Czapski Tomasz, 12 lutego 2014
mówisz zostań
nieśmiało rozchylając szlafrok
kiedy opadł na podłogę...
rankiem zbudzony uwierzyłem
że chodzenie nocą po niebie
nigdy się nie kończy
a ty spokojnie zapytałaś
czy było dobrze
podając zapach zaparzonego wschodu
...nie odpowiedziałem
przytuliłem zaciągając się ustami
zaczynając dzień od zachodu
Czapski Tomasz, 2 lutego 2014
opowiadasz swoje historie
dobre i złe
staram się je poukładać
jak najbardziej chronologicznie
względem jakości i dojrzałości
wyszukując co powinno zostać
na jutrzejszy dzień
a o czym powinnaś zapomnieć
tej nocy
nie jest to łatwe
kiedy siedzę naprzeciwko
patrząc jak ocierasz oczy
z biegiem płynących godzin
„czwarta nad ranem”
śpiewa Stachura
mimo że dobrze znam
cały tekst
dopiero zaczynam rozumieć
u nas już szósta
nie opłaca się spać
ostatnia lampka wina
po spowiedzi powinno się kochać
najmocniej
a my podziwiamy przy stole
odnalezione sumienia
jak przyjaciele z piaskownicy
mała dziewczynka
mały chłopiec
on mówi że czwarta
że blues
że smutek w sercu gości...
przerwij na chwilę
Edward
dam ci radę
po znajomości
abyś poczekał do szóstej
i nie zasypiał
a zobaczysz jak słońce
potrafi przywracać
do życia
Czapski Tomasz, 30 grudnia 2013
dom starzeje się dźwiękiem
z gwarności
w senność
wycisza ściany
gubi kroki
z niedawna dziecięce
dziś niedołężne
skrzypienie podłogi
dom zmienia zapachy
z eau de bebe
w lizol i chloro-podobne
odnogi
a raczej niemoc
w unoszeniu ciała
i robienia
herbaty
dom przestaje marzyć
w historii
i Alzheimerze zawieszony
czeka
na ostatni dzwonek
w rękach modlitwa
odkłada okulary
aby tylko zdążyć
nim zostanie zburzony
Czapski Tomasz, 27 listopada 2013
mamy się spotkać po jutrze
nie wiem
czy przynieść bukiet kwiatów
czy być nieobecnym
minęło tyle czasu
zmieniłem kolor włosów
ty pewnie też
masz niejedno na sumieniu
przez rok
można wybudować kilometry dróg
albo stać w błocie
turystrycznego szlaku
parę zdjęć z facebooka
nie ożywi wspomnień
zwłaszcza tych
na których nie stała klepsydra
odwracana latami
mianowałaś mnie swoim kochankiem
czułem więcej niż potrzebowałem
zapomniałem
że pierwszeństwo mają młodsi
zdegradowany
szukałem z kolegami wyjaśnień
lepszego jutra
wódka
wódka
wódka
kiedyś
ominąłem kolejkę
przeszedłem etap dalej
gram nocami w szachy
bez królowej łatwiej wygrywać
między kolorami jest taka nić
której nie można zrywać
łączy
pola w kontrasty
nazywam ją balansem życia
sam nie wiem czemu
nie mogę
przeskoczyć pionka
trzymając skoczka w dłoni
a w rękawie asa
dopiero po siódmej rano
przestaję marzyć
wczorajsza wiadomość
że widzisz okno zakryte cieniem
zgarbionego człowieka
urzeka
nie mnie
ta telenowela
w której mógłbym grać
postać pierwszo-planowego idioty
skończona
na szczęście znalazłem sposoby
przetrwania
o jeden dzień dalej
o jeden…
więcej mi potrzeba
to będzie niedziela
może lepiej przejdź na drugą stroną ulicy
tam bezpieczniej zamknąć oczy
kto nie widzi
nie słyszy
wypalonego człowieka
bukiet zostawię na rozwidleniu
przy kościelnej kaplicy
zabierzesz go
charytatywnie
i tak
zanim doniesiesz
zwiędnie nadzieja
że jeszcze spojrzymy sobie
w oczy
dopijając
niespełnione marzenia
Czapski Tomasz, 8 grudnia 2013
czasami bym chciał...
