze. W tych mgnieniach nadmiar
zamgleń.
Pozostało zalepić stare rany jeszcze starszymi
plastrami. Z nadzieją uleczenia.
Lecz łzy to tylko na wietrze, bo uśmiech
zawsze na podorędziu, w kieszeni.
Na wszelki wypadek, na deskę.
I nieważne, że niezaprzeczalnie zatoniemy.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga
13 november 2024
0003.
13 november 2024
1311wiesiek
12 november 2024
0002.
11 november 2024
0001.