Sede Vacante, 28 march 2012
Nie narzucał się.
Stojąc spokojnie z boku, znów liczył, że spotka człowieka.
Papieros i łyk herbaty. Mniej niż cokolwiek, lecz kiedy nic już nie ma…
Z dala od domu życie smakuje inaczej. Nadal nikt go nie szuka.
A tak bardzo by chciał, by szukali. Samotny w królestwie ludzi.
Dostał ciepło na kilka sztachów,
reklamówkę prowiantu na drogę. Pusta noc syknęła Zapraszam.
Dziś nikt nie wypatruje żebraka.
Bar zamknięty, a w ulicach wyścigi. Na końcu, na czworaka, umiera życie w
szmatach.
Dziesięć złotych dla człowieka bez dachu nad głową. Paczka fajek, ale Wara z łapami.
Nie narzucał się.
Nikt nie przyszedł na pogrzeb.
Nawet go nie szukali.
Sede Vacante, 1 january 2013
Klęknę nad zawiniątkiem.
W nim płacze początek nowego świata.
Nikt go nie szukał, choć każdy
matką i ojcem.
Przytulę do piersi.
Jak zawsze, gdy nie mam z kim zapłakać
nad kolejnym dniem cichym od ofiar.
Odejdziemy
drogą, o którą nikt nie pyta.
Krzyk zrodzony z beztroskiego spadania
waszego,
naszym będzie żałobnym przekleństwem.
„Zdrowia, szczęścia, pomyślności.
Picia,
żarcia,
forsy jak lodu...”
Sede Vacante, 21 november 2012
Będą nas hodować,
uprawiać,
przeliczać,
sprzedawać,
spożywać…
W zagrodach,
w cyrkach,
przetwórniach,
na stole,
między widelcem a nożem.
Zawłaszczą mniemanie,
że Pan może być tylko jeden.
Pewnego dnia spadniemy z piedestału.
Ale spokojnie.
Dziś jeszcze śpijmy bez strachu.
Nim nadejdą nadrzędni,
to my wciąż jesteśmy
bogami.
Sede Vacante, 24 november 2012
Pod filiżanką kawy tańcują żołnierze
czołgi samoloty głowice
hałasują na talerzyku z pierwszym śniadaniem
w szafce przy łóżku zdychają dzieci winne grzechów całego świata
wojenne strategie poświecone kropidłem świętego grubasa
niosą posłanie pokoju
Za monitorem zgwałcone kobiety z poderżniętymi gardłami
pod nogami karnawał trupów z kolejnego holocaustu Afryki
z zasłon głowami w dół zagłodzeni gospodarką światową
Zmarli na progach swych domów
szpitali
królewskich pałaców
nieuleczalnie skreśleni przez kalkulator
wyłażą spod dywanu prosząc o reinkarnację
kolejni wrogowie traktatu o naprawie świata
skatalogowani w tymczasowych cmentarzach
pełzają chodnikiem
póki nie opłaci się ich
zutylizować
wszyscy jesteśmy na liście
postępu cywilizacji
Sede Vacante, 20 november 2012
Mądry Piotruś odłożył gazetę, słysząc wezwanie
wolontariuszki:
"Piotrusiu!
Pora zdmuchnąć świeczki
i pomyśleć życzenie".
Ostrożnie podszedł do stołu.
"I co? Pomyślałeś?
Tak.
Ale nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni".
Wszystkie światła w domu dziecka
zgasły.
Mądry Piotruś
znów wziął do ręki gazetę.
„In vitro – refundacja NFZ. I ty możesz zostać rodzicem”.
Nad ranem znów spotkał się z wolontariuszką
w kostnicy.
Zakrwawiona kartka papieru oznajmiła ostatnią wolę.
"Zróbcie mnie jeszcze raz.
Z probówki".
Sede Vacante, 12 december 2012
Kolejny spopielony świt.
Zanikam w bagnistej przestrzeni
kodowanej liniami papilarnymi.
W ramionach fatum,
spojrzeniach świata proszących o więcej mnie,
życiu zapisanym rozgrzanym w ogniu szablonem.
„Znak/symbol. Teraz wiemy, kim jesteś”.
Ofiarny stos. „Na wyłączność skurwysynu!”.
Kolejny spopielony dzień.
Nasączona łzami pacyna,
hiena pożerająca od dawna zgniłe pozory,
marnotrawny syn świata wolnego od wspólnokracji systemowego zbawienia.
Kolejna noc.
Nazywają to bezsennością.
Podobno nawet to leczą. Mają takie specjalne pigułki.
Ani się waż specjalisto od diagnozowania światów!
Nie podpalaj mojego domu.
Sede Vacante, 1 december 2012
Gdyby psy porzuciły swe budy na rzecz atomowych laboratoriów,
tworząc armagedon w stalowych futerałach,
gdyby ptaki wybijały się dla globalnej władzy,
strzelając z ptasich katiuszy,
gdyby konie pobudowały skarbce, by gromadzić sztaby ze złota,
a mrówki walczyłyby w imię mrówczej religii
i stawiając miniaturowe ołtarze,
atakowały wrogów wiary,
gdyby wilki zabijały dla hecy,
dziki podpalały swe lasy,
wiewiórki wciągały kokę wśród drzew,
niedźwiedzie po samogonie
wyrywały kosze na śmieci w pijackim amoku,
a bociany używałyby szminki i cieni do powiek,
by piękno nabrało wartości…
Biada!
Świat oszalał!
Stanął na głowie!
Nic nie jest, jak trzeba!
Puknąłbyś się w głowę,
bo przecież
to wszystko wymyślił człowiek…
Sede Vacante, 25 november 2012
Wianki z mleczy,
długopisem pisane listy,
ogniska z gitarą,
listy przebojów na przegrywanych kasetach,
historyjki z gum zbierane setkami…
Piotrek! Chodź! Przywieźli „Winnetou”
do biblioteki
… w ukryciu schowany, zeszytowy pamiętnik,
gimnastyka na górnej rurce trzepaka,
osiedlowa paczka urwisów -
- Robin Hood, Lancelot, Ryszard Lwie Serce…
„na zawsze razem”
… kolekcje drewnianych zabawek,
wyścigi sanek i resoraków,
na pierwszą komunię zegarek
wystarczył.
„kiedyś też będę miał
Fiata,
ożenię się z panią od języka polskiego,
kupię gruby zeszyt na nasze wspomnienia,
dużo klaserów…
… i nigdy nie przestanę pić oranżady w woreczku…”
Sede Vacante, 30 september 2011
W głębokiej nocy chadzają między chałupami w ciężkich
habitach,
ze świecą w dłoni, ledwo błyszczącą, do okien zaglądają
szukając niby skrycia.
Przebiegłe stwory z łapskami bladej kostuchy i suchego
żebraka,
a pod przyłbicą chowają łby świni złączonej z rogatym
buhajem.
Oddech śmierdzący. Widać nawet te wydychane, zielone opary
smrodu,
tak mój miły, to oni. Ci, co na dobranoc zgubę ci przyniosą.
Gdy mocne stukanie usłyszysz, chowaj się pod kołdrą i nie
otwieraj do rana drzwi i okien.
Przybyli, by cię zniewolić. Klątwę rzucić na twą duszę, ugotować twe zwłoki nad piekielnym ogniem.
Zamknij więc na sztaby liche swe wrota, okiennice zabij
deskami.
Nie nasłuchuj ich kroków, bo obłęd cię pokona, a czarne zjawy
poszczują omamem.
Nie pytaj kim są. Przemierzają wioski i miasta po zmroku, by
kraść dusze, ciała połykać kęsami.
Nikt nie wie któż to i nie chce wiedzieć. Wszyscy przed nimi
drzwi zamykają.
Już idą te zmory, wyłażą z lasu. Już wyciągają szpony do
waszych kołatek.
Już słychać szelest liści przy drodze, gdy kopytem
niespiesznie stukają.
Kto dziś otworzy strudzonym wędrowcom, ciepłą strawą
uraczy?
Kto nie domknie okna, czy drzwi, a dom jego w karczmę zmieni
się krwawą?
Kto wpuści pięcioro w habitach, z ręką wyciągniętą w
błaganiu:
Wpuść miły Panie. My z dala. Odejdziemy, nim nastanie
poranek.
Sede Vacante, 29 september 2011
Dziś zapraszam na bezkresną polanę.
Daleko od zasyfiałego świata. Ludzi zniewolonych na amen.
Dziś odrzućmy stereotypy, puste wzorce relikwie dzielone na
klasy.
Nie zabieraj portfela i zmyj makijaż. Aha. Wstęp tylko na
golasa!
Porozmawiajmy wreszcie wprost, bez owijania w gówniane
zasady większości.
O wojnach, krwi, polityce i religii, to trzyma narody za
mordy.
Porozmawiajmy o kulcie mamony i biedzie zbierającej żniwo za
rogiem,
gdzie ludzie nie mają fejsBoga i nie sięga twój pilot od telewizora.
Pozwól sobie pokazać coś więcej niż beton dla mas.
Też chcę cię poznać na żywo. Bez tych fotek z podpisem:
Niedzielny lans.
Zapytam o twe blizny, znamiona i to, co głęboko w sercu.
Opowiesz mi o sobie coś, czego nikt inny usłyszeć nie chce.
Ja pokażę ci swoje tatuaże i nie pierdol mi o wyrokach,
sądach, prokuraturze.
Raczej zapytaj o tą historię, na ciele opowiedzianą igłą i
tuszem.
Nie krzyw się na mój widok, bo masz przed sobą człowieka,
który nie skrywa swej tożsamości za szmatą pełną
luskusowych metek.
Ta dziara, czy kolczyk, co kłuje w oczy, być może ma więcej
w sobie prawdziwego życia,
niż zdołasz uświadczyć spiesząc się w naszych
wiecznie pustych, brudnych ulicach.
Więc oto zlot ludzi ciekawych i odważnych uważam za otwarty.
Tu siądźcie na trawie, ale tam najpierw spalcie wszystkie
niepotrzebne ubrania.
Dowiedzmy się więcej o świecie, może naprawimy go zaczynając
od rozmowy.
A jeśli się nie uda, to chuj z nami bracie. I chuj z tym, co
nosimy na sobie.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma