Sztelak Marcin, 5 march 2023
Najlepsze na zupę, idealnie
wymrożone próżnią, szczególnie
w miejscu skąd dokładniej widać
szczegóły drogi mlecznej.
To właściwie byłoby wszystko,
nie licząc pieprzu i chlorku sodu.
W odpowiednich proporcjach,
nazywanych złotymi.
W odcieniu gwiazd, tych widocznych
z zapyziałej planetki, gdzieś na krańcach
stworzenia.
A ogórki giną w milczeniu,
jak przystało na eksploatatorów
Odważnych do szaleństwa.
Nadto w kolorze nadziei, prawdopodobnie
wbrew wszystkiemu.
Sztelak Marcin, 4 march 2023
W tle Har - magedon w pełnym rozkwicie
i nieodzowna mgła, od zaśnieżania.
Zresztą źrenice permanentnie zmęczone
od ciągłego mrugania figlarnymi powiekami.
Te ostatecznie kojarzą się z wiekiem,
do niego nieodzowny gwóźdź.
Trzeba być człowiek, pochylić głowę,
choćby na wargach błąkał się ironiczny
uśmieszek. W końcu cud może się zdarzyć,
nawet w tak niesprzyjających okolicznościach
przyrody. I przeklęta niepewność
co do godzin urzędowania niebios.
Sztelak Marcin, 28 february 2023
Jak powszechnie wiadomo niedźwiedzie
lubią miodek, koniecznie doprawiony
świeżą krwią.
Ta uderza do głowy, zmiany ciśnienia
wywołują zamęt w porozrzucanych
kartkach, zapisanych, a jakże, pismem
klinowym. Zgodnie z przysłowiem:
czym się strułeś, tym się lecz.
Na stole wegetuje wczorajsza kolacja,
czyli czarny chleb i woda.
Nie zjedzona z braku odruchu łaknienia,
w gardle kość niezgody.
A i kubki smakowe wypełnione po brzegi
goryczą i gorczycą.
W lustrze te same oczy, pełne dezaprobaty,
więc lepiej nie wyglądać.
Przez okno, też jest ze szkła.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa
nic się nie dzieje na tak zwanym dworze.
Oprócz codziennych dantejskich scen.
Tymczasem kanarki na najniższych
pokładach ogłaszają alarm. Trzeba uciekać,
niestety łóżko tylko dwa centymetry
od podłogi.
Przyjedzie zbudować schron z płyt
wiórowych. Wciąż są dostępne w okolicy
śmietników, gdzie ludzie składają
rzeczy i ręce.
To już pewien znak zagłady
oraz przedświątecznych wyprzedaży.
Sztelak Marcin, 26 february 2023
Mycie prawego ucha lewą ręką,
o ile nikt nie przerzucił stron
na nice. Co mogło się zdarzyć
z uwagi na plamy na skórze
słońca, niezbyt czytelnego o poranku.
Zresztą oczy zasnute mgłą uczuć,
ambiwalentnych. Choćby z powodu
krótkich dni i temperaty wskazującej
na nieubłagany upływ czasu.
Przynajmniej w tym momencie,
kiedy dromader wpada w filozoficzny
nastrój. Przeklina nadmiar piachu
oraz karawany błąkające się bez celu.
Za to oazy są przepełnione spokojem,
prawie że świętym. Niestety brakuje
modlitw, ewentualnie są niedostrzegalne.
Chociaż u źródła postawiono budkę
bezpośredniego dostępu do raju.
Albo piekła, tak samo męcząca droga,
szczególnie przez ucho igielne.
Sztelak Marcin, 25 february 2023
Statystycznie rzecz biorąc jest gęstsze
niż zupa ugotowana pamiętnej
niedzieli.
Czyli dnia siódmego, licząc od początku
kalendarza.
Pełnego dziur i przekłamanych
datowników. Nic nie szkodzi
– szczęśliwi nie liczą, na żaden
łut ani dodatkowy miesiąc.
W którym się spełnią obietnice,
składane w stanie wskazującym
na absolutną trzeźwość
i zaćmienie księżyca.
Co nie zdarza się tak często,
jakby wynikało z wyliczeń.
Taka mała aberracja, zupełnie
bez znaczenia. Szczególnie w obliczu
nieubłaganego kurczenia się kosmosu.
Sztelak Marcin, 23 february 2023
Więcej światła
– komu to potrzebne gdy cień
wyostrza kontury opowieści.
