Sztelak Marcin, 17 april 2012
"Nie dali ani grosza
- to była jego wina, miał źle zawiązane
sznurowadła.
Skurwiel – tyle razy mu mówiłam.
Mam kwiaty, do Krakowa dojadę
na gapę, złożę z uszanowaniem.
Należnym wielkim tego świata.
Jeszcze podziękuję Bogu,
nie zdążyli odciąć gazu,
było łatwiej kiedy spały umęczone
wyschniętym na wiór chlebem."
Łamiących prawo z Dżabal Musa
grzebiemy pod płotem, na koszt państwa.
Niech im ziemia ciężką będzie
i łaska pańska.
Sztelak Marcin, 15 april 2012
"Umarł pijak, nie rzekł słowa
padł jak stał. Ale pan."
Na rozdrożu podobno mamy wybór,
całkiem jak Roman spod sklepu,
być może zawsze wybiera gorzej
lecz to kwestia kiepskiej techniki
i przyzwyczajenia.
Tu nie ma poetów, są tylko trzeźwi
i zalani w trupa. Oraz prawdziwe trupy.
Śmierć też trzeba uczcić, więc niech mu
światłość – byle nie po oczach, bo nie trafi
w spokój.
Tylko czy tam można strzelić lufę,
dajmy na to bimbru?
(Teraz napiszę o kromce chleba w zastępstwie
żyrandola. Nonsens lecz też prawdziwa historia).
"Umarł człowiek.
Chlał."
Sztelak Marcin, 13 april 2012
Kolejny, jakże niezbędny - brzozowy.
To nawet ładny materiał jednak cedry
mają o wiele piękniejszy rysunek,
szczególnie te ze wzgórz Libanu.
W błogosławionych czasach pax romana
robiono z nich okręty, do kaźni nie używano.
Szkoda by było rozrywać je wzdłużnie
nieumiejętnie wbitym gwoździem.
Zresztą w powszechnym użyciu były sznury,
słońce, deszcz, pragnienie.
Nikt się nie przejmował fakturą i połyskiem,
tylko liczbą.
Ponad sześć tysięcy na drodze do Rzymu
i trzy pod Jerozolimą.
Sztelak Marcin, 11 april 2012
Gwoździe należy wbijać w nabożnym skupieniu,
szarpać ciało pod postacią
igrzysk.
Oby nie brakło na wino – rozgrzesza jak nikt inny.
Bezimienne dzieci żebrzą o łaskę chleba i snu
w pościeli. Jałmużna i siedem uczynków względem
nagrody i kary.
A starsza pani w sklepie mówiła że dobry człowiek,
na dziwki chadza tylko raz w tygodniu,
nigdy nie bywa pijany przed południem.
Podobno prawowierny umieszcza symbol wszędzie,
w burdelu, synagodze, meczecie
i piekle.
Serce rośnie, jak grzyby po deszczu.
Sztelak Marcin, 10 april 2012
Zabiorę cię w świat
szeroki jak piekło.
Podobno niektórzy od urodzenia nie mają
dokąd pójść. Przynajmniej możesz mnie zabić
na ponad sto sposobów, kochać tylko w jeden.
Nudne.
Jak wyrywanie kartek z kalendarza w oczekiwaniu
na cokolwiek. Nadużywanie imienia – nadaremnie,
nocne rozmowy z lustrem.
I tak wolimy się rodzić niż umierać,
nawet z perspektywą zmartwychwstania.
Jednak cię nie
zabiorę, zgubiłem drogę.
Zresztą mam twarde
ręce i zbyt wyraźne
linie. Chociaż nie wierzę w chiromantów
i ich przeznaczenia.
Sztelak Marcin, 10 april 2012
Nie siedź w domu –
zejdź do schronu
Na parkowej ławeczce gołębie skubią
wargi, menele wysyłają list w butelce
do świętego Mikołaja.
Nie dojdzie z powodu terminów przydatności.
Chłopcy w nisko opuszczonych
spodniach smakują holenderskie ciasteczka.
Ręce do góry albo
strzał ostrzegawczy,
w potylice. Pistolet z
plastiku
na ołowiane
żołnierzyki.
Strzeżonego pan bóg strzeże, w przerwach
kule nosi.
Zamknijmy śmietniki w betonie i stali,
po nas choćby potop, albo jakiekolwiek
inne nieszczęście.
Armagedon w hollyłódzkim wydaniu,
popcorn i cola dietetyczna.
Na wynos w papierowej torebce.
Garść pereł przed wieprze,
wielkopański gest na pożegnanie.
Sztelak Marcin, 9 april 2012
W przypływie desperacji został strażnikiem
miejskim. Sąsiedzi nie mówią mu dzień dobry,
żona zmieniła łóżko.
Syn przemyka osiedlem z mocno spuszczoną
głową.
W swoim mundurze wprost spod igły, myśli:
A na pi mi to było.
Wystąpiło słowo nie do druku, oraz
nie licujące z municypalną godnością,
jaka by ona nie była.
Sztelak Marcin, 6 april 2012
Mieszkam na łebku szpilki,
wraz z dzwonnikiem z Notre Dame.
Wciąż odpoczywamy w spokoju
światów nienakreślonych niczyją ręką.
Horyzont zaciera się na północ od nas,
tak jak i w dowolnie wybranym kierunku.
Wspomnienia są jawnym oszustwem,
szczególnie pomiędzy niebem a niebem.
Nigdy bywa zbyt krótkie jak na tę porę roku
więc z powrotem wracamy w zawsze.
W bezgranicach zaplątani,
do cna nieprawdziwi
kochamy zaprzeczenia.
Coraz mniej i mniej realności,
liczy się tylko sepia i plamy oddechów nad głowami.
Sztelak Marcin, 6 april 2012
Nie pisuję pięknych wierszy, trywialny do granic
rzeczywistości wyjadam codzienność z kromki
powszedniego. Pszenny, podobno na zakwasie.
Pełen niewiary używam najtańszej margaryny.
I tak nikt nie nakreślił znaku krzyża,
nie przykrywał lnianą ściereczką.
Na rozstajach nie rozsypała niczyja ręka
okruszyn, podobno dla gołębi.
Staruszka budzi się marząc o piecu chlebowym
jeszcze ciepłym jak
podołek matki,
łące pełnej źrebiąt strzygących trawę
pod srogim okiem ojca.
Jako i my naszym
winowajcom daruj
młodość i wiek
podeszły, a nie zapomnij
ziemi tłustej,
naznaczonej sochą przodka.
Wiosna, co to leniwie wygrzeje kota,
zrodzi przyszłość, jaka by ona nie była.
Na odchodnym stań, wymamrotaj modlitwę,
do kogokolwiek pragniesz.
Nie pisuję wierszy, w pomarszczonej twarzy
odkrywam piękno, trywialne
do granic wniebowzięcia.
Sztelak Marcin, 5 april 2012
Liście grabieją na wietrze,
jak tu wyciągnąć rękę na powitanie
kiedy obsikana.
Nie ma nic bardziej skończonego
niż dureń szukający szczęścia
w nocnych sklepach.
Napijmy się ze
wspólnej butelki,
nie zarazisz się
dziecinną wyobraźnią
Łączy nas tylko
bezsenność
i pragnienie.
Bracie na zawartość
kieszeni.
Pewnie nawet w człowieczeństwie,
tylko ile może być warte
kiedy świta
i braterstwa tak na dwa palce.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.