Nevly, 12 września 2012
pewnego wczoraj
mówiłaś o jutrzejszej wiośnie
dzisiaj
ilu prócz nas
nie przeszło przez jej bramy
doczekawszy seksu na mrozie
paradoksalnie jesień
przekonuje że bliżej nam do nocy
Nevly, 2 stycznia 2013
wiesz dwadzieścia pytań
pierwsze czy chcesz drugie czy będzisz trzecim
czy pragniesz jedynie dla mnie silna
reszta nie ważna
a
jeszcze tylko to ostatnie
dwudzieste z serii wynaturzonych
mówię ci
czy kochasz mnie tak
jak ja kiedy przechodzę z dnia
w noc na twoją stronę byś była ze mnie
dumna i bezpieczna zawsze
a ja bym mógł tak ciebie do woli
posiąść jak ty mnie tylko po to
abyśmy uzyskali spokój
siebie falami biorąc
tak jak to morze piękne sztormem
tak chcę
tak bez pytań i odpowiedzi
aby móc
nie stawiaj kreski na moim
tutaj nam dobrze
Nevly, 18 września 2012
wrażliwa
tak daleko tak blisko
uciekasz tam gdzie gasną światła
zainspirowana płomieniem kominka
pojawiasz sie i znikasz rozpostarta w dymie
można tak
tylko powiedz jak mam cię odnaleźć
ukrytą w zagłębieniach powietrza
pustych nocy
Nevly, 16 stycznia 2013
w oknie otwartym na mróz
piątą fazą samoakceptacji
stoisz cała na przeciw
twoja droga pachnie na południe
odruchem bezwarunkowym
na dotyk sporządzasz notatki z niedowidzeń
uważaj na ucieczki w oddalenia
bliznowatych niepewności
niewidocznych spojrzeń
nie musisz rozpisywać na potępienie
rozszeptanym
poznasz mnie po dłoniach
Nevly, 24 września 2012
z dziennika łapacza motyli
jasno wynika
że zawsze należy iść za odgłosem skrzydeł
tak naprawdę to nie wiem
czy to jest odpowiedź na moją przypadłość
ale na podstawie zadań do spełnienia
wciąż nasłuchuję
kiedy taka kolorowa przechodzisz obok
Nevly, 25 grudnia 2012
dzień który nie mówi
nic nie mówi
noc która nie szepcze
dotykiem jest jak dzień
zdemoluj mój czas
tak bym uwierzył
w noce które leczą dni
Nevly, 29 stycznia 2013
nie potrafi
dotknęłaś moich fantazji
teraz ja
i moje cojones będziemy mieć się na baczności
zawsze gotowi by wejść w twoje
niesamowicie
upadli
aż zaskrzypią podłogi
piękna
Nevly, 8 października 2012
moje pierwsze wiersze nie były udane
kilka chwil o miłości
ale kto potrafi pisać na dzień dobry
ot tak
kap kap kap
okrutni ludzie
mieszali błoto z nadzieją
że odlecę z wiatrem
nie przeminąłem na złość
im i sobie
piszę
mój anioł stróż nadal nie czyta
jednak klepie po plecach w czas nietaktu
księżyc pozostał niewiadomą
ty jesteś snem
a ja nie ustępuję
i choć za kulisami
nadal rozprawiają o grafomanii
wciąż szukam
ucząc się kochać od nowa
Nevly, 11 września 2012
otoczona wiatrem
skubiesz drzewa z ostatnich liści
kolorowa przypadłość
za mgłą
kupiłem tabletki na listopad
zażyj
kiedy świat zupełnie zgaśnie
Nevly, 17 listopada 2012
mówisz że nie facet a ja przecież
facet a nawet nie wiesz z krwi
i kości kiedy przyniosłem ten
akumulator w rękach
z auchan bo potrzebujesz
jebana zgnilizna
z promocji bo to tobie stanął
a mi na rozruch nie potrzebny
odpaliłaś nie odpalił
wtedy chciałem udowodnić
ruszyłaś pojechałaś
po mnie tak ot
swobodnie od niechcenia
jak to tylko kobieta
potrafi bo ledwie zaiste jedno
a ja przecież tylko jestem
Nevly, 6 października 2012
w takich chwilach
po zmroku
gdy dzieci dostały na kino
wstajemy na nowo
przebudzony
literuję twoje źrenice
czytam że nie jestem samotny
że wciąż pachnę twoim ciałem
to dla mnie tak wiele znaczy
i wystarcza by wiedzieć
że nadal
jesteśmy nieśmiertelni
Nevly, 19 września 2012
kiedy myślisz o mnie
w nic zamieniając każde mieć
tak lekko opowiadasz biel i czerń
bez przesłanek
gdybyś tylko zechciała odtworzyć bieg zapomnianych nocy
bujanie w obłokach pod ochroną zapachu twojej szyi
stałoby się jak zgubione oczka rozdartych pończoch
zrywanych w pośpiechu pragnieniami
ze snów majowej urody
pukałem nie otwierasz
nieostrożny stoję w oknie z otwartymi oczami
czas jak ikebana przytula chwile
układając twój obraz w bukiety
czuję
pachniesz jak czarna róża
na pokuszenie
Nevly, 11 września 2012
za bramą najcichszych przedmieść
każdy kiedyś przez to przechodzi
w samo południe
światłem podtrzymuję pamięć
przez okno patrzy ktoś kto kocha żyć
w pokoju sieć
samotności
deszcz nie zmywa nawet przed snem
cichych wspomnień zapomnianych obietnic
składanych na spacerze aleją kasztanów
kusisz gwiazdy
a one jakby przygłuche
tylko migocą
Nevly, 11 listopada 2015
deszcz nas nie umył
kiedy szczęściarze liczyli do trzech
pierwszy parasol rozłożyłem z ramion
pamiętasz wypełzłem wierszem
rymami pozbawiwszy życie prozy
na starość po drabinie do nieba
a chmury zgłupiały
na wieść o trzęsieniu ziemi
uciekłaś tak rozłożona niechceniem
jak rozkładają się kasztanowe ludziki
było kiedyś gloria victis
teraz umarli przesypują własne prochy
i nie mów mi że pieczesz szarlotkę
odkąd odchudziłaś jabłka z sadu
moja niepewność pachnie jedynie niczym
Nevly, 29 września 2014
to że w moim szlafroku
mogę wybaczyć
ale dlaczego
paraduje w nim po moim domu
...wszystko ci wytłumaczę
wiesz co?
daj mu skarpetki te z dolnej półki
jeszcze się przeziębi
____
tymczasem
trzymaj się...
