Marzena Przekwas-Siemiątkowska | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (33) Wydarzenia (1) Forum (2) Książki (10) Poezja (182) Proza (20) Pocztówka poetycka (4) Dziennik (5) |
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 4 marca 2013
na rozchylone sine usta
nanoszę zmiętą chusteczką
rumianek w pęknięcia
westchnienia
wydzielone z oddychania i parowania
osiadają na linii podbródka jak bandaże
w miednicy świadectwo błędu
bóg za drzwiami
trzyma ręce w kieszeni
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 14 sierpnia 2016
wychowanie martwej ciszy
wymagało wielu poświęceń i sposobu a także
niedomkniętej lodówki i wyprania białego z czarnym
nie pomogło zdarte gardło czy unik
żarliwe zasuwanie krzeseł i polerowanie stołu
było na przeczekanie
zalaną mlekiem bułkę rozdrabniam łyżką
skupiona udaję że słucham
w gruncie rzeczy jesteśmy do cna samotni
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 26 lutego 2014
kobiety odchodzą z deszczem
obcisłe koszule opinają złości
w papierowych kącikach ust gałązki oliwne
sugerują ląd pościeli u stóp
najbliżej do grzechu
obcy mężczyźni zacierają ręce
chciałbym zobaczyć trwogę
większą od tej którą noszę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 29 listopada 2011
delikatnie z tą maszyną
niech pan wciśnie guzik
powyżej rozchylenia widełek
szufladę stuknąć młotkiem
od wewnątrz
jak przy oklepywaniu
na litość boską
nie całą ręką
musi pan wymacać rolkę
ostrożnie nasunąć na igłę
potem już pójdzie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 1 maja 2011
Kołdra bez miłosierdzia
odwraca się plecami do ściany
Zatop rogi poduszki w impresywnej bajce dla zimnych
Zasypianie rozszarpane walką
Kartki na lodówce gołe od niesłowa
zapadasz się we mnie
szorstkim
jest dobrze
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 21 maja 2013
w pustostanach
lisy składają kości kur
żadnego pokazu sił czy obrządku
umorusane dzieci biegną przez pokrzywy
by zbić ojca z tropu
za kryjówkę pod torami dostałyby w skórę
wieczorami marianny składają w pszenicy
przyrzeczenia na grób matki
we wsi mówią że nie wrócisz
przez rozsunięte kotary wychylam się w noc
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 11 sierpnia 2011
zjawili się goście więc
nawet myszy ubrane w obcasy
przepychają się pod
wydzierganym obrusem
przyodziewają głowy w
koronki
podano konfitury
do gorących
drożdżowych bułek
w winnicy zbierane
kiście zapachu
pękają dojrzałe
gliniane dzbany nocnych
opowieści
tłumią niuanse
rozległe mgły
pieszczot osiadły na komodach
chichocze północ
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 28 czerwca 2011
pamiętam jak
babcia kroiła pokrzywy dla kurcząt
mieszała je z jajkiem
dogrzewała małe butelką z gorącą wodą
powiedziała tylko słowo
wszystkie wychylały głowę ze skrzynki
dzisiaj
z zawiniętą w chusteczkę dłonią
pod pierzyną która pamięta pracę u Niemca
zapadnięte policzki
pałąk na plecach
zacerowane pończochy ściegiem krzyżykowym
na ramionach niedbale
siadają muchy
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 24 sierpnia 2011
drogi idą za rękę
zbierając z pól kamienie przed zasiewem
nad stawem płoszą kaczki
wiatr strzelając z procy
przecina czupryny drzewom
marudne ptaki gryzą pióra
pasikoniki
przeskakują wścibskie spojrzenia
żab ukrytych w trzcinach
jeszcze nauczę się gwizdać
z trawą w zębach
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 25 września 2014
wyrośliśmy z babci i dziadka
puchowych kurtek oraz jednopalczastych rękawiczek
wzięliśmy pod ramię kalekich żołnierzy na strych
nie chowamy się za zasłony czy pod stoły
przed wielkookimi strachami z szaf
umarły porcelanowe wróżki
rękawy sweterka za krótkie żeby chlipać
dni okrągłe zaczynają się na obrzeżach rzęs
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 27 czerwca 2012
zapominanie to popękane szyby
w które wiatr próbuje nanieść wyspy
zaludnione pomylonymi drogami
modlimy się o głosy w przedpokoju
by podejść i wziąć płaszcz
od frontu palimy światła
stoły zastawione
gości brak
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 5 lipca 2012
to nie powrót do domu
trochę jak zabawa w kto patrzy
dzikie kaczki toną w widoku z okna
Marysia wieczorem
tnie uda by zwyciężyć głód
żuje źdźbło trawy by pamiętać
o sierpniowych zbliżeniach
Marysia rano
przed lustrem bije się w pierś
później gotuje dla psów kasze
oddając swoją porcję mięsa
bez kwiatów przyjmuje sąsiada
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 30 stycznia 2013
krzesła bez poduszek
kuchnia zaślepiona od zawsze gdzie
atrapa czajnika i papierowe filiżanki
zawiniątka kurzu porzucone przy drodze DO sinieją
może to wina sztucznego światła
zebrane latem z ogrodowych linek świerszcze
zasnęły w kufrze na pościel
żadnych rozrywających dramatów opowiadanych
w śmierdzących tytoniem i tonikiem listach
ulga jak ta kiedy widać dno szklanki
nie braknie nikogo zwyczajnie rąbią drewno na rozpałkę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 4 stycznia 2011
kłócę się z
lusterkiem o scenografię ust
wśród tłumu samotnych włosów
grzebień łamie przyzwyczajenia
przestrzelone bólem powieki
zaniemówiły
nie bój się
nie będę patrzeć na ciebie jakbym prosiła
o miskę mleka
nie będę podpinać swojego życia wsuwkami
żeby znowu się nie rozpadało
nie świecie
nie będę siebie
powlekać tobą
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 6 maja 2016
nie ten rozmiar kochany
zmierzony palcami
koszula w spodniach ustawia go na baczność
to dlatego na zmianę wciągasz brzuch
dziś nie niedziela
i na litość boską te skarpety do sandałów
krawat przechylony na lewo
wbijasz mi brodę w ramię
i myślisz że coś z tego będzie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 9 lipca 2011
„Groza życia przewyższa grozę śmierci”.
Schopenhauer
przypadkowe dzieci
od niessania mają krzywe usta
drżące podbródki
upychane w pajdy suchego chleba
dłonie zabandażowane do żebrania
noski przyklejone
do martwych futryn
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 3 maja 2011
mój świat to wylęgarnia hien
liżę szczeniaki od głowy po ogon i koniecznie pod sierść
gryzą sutki
łapczywie mlaszczą
żółć
pierwszy łyk
ślepe wkładają łapy do uszu
przerażone zahaczają o powroty
do jamy brzucha
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 28 lipca 2011
W kieszeniach tłoczą
się palce i zamki
z piasku okna
deszcz napiera
zgubiłam klucze
przy kolejnej fali
wiatr wyrzuci śnięte talerze i sztućce
głuche garnki
uderzają o siebie
tłuką głowami
krzesła chwytane za
grzbiety milkną jak zabijane króliki
nadstawiam karku
domy powinny zostać zamieszkane
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 21 maja 2012
warta przed wygładzoną kołdrą
złożona broń
przyniosłam wiadra pójdziemy po wodę
tyle czasu nam zostało
koty zaczekane na progu
trzeba rozlać mleko
trzonek grabi wsparty o płot
pęcznieje od potu pasuje do ręki
babciu garbię się
pomóż wyprostować
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 26 maja 2011
połówki zapałek które już nie dadzą ognia
to co było
zostaje rozsunięte
jak parapety nieba
rozchwiana
spóźniłam się z jesienią
szarość sadzi słoneczniki
w głodnym ogrodzie
zbieram czułości by mieć na miłość
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 22 września 2013
Marysia
śpiewa ćmom pieśni żałobne
pod kamienie
upycha tekturowe trumienki
skubiąc koniczynę dla królików
do wiatru wystawia miejsca po nerkach
Marysia moja
śpi w lepiance wśród grobów listnych
gdzie padają ślepe koty
larwy przymarznięte do traw zbiera
razem z chrustem na rozpałkę
* coś z Kotów:)
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 27 kwietnia 2011
Oliwii oraz Ewelin
deszcz biega po parapecie
w jednym pantofelku
popijając siebie
spod (do)słownej powieki
podglądamy świat
a tuż przy stole
pluszowy zając z odprutą nogą
potyka się o świt
obudziłam czajnik
gwiżdże na bezsenność
jeszcze chwila
szósta rano spadnie z krzesła
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 15 lipca 2012
piaskowe baby złożyły z deszczu jaskółki
przybrane w korale i lniane sukienki
wyprawimy w podróż latawcem
na ugiętych kolanach
czekamy spadających huśtawek dzieci
powój naniesie liści na kołyski
nie przyszedłeś
opatulane szałwią suche piersi
w piecu zasypane
zeszłam do siebie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 16 sierpnia 2016
długie korytarze zsiniałe od światła
zaciskają się jak przełyk
niezliczona ilość zamkniętych drzwi
powoduje zadławienia powietrzem
z łazienek raz po raz wychylają się dzieci
pokasłują
vis-à-vis okien nagie kobiety
oraz tłum ludzi wytykający palcem
ich obwisłe fałdy i tłuste uda
wołają mnie po imieniu
absurd
nie zapisałem się na żadną lekcję
o szóstej przyszła pielęgniarka
spokojnie
zrobię panu zastrzyk
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 24 lipca 2012
docenię błoto na sienniku u obcych
w ramach wdzięczności sama zasłonię dłonią usta
mamo
obetnę włosy przy skórze
dziękując mężowi za to że mnie chciał
zasnę bez kolacji
przestanę dokarmiać ptaki
ukręcę ocalonym kotom karki
tyle ich zalęgło się tej wiosny
przecież nie mamy miejsca
mamo
zaprószone ogniem poranki
uduszę kocem
już zawsze będę cicho
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 22 listopada 2015
rozpoznaję ciszę z daleka
karminowe usta opadają raz prawym raz lewym kącikiem
wydłużanie ostatnich głosek jak przy pierwszopiątkowej spowiedzi
czego tu żałować
ciepłej wódki w zasłanym łóżku
sąsiadów pod psem
walczą z sumieniem po każdej masturbacji
nie to co ja
układam kołdrę pomiędzy zaciskam uda
za oknem pijak ociera się o latarnię
wyznaje dozgonną wierność
a przynajmniej do rana
trochę jak Alladyn próbuje wydostać Dżina
w końcu przeznaczenie nawołuje go z okna
jeszcze zostało na łyk
chcesz
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 5 lipca 2013
Na takiej ziemi rodzą się w bólach poeci.
