Ponczillo, 5 września 2011
Lubię to!
chociaż nie mam konta na fejzbuku
moje roczniki zbierały naklejki z kukuruku
w dobie zbieractwa obcych tożsamości
wciąż na nowo odkrywam
moje kochanie jak wtedy wafelki
kukuruku
czasami wkurwiasz
powtarzasz tą samą naklejkę
po raz piąty
za szóstym cieszysz nowością
takiej słodkiej ciebie jeszcze nie miałem
lubię to
gdy zanurzasz schłodzone winogrona
w gorącej czekoladzie
żeberka mandarynek
serca truskawki
nagie talarki banana
mini wafelki przekładańce
upaćkane czekoladą palce
oblizuję od tyłu
przez twoje prawe ramię
budzimy się
z posmakiem śladów czekolady
w kącikach ust
na powiekach i policzkach
szyi
brzuchu biodrach
łonie
nisko
niżej
jeszcze raz.
Ponczillo, 16 września 2011
Ala ma kota,
kot ma AIDS.
Przyjaciel pogrzebany w pustym pudełku po butach
był tematem pobocznym na obrazie,
który namalowała Ala po raz ostatni
przed wyjazdem do hispicjum
dla niezwykłych śmiertelników.
Przyjaciel nieuwzględniony w sztuce
i wymazany mokrą szmatą z obrazu
przestaje być przyjacielem,
przestaje być.
Skoro kota nie stwierdzono,
co ma Ala?
Ponczillo, 8 sierpnia 2011
"Żył lat trzydzieści dwa
Zginął śmiercią tragiczną"
winno być
dwadzieścia trzy
kamieniarz był wypity
przepraszał, poprawi po niedzieli
posraniec rutyniarz
nieświadomie zabawił się w Boga
prezentując dziewięć lat życia więcej
na jedną sekundę
wskrzesił cmentarny optymizm
dał impuls wyobraźni
co by było gdyby
przy poprawnym, na wpół pękniętym,
kamiennym sercu
uśmiechała się w myślach matka
dwudziestotrzylatka.
Ponczillo, 12 września 2011
Pod podłogą mieszka zło.
Ma na imię Roman.
Miewa się dobrze.
Pod podłogą mieszka Roman,
wcielenie zła.
Doskonały przykład głowy rodziny
-twardego faceta któremu
"kobita nie będzie rządziła".
Roman ma też syna i córkę.
Ona ma fajne nogi
i ładnie się ubiera
na co dzień.
On jest jeszcze ministrantem.
Ciekawi mnie, więc patrzę
jak wychodzą rano do szkoły
i wracają do domu wieczorem
na film jednego aktora.
Wierzę, że szukają byle jakiego zajęcia
żeby nie siedzieć w domu.
Widywano ich w parku,
w kafejce lub na automatach,
na placu przed pomnikiem,
na górce przy topolach,
na boisku przy torze,
"Pod Papugami".
Zawsze razem i tylko we dwoje.
Żona Romka kupiła święty spokój
za skazujący wyrok więzienia
i rodzinę zastępczą dla dzieci.
Sprawiedliwość po stronie słabych.
Teraz,
w trzeciej alei za pomnikiem - krzyżem
spoczywa zło.
Ma na imię Roman.
Miewa się źle.
Pewnie mu głupio,
że został pokonany przez "kobitę".
Na śmierdzącym śmietniku
zza niebieskiego worka
wygląda Roman
ze ślubnego zdjęcia w ramce.
Ponczillo, 20 września 2011
W poniedziałek wstałem rano.
Umyłem twarz i zęby. Pojechałem do pracy.
Pracowałem.
Wróciłem z pracy i pomieszkiwałem.
Umyłem zęby, spoconą fałdę pod brzuchem i spocone pachy.
Poszedłem spać.
We wtorek wstałem rano.
Umyłem twarz i zęby. Pojechałem do pracy.
Pracowałem.
Wróciłem z pracy i pomieszkiwałem.
Umyłem zęby, spoconą fałdę pod brzuchem i spocone pachy.
Kochałem się z żoną. Poszedłem spać.
W środę wstałem rano.
Umyłem twarz i zęby. Pojechałem do pracy.
Poznałem Edytę. Próbowałem pracować.
Kiedy Edyta sięgnęła po segregator,
na białej bluzce odcięły się dwa ciemne pola.
To, że spociła się pod pachami, zbliżyło nas do siebie.
Wróciłem z pracy i pomieszkiwałem myśląc o Edycie.
Umyłem zęby, spoconą fałdę pod brzuchem i spocone pachy.
Poszedłem spać myśląc o Edycie.
W czwartek wstałem rano.
Umyłem twarz i zęby. Pojechałem do pracy.
Przywitałem się z Edytą. Próbowałem pracować.
Pożegnałem się z Edytą.
Wróciłem z pracy i pomieszkiwałem.
Umyłem zęby, spoconą fałdę pod brzuchem i spocone pachy.
Kochałem się z żoną. Może z Edytą?
Poszedłem spać.
W piątek wstałem rano.
Umyłem twarz i zęby. Pojechałem do pracy.
Przywitałem się z Edytą. Próbowałem pracować.
