11 june 2014
Automatyzm
Głosy na klatce, ludzie darzący miłością
przedmioty maszerują. Równym krokiem.
Poparowani według schematu: zysk – zakup.
U mnie posucha.
I coraz szersza szpara pod drzwiami, na nic zatykanie
uszu. Wiatr hula w stertach epistolografii. Mniej więcej
sprzed lat piętnastu, wnioskując z pożółkłych
adresów.
Zasypiam wsłuchany w szmer korytarza, budzą mnie natrętne
telefony z zaświatów. Pełny zestaw głupich pytań.
Nie odpowiadam, wolę pisać
o żywych.
A choćby nawet na wpół, jednak na śniadanie pustka
w głowie, daleka droga do obiadu, nie mówiąc
o nocnych łazęgach.
Zresztą te ostatnie skończą się sekcją, bo w zimnym świetle
widać dosadniej tą garstkę molekuł
– uzasadnienie i puentę.
7 october 2024
The PenultimateSatish Verma
6 october 2024
0610wiesiek
5 october 2024
0510wiesiek
5 october 2024
Wielkość nie jest kwestiąEva T.
5 october 2024
In God's ShadowSatish Verma
4 october 2024
mężczyzna idzie do domuEva T.
4 october 2024
January CoolSatish Verma
3 october 2024
Pieprzyć to!Eva T.
3 october 2024
Światła porankaJaga
3 october 2024
Kwiatki u sąsiadki.Eva T.