…chciałbym czasami
czasem być
śnić iluzjami…
...iluzją
tkwić
żyć
…czasami bym chciał
gdybym miał
tylko czas
by być
Czapski Tomasz, 1 czerwca 2014
mam czterdzieści lat
i coraz mniej czasu na młodość
nocami piszę listy do anioła stróża
odnosząc wrażenie że patrzę w lustro
jest tak podobny
te same rysy zaciśnięte na twarzy
grzechy
których nie można sobie wybaczyć
a oczom nie wystarcza podpowiedź
że to co widzą jest prawdziwe
na tyle by dotknąć
koleją rzeczy nadjeżdżają siwe włosy
wypchany losem
toczę dni Syzyfowymi rękoma
ludzie których imion nie pamiętam
tak wiele przywłaszczyli sobie
z mojego życia
i nawet chiński mur nie obronił
stawiany latami
pokryty betonem dziś
nieznaczącą garstką pyłu
którą przyprawia poranną modlitwę
na ulicach spotykam
tych co jeszcze nie byli narodzeni
kiedy miałem ich lata
podziwiam zgrabność
z jaką potrafią uśmiechem
wierzyć w niezniszczalność świata
za taką ufność łatam dziury
w niestabilnym życiu
a ono wypłaca myśli
na e-konto
mam czterdzieści lat
i coraz mniej czasu na umieranie
jedyne na co mnie stać
to uczucie że każdy poranek
jest chwilą zachwytu
po którym dopijając kawę
mogę siedzieć między promieniami
dzielącymi opadające chmury
od błękitu
widzianego twoimi oczami
Czapski Tomasz, 23 lutego 2014
nie dużo
dwie łyżeczki na szklankę
a może więcej
worek do beczki
to za mało
jezioro
a w nim lodowiec biały
nadal brakuje
woda oceanów z kryształowymi plażami
nie
o nie cała ziemia
trochę chciwie
lecz kto nie żyje pragnieniami
cały wszechświat powinien wystarczyć
jednak i on
jest jak kropla glukozy
w porównaniu
z twoimi ustami
Czapski Tomasz, 15 stycznia 2014
ile listów powinienem wysłać
żebyś choć jeden otworzyła
ile kartek papieru w statki zamienić
i którą rzeką puścić
na której stronie nieba
latawce rozwiesić
tak byś mogła je odczytać
piszę do ciebie
w popiele
niekończący się monolog
każdego wieczoru
przed snem
w śnie
ranem
podczas obiadu
że o pracy nie wspomnę
ile listów powinienem wysłać
żebyś choć jeden otworzyła
ile kartek z popiołu wyjąć
i którą rzeką je ożywić
na której stronie nieba
latawce rozwiesić
tak byś mogła je przytulić
piszę do ciebie
na szkle
niekończący się monolog
każdego wieczoru
przed snem
w śnie
ranem
podczas obiadu
że o pracy nie wspomnę
ile listów powinienem wysłać
żebyś choć jeden...
Czapski Tomasz, 3 marca 2014
dotknąłem raz
po drugim zniknąłem
trzeci okazał się tym właściwym
czwartego nie pamiętam
piąty raz z rzędu
jest już oczywistym
w brzuchu motylem
szósty na potem
kiedy będzie po wszystkim
a co z nielotem
wznoszącym skrzydła
siedem to wyraz szczęśliwy
bo osiem
przytrafiło się mimochodem
dziewięć zadrżało
aż dziesięć nabrzmiało
wyliczam
i kończę
bo resztą
stała się miłość
Czapski Tomasz, 24 grudnia 2013
w przedsmaku kobiety
najbardziej lubię
niepewność
moment
kiedy z oczu
wyłania się kobiecość
i na granicy ust
rozchylona czeka
kiedy bezbronna
dojrzewa
w dłoniach mężczyzny
kojącym spojrzeniem
wypełnia ciało
zmieniając czas
w nieznane zmysły
na koniec
zadając pytanie
czym dla niej jestem
ulotną chwilą
a może
prawdziwym kochaniem
Czapski Tomasz, 5 marca 2014
kiedy mijasz krzykliwe żurawie
spojrzeniem żegnając przebudzone pola
i czujesz jak wschodem otula cię słońce
jak pryska wypalona niedola
na leśną dróżkę schodząc z pagórka