kochanie
*
o kurcze
zarysowałem czymś sufit
przepraszam nie chciałem
Nevly, 28 stycznia 2015
w ogniu namiętności
miłość nie zapomina
karminowa w odcieniach krwi
tańczysz w rytmie
rozpalasz aż do pękania żył
pełen gitar
na wypadek ciebie
w kieszeni noszę czerwone kastaniety
http://www.youtube.com/watch?v=y-6WR7-W2-g
Nevly, 25 lutego 2013
małolepsza
obdarowujesz porcją księżyca
sztucznym uśmiechem
zapinasz usta pisząc list
bez kołatania przystawek
kocham mówisz jak prostytutka
niewierną doskonałość złudzeń
opanowując do perfekcji
uczta zaufania drogą pustych słów
zachowuje środki ostrożności
emocje kierując prosto do łóżka
kochanka
cholera
nie jestem lepszy
zapomniałem jak ci na imię
Nevly, 15 maja 2014
moja prywatna już zapomniałem
do tak nieobecnej
próbuję dotrzeć po imieniu
coś na dzień dobry rzucam niepewność
determinacje pozostawiając na potem
do czasu który przychodzi lżej
niż choremu dźwiganie końca świata
nie mogę przestać się uśmiechać
muszę zachować równowagę
na szali postawiłem zbyt wiele
swoje czary odprawiałaś z lekkością
ptaków maltretujących bukiety bzu
poznałem cię lepiej niż od wewnątrz
nie wiem co dalej ale robię postępy
uodparniając się na milczenie
piszę pamiętnik skazanego na krzyk
mały miś piękny miś
w pogoni za niebem beszczeszczący piekło
kolejno odlicz
jeden dwa w domyśle
kiedy cisza nie milczy
próbuję kochać naprawdę
od środka jesteś jeszcze
Nevly, 1 października 2014
pod tamtym niebem
moje myśli są bezokienne
przestań wyglądać
szukać gwiezdnych krajobrazów
po prostu kochaj
dni są lepsze i są gorsze
tak samo jak noce
kiedy twoje uda jadłem pałeczkami
wystarczał wzrok żebym wiedział
teraz na rozstaju zwątpień
anoreksja ust
bez niespodzianek na dobranoc
ucieczek ciag dalszy
pewnie
idź do rossmana
wykup kolejną półkę upiększaczy
ale to
już i tak niczego nie zmieni
ponieważ całkiem nie o to mi chodzi
miłość pragnie ciepła
gdzieś tam nad przepaścią
mam dla ciebie
jeszcze jeden nie napisany wiersz
ale co ci będę
przecież ty i tak niczego
Nevly, 30 stycznia 2014
w wytartych dżinsach śpię na oślep odchudzam
zmysły z ławek w parku tu mamy lato a tam zimę
w jednej osobie jeden który ufał przestał wierzyć
w konfesjonał dla wzniosłych ogłoszeń na pracuj.pl
skończyły się unijne dotacje niewinny świat jak jazz
nocą wymyśla coraz to nowe zakazane improwizacje
naćpane jesus kurwa ja pierdolę w miejskim zieleńcu
awans wskazówek dał innemu słodką bułkę tamten
zalany w trupa wspomożyciel świata w niebogłosy
krzyczy zostawcie mnie wy chuje_ mnie tu dobrze
układ ostrzeżeń widokiem na niespełnione obietnice
między snem a drzwiami przysmak nierealności
odbity od okna z zaskoczenia moja prawda kłamstwem
obrzucona bez tytułu w połączeniu z przemijaniem
spod dachu wypuszczają jaskółki nic im już nie pachnie
tylko bez...
Nevly, 9 kwietnia 2014
pewnej wiosny gdzieś zamiast nas
coś zostało uwięzione po ciemnej stronie światła
od końca do końca szukając początku
tańcząc w deszczu coś
zbudowało fosę w ogródku
czereśnie nie kwitły już tak pięknie
popierdując w zieloną trawę
coś o świadomości przemijania kwiatów
zabroniło kwitnąć czterolistnym
...
pamiętam
coś do mnie mówiłaś
to było całkiem przyjemne uczucie
coś o baśni prawie wewnętrznej
namacalnej jak twoje uda
pamiętasz
coś gorącego dotknęło twoich ramion
dłonie rozpalone na wzór słońca
majstrowały coś błądząc po mapie zauroczeń
obłędnie precyzyjne
wyznaczały azymut jednej drogi
na przekór nieprzychylnym wiatrom
grzało tak mocno
pogoda na jutro zwiastowała słuszność sensu
noce płonęły historią coś jak z bajki
i coś mi się tak wydaje
że obojgu było nam ciepło
masz coś takiego w sobie
że boże wszechmogący
grawitacja nie jest potrzebna
...
pewnej wiosny gdzieś zamiast nas
coś zostało uwięzione po ciemnej stronie światła
od końca do końca szukając początku
coś
wciąż czuję
Nevly, 11 maja 2014
prawda jest wartością
kiedy wszystko się wali trwać musi
inaczej w temacie ciekawym o wielu aspektach
dziękuję za odwiedziny
tęsknota rodzi najpiękniejsze
wspomnienia chłonne niczym gąbka
grą uczuć pragnień namiętności
kiedy dzięki bo się zaczerwienię
prawda?
Nevly, 7 marca 2015
niczym ósmego dnia
na co dzień jesteś jeszcze bardziej
marcem rozsądkiem przebiśniegów
jak dziecko we mgle tu i tam
nie dotyka niepewności
bo czyż potrzeba aż święta
byś była kobietą która wszak i tak
wobec faktom które zaistniały
wbrew logice i wszelkiemu rozsądkowi
jest jedyną
która kwalifikuje się do piedestału
przecież
to wcale nie nadaje sensu
kiedy za dnia bywasz jak diabelskie oczy
które jednak
każdej nocy przypominają mi że żyję
a potem
to nawet nie zapominam szeptem
że gdzieś coś cichnie i coś się zmienia
ale do tego przecież wcale
nie potrzeba mi goździków
róż frezji bo po prostu taki już sobie
jestem od kiedy mój bez egzaltacji
widok na twoją piękność trwa
a nadzieja jest spełniona
tobą ten wiersz
jest jak ten zakochany
a ja po uszy
piszę ot tak sobie żebyś nie myślała
i powiem ci tylko po cichu
wszystkiego najlepszego kobieto
bo przecież cholera
tego za nic nie mogłem przegapić
Nevly, 6 marca 2015
póki co bliskość jest w słowach
jawa czy sen
kawałek nieba
odkrył przede mną twoje oczy
zapatrzony
zasiałem na ziemi spustoszenie
a temu co pomiędzy
nie potrafiłaś sprostać
sękami na siłę
w chmurach zrobiłaś kilka dziur
teraz deszcz pada chociaż wcale nie chce
powiedzieć przepraszam
w kilka kropli
ziarnem zebranym po zmroku
zrodziłaś zagniewanie
w nadmiarze
kłosy liczone w kawałkach
przed niebem zasłoniły moje oczy
