13 april 2013
Abstrakt, sen którego nie było
Najpierw wielka loteria fantowa,
później klin – klinem.
Już mamy implikacje najwyższego wymiaru:
Prowadzą schodkami, ujmujące uśmiechy,
poklepywanie po plecach.
Otucha – głowa do góry – na poważnie.
Katu drżą ręce – urodziny żony, pan rozumiem
– skrucha w głosie, więc wybaczam.
A co mi tam, raz się żyje.
Nawet na szafocie.
Nie synu, szczególnie – podpowiada kapłan,
pociesza – to długo nie potrwa
– zdecydowanie ma rację.
Ostatnie zdanie jakie przyszło:
Tutaj kury wstają po śniadaniu, około południa.
Adekwatne zakończenie.
Nie zapominając o werblach.
24 february 2025
absynt
24 february 2025
ajw
24 february 2025
ajw
23 february 2025
Jaga
23 february 2025
absynt
23 february 2025
ajw
23 february 2025
Jaga
22 february 2025
Marek Gajowniczek
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
wiesiek