10 września 2012
calvados story
to prawda. nigdy wcześniej ani później nie odczuwałem
tak wszechogarniającego strachu, jak wtedy gdy dla zabawy
rzucaliśmy papierówkami w poprzek raczkującej asfaltówy.
stamtąd tam, usiłując trafić precyzyjnie w szczelinę
między przednią i tylną osią w ruchu. z żukiem, cysterną,
traktorem to łatwizna. poprzez kurzawę jak mgłę nad Ypres,
świstały nadgniłe pociski, warkotały opasłe komety-renety
rozpylając wszędzie jabłeczne gazy bojowe, kusiły dywizjony
os prosto z wrogiej strony kanału. byłem wybrańcem bogów
- od pierwszego zamachu trafiałem lub chybiałem (zależy
kto na to spojrzy od strony siebie), a felgi cięły asfalt,
błoto, liszki i kępy zielska, zanim znikały w leszczynach.
wibrująca blacha gwałciła uszy od środka. eksplodowały
nasiona gniazdami. szoferak musiał być nie stąd, bądź głuchy,
ale za to uparty, by zetrzeć mój życiorys na najkwaśniejsze
jabłko pod słońcem. jam był szybszy, niż zaseplenione kurwy
i psiekrwie plute pod wiatr. strach zaprawdę dodaje skrzydeł
i pozbawia smaku nawet najbardziej aromatyczny jabłecznik
jakim zechcesz mnie nakarmić. wstręt spęcznieje już w ustach
i udusi. gdybym to ja był Adamem, nigdy nie opuścilibyśmy
żadnego raju, a obiecanki cacanki zgniłyby dosłownie nietknięte.
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis
12 maja 2024
Podróże bliskie i dalekieMelancthe
12 maja 2024
GniazdkoMelancthe
11 maja 2024
AntydepresantyMarek Gajowniczek
11 maja 2024
Przybycie niewiadomegoArsis