Sztelak Marcin, 11 april 2023
Tak jak jedna jaskółka w morzu
potrzeb nie czyni zaczynu
na chleb, przaśny, niecodzienny.
Z braku perspektyw siedzimy
na krawędzi z głupio otwartymi
oczyma – nic nie widać, mgła
snuje się z kąta w kąt. Zasłania
widoki na przyszłość. Istnieje
możliwość – dobre.
Pocieszamy się myślą, że gdzieś jest
horyzont, może nawet zdarzeń.
Ostatecznie wszystko to kwestia
gustu i guściku.
Wielka szkoda – wypaczonego,
przez ciągłe machanie nogami
tuż nad głową absolutu.
Sztelak Marcin, 1 april 2023
Kości zostały zasiane
jak twierdzą małorolni prorocy,
z obowiązkowymi brodami do pasa
i tradycyjnym obłędem w oczach.
Plon będzie obfity,
wzrosną przecudne szkielety,
których nikt nie ośmieli się upchnąć
w szafie. Nawet czarnej, dębowej,
z trumiennych desek.
Z klekotem wyruszą na spacer
w świetle gazowych latarń.
Dumnie krocząc ręka w rękę
znikną w lesie, być może stumilowym.
Całkowita i nieodwołalna symbolika.
Natomiast po nas pozostaną konta
na facebooku, niepotrzebne przypomnienia
o urodzinach.
Tyle dobrze, że obędzie się bez życzeń.
Sztelak Marcin, 30 march 2023
Wszyscy mamy alzheimera,
ewentualnie schizofrenie – zapomniałem.
Jednak biorę cudowne środki, rośnie
mi potencjał i serce. Jak na drożdżach.
Wybieram więc deszczowe noce by biegać
omijając krople, trudna sztuka
do opanowania, trzeba trzymać nerwy
na wodzy i nieznajomych na dystans.
Ci ostatni są grożni mogąc zaproponować
wspólną przebieżkę lub, co gorsza, kawę
oraz wymianę poglądów. Na tematy
przeróżne, nie daj boże aktualne.
Trzeba zmykać w ten pędy,
schować się w szafce, przeczekać.
Chociaż to nie ma sensu
skoro i tak spotkamy się w aptece.
Lub u wróżki, ta przepowie pewniki.
Takie jak: śmierć, podatki oraz wszystkie
następujące po sobie dni tygodnia.
Sztelak Marcin, 28 march 2023
Cholerny ekshibicjonista – zrzędzi
pani Stefa, od lat czterdziestu
z tą samą flegmą obsługująca
lokalnych klientów.
Przewinęło się ich więcej niż drzew
i krzaków na podwórku. Wszystkie
pamięta, kiedyś nadawała im imiona,
do czasu gdy poczęły umierać. Bez skargi.
Nawet jest wdzięczna za ciężkie życie
i dłonie pokryte niebieską siateczką.
Od czasu do czasu segreguje zdjęcia,
w ciszy zapadającej coraz głośniej.
Co rano drepcze, nie wierząc w wieczór,
nadzieją porzuciła ją już dawno
jak każda wyrodna matka.
Wybija szósta, czas otwierać,
przed drzwiami kolejka spragnionych
chleba, jaki by nie był.
Na pogrzebie było niewielu, większość
czekała przed zamkniętym sklepem.
Nagi król płakał i tańczył ostatniego
walca na wietrze.
Sztelak Marcin, 26 march 2023
Wstał dzień,
nie krzyczę z radości,
ostatni papieros wpadł do ostatniej
kawy, była jak kromka chleba.
Pada,
w dziurawych skarpetach nie znajdę
szczęścia. Nawet o namiastkę
nie będzie łatwo w szarym mieście.
Gdzie podobno mieszkam,
ale niekoniecznie jestem.
Promyk światła
sączy się leniwie spod drzwi łazienki,
wygodnie ułożę się w wannie.
Przykryty ulotnymi drukami
wycenię światłość żarówki.
Jakoś to będzie
wymamrota pralka nastawiona na ciągłe
płukanie złota.
Bez sensu – pobór mocy rośnie,
czynnej i biernej.
Nieważne i tak kiedyś zapłacę
za niedokonane.
Tym bardziej za tak zwane
wszystko.
Sztelak Marcin, 25 march 2023
Witraże wściekle krwawią słońcem,
refleksy na ołtarzu
układają się w niedobre wróżby
i pogruchotane krzyże.