Nevly, 20 kwietnia 2014
kiedy jutro tak blisko a jakże
daleko przez okno zamknięte na oścież
głową w mur
postawiony miłości biję próbując oderwać
kiedy nosić nie jest już możliwym
choć skrawek nie wiem czy naprawdę wiecie
jak bardzo was kocham i jak bardzo płaczę
nie mogąc dotknąć na wyciągnięcie
rąk tych co wciąż moim sensem
gdybym tylko mógł
odzyskać tulenie_ wasz uśmiech i słowa
póki życia bezpieczną drogę
na zawsze już
cząstką mnie której nie da się wyrwać z piersi
wyścielić chciałbym u stóp waszych
córeczki
Nevly, 20 kwietnia 2014
gdybym zdecydował się zostać poetą
krążąc
gdzieś w ogrodzie pełnym rajskich
pisząc wiersze spod łóżka
wypełzałbym do ciebie z kalendarzy
takiej leżącej pośród kwiatów
gdzieś pomiędzy łanami na nizinach
a światem przedstawionym niemonotematycznie
rozdygotana inspiracjo
apetyczna weno
tańcząca na dźwięk gaszonego światła
wyglądasz na widok z okna mojego pokoju
otwarta na krajobrazy myśli
głodniejszych od pokarmowego drgania umysłu
kiedy porażasz istnieniem nienasycone zmysły
w jednym kierunku zdążające ku tobie
nieuchwytni słowem
doświadczymy pomiędzy wersami
wewnętrznych trzęsień ziemi
a potem
potem w niebie
nie wiem
*korekta tekstu (tzw. ocios)- Drwal
Nevly, 24 stycznia 2015
taka z pozoru
że nawet makiem nie zasiał
za rogiem szeptów
wgląda na szczęśliwą
z pozoru dumna
a jednak
to wcale nie jest takie proste
przy zamkniętych drzwiach
nie odchodzi na palcach
tylko liczy na więcej
na oślep
spod zmrużonych powiek
krzyczy głośniej
niż dziurka od klucza
nie dręcz dłużej
wejdź we mnie
otwórz
Nevly, 13 grudnia 2014
pośród czterech nie odzywasz się po kątach
skrzętnie znikasz w ciemnościach poszewki
pustosłowie w kolorze czerwieni poszycia
jak puste noce votum separatum
drogowskazy nastawione są na korzenie
to z nich zakiełkuje coś na kształt jutra
zagość we mnie okryta westchnieniem
do ucha prosto wyszepcz w bezlitości
sylabizując ciepły oddech
najbardziej jak tylko potrafisz czerpać
pod jarzębiną pierwszy śnieg
renifery nie wiedzą wiele o motylach
ale bezdźwięczność bieli
tuż przed świtem również potrafi być tęczą
poskładałem to wszystko w jedną bryłę
i wiesz co mi wyszło?
bałwan
Nevly, 11 kwietnia 2014
pożółkła od nienawiści
jesteś jak ta firanka
zasłaniająca widok z okna
ufny w bliskość języków
popełniłem czeski błąd
to se nevrátí
za dużo palisz
Nevly, 10 grudnia 2013
z lotu ptaka
wspomnienia są takie niepokorne
to nie ma sensu
szukam miejsca na ziemi
żeby ją uporządkować
i pomysleć
milczenie owiec nie istnieje
w impulsie rozkoszy
zawsze któraś beknie
niebiańsko ubrana w wełnę
przychodzisz
duszę w sobie
tylko na zdjęciu
żyją jeszcze twoje oczy
Nevly, 26 listopada 2014
uzależnieni od barw
poznajemy się po odcieniach
w purpurowych akwarelach
bez niedomówień ogonkami światła
tęczując świty godne zażyłych poezji
za dłonie uśmiechem na ustach
bez podziału na strofy mieszkamy w sobie
całkowicie niedostępni dla innych
ubrani jedynie w pocałunki
wzdychamy kolorami
penetrując zakamarki głodne spełnień
uniesieniami w pobliżu nieba
wtuleni w siebie malujemy bezfonicznie
rozumiejąc każdy oddech
bez słów
przyśpieszony do prędkości dźwięku
już dobrze kochanie
za wszystko przepraszam
Nevly, 13 lutego 2013
próbując podpalić
Słońce piszę list na pogodę
nad rzeką pełną wirów splatam dłonie
by uspokoić nurt patrzę w źrenice pełne wierszy
lecz kocham nie tylko rymami
spójrz gołębie przysiadły na ramieniu
pod stopami przebiśniegi szczęśliwa
wiewiórka przewrotką pobudza uśmiechy
to sądny dzień nieznajoma
czekamy na wiosnę
Nevly, 15 sierpnia 2014
po ścianach wędruję poprzez babilon
tytuł niczego już nie zmieni
pomiędzy wersami sekstans pragnień
jak szósta część galerii na twoim podbrzuszu
zabijam zegar by nie liczył czasu
Nevly, 6 marca 2013
kiedyś dawno temu
byłem jednym z wielu
zgniecione puszki piwa
wiara i czas
teraz szukając porozumień
latam ponad nie wiedząc gdzie
moje miejsce i pytam sam siebie
dlaczego znowu muszę
Nevly, 28 lutego 2013
chcieć to móc
jak mawiał któryś tam z kolei
wielki co semafory
przestawiał na drodze do szczęścia
i pot z niego spływał
a ona
kolorowa taka
odjechała w siną dal
lokomotywa
Nevly, 31 sierpnia 2014
urodziłem się we wrześniu
tak bardzo chciłabym być twoim płaszczem
pomiędzy kroplami deszczu
wycierać policzki
patrząc szczęściem prosto w oczy
zamglone roześmiane a pełne
dłonią która niesie wiosnę
dotykać ust głonych nieba
rubinem tak naturalnie ubarwionym
że żaden inny
kolor bez ciebie nie ma sensu
w kałuży mokrej od pokus
idę po twoich śladach
tańczę grzech żeby czuć się naprawdę
wolnym a zniewolonym
tobą_
na deszczu rosną mi skrzydła
otulam ramiona które kocham
pod palcami kojąc twój niedosyt
rodzą się ptaki
które bez zbędnych pytań
wiją niezapomniane gniazda
pachnące ciepłem
domu co nie wyrósł przez przypadek
dalej spacer w zaplecione
palce ławka jedność i zółto-czerwone
liście zbierane jak kwiaty
potem kasztany siódmem zmysłem
wyczekujące symetrii pocałunków
słodszych nawet od pikantnych wyobrażeń
jesienią jesteś jeszcze piękniejsza
rzęsiste wargi stwarzają deszczem
przymykasz powieki
tak bardzo chciałbym być twoim płaszczem
urodziłaś sie we wrześniu
Nevly, 17 września 2014
wybiegłem za tobą
w kolorze domysłu
brak odpowiedzi
polarny sen idioty
pomiędzy nami
śmierć przez miłość fizyczną
dawno już nie
tylko że
miłość
nieuleczalna choroba
na którą nie potrafię
wieczorami
kołysanka do bólu
a potem
potem zimna noc
wizja lokalna z uczuć
melancholijnie dla ciebie
umieram po raz ostatni
taki ze mnie...
Nevly, 4 marca 2013
szybciej niż myślisz drogą
na przełaj snów widok z pociągu
rozciągam dotyk
po wiadomość na którą czekasz
pszczoły i niedźwiedź już w komitywie
ku pokrzepieniu serc jak my
kompatybilni w porozumieniu
kuszeniem miodu wyglądają wiosny
opuszkami zmysłów
zaczynam cię przyzwyczajać
kiedy nie dowierzasz jesteś taka piękna
zupełnie jak ona
kwiatolica
Nevly, 26 sierpnia 2014
cisza
na brzegu beznamiętność
początek zapisany małą literą
w znak zapytania szeptem do końca
chwile bezsenności zatopione w myślach
po drugiej stronie pustymi dłońmi
pomimo wszystko w prezencie od lustra
ostatni wymiar obłędu
czekolada zdradliwie łagodzi
na dnie kieliszka widok w tle
kilka prostych słów w tym nie żałować
ponoć pogięty świat
też odwraca się po północy
wsłuchany w dźwięk gasnącego światła
rozdaję karty w błędne koło
perspektywicznie by ograć samotność
patrzę na dębowy próg
tam powolutku cichnie tęsknota
i kolejna noc rozpisana z małej litery
ciszą na brzegu
niebo bez gwiazd nie ma sensuu
Nevly, 5 marca 2013
ślepy na chwilę pracuję nocami
fotografie na pół gwizdka
a miałem taki piękny sen
o poranku gorzka kawa
obudź się przyjacielu
bezczynność tak bardzo męczy
czekam tęsknię i piszę
sprzedawcy marzeń już nie domokrążą
dzień dobry poezję sprzedaję
pani zainteresowana?
Nevly, 25 sierpnia 2014
spaliłem mosty
ale mam klucz do twojego pokoju
wieczorne majaczenia w samotności
poranek znów chłodny
jednak
tekturowe wspomnienia już nie męczą
przestały nieświadomie
przekształcone w niebyt snu
wielokształtną nagość
nadrabiam miną
czwarta kawa stawia na nogi
piąty papieros i taniec alternatyw
za oknem wychodzę ze stoickim
po drodze kolejne blizny
mijam drzewa zamknięte na trzy
spusty bez ptaków z definicji
jak spacer z moralnością pod rękę
ulotność skrzydeł
za rzeką nie ma już odwrotu
mosty płoną pozostałością pragnień
ale wciąż
mam klucz do twojego niepokoju
bo zwariuję
przestań w końcu nie być
Nevly, 6 marca 2013
wiem że tam jesteś
nawet gdyby cię nie było
konfiturą na sercu
czekam coraz zimniej
z wyspy skarbów brak odpowiedzi
nasz jacht dryfuje na rogu życiowych
aspiracji w szklance wody
lecz wciąż z ostatniej fotki
patrzą na mnie twoje oczy
po brzeg świdrujące spienione
fale
budzę się niewyspany
obraz rzeczywistości na zawołanie
przywołuje do pionu
wstaje nowy świt
a ty wciąż boisz się ciemności
Nevly, 9 marca 2013
w mikrofalówce pożądań
napaliłem się dopiero nad ranem
zapytałaś wiesz która godzina
odpowiedziałem twoja
paczki było mało
by uspokoić barwy nocy
wygladałem chyba jak kakadu
kiedy z uśmiechem na jeszcze gorących
weszłaś do kuchni mówiąc
kolorowy
Nevly, 5 sierpnia 2014
krzyczę _ echo
nie odpowiada najwyżej powtarza
zburzyłaś mnie
wybaczam broniąc się przed ścianami
szeptem w logice nieba
obłęd _ krzyczę
echo
powtarza z akcentem na szarość
kawa papieros
papieros kawa
beznamiętne na brzegu ciszy
pięciogwiazdkowa samotność
anioły rwą pióra
Nevly, 27 lutego 2013
jesteś zmęczona przecież rozumiem
usiądź na chwilę odpocznij
nawet teraz
jest w tobie coś takiego
co nie pozwala zasypiać
chaos zakazanych opowieści
serce z orgiami
sekretne miejsca magią amuletu
i eksperymenty w ogrodzie
pełne zaproszeń do złamanych serc
z tobą nawet w piekle
mogę sadzić niezapominajki
Nevly, 28 stycznia 2014
białym kwiatem modelujesz
zmysły jak plastelinę
lepiąc świat z moich wyobrażeń
spragniony wołam o kawałek wilgoci
jestem zły na deszcz __
na słońce __
na siebie __
i na tę czerwień którą w sobie
nosisz
nie umiem się oprzeć
nigdy nie gaśniesz
moja samokontrola przegrywa
ale ty robisz to tak delikatnie
że nie potrafię się długo gniewać
wiosenne figurki czyste spełnienie
wychodzę spod twoich palców
zakwitam zielenią
by umrzeć suchym liściem
kiedy odchodzisz zabierając kolory
jesteś taka
taka słodkokwaśna
...
chodźmy
Nevly, 23 stycznia 2014
odkąd
bardziej niż mnie
kochasz myszopłochy
nic nie poradzę
masz kota
*"myszopłoch" tak mi się spodobał, że pozwoliłem sobie go zapożyczyć z foty Damiana Paradoksa,
dzięki Damian ... :)
Nevly, 22 czerwca 2014
szary niebieski żaden
w deszczu i ciszy
wszyscy musimy kiedyś umrzeć
nie krzycz
półcienie są również dla ciebie
niby nic a jakże dosyć
ale przecież nie urodziłem się bogiem
dobrze wiesz
tutaj nie ma planu b
nie improwizuję kocham
innej opcji nie mam_ cóż
wypadki wliczone są w koszta
choć jesteś jak przestrzeń
wokół rozrzucasz resztki skrzydeł
pełna wiatru we włosach
a tu patrz
znowu powiało dusznością
obrazy z głębi duszy
kłębią przygotowaniem do odlotu
gdy nad głowami kolekcja chmur
pomiędzy stopami a księżycem
twoje oczy
szare niebieskie żadne
Nevly, 21 września 2014
opowiadasz mi bajki o biegunie polarnym
i znów się rozchwiałem
globalnie boję się sam spać
w burzowych chmurach
jesteś dla mnie
wciąż alicją w krainie czarów
królowo śniegu
sześciomiesięczna noc
to tylko nieskończona część tego wątku
wypatrywałem cię
przepełniony polarną tęczą
teraz
rzewnie wspominam okruch który wbiłaś mi w oko
tak to ja...
