12 lipca 2016
zagrycha
Jest takie miejsce między szkłem, taflą a tłem.
Na jeszcze jednego. Będzie pasował do zalewy,
zastawy i toastu, który jak jesienne zaklęcie
wyszeptam zanim twoje oczy mrugną zezwoleniem
- zagryź - więc biorę. Po omacku, trącając chrzan,
dłubię w niuansach aromatów zakotwiczonych
nie tylko w świeżości. Wyczuwam zgrubienia, kopry,
narośla, wieczne żylaki poniżej granicy wytrzymałości.
Och! Warto było cierpieć za pospolity błogi orgazm
na upijaczonej twarzy? Polejmy i nie pozwólmy
kisnąć we własnym sosie któremukolwiek z palców.
Chlup! W dziób! Chrup! Co złego to niech w ten ocet.
28 grudnia 2024
przed meczemsam53
28 grudnia 2024
lilie pachną wieczoremsam53
28 grudnia 2024
2812wiesiek
28 grudnia 2024
Znikanie świataJaga
28 grudnia 2024
...in excelsis IIMarek Gajowniczek
27 grudnia 2024
2712wiesiek
27 grudnia 2024
zamrożeniejeśli tylko
27 grudnia 2024
między wstydem a rozkosząsam53
27 grudnia 2024
Mroźne płomienieJaga
27 grudnia 2024
Nadzieja i radośćvioletta