Tadeusz Krzyński
dłonie sklejone ciastem
lniana koszula nasiąknęła olejkami to na pamięć
dzieci trapionych szkarlatyną
kobiety chustami ocierają pot porywczych mężów
pod czujnym słońcem warzy się ser
żur okraszony słoniną podany na czas
na później kiełbasa
dojrzała w spiżarni
bo przyjdą z pola głodni
wieczorem kładąc wyżej spuchnięte stopy
pobłogosławią tęgie uda
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 30 sierpnia 2011
naucz się kręcić
nie tańczę przecież z nogą od stołu
depczesz mi po palcach
myślałam że tylko kobiety noszą obcasy
w swojej niezdarności
zapraszam do walca opuszczonych
podniesiony kołnierz zasłania przedsionki
zaciekawień i oddaleń
parkiet zaprzedaje lustra
chwyta w talii
falują
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 14 września 2012
noc
sprzedaje się w brudnych fiolkach i białych kreskach
Behemot petuje pomysły na placu zabaw
nie powiodło się kawalerom
upici w barze za węgłem ustawiają
buty w kolejce przed progiem
nieślubnym dzieciom do studzienek wpadają
szale dusikoty
wieczorem
nagie gałęzie nie pomieszczą zrezygnowanych
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 29 stycznia 2012
wieczory zimne nosy wpychają
za pazuchę werandy
ogonem wymiatają spięcia
na wędkę z wierzby łowią klucze
ukryte pod schodami
krople zjeżdżają po poręczy
radośnie gubiąc kapcie
zastanowienia ubrane w epickie mundurki
salutują wydętym piersiom ogrodu
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 13 listopada 2011
głosy ułożone u wezgłowia
rozczesane włosy
omdlewają w milczeniu
krzyżuję nogi
to jak wiązanie
krawata
odchylanie głowy z
lękiem
przyszczypnięcia
skóry
przekładanie dłuższego
końca nad krótszym
w końcu to co z
żywicą
szlag trafił
atmosferę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 29 sierpnia 2012
to nic nie znaczy
dzieci marzą żeby latać
czasem wchodzą na dach sprawdzić skrzydła
jeśli ktoś zdąży na dole
wtedy jest dobrze
gorzej jak nikogo na czas
stąd całe sektory małych krzyży
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 25 listopada 2013
od frontu rozciągnięte sieci
pełne słonecznych łusek
wypędzanie komarów słomkowym kapeluszem
bezowocne jak poganianie wiatru
by koszule szybciej schły
w ten upał burek przeżuwa trawę na deszcz
babcia obrała ziemniaki dla całego pułku
będą z zsiadłym mlekiem
potem w kusych sukienkach
pobiegniemy nad rzekę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 5 maja 2015
przyszło mi na kolanach
dopinać walizkę
żeby za dnia złapać parasol na księżyc
w kieszeniach miododajny anyż
by posilać się w locie
tam wysoko mieszka dziadek i córka
całe noce zaganiają witką gęsi do szopki
przed złym wilkiem chyba
zabrałam dla nich ciepłe swetry
babcia nie darowałyby mi zapomilastwa
na osobnej chmurze Janusz
struga wariata że on tylko chwilę zabawi
bracia mu wyrośli
mocuję się z kapslem różowej oranżady
piliśmy ją razem
kiedy najmłodsza Monika szła do komunii
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 6 sierpnia 2011
szczypie nieznośnie
jak przy obieraniu cebuli
to zaledwie
przestrzenie pomiędzy palcam
wypełniają się ciszą
brak pierścionka z niebieskim okiem
pięści niedomknięte
pozycja że uderzyć nie
sposób
tlen niesie infekcje zdartych
kolan
rozbitych skarbonek
kiedy na rowerku z różowym dzwonkiem
chciało się okrążyć
świat poza mamą i tatą
podróż niedługa do
szminek i pudru
nagle nikt nie całuję
brzucha chorego
od nadmiaru czekolady
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 15 maja 2013
Otwórz serce wracam do domu
Pink Floyd
Jeszcze śpię sama
wykrochmalone prześcieradło
pozostawia wgniecenia na pośladku
sprzeciwiam się postawionym w słup światłom
długo opowiadam bajki
smokom na pomarszczonych zasłonach
pozbawione złudzeń listy pisane na kolanach
opadają jak ciężkie grona pomiędzy uda
zaraźliwa modlitwa dzielona
na palce i falliczne cienie lamp narodziła się z wilgotnych jaskiń
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 23 lipca 2011
świt
skamląc pod oknem
otrzepuje się z kałuż
dzielnice marszczą
brwi
drzewa które straszą
mają brązowo-rude
grzbiety i pazury
piszę nekrolog w przypalonych
garnkach
od lat chora od
wewnątrz oddycham przez nos
kiedy psują się zęby
nie myślę o otwieraniu
zostały pospolite
sny o chusteczce do nosa
zupie z wkładką i
małym chlebie
w zakurzonej
modlitwie o nasycenie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 4 lipca 2011
po co wódka z musztardówki skoro
kapela może tak do rana
wyliczać kwatery na cmentarzu
w odstępach pomiędzy stopami
podryguje spróchniała podłoga
tempo na trzy czwarte
trzonowce łyżek cieszą się z bigosu
w przerwie na żołądkową gorzką
gniją opowieści o zasługach stryja kłusownika
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 10 stycznia 2014
nie jestem zbyt przesądna mój drogi
jednak te walizki na jesień
całkiem dobrze sklecone gdziebądź
przysięgi na mimowolne przygryzanie warg
i nagłą ciemność przed oczyma
stół się chybocze
podpieranie brody niemożliwe
trzeba na czczo zmienić prześcieradło
pójdę dalej do obcych rąk
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 10 grudnia 2015
I tylko samotność, samotność jest panem
na końcu każdej drogi...
Czerwony Tulipan
poczekam aż skończysz palić kochanie
papierosy i mosty pozwalają wypełnić obrazy
poniosę swoją walizkę w obce pokoje
sukienka w talii podpięta agrafką podobno chudnę
jesteśmy tak blisko by zmienić temat
przy ławkach falują strzępy gazet
najpierw na palcach by opaść na stopy
do siebie i od siebie
zapowiadają
rzekomo nie zatrzymamy się na wszystkich stacjach
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 23 listopada 2012
to będzie długi sen
jak mgieł rozciągnięte gałęzie
wrony łapią w dzioby pasma światła
które rozpryskuje się przy potrząsaniu głową
pod drzewami zamarznięte źdźbła
porannych ludzi kraczą na siebie
domy wyrwane z posad
w walizkach zamiast posagu taszczą powietrze
mijam
ławki skulone pod płotem
liczą potrącone dachowce
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 17 czerwca 2011
Dla W.
zatrzymuje cienie
głęboko zakorzeniające się powietrze
rozhuśtało dorosłe konary płuc
jeszcze haust tlenu i dojrzeją liście
okrągłe zawijają się na brzegach asymetrycznie
z bliska przypominają tkanki
wewnątrz poczwarka
nie poleci zrośnięta ze środowiskiem
ma jeden układ szans
tłoczy się w drodze do wyjścia
odbarwione dłonie w sieci naczyń
kolor tego było mi trzeba
jednego zamaszystego ruchu wody
wypełnić komory
jeden poziom
nie stawania się
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 25 listopada 2017
wielki płacz
małych ludzi
spłoszyłam wróble
wyjadały kurom ziarno
przybłąkany czarno-biały kot
zginie pod kołami jak wszystkie
ostatni taniec
odmówiłam sąsiadowi
aby być zasuwam powieki
słuchanie jest pstryczkiem dla wyobraźni
a intensywność światła zależy od mocy żarówki
mam czarną sukienkę i rajstopy bez wzoru
mienią się w mroku
pójdę przodem
lekarze mówią że niepotrzebnie się zadręczam
kiedy co noc próbuję dotknąć rączek
ale w brzuchu przesuwają się tylko leki
zwężam suknię i płaczę
piersi jeszcze nabrzmiałe
rozmawiamy o ściętych hortensjach
zachłannym miejsca bzie
byle ominąć różowe buciki
i spakowaną do szpitala torbę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 3 listopada 2012
ucieram liście
przysypiemy osty przed mrozem
w lawendzie obtoczymy ogrodowe bujaki
kot na czatach
posila się nalewką miodowo-mleczną
sprawdza czy zima nie nadchodzi znienacka
dym improwizuje na ganku
jak pies liże łapy
potem goni ogon
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 3 lipca 2011
na gałęziach orzecha zatrzymuje się słoma
zbieraną przed deszczem
trzeba będzie ściąć połowę dziecięcych pomysłów
pies nie znosi hałasu traktorów
łańcuchem wytarł dziurę w bramie
dziewczynki mają pełne pszenicy kieszenie
łydki poprzecinane lepkim zielskiem
w sierpniu pomarszczone dłonie stworzyły lane kluski
babciu wiesz że ja tylko ziemniaki z masłem
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 25 maja 2011
chwała Bogu że nie mieszkam tutaj od zawsze
byłabym wypaczona jak futryna drzwi
dzięki którym mam wciąż świeże powietrze
w moim niepokoju
zbliżam się do nich
czuję jak wiatr
pod halką
studzi przypływ sutka
bose stopy
perwersyjnie fioletowe
zanurzam pomiędzy twoje kolana
czy to cienie na zasłonie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 31 lipca 2011
nie zarażę tępym
wzrokiem
mam chropowaty
naskórek ale beton pod ręką
zostawiam włosy na
poduszkach
po następnej działce
wypadną
bóg mój
zaciska pięści dzieciom
przy pobraniu krwi
cierpi na kolkę nerkową
czasem słyszymy jak
krzyczy
w schowku na czystą
bieliznę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 23 maja 2012
rozchylone usta sine w pęknięciach
zmiętą chusteczką nanoszę rumianek
pomaga jak kadzidło
zamykanie w pęcherzach dymu elementów skóry
wydzielone z oddychania i parowania
osiadają na linii podbródka jak bandaże
w miejscu policzków świadectwo błędu
bóg stoi z boku
trzyma ręce w kieszeni
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 30 lipca 2011
poprawiają
długie kolczyki które
zastępują
koniuszek języka
ustawiają tenisówki pod łóżkiem
zsuwają ramiączka razem z konwenansami i chowają do szafy
święcą
swoje wzniesienia i depresje
odprawiając
liturgię w intencji rąk
wyznają
ciało w ciele
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 7 marca 2014
„Gdyby nie słońce i coś co ono z nami robi moglibyśmy w ogóle nie wychodzić z łona, a jedynie pęcznieć jak cebula i rosnąć aż osiągnęlibyśmy słońce. Ciekawe czy udałoby się je wchłonąć.”