kaj
rozchichotały się lodowce
Nevly, 11 marca 2015
są takie wyspy
gdzie lagodnieją pejzaże
zaludniasz
otwierając biodra na szerokość okna
owocowo
szczęście zamykasz w kropli
wcale się nie obrażam
spocony czekaniem na miłość
bez opamiętania
przechodzę w stadium ananasa
taki niegrzeczny mogę więcej
szybszy od neostrady
odkrywam twój wewnętrzny ogień
bliżej niż dalej
są pejzaże
przy których wyspy nigdy nie bywają bezludne
Nevly, 1 kwietnia 2015
od kiedy upragnionym
stałaś się diamentem
jedynie tobą
w szybie okien
wycinam wizjery
aby dostrzec co to życie
Nevly, 10 maja 2014
wszystko już było nie jestem aniołem
sok z cytryny niespełniona miłość
gwałt na ciele i sumieniu
po drugiej stronie drzwi
odgarniasz myśli zwałami ciszy
śniąc o godzine której nie było
czerwone wino
z taniej reklamy rozrasta się bezsilnie
na wydechu jestem taki słaby
małomówny
domykam zwoje niedomkniętych ust
w sumie to nie wiem kim ostatecznie
ósmy kolor tęczy zaburza równowagę
w purpurze zmysłów czerwień krwi
w twoich oczach cisza
niepoprawna na pół życia
zmywasz z siebie morski piasek
nowe wschody wyczekują nocy
wieczorem kiedy cienie się wydłużają
wierząc w kolejne telenowele
prawie jak anioł
zakrapiany sokiem z cytryny
śmieję się z tego głośniej niż byś chciała
nie martw się
śmiech to zdrowie
gramy dalej
wszystko jeszcze będzie
Nevly, 30 marca 2015
jednych stać jedynie na telefon
drudzy nie potrafią nawet zadbać
o porządki w szafie wcale nie jest łatwo
kawa papieros i twoja miniatura
codzienność która nie pozwala
czasami być jak dębowe krzesło
masywne mocne nie do zniszczenia
a chciałoby się usiąść w piżamie na przeciwko
gdzie twoja twarz uśmiecha nad cumulusami
czerwone wino
i kiedyś nad morzem
zachody czy wschody to wszystko jedno
w myśl lata ułożone stopy
za dłonie usta w wiecznym niedosycie
nie bałaś się wtedy niczego
pod warstwami ciebie byłem ja
i tylko krew buzowała bardziej
niż kołysanka pełna niecierpliwych spojrzeń
śpiewana specjalnie dla twoich oczu
a teraz
pojedynczość chora na kalectwo
tak bardzo chciałbym się przydać
za sześcdziesiąt dziewięć groszy
na minutę zadzwoń
serca nadal nie są rozliczone
Nevly, 3 lutego 2015
od jutra
wyrosłem z dobrego postrzegania
weryfikuję ogień i resztki nocy
rzeczywistość to nie prawdziwość
a bochenki usychają same
chleb nie smakuje już tak samo
przeznaczeniem szare oczy
gdzieś pomiędzy poezją a kamuflażem
mrugają na znak lucyfera
anioł stróż wychudł wniebogłosy
kiedy niebo otwiera się pod ziemią
sprawdzam palcami
tylko susza zaułki i niepokoje
w tobie po wilgoci
pozostało jedynie kilka nieurodzajnych ziaren
realnie przeznaczonych na piasek
nie kiełkuje już płodnym we dwoje
idąc prosto poprzez dumania
najlepiej smakowałaś na gorąco
jednak
kiedy odtwarzam nasze światy
słyszę tylko pieśń o obcej
właśnie podarłem ostatni
Nevly, 12 maja 2014
pełen elektrowni razem wziętych
yakushima to więcej niż fuku
(shima)_no
nie powstrzyma mnie nawet na pięciu
trybach mocno zadziorny buduję napięcie
czujesz w sobie ten prąd przechodzący w biodra
atomowo-wygolony po trasie ud
a dalej za piersiami
przechodzący w skutki które pragną więcej
taka sutkami
cała sobą wyraszasz wolę
po całości łapię krople znacznie a nawet
i więcej wylewając ponad normę
a jeszcze ustami
milczysz mówiąc mój w kilka mrugnięć
by za chwilę napięta w orgazm po raz trzeci
parzyć językiem którego wciąż mało
wwierciwszy się w oddech kilku nagich
szeptów oddając wilgoć
poprzez ruchy warg spragnionych do czerwoności
sromowo a nawet z nawiązką
oddaję kocham z dołu do góry
i z góry na dół gdy pełna atomu
powyżej kolan całujesz falami
piękniej niż jedwab aksamitna po kres
dotyku szperającego mocno naszym
by skóra dreszczowała palcami
*nie ważne jak śpisz
ważne z kim
Nevly, 12 maja 2014
ja
taki sobie howw how
zapatrzony w ciebie
niczym sroka w gnat
ułożony
w kilka kości wierny jak ten
pies przyznaję nie jadłem
whiskasu karmiłaś piersią
zamiast whiski
napity oddawałem łaszenie
by każdy twój głask
namaścić rasą
Nevly, 22 lutego 2013
równiny zbóż falujące słońcem
przemierzał motyl tęczowy
pszenica tańczyła otulona wiatrem
źdźbła owsa dumnie unosiły głowy
jak okiem sięgnąć po horyzont
kąpał się motyl w sielskim obrazie
podziwiał wszechmoc i siłę natury
zakochał po uszy w pięknym krajobrazie
czuł zapach życia świeżego porankiem
radosny rześkim oddychał powietrzem
słyszał odgłosy falujących łanów
grających symfonię na wietrze
w uniesieniu leciał barwiąc sobą błękit
rozmarzony frunął otoczeniem tkliwy
pokonał połacie dotykane słońcem
i był po prostu... szczęśliwy
dla równin kłosów kolorowy motyl
był tęczą na niebie choć mały
wszelkie źdźbła w rozkołysie pragnień
z podziwem do niego wzdychały
nie wiedział motyl że te złote zboża
w słoneczny surdut odziane
zapatrzone w niego oddają mu serce
bo są w nim... zakochane
* :))) rymowanka kolejna
Nevly, 8 sierpnia 2014
pamięć jest wiecznością
w moim sercu nie gości krzyk
nocne graffiti zapisane zimą
po to by latem w cieniu pokuszeń
cisnąć kamień z marsa ku wenus
gdzie tylko ty bez osób trzecich
wraz z pocałunkiem kołysanki o świcie
nasycam się w trosce o twoje
miejsce na ziemi z którego wykraczamy
poza spadanie z nadzieją na lepsze jutro
w ogród ciszy a jednak
kiedy wiosna napełnia sandały
nie stoisz przy mnie
chociaż trzymam twoje ramię
lubię pisać wszystko płynie
ballada o twoich kwiatach
chleb i woda na naszym stole
wiarą w obłęd miłości
ucieczką w konwaliowe majowania
nadaje tytul złudzeniom
które pochopnie usiłują dogonić...