Pożegnałem się z Edytą.
Wróciłem z pracy i pomieszkiwałem.
Umyłem zęby, spoconą fałdę pod brzuchem i spocone pachy.
Obejrzałem "Zapach kobiety" z Pacino.
Poszedłem spać.
W sobotę wstałem później.
Pracowałem fizycznie na podwórku myśląc o Edycie.
W niedzielę odpoczywałem podobnie jak Bóg,
tyle że On stworzył świat, a ja poznałem Edytę.
Ponczillo, 7 lipca 2011
Po złym przyjdzie dobre
- mawiała babcia
pieprzysz kobieto
- ripostował dziadek
stawiam na babcię bo nadal jest optymistką
dziadek nie żyje
gdy jest ci zimno pomyśl o Kajmanach
zbieraj kapsle znaczki
hoduj rybki lub inne psy koty
szynszyle z syndromem ADHD
śmiej się w twarz komornikom
urywaj łby negatywnym markerom
przeczekaj burzę i podziwiaj tęczę
oszczędzaj tylko na wakacje
złap życie za jaja
przetrwasz
Ponczillo, 5 sierpnia 2011
Muzyka z głośnika
próbuję się nie zakochać
a banda oszołomów z mojego miasta
wytyka mnie palcami
to pośrednio dzięki nim
straciłem dla niej lewe oko
bezpośrednio
przez pogmatwane długie rzęsy
one nakłoniły mnie do grzechu
zboczenia z bezpiecznej ścieżki
na niepewny skrót życiowo-myślowy
skazany na szkorbut
próbowałem wyjąć oko scyzorykiem
aby ocalić pozostałe członki ciała
i resztę starego
przygasłego nieco uczucia, na przekór
choć nie planowałem szukać
znalazłem jej zapach
w bukiecie innych
niemniej pięknych i dużo brzydszych
nie mówię prawdy i szukam dalej
zdrowym okiem pół biedy
co z tego że,
wszystkie kłamstwa wychodzą bokiem
a brudy tyłem.
Ponczillo, 3 października 2011
To, że ciągle żyjemy,
zawdzięczamy matematyce, statystyce.
Rachunkowi prawdopodobieństwa,
że nie zachorujemy na raka
czy nie wpadniemy pod przejeżdżający samochód.
Taki szybki, czerwony. Gorzki.
Ten sam asfalt po którym poruszają się
potencjalni kaci,
może stać się rwącą rzeką.
Rzeką pokroju Amazonki,
z pływającymi wygłodniałymi anakondami.
Takimi szybkimi, w deseniach roztopionego bitumu.
Gorzkimi.
Uliczne krawężniki zapraszają serdecznie
do pontonów z gorzkiej gumy,
do pontonów ratunkowych.
Znajdujące się w nich,
a pochodzące z płuc,
powietrze pod wpływem wysokiej temperatury
spłonie w jednosekundowej eksplozji.
W atmosferze pozostanie goryczka.
Huk!
Szok?
Smak, po ...
Meandry smoły i wijących anakond
zaprowadzą bezpośrednio do
klonowo – dębowo – akacjowo - lipowego parku,
królestwa srających na biało
i gruchających rozkosznie ptaszków.
Jeden z nich, ten bez obrączki,
gruchnie jedno zdanie-klucz:
Wszystko co metabolizuje zabija,
tylko gołębie żyją bez żółci.
Ponczillo, 7 września 2011
Wydobyć
kupić
przywieźć
spalić
rozsypać popiół,
tyle z węgla.
Zostawić ślad na papierze
kupić
sprzedać
uśmiechać się głupio
zarobić
wydać
dostać garb, skoliozę,
tyle z roboty.
Założyć
pochodzić
zdjąć
wyprać
znaleźć "dychę" zgwałconą
zapiąć rozporek,
tyle ze znoszonych spodni.
Narodzić się
zjeść
wydalić
„pośmierdzieć”
napisać
pogadać
pobrykać
pokochać
dać życie
zbudować dom albo przystawkę
wyspać się
umrzeć,
tyle z życia.
Ponczillo, 6 września 2011
Ulepiono mnie z mokrej gliny.
Płacząc tracę czerwoną wilgoć,
żyły zmieniają się w strużki piachu,
kamienieje serce.
Przy lekkim wietrze ił zasypuje oczy,
zapycha uszy. Sypko
stałem się ślepy i głuchy,
umarłbym na suchoty
jak ta złamana brzózka w moim ogrodzie,
która na jedną noc
straciła kontakt z korzeniami.
Uratował nas Kochany Gliniany Dziadek
radząc wyprostować i otulić cienki pień
kilkucentymetrową warstwą mokrej gliny,
owinąć wszystko nikomu niepotrzebnym
skrawkiem bawełnianej szmatki.
Dziś brzoza przerasta wysokość dachów,
Kochany Gliniany Dziadek miesza się z gliną.
Staram się nasiąkać minerałami.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
28 maja 2024
w traumieYaro
28 maja 2024
2805wiesiek
28 maja 2024
Szalone dniMarek Gajowniczek
27 maja 2024
tak mało trzeba nam...sam53
27 maja 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek
25 maja 2024
Nieuniknionevioletta