Wiesław Uciechowski
w agrestowym kokonie na wpół rozwinięte piersi
osłonięte puklami gałęzi gdzie
poranne robactwo przeciera oczy
niesprawiedliwy deszcz
rwie skórę mlaszcząc przy smaczniejszych kęsach
żadnego grożenia palcem czy odciągania za włosy
kiedy szyderczo dobywa soków
osiągam słońce
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 23 listopada 2015
Gdy po wszystkich była egzaminach
Josif Brodski
jesteśmy za starzy aby kochać się na boku
spotkania w lasku za szkołą
na dodatkowej matematyce czy wuefie
winniśmy mieć za sobą
jak dzwony taliowane w pasie rozszerzane u dołu
jaskrawe od kwiatów i materiału kiepskiej jakości
tamtego dnia stary profesor historii
przygotował dziesięć pytań o bitwę pod Grunwaldem
ukradłem babci najlepszy koc przedwojenny
podglądaliśmy jak mrówki powoli równo
niosły jeżynę do mrowiska
dzisiaj wnuczek mi powiedział że nie pójdzie na wagary
bo to za daleko i bolą go nogi
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 8 maja 2015
podglądam przez kuchenny lufcik
wspólny obiad sąsiadów
u mnie zasłony poszarpane przez koty
rzucają się do okien jakby tam coś czekało
kurz dziobem tnie równo grzbiety dzienników
kiedy on się zbliża
gwałcę mężczyzn w mojej głowie
przyciskając do siebie
odtwarzam skurcze
szczypie jak pierwsze targnięcie na los
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 3 maja 2011
sofa uwydatnia rumiane usta
kochanek palcami naśladuje szminkę
odważnie nakłada poduszki zielone cienie
na nabrzmiałe piersi materiału
pled utkany ostatnim kuszeniem parzy pośladki
w dłoniach zmięte napięcie
próbuję wycisnąć z materiału
trochę krwi
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 13 maja 2012
letni deszcz kończy mikstury błotne
podane do stołu z drobno krojoną trzciną
ptasi kapłani wznoszą dzioby nad wypłukanym ziarnem
boże krówki niegrzeczne
wchodzą w słowo
snują legendy o obiadach czwartkowych
spod obrusa posapywanie
mały chrząszcz nie doczekał deseru
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 25 lutego 2013
moje koślawe dzieci nie pójdą w świat
grube okulary na nosie
krzywe zęby jak łupiny orzechów
urządzają pogoń na mrówki
strzelając z gumki w jaskółcze gniazda
potem z rękoma za plecami żałują
strapione matki
szyją worki z grochem
na wypadek zadanych zdrowasiek
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 3 września 2011
słońce
obnaża stróżkę kurzu
chciwie zagląda przez dziurkę od klucza
pogłębia językiem i wkłada
nogę pomiędzy drzwi
garnek podrzuca nie do swojego domu
potem w kolejce cieni obiera gruszki
gotuje kompot na pożyczonym cukrze
fartuch zawiązuje na biodrach
kroi cebule do jajecznicy
syte kładzie się na wznak
poklepuje po brzuchu
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 9 marca 2013
papierowe łódki wysyłam na śmierć
popychane kijem trzymają dzioby nad wodą
w podbieraku deszcz bezradnie
zamyka im skrzela
miała rude włosy
na nadgarstkach bransoletki z rumianku
kamienie śliskie zzuły buciki
potem w gorączce upuszczali krew
nazajutrz po zdrowaśce zmarła
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 26 września 2014
„Kto poluje jest polowany”
Pascal Quignard
mimowolne bazgranie tła budzi
wtórny lęk ciasnego przejścia
trawimy obrazy stół krzesło łóżko
wypieranie pożądania nieudane
natrętne światło rozwiera ciszę
ściana po ścianie
do palącego wnętrza
unosimy wyżej głowy jakbyśmy
podskórnie przeczuwali
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 31 października 2012
mężczyzn wyłuskać ze skóry
łupiny zostawić w słoiku
ku przestrodze i statystyce
w domu naszło samotności pod parapety
zbutwiałe pościele wchłaniają
odgrzewany wstyd
opiekunka wiesza kaftaniki
dzieci dokończą pomidorową na kościach
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 30 grudnia 2012
nie wypada tak w gościnie brać z talerza rękoma
pchać do ust ssąc nieustannie
uczoność nie pozwala wziąć Wać panny pospiesznie
na kuchennym blacie z sukienką zadartą
trzeba wtopienia w skórę bóstwa
oj kochliwy pan
cierpliwość cnotą
me łono jednak zmącenia pragnie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 7 marca 2013
dzieci utykają raz na prawą raz na lewą nogę
od słońca łzawią
skradzionym makiem
w ogrodniczkach zebrane kamienie z pól
gdyby ojciec wrócił pijany
psy dostaną jeść wcześniej
by nie kusiły ręki
wymyślony przyjaciel śpi pod oknem
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 2 grudnia 2015
mamy ten przywilej tato
prognozowania pogody na najbliższe zbiory
oraz wyliczania wisielców w wietrzne dni
rzepak zawiązuje łuszczyny
pierwsze żniwa za chwilę
i rocznica śmierci dziadka
napełniamy wóz lucerną
szare króliki
nie przesypiają głodu jak dzieci
w zagajniku dojrzewają późne truskawki
babcia mnie nie poznaje
chociaż podchodzę blisko
mamy ten przywilej tato
że jemy chleb ze smalcem
i tak jak teraz rozmawiamy w progu
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 2 maja 2015
na początku sierpnia
babcia Marianna wiązała snopki
z czasem twardniała jej skóra na palcach
wszystko szło sprawnie
dziadek żął pszenicę
chyłkiem zerkając na babciną sukienkę
ta raz po raz rozchylała się na piersiach
burki z pobliskiej wsi z wywieszonymi jęzorami
siadały na skraju drogi
gdzie po południu kładł się cień