Nevly, 19 lipca 2014
kiedy nabierasz ochoty
na sex mów do mnie
oczami jeden błysk
Nevly, 23 kwietnia 2015
na niebie kilka intencji
definicją gwiazd nad przepaścią
buduje maleńki dom ku wieczności
tam dalej już tylko księżyc
jedynie on_ gasi ostatnie chodź do mnie
pamiętam dobrze dotyk twoich ust
każdy gest warg każdy szept pocałunkiem
jakiego nigdy dotąd nie byłem w stanie
doświadczyć z tobą to umrzeć z inną
każde westchnienie w mojej głowie
do dziś jest ciepłością mamroczącą zaklęcia
dla tego szczęścia przebolałem oczy
a w dole rzeczka niczym ze snu
płynęła w kilka wierzb szumiących o miłości
w pomarańczy ukrytej sokami pragnienia
kiedy jadłbym cię aż do świtu
od tamtej pory nie potrafię
zapomnieć o szaleństwie uczuć
gdy wpływ księżyca na kobiecą krew
zostawił piętno na moim kocham
nad tytułem się nie skupiłem
dla mnie
po drugiej stronie serca
na zawsze pozostaniesz boginią
Nevly, 28 stycznia 2015
jeśli zabiorę cię tam
właśnie tam gdzie jest nam dobrze
bez oszustw modlitw i płaczu
na skrzydłach
otwórz okno mój wróbelku
już słońce zachodzi
więc usiądź proszę na moich udach
wygodnie i bez iluzji
tak bym mógł
poczuć twój karmnik od środka
wszystko_ cała ty
po drodze do tęczy kilka niebios
zerwanych czterolistną
by uświadomić sobie zakazany owoc
motylku na przekór szarościom
nazwałbym cię jeszcze bardziej
ale od kiedy powiedziałaś ciało
nic mi już nie umyka
gwiazdy
patrzą tak dumnie
dusze drzew zamglone bez gniewu
a to co widziałem co czułem
teraz wiem
byłem z tobą
naucz mnie reszty skrępowań
nazywam_ dajesz
sześćdziesiąt dziewięć rozmów
potrzeba nam
Nevly, 22 września 2014
ja kapusta
głowa pusta
z świadomością wielką
przy tym wszystkim
ty kochanie
jesteś mi
brukselką
Nevly, 20 listopada 2014
pod pozorem kamienia
zamknełaś drzwi na oścież
nic nie mówisz
kiedy maj schowałem w pudełku zapałek
przekonaj mnie że nie cierpię
o krok od szczęścia muzyka skrzypiec
bez znaczenia poranna rosa
wróżąca dobrą pogodę na resztę dni
czarne okna z widokiem na koniec świata
umarłem więc żyję dobrze wiesz
próbowanie win już poza nami
bez podtekstów bezbronne odcienie duszy
od drzewa do drzewa
pieśń stojącego pod światło
teraz nadszedł czas
by najwyższy wreszcie zrozumiał
jak cudnie brzmiałaś ciszą poranka
pod wieczór namiętności
w szczyt kobiety
pachnąc słowami i wiosną
a ja rozwiedziony
pudełko dostałem naprawdę śliczne
Nevly, 29 września 2014
wpadałem w kłopoty
bo to lubię
nie przewidziałem jednak
że one
polubiły mnie jeszcze bardziej
Nevly, 8 lipca 2014
dziwny ucisk na lewe płuco
jesteś pewna że kamień?
moje blizny o tym nie świadczą
krwawiące do snu
kiedy czas się do tego przyznać
wyjałowieni
samotnością we dwoje
na niebie pełne zachmurzenie
niosący światło wykręca żarówki
i śmieje się z ptaków
czekając na nagość gniazd
na stole w wazonie martwa natura
bezsensownie uwikłana przeklina wiatr
kuszeniem zapamiętanych nocy
żegnając bezradność drzwi
ostatnim pukaniem w cmentarzysko
tak proszę pani
w naszym lesie nie ma już drzew
kilka uschniętych paprotek
o liściach błędnej bezsenności
trujące grzyby
pozbawione okien na smak
i ten kamień
który tak bardzo boli
Nevly, 1 października 2014
nie farbuję włosów
może nie jestem nowoczesny
nie depiluję klaty
mleczka do twarzy też nie używam
joggingu nie uprawiam
o piątej nad ranem
potrafię za to
kochać po staremu
w całej odsłonie
znowu cała drżysz
Nevly, 19 września 2014
poświęciłaś mnie Kochanie
dla kariery spacer pod chmurką
to już jedynie mrzonki zatwardziałego szaleńca
barwy miłości w kolorze jesieni
deszcz i niedosyt
zimą
od pewnego momentu przestałem
...
w moich wierszach
z punktem odniesienia do przemijania
bladość nie zawsze jest na dwa serca
ulotne rozmowy
o pięknych wylewach krwi do mózgu
niczego już nie potrafią
zmienić nadwrażliwości
nie jest wcale łatwo
nie umiałaś temu sprostać
a teraz czekam
jeszcze jeden nie wysłany list
konkretna schizofrenia
idealnie skomplikowana prostota
kiedyś
powrócisz tu po literkach
i nie mów mi
że nie umiem kochać
*https://www.youtube.com/watch?v=Gxd07p72pr8
*https://www.youtube.com/watch?v=2NzeEQCJ4aM
Nevly, 4 października 2014
kochaneczko moja
powiedz co masz w swojej szufladzie
połów biedronek
boćka i żabę
a może
kilka uśmiechów ukrytych w pończochach
a gdyby tak
siegnąć jeszcze głębiej
po wakacje w juracie
łebie sopocie unieściu niechorzu
czerwonym winem wieczory na molo
tylko we dwoje
pełna
nowego życia
Nevly, 19 września 2014
https://www.youtube.com/watch?v=FbPCFruSEyc
podkład jest bardzo ważny
kiedy witam Cię u bram
ucieczka przed strachem staje się możliwa
kilka gramów duszy
kawał serca i ptaki w oczach
pełne skrzydeł
to wszystko
a parasol rozkładam z dłoni
jesteś bezpieczna
nasza pewność pachnie konwalią
Nevly, 30 października 2014
lubię drzwi bez zbędnych progów
pytań z bukietem do szczęścia
jeszcze bardziej pukanie do szyby
gdybyś tylko zechciała
za tęczą niejedno drzewo i głaz
rozpisałyby ocean na jedną falę
kolorami nieśmiertelność dotyku
byłaby w nas językami pełnymi od ust
zapleciemy dłonie by uspokoić prąd rzeki
Nevly, 17 września 2014
chciałbym wejść
zobaczyć obrazy na sztalugach
wymalować cię aż po pięty
mona liso
wszyscy węszą za sztuką
ja
lecę po całości
Nevly, 20 listopada 2014
cała sprowadzasz się do jednego
wyprowadzony z równowagi
naprowadzam jutro na resztki gwiazd
prowadząc pod ciężarem zanikłego nieba
przeprowadziłem drugie narodziny nocy
Nevly, 9 sierpnia 2014
bocianie gniazdo
telekinetyczne obiecanki
w porze nad filizanką kawy
uwalniam drzewo
w krótkim stadium magii ciszy
dym z papierosa
kilkoma słowami o zmierzchu
w proste domy
krzywe życie
dymi wraz z wydychanym
powietrza trzeba się nauczyć
puszczam kółka kwadraturą koła
i nie wiem co dalej
kiedy śpisz muszę oddychać
