Sztelak Marcin, 15 may 2014
Trzecie:
Wolność wyboru to dobry pretekst
zważywszy na listę grzechów,
krzew gorejący i przejścia, nie tylko
przez morze.
W dalszej części nazywane życie,
oczywiście z pewną dozą przesady.
Czwarte:
Pojednania przychodzą za późno,
chociaż twierdzą, że lepiej niż wcale.
Lecz, co oni mogą wiedzieć, skoro
drogowskazy złamane.
Podobno przez wiatr, ale opinie
są mocno rozbieżne.
Oraz reszta (przy)kazań.
Sztelak Marcin, 8 may 2014
Prawo pierwszej nocy
Antyerotyk jesienny na nowy armagedon.
***
Plastikowe róże dla pań, od fioletu
po purpurę. Zgięci w ukłonach zerkamy
w dekolty.
Bal, piruety i inne figury
retoryczne takie jak: szwedzki stół, pokój na górze,
szerokie łóżko.
***
Zimny listopad otrzeźwia, jeszcze szklanka,
tabletki na ból.
Taki świt, że tylko płakać, nad bukietem zwiędłych
surówek.
Pościel zmięta, na kieliszku szminka, pod krzesłem
podwiązka.
Za szybą sina dal – przemarznięta czerwień.
Sztelak Marcin, 6 may 2014
Gdy będę miał drugie życie nie dam się przyłapać
na niezgodności czasu.
I miejsca akcji.
Brukowanie zstąpień do piekła
przebiegnie bez zakłóceń.
Każdą niezręczność narodzin i umierania
pominiemy milczeniem – złoto.
Nie zauważę paradoksów przestrzeni,
ginących horyzontów, załamań światła.
Pamięć i zapomnienie – restart.
Na cenzurowanym zapiszę wszystkie słowa,
papier zniesie recykling
od dnia pierwszego – srebro.
Na początku było
ciasno, później rozstąpiły się wody. Noga
za nogą ruszył kalendarz. Jak zwykle do końca,
z góry przewidywalną trasą.
Sztelak Marcin, 5 may 2014
Streszczając w dziesiątkach znaków – drzwi, szafy
i inne imponderabilia:
Listonosz puka trzy razy, więc pora na objawienie.
Znaki na niebie, ziemi i pod nią
– odwieczne naprężenia.
Z zasady nie wpuszczam obcych, z butami
w pościel. Omijam szerokim łukiem natrętów
po drugiej stronie,
zgodnie z prawem dialektyki – nie żebym cokolwiek
rozumiał. Najmniej lustra. W których zimne oczy,
wykrzywione usta, pomimo żebraczych gestów.
Nie jest dobrze, tylko szkielety w szafie radośnie stukają
kością o kościec.
Sztelak Marcin, 30 april 2014
Umowne znaczki alfabetu
przemijają. Kroki na klatce
w rytmie pożegnań.
Jutro rysuje się kreską horyzontu,
pora odczytać kropkę. Lecz strasznie.
Lepiej zasnąć, chociaż akurat sny
nie mają znaczenia.
Sztelak Marcin, 29 april 2014
Wycinek świata w judaszu, in flagranti.
Gaśnie światło, bądź gotowy na grę w życie
oraz śmierć. Z każdym i o wszystko.
Kilkadziesiąt ruchów frykcyjnych, tani romantyzm
od olejowych świec. Sprawne palce wędrownego
kuglarza, tego od cudów na poczekaniu.
Załamanie perspektywy, wrodzona wada
soczewki. W kątach ciemność, ewentualnie
coś więcej. Najwyżej się przyśni.
Mimo wszystko po drugiej stronie
pustka. W uszach pobrzmiewa echo
milknących kroków, na paluszkach.
Śpijmy, nikt nie pukał, a nawet jeśli
– nikt ważny.
Sztelak Marcin, 17 april 2014
Wszystkie absurdy i zapiski odręczne
skrzętnie schowane przed wzrokiem
maluczkich.
Odpowiednie przysłowie na podorędziu;
więcej i więcej – napchać żołądki,
do rozpuku albo wzdęcia.
Czyny lubieżne, przeciwko moralności
powszechnej. Dobre i złe monety,
głowy do pozłoty.
Później już tylko wieńce,
za zwycięstwo lub przekroczenie linii
mety. Na ostatnim wydechu.
Sztelak Marcin, 17 april 2014
Bogowie od wszystkiego i obiad o zmierzchu,
poparzenia woskiem.
Pierwsza zerwana – bezpowrotnie.
Później w kolejności. Oraz pół butelki
wina. Za zdrowie jeszcze nienarodzonych
pomysłów.
Imię bestii się plącze, wołowina twarda,
ziemniaki rozgotowane.
Swąd spalenizny albo siarki.
Brama otwarta na oścież, widać dno.
Ostatnie krople. Świeca gaśnie,
jeszcze ogarek.
I spokój, sen. Na rano
talerze do mycia.
Piekło.
Sztelak Marcin, 16 april 2014
Grupy nacisku na piętę,
historia prawie trojańska, tylko na Olimpie
turyści piją piwo.
U nas czyny przeciwko moralności,
w kuchni, łazience, na korytarzu.
Etycy załamują dłonie, szczęściem ogłoszono
ćwiczenia ewakuacyjne.
Na wypadek permanentnej suszy – odwodnienie.
I kulturyści spragnieni białka –kanibalizm.
To się w głowie nie mieści.
Maść na odciski.
Historia prawie mityczna, tylko na piętrze
zabrakło piwa.
Helena zakłada stringi.
Sztelak Marcin, 15 april 2014
Diabeł – ostatnia osoba jakiej bym się spodziewał
w piekle.
Z prawa i urodzenia skazani na banicję
wędrujemy z miejsca na miejsce.
Przeczesując ziemię w poszukiwaniu kości
wspólnych przodków.
Pustka.
Gotujemy kaszę nad świeczką,
bo w kociołku skarby. Chrust jeszcze mokry,
ale co ma wisieć.
Cywilizacja.
Mamy swoje zamroczenia i apostazje. Słomiane
życia za pazuchą, krok za krokiem
w stronę światła.
Tunel.
Poza tym uważam, że Kartagina
nigdy nie istniała.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
9 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
8 september 2025
wiesiek
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw