23 lipca 2011
Zabierz mnie stąd
świt
skamląc pod oknem
otrzepuje się z kałuż
dzielnice marszczą
brwi
drzewa które straszą
mają brązowo-rude
grzbiety i pazury
piszę nekrolog w przypalonych
garnkach
od lat chora od
wewnątrz oddycham przez nos
kiedy psują się zęby
nie myślę o otwieraniu
zostały pospolite
sny o chusteczce do nosa
zupie z wkładką i
małym chlebie
w zakurzonej
modlitwie o nasycenie
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga