21 june 2013
22 june 2013, saturday ( chyba )
napiłabym się. ale jeszcze za wcześnie. zadaję sobie różne kary. pewne smaki nie wrócą, choćbym zdrapała język. pół nocy chodziłam po domu. to niemożliwe że jestem sama. gdzie ciemno – głosy. gdzie światło – cienie. strach. jak to się stało? że nie ma nic więcej.
to nie deszcz, to ulewa, przeciekły okna. nie zmokłam. kąty to wolne miejsca, lubię się schować. nie lubię gdy ktoś puka. otwieram drzwi na oścież – jakby czekam. nikt nie puka. taka jestem. mam w ustach mdlący smak spowiedzi. jeden z grzechów utknął na krawędzi duszy. ściele się we mnie chorobą. stąd miłość nie wie. nie zaczepia. nie wprasza się na usta. nie powiem, kochaj, bo się boi że ci umrę na oczach.
w odpowiedzi na komentarze:
bowiem strach jest po to żeby z nas drwić. mój sposób życia na zdechłą rybę. psuję się od środka. myśli od czasu do czasu trzaskają jak bat – wstań, rusz dupę, życie ci płynie. dobrze. odkrztuszam wodę, wypełzam na brzeg. niewiele, niewiele zostało dróg których nie zmyła rzeka.
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma