8 lutego 2013
niemożliwe
a kto by ją tam zrozumiał jak lawa wystyga po brzegach
ambiwalentnie skorumpowana przez wulkan hormonów
w pogoni za widokiem miejsc gdzie nie nosi się śliniaków
jednocześnie szarlotką w ogrodzie gejzerem
teorią względności i relanium na bezradność
ubrana w aureolę papierowa aczkolwiek nieskończenie
zapisana wierszami bez tytułów jak antidotum
na pochmurne dni by potem a mnie się wydawało
nie było jedynie materiałem dowodowym
ptaki w deszczu ściany bez łaski okien konwulsje myśli
pożegnań z nocą podróże w białych szalach
do krain z widokiem na doliny ona wszystko i nic
a jednak nie minęło przekracza granice
jest możliwe
27 listopada 2024
Camouflage.Eva T.
26 listopada 2024
Zjesiennieniedoremi
26 listopada 2024
2611wiesiek
26 listopada 2024
0021absynt
26 listopada 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
26 listopada 2024
Doświadczaniedoremi
26 listopada 2024
z niedopitym winemsam53
26 listopada 2024
doskonałośćBelamonte/Senograsta
26 listopada 2024
Oczekiwanie na nowego GodotaMisiek
25 listopada 2024
AfrykankaTeresa Tomys