Sztelak Marcin, 7 june 2013
pamięci Jarka B.
Order podwiązki pod okrągłym stołem,
dwadzieścia cztery toasty – poszły w zapomnienie.
Tylko echo błądzi w pustostanie,
szyby drżą refleksem, zacienieniem.
Cicho – czarodzieje kół zapadli w drzemkę,
śnią rzeczy ważne i najważniejsze.
Jak chleb i słowa.
Niekonsumowane.
Czerwone dywany oraz listy wciąż czekają.
Na wielkie otwarcie.
Lecz są tylko plecy skryby, skrzętnie notującego
zeznania.
Sąsiadów, kalendarzy.
Reszta niech sobie będzie milczeniem,
szczególnie trywialne paradoksy,
o których nie warto wspominać.
Takie jak:
odchodzimy. Z tego miejsca pod skancerowanym
niebem. I piekłem na zawołanie.
Sztelak Marcin, 6 june 2013
Król podróżujący
– pomiędzy tronem a wygódką.
Niekoedukacyjną, chociaż mogło się zdarzyć.
Bo przypadki lubią chodzić, szczególnie na piechotę.
W mianowniku liczby mnogiej, czas przeszły
niedokończony. Jak wszystko, co ludzkie.
A Ren był zimny tego roku, nic nie pomogły
wełniane kąpielówki. Dziergane przy domowym
ogniu. Narodziny nowego z akompaniamentem
szczęku. Oczywiście oręża.
Jednak uwaga na szkliwo, w Rzymie brakuje dentystów.
Dla zaspokojenia potrzeb sympatycznych hord
nieoczekiwanych gości.
Zresztą europejczycy byli jak zwykle uwikłani
w poszukiwania genialnych fraz, lub co najmniej
skarbów monet.
Tymczasem stwórca pandemonium, z chytrym uśmiechem,
zza zasłony wolnej woli, oświadczył:
To jest historia jakich wiele
– niefortunny początek, jeszcze bardziej zakończenie.
W każdy czwartek pada, także czysty zbieg,
tym razem meteorologiczny.
Sztelak Marcin, 5 june 2013
Kreator – czyli twórca,
z celowym pominięciem s.
Sny au naturel, a rzeczywistość
mocno ograniczona szerokim horyzontem.
Znakiem umownym.
Lub garścią liter, w tą i tamtą, szyk przeciwstawny.
Czas ujednoliceń i dumnych uniformów,
systematyka.
Uczucia – czysty abstrakt, w każdym języku.
Antymatematyka. Wszystko, co mógłbym napisać
znajduję się w słownikach.
Wystarczy przeczytać – bezkresne milczenie.
Sztelak Marcin, 4 june 2013
Mamuty powymierały – fakt niezbity, w tej sytuacji
pozostała perfekcja i harmonia kół.
Mimo to Archimedes nie żyje, lub jest
ciężko ranny.
W Syrakuzach feta – jałowe ziemie urodziły
kiść winogron. Sycylijskie odbiera rozum
w pełnym słońcu.
Z trzaskiem płoną świątynie, na zgliszczach szaleni
filozofowie poszukują Sokratesa, chociaż
jego uczniów.
Nie jesteśmy gatunkiem zagrożonym – fakt niezbity,
w tej sytuacji łatwo uwierzyć w podeszły
wiek Pitagorasa.
Lecimy w kosmos, tam także sprawdzą się prawa
starożytnych. Szczególnie że nie ma, nie było
i nie będzie żadnych Marsjan.
Sztelak Marcin, 29 may 2013
Rzućmy palenie – powiedział przyjaciel – będzie więcej
na wódkę.
Jemu się udało. Już nie żyje, na skutek
wrodzonej wady serca.
Z cyklu: Makabreski
Sztelak Marcin, 27 may 2013
A żaba – pierwsza tajemnica wieczoru.
Lektura w wannie, płynne czytanie wznosi
ponad poziomy.
Później wtórna dysleksja ze współudziałem
mopa.
Winny. Jak najbardziej – prawie że sąd
ostateczny, chciałoby się powiedzieć.
Mimowolnie zahaczając o bluźnierstwo,
szczególnie jeśli za oknem upływ godzin
wyznaczają panie dość lekkich obyczajów.
Do tego bez wiary w klienta, szlifują bruki
rutynowym kołysaniem bioder.
Gdzieś tam samobójcy spijają łzy nad pierwszą
męską decyzją. Nieskutecznie.
Zresztą przeczytałem już siebie do ostatniej linijki,
teraz wezmę w cudzysłów.
Kropka albo gwóźdź programu.
Jeszcze tylko znaki niedrukowalne;
jakieś osiemdziesiąt procent. Ale nad tym kurtyna
milczenia.
Ene, due, rabe, połknął bocian – w ostatnim słowie.
Sztelak Marcin, 23 may 2013
Bezpańscy święci tańczą menueta
na zakrystii. Szulerzy piją kwaśne wino z czereśni,
szklane kule pokazują przyszłość – najbliższą.
Martwi mężczyźni spożywają zatrute jabłka
licząc na zmartwychwstanie w ramionach
księżniczki. Ta ostatnia na ziarnku
pszenicy wzbudza nieuzasadnioną litość.
Myszy zjadły domek z piernika, na deser
po Popielu. Głupi Jasiu zrobił graal
ze starej miski, smok popełnia samobójstwo,
kieliszek po kieliszku.
Na łebku od szpilki siedzą urodzeni w złym
humorze, zapisują bajki bez morału.
Papier cały w plamach wątrobowych
– zniesie wszystko.
Można by oddać
królestwo za buty i sny o pięknych kobietach,
cóż kiedy to tylko ostatni etap
opętania.
Albo pierwszy konwersji. Na całkiem inną stronę tego,
co zwykliśmy nazywać życiem.
Sztelak Marcin, 21 may 2013
O dawco orgazmów – modlą się samotne kobiety
unikając wzroku mężczyzn,
którzy może by i mogli, jednak bezpretensjonalnie,
z butami w pościel, nie mieści się w ramach
samopomocy sąsiedzkiej.
Więc pozostają ćwiczenia na dwie ręce
z poezji, jak najbardziej miłosnej.
Bez cienia erotyzmu, aby nikt nie posądził
o wyuzdanie. Albo gorszą stronę marzeń.
Czas złych przypadków, nawet jeśli to całe życie,
zawsze ma swoje zakończenie.
Szczególnie w czterech ścianach. Pomiędzy łóżkiem,
butelką wina i wyszywaną serwetką.
To takie wulgarne, ale przynajmniej raz w miesiącu,
nie musi być dobrze – modlą się samotni
mężczyźni, paląc na klatce ostatniego papierosa
na dzisiaj.
Niedziela, godzina dwudziesta czwarta.
Koniec,
załóżmy tygodnia.
Sztelak Marcin, 17 may 2013
Nie ma już poezji,
tylko dłubanina. Warta słów
uproszczonego języka.
Za deprawacje nieletnich skazany
na poszukiwanie puenty.
Półgeniusz, półanalfabeta.
Prawdziwi poeci nie zwykli
zakąszać zdania.
Z niecyklu: Nic o rowerach
Sztelak Marcin, 16 may 2013
Zdetronizowani królowie współczesnej
wytaczają ciężkie
słowa.
Na odlew,
przez empiki i galerie handlowe
do bibliotek uzbrojonych w bramki
oraz drzwi antywłamaniowe.
W odwodzie internet gdzie zawsze
można zmienić listę znajomych.
Albo zabłysnąć genialnym zdaniem:
a w mordę chcesz, chamie?
Z niecyklu: Nic o rowerach
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
11 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw
5 september 2025
Jaga
4 september 2025
ajw