6 sierpnia 2015
ten buk
zawsze mówiłem, trzeba mieć jaja, by móc bez grymasu przełknąć
to co się przelewa. osuszyć jamy, bagna i jeszcze jeden toast.
za mnie, za ciebie, za kogokolwiek, kto się najbliżej nawinie
pod rękę. potem już tradycyjnie - dobrze znane przysięganie,
że to do usranej śmierci. powtórz, że na dobre, że na złe i że na
pomiędzy, o którym się dotąd nie pamiętało. te małe pudełeczka
- do nich pakujesz wszystko co najprzyjemniejsze. takie czekoladki.
nie rusz, to na czarną godzinę - obiecywałem, że ona nie nadejdzie.
kłamstwa mi w życiu wychodzą najprościej. te pamiętne kartoniki
powyciągane z kątów, pawlaczy, piwnic i lęków. nie nadążam
z przeprowadzkami. pudruję efekt i liczę każdy darowany zmierzch,
który nie przyniósł apokalipsy przy czterdziestu w osowiałym cieniu.
niech przyjdzie dzień, który warto przewiązać czerwoną wstążeczką
i zawsze mieć w pogotowiu. niech inni na nowo drukują kalendarze.
ja oddam ci się w imię odzyskane, niczym odmłodzony buk.
1 listopada 2025
dobrosław77
31 października 2025
ais
31 października 2025
wiesiek
31 października 2025
Jaga
31 października 2025
Yaro
31 października 2025
sam53
31 października 2025
smokjerzy
30 października 2025
absynt
30 października 2025
ais
30 października 2025
ais