13 april 2013
Abstrakt, sen którego nie było
Najpierw wielka loteria fantowa,
później klin – klinem.
Już mamy implikacje najwyższego wymiaru:
Prowadzą schodkami, ujmujące uśmiechy,
poklepywanie po plecach.
Otucha – głowa do góry – na poważnie.
Katu drżą ręce – urodziny żony, pan rozumiem
– skrucha w głosie, więc wybaczam.
A co mi tam, raz się żyje.
Nawet na szafocie.
Nie synu, szczególnie – podpowiada kapłan,
pociesza – to długo nie potrwa
– zdecydowanie ma rację.
Ostatnie zdanie jakie przyszło:
Tutaj kury wstają po śniadaniu, około południa.
Adekwatne zakończenie.
Nie zapominając o werblach.
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.