ciocia Klara dowoziła żur i kompot z czerwonych jabłek
czasami jeszcze ciasto drożdżowe zawinięte w lniane płótno
wieczorami grajek bez nogi fałszował zielone wzgórza nad Soliną
tymczasem na osobności Marianna i Stach liczyli snopki w stodole
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 29 listopada 2015
…bo deszcz --- to tylko deszcz…
Jan Twardowski
rozpisujemy na głosy
deszcz i klucze miętowych parasolek
godziny nadstawiają dzioby pod rynny
podrażnione ciszą
chrypią o ostatkach
zapożyczonych nadziejach
odgrzewamy pościel
do efektu zmęczenia i nadmiaru
niedomknięte okna znowu próbują zejść
po zasłonach na bruk
przy kuchennym stole
samotności polewają w kubełkowe liście
nie jestem pewna
może podlewają korzenie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 26 listopada 2015
Nigdy jeszcze nie rósł taki krzyk
Przez sufity w głuche okna nieba
Teraz słyszą wszyscy Jestem dziś
Z Twojej łaski prawdziwa kobieta
Wojaczek
dziewczynka odsyłana do kąta
przez okno składziku na drewno widziała pałki wodne
przywoływała je kiedy pchał w nią łapy
czasem przez wypaczone deski
dobiegała ją orkiestra pszenicznych kłosów
przed snem
łopotała nienawiść do dotykanego ciała
jakby w miednicy a może pod pępkiem
ktoś zatrzasnął skrzydła nieodpowiednie do wieku
dla uspokojenia w żadnym razie pamięci
rysowała paznokciem po skórze
otwarte i zamknięte kreski trochę kremowe trochę białe
przypominają o głodzie
dziś zamknęli serce trzeba próbować jutro
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 3 października 2012
chrobotanie w chlebaku nie informuje o głodzie
przypomina nadchodzącą zimę
podobnie jak zastana woda w odpływie
to leki po niezakończonej kuracji na naiwność
wyrównaną z brwiami
palce w buzi jak czerwona wstążka
by zapobiec niechcianej ciąży
zapadnięte krzesła nie świadczą o gościach
pamiętają ilość bezsennych nocy
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 8 lutego 2012
mam na myśli więdnące piersi
kobiety czasem przebaczają sobie
krzywe kreski nad okiem
idealnie skierowany wysięk czasu
utyskiwania wypychają biodra
miejsca na katalogi zajmują wyjęte fiszbiny
rano petowanie w doniczkach
wszystkiemu winne czułonośne guzy
twardnieją w podbrzuszach
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 19 marca 2012
mosty wiszą jak wisiały
bezmyślnie blakną w ostrym świetle
w lesie dzieci palą słońca
gorący popiół w kieszeniach
topi cukierki czekoladowe
starsze panie skupione poprawianiem
portmonetki w biustonoszach
skurcze nadal bez nagrody za przetrwanie
jutro dorosnę mamo
by minąć
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 20 grudnia 2015
mży
w tym małomiasteczkowym horrorze
śpią klony dzieci
zbyt spokojne by budzić się na nocne karmienie
wydmuszki i piaskowe ludziki
niosą torebki saszetki oraz ścięte kwiaty
w uniformach fartuszkach czy mundurkach
opasani jak popręgiem
przymykają oczy
na rodzinne wędrówki kaczek
ptaki kolebią się dalej
nikt nie prosi o ogień
krzyżują zimne ręce na piersiach
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 1 maja 2015
na horyzoncie jesienne rozkloszowane suknie
tak postanowiłaś
spakowana po zapasowe guziki
nie staniesz na baczność z odprutą kieszenią
ja pewnie zabrałbym młotek i gwoździe
a także spodnie na zmianę
kto wie czy nie ma tam dzikich psów
pewna celu lekceważysz
nadbrzeżną trzcinę
ta gaworzy dowoli wyśmiewając zakochane żaby
wilgotną chusteczką przecierasz usta
na ten uciążliwy skwar musi wystarczyć
jednak coś zjem
trudno dotrzymać ci kroku
coś mi się zdaje że nie zwolnisz
posnęły motyle
żołędziowa armia opuściła wartę
nie odgania zmarzniętych gałęzi
musimy zawczasu rozcierać dłonie i policzki
to jeszcze daleko
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 25 listopada 2017
„Bóg nie żyje.”
Nietzsche
módl się nade mną kochanie
nim odetną drogę
albo stracę władzę w nogach
sprawdź chyba mam gorączkę
przysięgam widziałam
dziadek z babcią do nieba za rękę szli
wyżej i wyżej
ale nie było tam Boga
módl się nade mną kochanie
nikt nie przyjdzie z odsieczą
postawię kołnierz przed wiatrem
nim się zachwieje
lekarz mówił żeby nie podnosić wysoko rąk
wieszałam pranie
jedno wypłynęło po drugim
ale nie było tam Boga
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 28 grudnia 2010
W kąciku sofy z
reumatyzmem
kot mruczy zaklęcia
obserwuje pająka
który na dekolcie
purpurowych krzeseł
pogrążył się w
marzeniach
obok
szydełka
sprawnie upięły wełniany
kok
będzie czapka
opadająca na oczy
pachnąca konfiturą z
porzeczek
potem
przyjdzie
babcia
powie coś o dorożce
Gałczyńskiego
i skórzanych bytach
stryja
przez które musiał
pójść na wojnę
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 18 sierpnia 2016
„(…), by tam popełnić samotność”
Swietłana Owczarska
stoję na progu
przemoknięta po żal
pod brodą pomarszczona chusta
nie ma mojego domu
zdjęli krew razem z tynkiem
to nic
zaledwie zderzenie z człowiekiem
kolana od modlitw sine
pod płaszczem Boga
wypełniony po brzegi przytułek
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 5 stycznia 2018
dusze pokutujących ojców
jeszcze nie wróciły na cmentarze
włóczą się ulicami
Wiesław Uciechowski
straszą mnie miejsca
jak wyprute brzuszyska misiaków
słońce pomimo gibkości
popełnia ścienne dramaty