Dym kadzideł zasnuwa mozaikową
posadzkę uwidaczniając ślady stóp
umarłych, wciąż drepczą pomiędzy
nawami, opierają się o kolumny.
Dach u sklepienia trzeszczy szeptami,
to na pewno nie modlitwy.
Głośny huk zatrzaskiwanych wrót
kurzem zasypuje i tak wytarte inwokacje.
Chłód gasi ogień, aż do jutrzni.
Sztelak Marcin, 24 march 2023
Na ostrym wkurwieniu tłukę
kamienie do układania drogi
na trzecią stronę drugiej strony.
Gdzie podobno panuje spokój,
niemalże święty, uśmiechnięci tuziemcy
podają ci dłoń, bez absolutnie
żadnych podtekstów.
Jednak do czasu ukończenia budowy
klnę w żywą kostkę brukową,
z każdym metrem coraz żywiołowiej.
Bo dopiero gdy walniesz się młotkiem
w palec pojmujesz głęboki sens
inwektyw rzucanych przed perły.
Lub wieprze, zależy
od bólu i skali głosowej przekleństw
dobitnie brzmiących na wietrze.
Sztelak Marcin, 15 march 2023
Tofu z mięsa
świeżo ubitego zwierza smakuje
powrotem do korzeni.
Czysto profesjonalna jatka
i niezbyt dokładnie wyprawione skóry.
Stojąc na szczycie
drabiny ewolucyjnej możemy sobie pozwolić
na odstępstwa od zasad.
Przyjętych w społeczeństwie.
Czyli zbieraninie o, podobno,
takich samych celach.
Lub celownikach optycznych
oraz suchy trzask pocisku wprowadzanego
na schludne salony.
Trofeum nad kominkiem,
z pamiętnej zimy, wtedy też drwa
wesoło trzaskały,
byliśmy jeszcze wśród żywych.
Obecnie duchem silni ruszamy w las,
ogary już poszły, róg
wybrzmiewa w ostępach. Tuż za domem,
nogi bolą a i hamburgery w lodówce
wzywają. Najwyraźniej stęsknione.
Sztelak Marcin, 12 march 2023
Zwroty dookoła własnej osi na nic
i tak nas rozdziobą kruki i wróble,
jak wyliczono statystycznie dokładnie
w niedzielne popołudnie.
W pustych oczodołach będą gasnąć
gwiazdy, jedna po drugiej znikać
z nieboskłonu. To nie takie straszne,
lepiej będzie widać tablicę z napisem:
Koniec kosmosu. The end.
Mocno zardzewiałą, odwieczny brak
chętnych na stanowisko konserwatora.
Męczący dojazd do pracy i godziny
zupełnie poza czasem.
Aktualnie siódmy dzień tygodnia,
około dwunastej, pora na ostatni rosół.
Oczywiście z nieodzowną przypaloną cebulą
w dogasającym blasku słońca.
A głowy wesoło się toczą, wprost pod nogi
zmęczonego kąta. Ten wzdycha:
Orka na ugorze, ludziska wciąż nie pojmują
co dla nich dobre.
Sztelak Marcin, 11 march 2023
Z braku znaczeń rozbijamy latarnie,
zepsute od niepamiętnych lat
w wózku spacerowym.
Zresztą czy istniał wtedy świat
wciąż wzbudza uzasadnione wątpliwości.
Niby to potwierdzone przez metryki,
ale papier zniesie oszustwo,
szczególnie gdy ręka wprawna
i odpowiednie oświetlenie.
W tej sytuacji pozostaje gaworzenie,
przecież co było na początku,
więc przez noc się niesie wesołe:
ga, ga, ga, gul, gul, gul
i dalej w ten sam deseń.
To chyba dostateczne wyjaśnia
tytuł oraz marną puntę.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 november 2024
0111wiesiek
1 november 2024
Don't Sell You ThoughtsSatish Verma
31 october 2024
Vision In DarkSatish Verma
30 october 2024
Słoneczko poplonoweJaga
30 october 2024
Kruchość.Eva T.
30 october 2024
We Were Too ProudSatish Verma
29 october 2024
Jesień mnie cieniem zwiędłychEva T.
29 october 2024
Into DepressionSatish Verma
28 october 2024
Jarzębina czerwonaJaga
28 october 2024
In HoneymoonSatish Verma