7 february 2015
Paradoksy
Zawodowi cierpiętnicy wygrażają pięściami,
nie bardzo wiadomo – niebu, ptakom, czy może
z przyzwyczajenia.
Przechodzący obok dryfują w coraz rzadszym
powietrzu, bledsi niż zwykle, wgapieni
w asymetrię chodnika.
Nadciąga mrok deformując punkty
styczne miasta. Więcej i więcej zanikań
w cieniach, które wypełzły zza skrzypiących
bram pustostanów. Tam, gdzie mieszkają szaleńcy
w blasku świecy mamroczący zaklęcia
i wywołania.
Nieśpiesznie przybywa nowych mieszkańców,
jeszcze niezwymiarowanych.
Ale to kwestia czasu, skurczonego
do rozmiaru życia.
11 february 2025
Mój Jednooki Bandyta ;)ajw
11 february 2025
0047absynt
11 february 2025
Olciaajw
10 february 2025
0046absynt
10 february 2025
Spowiła historiaJaga
10 february 2025
Mariannaajw
9 february 2025
0902wiesiek
9 february 2025
Agataajw
9 february 2025
Lądowanieajw
9 february 2025
marzenieBezka