31 december 2014
Klęski nie i urodzaju
Bogowie wszystkich alkoholi proszą
o jeszcze. Choćby kilka toastów
ku pokrzepieniu, w geście dobrej woli.
Skłaniam się ku ich podszeptom, szeroko,
acz bezgłośnie, rozwierając usta.
Zresztą nawet paszczę.
Później już tylko sen morderca oraz tupoty,
rozliczne. Przekleństwa i odpuszczenia
z głową pokornie schyloną nad miską.
Jest dzień, którego nie słyszę, nie rozumiem,
nie akceptuję. A on, mimo nagromadzenia
partykuł, spada. Nawet przez żaluzje.
27 september 2024
Zapachniało powiewem jesieni,Eva T.
27 september 2024
2709wiesiek
27 september 2024
After SeparationsSatish Verma
26 september 2024
2909wiesiek
26 september 2024
Wyblakła miłość.Eva T.
26 september 2024
Jak mrówka z biedronkąJaga
26 september 2024
Incomplete ThoughtsSatish Verma
25 september 2024
Usiłowałem liczyć owce,Eva T.
25 september 2024
2509wiesiek
25 september 2024
To Tell The TruthSatish Verma