30 march 2014
30 march 2014, sunday ( spotkajmy się )
w koszu, przy gar-zupie, siedzą w trupie,
warzywka już niemłode. nie, nie tylko rosołowe.
gwarzą ile wlezie o niedzielnym obiedzie.
kto kogo lubi, kto się czubi. pierwsza głos zabrała
marchewka, że ona jako żona wywaru mięsnego,
i tak uwiedzie każdego. smakiem, kolorem, walorem.
na to pietruszka selerowi do uszka, ot głupota,
nie wie co gada, bez nas w trupie mdło w zupie
jak w ..., nieważne, wtrąciła pora noga,
niech sobie myśli co chce i tak każdy wie,
że jak jej w zupę nie wmiksują, to dzieciaki wyplują.
kapusta /nie wiedzieć czemu głowa pusta/,
najcięższa, najtęższa, nadęła się i, i, i mnie
do gara weźcie, chociaż ze dwa liście.
dobra, dobra - odezwała się fasola.
ja czekać muszę na ochotę, mnie trzeba wyłuskać.
wymoczyć noc całą, z ziaren puchnę na balon,
i mięknę na samą myśl o panu pomidorze.
przyjdzie czas na każdego, jak trafi na
głodnego. nie ma co się pchać na kupę.
z tego nie wyjdzie nic smacznego. ale skoro
tak lubicie, hossa zmaluje wam słitfocię.
28 march 2025
wiesiek
28 march 2025
Jaga
28 march 2025
marka
28 march 2025
marka
28 march 2025
marka
28 march 2025
marka
28 march 2025
ajw
28 march 2025
ajw
27 march 2025
wiesiek
27 march 2025
Eva T.