3 may 2016
Prohibicja
Poranek.
Otrzymał mandat za umieranie
w miejscu publicznym.
Do tego w niemodnych od wczoraj spodniach.
Zwłoki wrzucono w fundament,
niech się na coś przyda,
element.
Siostry miłosierdzia sprzedały jego buty
żebrakom, mówiąc:
można w nich chodzić po wodzie.
Utonęli.
Ku uciesze niedzielnych spacerowiczów.
Kaczki filozoficznie przełykały chleb
na zakwasie. Starzec z ostentacją pluł
do kieszeni proroka.
Południe.
Otwarto wernisaż
koszulek z najgłupszymi napisami świata.
Tłum pocił się, wdychał, pochłaniał.
W końcu wrócił do domów.
Noc.
Bimber – aż do wypalenia przełyku.
Sny – jeszcze bardziej rzeczywiste.
Nadzieja – poranek może nie nadejść,
a jeśli to popołudniu.
28 november 2024
IkarJaga
28 november 2024
2811wiesiek
28 november 2024
0025absynt
28 november 2024
0024absynt
28 november 2024
bo jak wtedy jest nas wszędzieEva T.
27 november 2024
0023absynt
27 november 2024
0022absynt
27 november 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.
27 november 2024
Mgła ustępujeJaga
27 november 2024
Camouflage.Eva T.