samotnością we dwoje i jeszcze jeden
łyk w foliowym worku
w dwustronną przezroczystość
gify słodkości gorzka
... myślisz
Nevly, 3 listopada 2014
zmokłem jak nigdy
wytłumacz
nienasyceniem w twoim-moim czasie
skąd się biorą dzieci
zapytałaś
odpowiedziałem że to wcale nie bociany
ty i ja pojednaniem
a wcześniej czy później i tak
jedynie kilka szeptów
potem ślina w uchu
spełnieniem księżyca_ zachody słońca
i kominek czerwony winem
spijany żarem prosto z ust
smakiem godne siebie melodie
to wszystko budowało
poniżej pasa
nakazem miłowania a jeszcze później
zaprzepaszczone wanilie tylko kilka
drobnych rozmienionych na grosze
chwil za centy dobrych intencji
każdy z nas kupił sobie wolność
ale przecież nie zawsze
można udawać że nigdy nie pada deszcz
Nevly, 23 września 2014
wiem że czasy są ciężkie
zbyt wiele wymagałaś
nowy samochód dom i ogród
też tego chciałem
ale jak to mówią
`pieniądze to nie wszystko`
moje dzieci
potrzebują ojca i przyjaciela
a nie biznesmena
a ty
mogłaś tylko mnie przytulić
to warte więcej
niż kilka zafajdanych funtów
Nevly, 5 marca 2013
przydatny do niczego ulicami pustych
przedmieść idę w desperackim krzyku
potykając się o własne ślady
pozostawione w oknie z którego nie patrzysz
krawężnik
strącam myśli z powiek
snem oswojony z nocą która powraca
lotem w kierunku niepokoju
i znowu cisza wsłuchany w tętno miasta
poszukuję zdarzeń jutrzejszych na wskroś
poznając siebie tworzę krajobrazy
z wyborów nie do odrzucenia
kiedyś siódmym zmysłem wystawią mi pomnik
siódmą aleją chodzącego niczym siedem
nieszczęść co z nieba się śmieją
Nevly, 14 lutego 2013
pachniałaś latem i solą
fale szumiały rozlewając szepty
po drugiej stronie słońce wschodziło błękitem
wciąż słyszę jak śmiejesz się do mnie
całą szerokością plaży
po brzegi wypełniając nocne obrazy
potem mówiłaś i mówiłaś
a ja słuchałem zapatrzony po horyzont
w twoich oczach było niebo
teraz cisza
usta zamknięte pocałunkiem
ze wszystkich rzeczy martwych
najbardziej lubię milczenie
Nevly, 15 kwietnia 2014
przypływy odpływy
rozbijanie szklanek
wzgórza dalekie i bliskie
upływ czasu
bezradna codzienność
nadzieja ukryta skrzętnie w zakamarkach
wszechobecne jak powietrze
wypalają piętno powyżej obietnic
wyobraźnia płata figle
a przecież miało być tak pięknie
trochę dźwięku i koloru
tli się jedynie pomiędzy wersami
pierwsze dreszcze już dawno za nimi
intymność od święta nie spełnia oczekiwań
odkrywanie światła
iluminacją przyzwyczajeń
ginie w samotności utraconych pragnień
jednak
wbrew wszelkiej logice
na huśtawce przetrwania skazani na niepewność
niezniszczalni w dawnych krajobrazach
potrafią wybaczać wciąż usiłując kochać
Nevly, 28 lutego 2013
pomimo przelanej codzienności
podziwiam
zielone oczy
że też takie może być błogosławieństwo
i to co dla mnie najważniejsze
wciąż zapraszasz do czytania
tak samo jak wczoraj
na przekór zwątpieniu
taki długi staż
a wiosna wciąż trwa
Nevly, 7 marca 2013
pytanie z trudną odpowiedzią
czy budzisz się dla mnie
niewyspana ze szczęścia
w ciszy poranków
nie chcąc stracić niczego
co zapisane nocą
na kawałku prześcieradła
rozdrożami wspólnych pragnień
jeśli tak
za naszym oknem światło
Nevly, 26 lutego 2013
tyle jest miejsca wokół przejaśnień
rozumiem już inaczej
z prawej czy z lewej
opowiedz mi o stronach pełnych zakrętów
kiedy niepewność nosimy w sobie tak naturalnie
jak matka kochajaca dzieci
krótko mówiąc dosyć
teraz niedole proszę o ciszę
w cieniu słów kładąc wszystkie za i przeciw
zastygniesz w uniesieniu nieuśmiercona życiem
krótki fragment rozmowy biorąc za pewnik
zbudujemy nową przystań
dla dialogu parząc na zielono liśćmi herbaty
w czasie kiedy wyłącznik czajnika przerwie hipnozę
nie dowierzając schowasz łzy głęboko do kieszeni
na tyle na ile zapragniesz
obiecam że zostanę wyciągając dłoń
brwi nie muszą być dłużej zmarszczone
jesienną chandrą zapisany po próg dostrzegania
myślami ustalę twój świat
i opowiem wszystko o przyszłych wiosnach
pamiętając jednocześnie
o tym czego na dzisiaj
nie zdążyłem powiedzieć wczoraj
Nevly, 11 lutego 2014
dwadzieścia pytań
pierwsze czy chcesz
drugie czy będziesz trzecim
reszta nie ważna
tylko ostatnie
dwudzieste z serii nie do udźwignięcia
czy kochasz
jak ja kiedy przechodzę
z dnia w noc na twoją stronę
byś była ze mnie
dumna
bezpieczna na zawsze
a ja bym mógł
tak ciebie do woli
jak ty mnie tylko po to abyśmy uzyskali spokój
siebie falami
biorąc niczym morze piękne sztormem
tak chcę
bez pytań
odpowiedzi by móc
postawić kropkę
tutaj nam dobrze
nad i
Nevly, 25 lutego 2013
ziemia krokusy współistnienie
wszystko powinno być za darmo
teatr zachwyty i poezja
w pewnej odmianie nieśmiertelności
na czasie
pozostawiają linie papilarne
poeci wypalają trawy
Nevly, 3 maja 2014
nie odbieram już sygnałów
mózg zlasowany na trzy czwarte
pomiędzy tobą a chciałbym
kopułka podająca po bandzie
jarzy nie więcej niż wiele
żarówka w garażu na pół gwizdka
nieromantycznie w nic ważnego
na niebiesko układam ostatnie myśli
kreślone w trapez kwadraturą koła
teraz wydajesz mi się taka delikatna
zielona oddechem listowia
na przekór rozkwitem radosna
wiosennie uwierzyłem w ten świat
załapany na kilka przenośni
w metaforach moje onomatopeje
sygnałami próbując ogarnąć
późny wieczór
kiedy nie odbieram już nocy
ubrana w skrzydła pełnią piór
boję się
Nevly, 3 maja 2014
na łące pełnej uśmiechów zakwitły bociany
ufne w żaby rozrechotane ponad trawy
gdzie czterolistną nie zawsze życie
kończy się lub zaczyna wygłodzeni o rzeczach
nie całkiem widzialni zatrzymujemy czas pod choinkę
poezji w prezencie wśród wolnych owadów
uprowadzeni w kokardki podarunkami do szaleństwa
niebo nieskazitelnie czyste odmienia chmury
przez przypadki twoje piersi uciekają na drzewa
a z tego właśnie biorą się liście