Snutych jak dym z jesiennych
ognisk. Palonych nad brzegami
zamglonych rzek. Ku rozgrzaniu
dłoni zziębniętych od porannej rosy.
Szklącej się pomiędzy trawami,
miękkimi niczym sen.
O ciepłym bochenku chleba,
koniecznie ze spieczoną skórką.
Świt powoli staje się słowem
niewypowiedzianym, tylko żal
tej nocy rozgwieżdżonej pocałunkami.
Choćby nawet wymyślonymi,
z braku chętnych ust.
Nic nie szkodzi, będą jeszcze mroki
przepełnione szeptami obietnic.
Szkoda, dzień uparcie dąży do puenty,
nawet jeśli małymi krokami.
W końcu i tak wypełni się noc
wraz ze wszystkimi tajemnicami.
Sztelak Marcin, 17 february 2023
Może damy, pamięć szwankuje,
niepołatana.
Ucho igielne zbyt małe
na przewlekanie zdań współrzędnie
i podrzędnie złożonych.
To prawdopodobnie oznacza,
że nie wejdę do królestwa. Niekoniecznie
niebieskiego. Z piekła też nic nie będzie,
cięcia budżetowe, miejsca zajęte.
Przyjdzie się plątać od strychu po piwnice,
oby tylko łańcuch do dzwonienia
nie był zbyt ciężki. Zardzewiały będzie,
to pewne jak dwa razy dwa. Pięć
albo siedem. Znowu problemy
wspomniane na początku.
Panował chaos, więc i końca
nie można się spodziewać innego.
Sztelak Marcin, 16 february 2023
Malutki, niczym łebek od szpilki,
na którym diabły
robią grilla, kiełbaski skwierczą,
szkoda że bezmięsne, nie pachną
nawet w mikroskali.
Słabo widocznej, szczególnie w słońcu,
które wypala dziury
w byle jak skleconej rzeczywistości.
A my śpiewamy, na całe gardła,
aż do zachrypnięcia.
Słowa bez znaczenia, podobnie
jak melodia.
W tym konkursie i tak dzierżymy
puchar przechodni, od kiedy
sięgają pamięcią najstarsi.
Mieszkańcy kamienicy pod numerem,
chyba trzynastym.
Ewentualnie trzydziestym pierwszym,
całkowicie obojętne w obliczu
nadchodzącej zmiany. Pór roku,
na ten przykład.
Sztelak Marcin, 13 february 2023
Zachód wpada we wschód
niczym kamień do wody.
Głębokiej jak piekło.
W nim niebo rozpostarte
przegląda się nieco zdziwione
swoim upadkiem.
To mógłby być początek,
ale to zbyt proste,
są tylko szyby w oknach.
Tak brudne, że nie odbijają światła.
Wszędzie matowo,
aż oczy bolą od poszukiwań
drogi do wyjścia.
Prowadzi ku następnym
pomieszczeniom pełnym majaczeń
i przekłamań. Prawdopodobnie
nie ma sensu iść
gdziekolwiek i kiedykolwiek.
Odwieczna zagadka koła
czasu.
To mógłby być koniec,
ale to zbyt proste.
Sztelak Marcin, 12 february 2023
Jako osobnik o nienachalnej urodzie
nie posądzam się o nadmiar
człowieczeństwa.
Obgryzając kości w swojej jaskini
zatłuszczonym palcem na brudnej ścianie
zapisuję teorie. Między innymi przetrwania.
A miało być pięknie od kiedy dinozaury
przeniosły się na drugą stronę
tęczy. Tymczasem ruja i porubstwo
oraz, a może przede wszystkimi, ciągła
udręka zapętlonych pytań.
Brak odpowiedzi powoduje powstawanie
czarnych dziur. Te zmielone na proszek,
w odpowiedniej długości ścieżkach, dają
kopa. Do innej galaktyki.
Pewniki coraz bardziej niepewne,
roziskrzone niebo jest sztuczne.
Wyłącznik w rękach wariata powoduje
pewien dyskomfort.
W ogólnym rozrachunku pozostaje
przestroga: uważajcie na baobaby.
Oraz oczywiście na węże boa.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
17 september 2025
wiesiek
16 september 2025
wiesiek
16 september 2025
absynt
16 september 2025
absynt
15 september 2025
wiesiek
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek
12 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw