6 april 2012
Świątek i inne proste sprawy
Nie pisuję pięknych wierszy, trywialny do granic
rzeczywistości wyjadam codzienność z kromki
powszedniego. Pszenny, podobno na zakwasie.
Pełen niewiary używam najtańszej margaryny.
I tak nikt nie nakreślił znaku krzyża,
nie przykrywał lnianą ściereczką.
Na rozstajach nie rozsypała niczyja ręka
okruszyn, podobno dla gołębi.
Staruszka budzi się marząc o piecu chlebowym
jeszcze ciepłym jak
podołek matki,
łące pełnej źrebiąt strzygących trawę
pod srogim okiem ojca.
Jako i my naszym
winowajcom daruj
młodość i wiek
podeszły, a nie zapomnij
ziemi tłustej,
naznaczonej sochą przodka.
Wiosna, co to leniwie wygrzeje kota,
zrodzi przyszłość, jaka by ona nie była.
Na odchodnym stań, wymamrotaj modlitwę,
do kogokolwiek pragniesz.
Nie pisuję wierszy, w pomarszczonej twarzy
odkrywam piękno, trywialne
do granic wniebowzięcia.
3 january 2025
0301wiesiek
3 january 2025
Każde wspomnienie jest jakEva T.
2 january 2025
Każda rzecz nocą nabieraEva T.
2 january 2025
0201wiesiek
2 january 2025
0034absynt
1 january 2025
Happy New Year!Eva T.
1 january 2025
010125wiesiek
30 december 2024
0033absynt
30 december 2024
(...) jeżeli będziemy sięEva T.
28 december 2024
Znikanie świataJaga