18 november 2013
Zamordyzm
Leżę i zgrzytam, z bezsilnej wściekłości.
Aż zetrę na proch, później się obrócę.
Tajna historia pisana za łóżkiem,
prawie sennik, codziennych wulgaryzmów
i zaciśniętych pięści.
W portfelu dziura na przestrzał świata,
coraz mniejszego. Można go przejść w kilka godzin.
Na nogach, wciąż własnych.
Horyzont skrócony do wycinka za oknem,
trawnik cały upstrzony, kałuże i flaszki.
W perspektywie grają podzwonne, a niech tam
– nie ma tego złego, które by nie wyszło.
Ostatecznie na cokolwiek.
Epitafium na miarę mord, widywanych codziennie.
Także w lustrze – dzień po,
czy przed. Obojętne.
14 august 2025
wiesiek
14 august 2025
absynt
14 august 2025
absynt
14 august 2025
absynt
14 august 2025
absynt
13 august 2025
wiesiek
13 august 2025
absynt
13 august 2025
absynt
13 august 2025
absynt
13 august 2025
absynt