kurz buja się na krześle
dotrzymuje tempa przeciągom
te grają widelcem o pokrywki
ojciec już stary
za daleko ma po witki
splatał je by bardziej bolało
teraz w czasie wolnym
strzela do zwierząt
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 17 lipca 2011
topię nabrzmienia w
ostrym nasłuchiwaniu
zimny filar
przygarnął plecy
od wypełnienia wewnątrz rozmazany tusz
pchnięcia z naciskiem
na wejście do wyjścia krzyk
splecionych nóg
odejdę w dziurawych butach
z jedną spódnicą w podręcznej teczce
koniec
stawania na palcach
podnoszenia rąk jak
przy zachłyśnięciu
by wyrównać oddech
zasłaniam to miejsce
jutro znowu stanę
przy drodze żebyś mógł się napić
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 29 września 2018
w rubryce chora
otyłość
samotnobrzuszna
przykurcze uszu
a nie zdarzają się
to musiałby być elfy
nie pielęgniarki
na wypadek gdyby ktoś chciał powiesić się na staniku
groziły pasami
bynajmniej bezpieczeństwa
raczej jako przerywnik kontroli
w kolejnej rubryce
zamężna
stare trapery się skleja
nie wymienia na nowe
czyste myśli na kolana z zadartą kiecką
potem jak uczyła mama
na kołyskę
żadnego podboju rządu
w rubryce dziecko
jedno
sam zaparza zupki z paczki
mamo może Bóg chce
żebyśmy byli grubi
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 26 lutego 2013
pomiędzy orgazmami wietrzenie
głowy otwieranie
drzwi i okien wiatr
zabrał zapadnięte fotele
ludzi wysuszonych na wiór i bezowocne czekanie
wyrzucam wszystko z szaf
żadnych posunięć ze środka planszy na obrzeża
zło odpala papierosa od papierosa
okadza tkanki by udrożnić przetokę
uciskanie brzucha przyspieszy zdrowienie
szatan wyraźny miota się
piszę dalej
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 14 lutego 2011
Połówki zapałek które już nie dadzą ognia
To co było
zostaje rozsunięte
jak parapety nieba
Rozchwiana
spóźniłam się z jesienią
Szarość sadzi słoneczniki
w głodnym ogrodzie
Zbieram czułości by mieć na miłość
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 27 listopada 2011
tato
za niezjedzone śniadanie bili po głowie
oddaną bułkę wpychali do buzi
tato
przygryzam wargi
taka przypadłość
odstawionych od piersi
wykręcone żarówki nocą
zwabiły potwory
błyszczące ślepia zaglądają w okna
nie bój się króliczku
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 11 lutego 2016
w tym śnie nie przychodzę po zgodę
niesiesz z szopy myszy trzymając je za ogony
pozbawiły nas ziaren słonecznika
tyją by wydać wielopokoleniową biedę i powodzie
zima będzie na wysokie cholewy
strawę grzaną nad ogniem przegryzaną słoniną
lisy przyjdą pod kurniki
na wiosnę baba wyprawi dzieci w świat
za chlebem
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 13 grudnia 2015
babci Stasi
małe dziewczynki nie kłamią w sprawie całowania
niosą przez łany rzepaku zaognione policzki
w podskokach i piruetach przecierają usta
tymczasem spłoszone zające rozbiegły się we wszystkie strony
dziadek widocznie rozbawiony
stanął na baczność
co myśli to jego
małym chłopcom należy się świat i scyzoryk
jedna panna do tańca druga by wymieniać liściki
kiedy wieczorem babcia zbiera spodnie do prania
odkrywa miłostki
zawstydzona biegnie do kuchni
bo mleko na ogniu
zanim dzieci zasną adapter przypomni
że ja od wschodu aż do zmierzchu dnia wciąż bardziej cię….
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 26 lutego 2012
...bo pełni jesteśmy pustych foteli, które tak skrupulatnie przygotowywaliśmy w złych i dobrych przebłyskach, bo mamy głowy pełne przeludnionych kanap, które wysiedziały się na samym środku.... Ustawiane w drodze do wyjścia klinują się w drzwiach...
pełna jestem pustych foteli i przeludnionych kanap
śnię strachy na wróble które hodują
pasożyty wróżą długość orgazmu wyciągając patyki
spod obrusa pogłębiane
pępki ze słomy butwieją
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 5 lutego 2012
pomiędzy śniadaniem a kolacją udomawiam pożądanie
początkowo ostrzy pazury na krzesłach
poufali się wyprowadzane na spacer
podwójne życie od prawej do lewej
walką o niepodległość zamysłów
zaczepne sięganie do kieszeni
otwieranie półprzymkniętych
podnieceń dokazywaniem przed i po
pozostało wybranie zabawek z kocimiętką
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 15 marca 2011
Godziny w których powinno się tańczyć
I łamać obcasy
upłynęły
Teraz znalazło się miejsce pod miotłą
obok myszy
Przestało wrzeć
tylko cisza dramatycznie kipi
Później o piątej rano
dzwonią cienie
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 31 stycznia 2016
wieczorem pomarszczone wyzwiska
ścieliły się pod nogami
teraz nakryte słoikiem
otwierają pyszczki i milkną
przy podnoszeniu kruszeją jak
stary naskórek
kiedy przychodzisz
tracę przyczepność
pod palcami błony prześcieradeł
miały sny że płyną
na nocnym stoliku pralinki
ostatnia przyjemność
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 23 sierpnia 2016
północny wiatr niesie długie cienie
zaplata je na nadgarstkach
ból dryfuje od prawej do lewej ręki
ugniatając skórę na piersiach
przygotowane miejsce na sen
za oknem
po bluszczu wspinają się szczury
mrużąc oczy kołyszę strachy
niech biorą całą
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 4 maja 2015
Prosto przed siebie nie można zajść bardzo daleko (…).
