30 september 2018
Koło wrotek - wariacje
Adekwatnie do rzeczywistości zastanej
o godzinie szóstej trzydzieści osiem
wypluwam z siebie unieważnienia,
pomiędzy sekwencjami kawa – papieros.
Siódma dwadzieścia pięć, niby wszystko
tak samo jak wczoraj, chłopakom nadal
brakuje do flaszki, Zenek mantruje przekleństwa.
Jednak coś wisi w powietrzu gęstniejącym
z każdym uściskiem dłoni, kolejnym krokiem
ku ósmej piętnaście.
Po niej dżentelmen już może
skorzystać z toalety, w międzyczasie przyrządzając
alfabet. Niezmieszany, wstrząśnięty.
Oraz rzecz najważniejsza – przewietrzyć.
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt