29 november 2013
29 november 2013, friday ( zjada mnie a coraz ciężej )
klatka to jednak jakaś przestrzeń. nie ma wymagań wystroju, nie potrzebuje okien żeby prześwitać. ani drzwi - jest tylko jedno wyjście. nikt tu nikogo nie trzyma siłą, raczej by oswoić. regularne posiłki, odwiedziny - chociaż nie można się dotknąć. jak u spowiedzi.
tylko noce dławią się ćmami. żadnego światła w pobliżu.
ulice pełne ludzi, nie potrzebują latarni, prowadzą się za ręce.
a głupie ćmy z pamięci snują się między nami.
i z pragnienia.
więc myśli to słowa, których nikt nie słyszy.
a kiedy piszę, moje dłonie, które nie należą
już do głowy - czuję tylko ich szorstki dotyk.
jakby pióro ożyło. odchodzą. zmyć podłogę,
dokończyć sweter na drutach. niepodobne.
bezbarwność powiek. nigdy nie używałam
kolorowych cieni. powinnam była.
5 november 2024
0511wiesiek
5 november 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 november 2024
Jesień.Eva T.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.