Antoine de Saint-Exupéry
niby dłonie moje ale uścisk słabszy
znam swoje miejsce w tym odrętwiałym szeregu
metalowych ptaszysk
czasem zapominam się
podczas zabawy ze słońcem
przepuszczam przez palce
inni już dawno napchali się chlebem
silni z pękatymi brzuchami
mierzwią pióra
kiedy nikt nie widzi próbuję skrzydła
nisko nad ziemią
łopocę
bez jadła od miesięcy więc lekka
fantazjuję wolność
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 27 czerwca 2013
pochyleni przez niepogodę szuramy nogami
na mokrej podłodze migoczą światła jak westchnienia
przyglądamy się uważnie
by nie opuścić ani jednej śmierci
dreszcze od stóp po strach
wierzymy na ślepo że to z gorączki
nie wrócę do piersi i rąk
tam mroki garną się obłe
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 17 grudnia 2015
lekkomyślne ptaki
żegnaliśmy białymi chustami
teraz biedują przetrząsając polne trumienki
w nocy padają płoty od strony sąsiada
woda zamarzła w dzbanach
bo nie umiemy prosić
ciężkie wozy posłali po medyka
babcia widząc boga każe nam błagać
pod wspólną kołdrą śnimy kluski na mleku
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 14 lutego 2017
Nad ranem, usiądę z kawą na huśtawce w ogrodzie i będę nasłuchiwała szczekania psów, z pobliskich domostw.
potrzebne plasterki z tych zwykłych
niepowlekane złotą nitką
na osiadającą nocą mgłę kiedy wiozę małej do szpitala rosół
mała ma niemodnie długi nos zbyt bladą cerę i nie akcentuje
sąsiedzi wiedzą że krzyczy przez sen
plasterki które utrzymują kąciki ust jak do uśmiechu
wszak trzeba palić światło we wnętrzach ciasnych tętnic
kreśli w myślach esy floresy od muru do łuku od łuku do bramy
od bramy do ulic Klimka potem Kościuszki
brak wolnych miejsc
plasterki by gwiazdę przytwierdzić do nieba
zasypia w małym łóżku w dużej ciemnej sali
gdzieś tam uczy się wypalania traw by przygotować grunt
plasterki na niedomknięte powieki
bo nie wiem co ścierać najpierw
rozlaną zupę czy łzy
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 5 lutego 2014
wieczorem pomarszczone wyzwiska
ścieliły się pod nogami
teraz nakryte słoikiem
otwierają pyszczki i milkną
przy podnoszeniu kruszeją jak
stary naskórek
kiedy przychodzisz
tracę przyczepność
pod palcami błony prześcieradeł
miały sny że płyną
na nocnym stoliku pralinki
ostatnia przyjemność
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 27 sierpnia 2016
poprawiają długie kolczyki które
zastępują koniuszek języka
ustawiają tenisówki pod łóżkiem
zsuwają ramiączka razem z konwenansami i chowają do szafy
święcą swoje wzniesienia i depresje
odprawiając liturgię w intencji rąk
wyznają ciało w ciele
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 31 grudnia 2015
siódmego dnia kawa na ławę
mamy już łamliwe drzewa
przesuszone trawy
zaokrąglone pośladki i pełne biusty
opanowaliśmy dystans do drzwi i okien
osłuchiwanie ścian trwa z przerwami do rana
kiedy zduszone orgazmy wylęgają się w poduszkach
wilgoć posnęła w żółtawych prześcieradłach
duszno na nic płukanie ust
układam go nad sobą
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 31 lipca 2016
świat jest przynajmniej dwuosobowy
ja mówiący i ja martwy
ponaglanie jednego bądź drugiego
kończy się konsternacją
rozbieganiem w górę i dół schodów
z gorącym mlekiem
albo przydeptaniem sznurowadeł
i guzem wielkości dojrzałej śliwki
nienawiść przed lustrem jest wieloosobowa
objawia się podszczypywaniem brzucha
z jednoczesnym wciąganiem powietrza
oraz planowaniem ogólnego maskowania
praca dla kilku
wielość pojedynczych tragedii
przejawia się wypinaniem zadka na przechodniów
o, wielkoduszna ironio!
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 22 czerwca 2016
w warkoczach śpią cmentarze czesane
babcinymi palcami
od mrozu pękają
okna za wysokie żeby wyskoczyć
za późne na słońce
straszą
nieczynne kominy pełne gniazd
uwitych z urwanych guzików
nadzieje przytrzasnęły palce szufladą
chwieją się w posadach
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 25 sierpnia 2016
pomiędzy śniadaniem a kolacją udomawiam pożądanie
początkowo ostrzy pazury na krzesłach
poufali się wyprowadzane na spacer
prowadzone podwójne życie od prawej do lewej
walką o niepodległość zamysłów
zaczepne sięganie do kieszeni
otwieranie półprzymkniętych podnieceń
dokazywaniem przed i po
pozostało wybranie zabawek z kocimiętką
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 7 września 2011
zamarznięte ptaki
spadają z lin w śnieg
roztrzaskane głowy
oblodzone lotnisko
nie wydano pozwolenia na start
kołowanie nie miało sensu
wiatr wyłamuje palce drzewom
w przeciągu gniazda i pióra
są jak kolana pod brodą
jedyna czułość
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 26 maja 2020
babcia powtarzała
od pisania nie robią się odciski
na palcach
co innego łopata to jest praca
nie lubiła grubych
bo mają uda jak filary w piekle
lub spodnie pełne tyłka
zważywszy na śmierć
lekko opadła jej tylko ręka
można było sobie darować świece i płaczki
kazała chować się w obcasach i opalonych rajstopach
a także trzymać się z dala od wódeczki w barku
przeciwna zaglądaniu w siebie
zawzięta
nie przyszła mi powiedzieć jak tam jest
* wyplatanie sznura
Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 27 października 2011
wyrwane ze snu powieki
nie mrużą nagłych zawahań
pod piersiami łomoczą zdeformowane dzieci
w zapadniętych policzkach szukamy
narośli poprzedzających oddychanie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek