6 august 2015
ten buk
zawsze mówiłem, trzeba mieć jaja, by móc bez grymasu przełknąć
to co się przelewa. osuszyć jamy, bagna i jeszcze jeden toast.
za mnie, za ciebie, za kogokolwiek, kto się najbliżej nawinie
pod rękę. potem już tradycyjnie - dobrze znane przysięganie,
że to do usranej śmierci. powtórz, że na dobre, że na złe i że na
pomiędzy, o którym się dotąd nie pamiętało. te małe pudełeczka
- do nich pakujesz wszystko co najprzyjemniejsze. takie czekoladki.
nie rusz, to na czarną godzinę - obiecywałem, że ona nie nadejdzie.
kłamstwa mi w życiu wychodzą najprościej. te pamiętne kartoniki
powyciągane z kątów, pawlaczy, piwnic i lęków. nie nadążam
z przeprowadzkami. pudruję efekt i liczę każdy darowany zmierzch,
który nie przyniósł apokalipsy przy czterdziestu w osowiałym cieniu.
niech przyjdzie dzień, który warto przewiązać czerwoną wstążeczką
i zawsze mieć w pogotowiu. niech inni na nowo drukują kalendarze.
ja oddam ci się w imię odzyskane, niczym odmłodzony buk.
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
wiesiek
13 may 2025
Eva T.
12 may 2025
wiesiek
11 may 2025
wiesiek
9 may 2025
wiesiek