twoje najbardziej kiedy mnie nie wypada
bez wspomnień pomijać przemyśleń o pogodzie
bo masz w sobie aurę wystarczające by wskrzesić
apetyt_
kwiecista ponad normę ogarniasz nektar
robisz to specjalnie z zapachem piekła za pan brat
pełna uśmiechów na łące obfitej w żaby
rodząc bociany warte grzechu
Nevly, 14 stycznia 2014
stolik na plaży
nie będzie czekał na koniec świata
wczoraj i dzisiaj majowe spacery
ikoną niewypowiedzianych
na innym planie nowe jutro
życie zabawia się werbalnie
polny zapach za przepraszam
nie pozwala zasnąć przed świtem
poza strefą piątej pory
cisza nie milczy
koty marcują się w lutym
po drugiej stronie świadomości
lubieżni księża udają dobre małżeństwo
w wynajętym pokoju
długi weekend pełen pomyłek
gorzko słodka dla ciebie
nic już nie mówię
ciepło trzymam w kieszeni
Nevly, 4 lutego 2014
kiedy bujasz w obłokach
odlotami w teorie trwonienia
wszechświat w słoiku
pod klepkami hollywood
ciernie i kwiaty
w przyciasnym pudełku
zawieruszone w objęciach morfeusza
podgladają refleksyjnie
nad ptakami po uwolnienie
daleko im do drzew
takie bliskie grzechu
kolejne dziś bez jutra
niczym winobranie po tuningu
bezbronne dziecię
na złotym listku
domniemaniem egzystencji
ogląda lato przez lupę
wciąż wymyślasz
bajki o wzorze na miłość
a przecież
wystarczy koniczyna
rzeka jest w tobie
Nevly, 30 kwietnia 2014
brać ciebie pomiędzy drzwiami
gdzie liście okien odchylają się na północ
czasami gubię się w azymutach
a przecież wskazywałaś
adres znam już na pamięć
dworcowa na dworcu jakże chciałbym
teraz jestem niemocny
taki sam wśród bezskrzydłych
ptaki
my ludzie sami
a jeszcze bardziej samotni
uniżenie potulni jak gniazda o cichości serca
szukamy piór w odpowiedziach sami sobie
zadając pytania a ojciec ojców jest zawiedziony
słucha pomruków wydobywały się z wnętrza
kiedy trzeba było mówić
a my pijani chceniem próbowaliśmy uwierzyć
że nasz czas dopiero nadejdzie
teraz z absurdu pokory zaplata delirium dla miłości
mówiąc
idźcie do diabła
Nevly, 13 lutego 2013
ciepło a tak bezszelestnie
wytwarzając światy w kolorze karminu
rozmawiamy całym ciałem
pod natchnieniem uwielbiam ten stan
o północy każdy krok ma znaczenie
pierwszy w chmurach drugi wiosenny
trzeci niżej w podróży do grzechu
rozciąga dotyk na napiętej skórze
kolejnym wymiarem
rozsmakowując na wyrost
Nevly, 5 września 2012
chłodnym wieczorem przy kominku
w obecności ciszy ciepło rozsypuje się w pył
facet który przesypiał każdą wiosnę
wie tylko że po jesieni jest zima
w czasach
kiedy sen nieopatrznie wypadł z gniazda
bezsenny spogląda na pejzaż nocy
przejaśnia się jedynie kiedy pada
nazbyt spłowiały żeby mieć
zakochał się a to uczucie nie mija
chciał spacerować po księżycu
teraz wie
wiadomość na którą czekał nie nadejdzie
ale przecież to wyłącznie jego wybór
jego wina
mógł jej nie zaczepiać
Nevly, 29 października 2012
czasami tak bywa że zima przychodzi jesienią
patrzę w lustro taki bałwan na przekór
w pogoni za wiatrem przez przypadek
zaszalały romantycznie
przyszłaś do mnie jeszcze wiosną
kiedy liście nabierały zieleni wdarłaś w mój świat
jak pani umysłu
snami które czasami się spełniają
wtedy wołałaś po imieniu
potem jesienią dowiedziałem się że on
ten qtas który dał ci promocję na przejażdżkę
spędził z tobą dzień na ławce nawiązując erotyczne kontakty
ubrany w spodnie z kantami które tłuką się o dupy
w ten sposób
zachwyt nad światem rozpuściłaś wraz ze spadłym śniegiem
tak lekko
jak rozpuszczałaś włosy w czasach kiedy jeszcze
obojgu nam było dobrze
teraz szczebioczesz wiatrem
zła na jesień którą przysypałaś zimą
jak ptaka
karmisz jedynie
Nevly, 29 października 2012
przedmieściami ciała wędruję po męsku
małą obietnicą jeśli to nie podziała
zostanę na dłużej
twoje miasto pełne urokliwych zakamarków
tysiące ulic wstępnych do środka
to nie jest wiersz o tym co myślisz
a tylko o kochaniu
kiedy wiem kim dla mnie jesteś
szukam jednych maleńkich drzwi
przekręć klucz otworzę ramiona
przytul bądź bezpieczna
cudowności przyjdą nad ranem
tak mam na imię
Nevly, 25 października 2012
palisz za sobą gryzę dym
cała prawda
czas ubrany w banały
nad przejściem którego zabrakło
chcesz czy nie
nienazwane nazywam rzeką
by choć na chwilę
wczoraj zdarzyło się pojutrze
dzisiaj gryzę dym
gotowy do odjazdu
jutrem przylegając do pytań
bez podtekstów
wypuszczam kilka kółek
by połączyć brzegi
Nevly, 8 lutego 2013
a kto by ją tam zrozumiał jak lawa wystyga po brzegach
ambiwalentnie skorumpowana przez wulkan hormonów
w pogoni za widokiem miejsc gdzie nie nosi się śliniaków
jednocześnie szarlotką w ogrodzie gejzerem
teorią względności i relanium na bezradność
ubrana w aureolę papierowa aczkolwiek nieskończenie
zapisana wierszami bez tytułów jak antidotum
na pochmurne dni by potem a mnie się wydawało
nie było jedynie materiałem dowodowym
ptaki w deszczu ściany bez łaski okien konwulsje myśli
pożegnań z nocą podróże w białych szalach
do krain z widokiem na doliny ona wszystko i nic
a jednak nie minęło przekracza granice
jest możliwe
Nevly, 31 października 2012
widłaki paprocie głupi żart
nigdy nie będziemy
wszystkimi miesiącami wiosny
niewyspane prześcieradła
to jedynie odrobina luksusu
taką czy inną
stawiając kropke nad i
wyznałaś mi mur
za którym ptaki nadaremno
proszę
nie kładź się we mnie
w jaśniejszych odcieniach szarości
jak ułożony w wersy zapis banałów
obsesyjnie szukający sensu
jak deski podłogi
będącej świadkiem pożądań
wszystko skrzypi
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
28 maja 2024
w traumieYaro
28 maja 2024
2805wiesiek
28 maja 2024
Szalone dniMarek Gajowniczek
27 maja 2024
tak mało trzeba nam...sam53
27 maja 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek
25 maja 2024
Nieuniknionevioletta