wchodzisz w spokojny stan ducha
myślą ocierając liście wilgotne
śpiewem poisz skamieniałe usta
dłońmi ocierasz spocone czoło
tak ciepło się robi wiosenną porą
gdy z lat wypływają niedojrzałe godziny
a ty dostrzegasz że jesteś inny
że doszedłeś dokąd zawsze chciałeś
idąc po cienkiej linii horyzontu
tuż nad przepaścią wysłaną chmurami
nogą właściwą przechodząc do przodu
Czapski Tomasz, 9 maja 2014
jaką dzisiaj opowiesz historię
o sytuacji na końcu świata
czy jak gorące było słońce
a może
o pani z rasowym pieskiem
i dziecku
śmiejącym się do lizaka
o panu
co drzwi otwierając
nie omieszkał urodę pochwalić
pewnie za kolor oczu
dobór torebki
ogólnie całokształt
jakim się syci mężczyzna
patrząc z tak bliska
tutaj wazon z kwiatami
umknął uwadze
w nieładzie jakże mało kolorowe
te skrupulatnie ułożone płatki
fakt
wieczorem są ściśnięte ku sobie
nic nieznacząca wada
jakią natura nie zdążyła naprawić
przed odkryciem słowa
miłość
w takie dni
kiedy zwiastuny pogody
kumulują oceany deszczu
wyczekuję odznaczając daty
że któregoś dnia otworzę okno
i zobaczę
jak budzisz się wiosną
sadząc mnie na swojej łące
Czapski Tomasz, 2 stycznia 2014
daj mi coś
po czym uwierzę
kamyk
górę
siebie
daj mi coś
w co to przemienię
coś cokolwiek zmieni
to teraz
na to tamto
a może wówczas
będziemy nieprzewidywalni
…a może
w słoiku rybami ?
Czapski Tomasz, 16 lutego 2014
miewam kiepskie dni
wtedy nie słyszę na lewe ucho
mówią do mnie
krzyczą
a ja prawą nogą
kreślę koła na ziemi
taka równowaga
żeby nie upaść
pod naciskiem
rozpoczętych i niedokończonych spraw
nie lubię dni
z góry skazanych na walkę o przetrwanie
gubię wówczas telefon
i nie otwieram drzwi
chowam myśli w najciemniejszym pokoju
a sam
nakrywam się kołdrą
słyszałem
nazywali mnie tchórzem
nieudacznikiem
wielcy waleczni
rycerze salonowych promocji
biegnący
z łokciami wbijanymi między oczy
ci właściwi
we współczesnym świecie
a ja po prostu miewam gorsze dni
nie wstydzę się ich
szanuję
za to że są
choć pozbawione ludzi
nie samotne
lewą nogą
jestem tam gdzie prawym uchem
nadsłuchuję ptaków
a kołdra jest jak niebo
ciepłe i nieprzemakalne
Czapski Tomasz, 27 listopada 2013
niedziela
przez okno wchodzi
powoli
leniwie
oczy mruży
prószy garstką jesieni
w koc wtula
zmoknięte włosy
przytula
rąbek poduszki
złoci papierowe tapety
coś nuci
szeleści
pieści
języczek ognia
wzrok wiesza
na dłoni
liczy
papilarne zwoje
we dwoje przytuleni
czytają z liści
słowa
niemy
przemówił alfabet
promieni
się świeca
w czerwonym winie
kropla
zawisła na ustach
nocne gusła
pomrukują
z kącika pokoju
ukryta
wyrasta cisza
znikła godzina
świat
zaziewał
śpi królewna
przez okno wchodzi
piękna
kobieta
we włosach
wpięty welon
wiatr
przykrył pola
nicią pajęczą
sople nawlekają gwiazdy
Vivaldi gra
bal rozpoczęty
dźwięki
ścielą
miękki puch
opada
królowa śniegu
wróciła
zapętlił się czas
niedziela
Czapski Tomasz, 27 listopada 2013
oswoić myśl
że istnieć jako nic było by lepsze
otoczony ludźmi podobnie czuję
kiedy w płucach zatrzymuje powietrze
a biały naskórek sinieje
ręce zaczynają drżeć
w oczach pojawia się anioł
biało-czarny z kropką na czole
nie wiem czemu wyczynia czary
smutny to początek końca
nadgryzione jabłko pod nogi spada
drabina Jakuba odpada
z kawałkiem chmur
nawet ości można zagryźć chlebem
a czym słowa
niedopowiedzeniem ?
nie tak je rozumiem
jak wypowiedzieć można
z językiem opadłym na podniebieniu
bez nacisku na zaimki
same spłyną w roztworze śliny
i wypociny zdeformowanej
powiekami
rzęsy pełnią tu ważną rolę
zgrabiając łzy z powrotem
oczom
pozwalają być morzem
nie kałużą pełną piachu
za wzorzec mogłem przyjąć kiść
na przykład winogronu
nasiąkniętą słońcem i bakteriami
które winę w wino
przez klepsydrę czasu
przewiną w nowy kłębek Ariadny
a nie wyblakłe twarze z platynową nitką
której nikt nie widzi oprócz cinkciarzy
szelest liści niczym
wobec szeleszczących kieszeni
w wywarze płatniczym
rozlanym z mlekiem matczynej piersi
coś się przypala
za późno zrozumiałem
konstruktywność
pojmowania tego co otacza
to w czym się taczam
od rana do świtu
zapach prozaiczności
nabiera kształtu szubienicy
na której wieszam jedynie bieliznę
szyję zostawiam innym
by poczuli jak blisko
byli mojej śmierci
niech pytają
jak się czuję
kiedy niosąc pęk kwiatów
zgarniam nogą ziemię
do otwartej mogiły
Czapski Tomasz, 28 listopada 2013
powiedz mi
gdybym był
parę lat młodszy
lub ty
parę lat starsza
czy wówczas
bardziej trwalsza
była by…
…mijałem na ulicach twarze
zbyt liczne dla mojej pamięci
jedno imię wszak zostało
cudnym przypadkiem zasłyszane
w miejscu gdzie spisywano wiersze...
w dorastaniu
wiek może się liczyć
bardziej dojrzałe listy
oczywiste gesty
wyuczone wypowiedzi
czy wówczas
bardziej trwalsza
jest…
…nie w zachodach widzę piękno
ani szumu muszli nie słyszą uszy
odpływam gdy tylko pomyślę
jakim stałem się bladym cieniem
za sprawą wróżki i wróżby
z ust do ust przekazanej nad ranem...
czemu więc
lata praktyki
nie liczą się w niczym
wystarczy że spojrzysz
bym mógł przeczytać
że bardziej trwalszej
nie może być …
...jak ta co z różnicy wieku
ku nieskończoności biegnie
rozpędem niesfornych uczuć
rytmem i arytmiom serca
z piersi do piersi ściśniętej w...
...miłość...
pytam ?
czy wiek jest linią
której nie można przeskoczyć
Czapski Tomasz, 29 maja 2014
pocałuję w szyję
potem w usta
nie zniknę kiedy pokusa wypełni żądze
zabłądzę na Tobie jak Vasco da Gama
szukając portów
przepłynę ocean ciała
powoli
bez pośpiechu
dotykając każdej fali
jaka muśnie mojego okrętu
z rytmem oddechu
zacumuję między dreszczami
na plaży
po której stopami
bez lęku dotkniemy słońca
a konstelacje gwiazd pokażą drogę
i nie będę pytał czy mogę
dotrę
do zaginionego lądu
jestem żeglarzem
Ty pełnią wiatru
spłoszonym dotykiem
na końcu świata
ab ovo
pocałuję w szyję
potem w usta
tak by zatoczyć w koło ciebie siebie
pożądam
co obiecałaś
Czapski Tomasz, 30 stycznia 2014
zaprosiłaś mnie na obiad
wspólne gotowanie
zanim zdążyłem przyprawić
pojawił się ranek
***
wyciągnęła z lodówki lody
mówiła że zaraz stopnieją
nie wierzyłem
po chwili odparowałem
zanurzając się w miłość
***
w parzeniu czegoś gorącego
dam dla przykładu herbatę
jest coś co parę zamienia
nie w wodę a w wyobraźnię
***
mógłbym powiedzieć
że to tylko głupie bicie schabu
i że nie jest to wyjątkowość
gdybym nie widział jak usta zaciskasz
gładząc rozbite mięso
ta kość którą zostawiasz
jest dla mnie
czułem
że lubisz moją zwierzęcość
***
przypalone
znaczy walkę z dymem
a gdzie on
tam ogień
nieważne że talerz pusty na stole
kiedy my
pod kołdrą odgrzewamy śniadanie
***
konfitury mają wielką moc
najlepiej smakują podane palcami
bliskość słodyczy i ciała
ociera kąciki ust
zostają ślady
jakie ?
spróbujcie sami
Czapski Tomasz, 2 września 2014
z kronik policyjnych wynika że jestem notowany
a raczej nominowany
do ścisłej kontroli jakości
panowie którzy przychodzą ubrani
w nieskazitelność
cytują hymn
że jestem zatrzymany
i mam prawo do adwokata z urzędu
łączą się ze mną
kajdankami i prowadząc pochylonego
tłumaczą istotę błędu
jaki popełniłem wobec prawa
nie dopuszczają do głosu
a w chwili chaosu łapią za pałki
Chuck Norris jest przy nich jak zabawka
mało męski
jadąc do izby odwiedzamy lekarza
sprawdza ile dzisiaj w krwi jest czerwieni
w przeliczeniu do sumienia które chciałem zapić
wynik dość znośny
dwa i pół
ciągle spada
a mogło być gorzej
rekord Guinnessa to byłaby chwała
to obmacywanie
jakbym miał co najmniej kilogram trotylu
wypytywanie spisywanie
i to co uwielbiam najbardziej
przed wejściem do celi
zdejmij buty
żebyś na sznurówce nie mógł zasnąć
bo te raporty są uciążliwe
zawsze sprawdzam które łóżko jest miększe
potem chodzę w kółko
pewnie patrzą na mnie
jestem w szkle a do szkła mam pociąg
dwadzieścia cztery
to krótka przerwa z niskim rachunkiem
jaki płacę wychodząc rankiem
którego nie spostrzegam
do zobaczenia przy następnej wizycie
przygotuję się lepiej
weźcie gaz zawsze może się przydać
alkohol to nie kobieta
nie jest zmiennym ogniwem życia
spotkamy się tam gdzie zawsze
na moście przy poręczach
Czapski Tomasz, 4 grudnia 2013
czekam
…nocą
spokojniej
mogę być sobą…
chmurami zasłaniam niebo
po horyzoncie
latawce ciągną ciemność
nad domami pęka światło
latarnie
gwiazdy
drogi donikąd
dwanaście przecznic dalej
ktoś drzwi zamyka
zaspany spada znak zodiaku
jedna chwila
a feniks zamienił się w popiół
nad dachami
dym przypalił aniołowi skrzydła
nie doleciał
czas zatrzymany
po ścianie spływają łzy
rynny pełne piór
przelewają
krople krwi
niemoc zamienia się w ciszę
wchodzę
zniecierpliwiony zamykam oczy
przemiennie
za każdym razem
coś znika z przeszłości
leżąc po środku wszechświata
nie zadaję pytań
lata
licząc w sekundach
płynę
miniatury planet krążą
dotykam
bawiąc się nimi
zapominam
kosmogonia spisana
zdążyłem
przed nadejściem wschodu
przenikam
jako zapach
w kolory kwiatów
spokojny
...w ręku trzymając
perłę
ukrytą w kostce lodu...
Czapski Tomasz, 23 stycznia 2014
dotykam
przypadkiem
wynajdując chwilę
kiedy nie masz wyboru
kreśląc palcem po niebie linię obłoków
przenikam przez ciebie
tajemnie
namiętnie
zapachem i ciałem
tak blisko dłoni nie byłem już dawno
granica lęku
że mógłbym dotknąć
zaczyna ginąć
po każdej rozmowie
cokolwiek mogła by znaczyć
choćby o zimie
czuję się trochę zagubiony
nie wiem czy powinienem
ale twoje ramiona i moje palce
tak bardzo pasują do siebie
że nie umiem odmówić
a zwłaszcza
kiedy spojrzeniem
wypełniasz moją wątpliwość
po każdy kroku odwracam głowę
widząc ślady
zwężające się ku sobie
tak mógłbym iść na kolanach
gdybyś w jednym słowie
wydała rozkaz
uciekam wzrokiem zawstydzony
kiedy pytasz
jaką modlitwę przed snem wymawiam
wiesz że nie odpowiem
nie wypada
tak oficjalnie mówić o grzechu
jedno mogę przysiąc
że na przekór całemu światu
zaparzę mgłę którą wypijemy nad ranem
z jednego kubka
jednymi ustami
w pościeli na której sny są więcej warte
od rzeczywistych pragnień
i będziemy pod nią sypiać
długimi godzinami
jak Ewa z Adamem
jak anioły z diabłami
Czapski Tomasz, 14 maja 2014
mam jaja i brodę
kobietą być nie mogę
choć piersi rosną od nadwagi
żaden facet nie zwraca uwagi
może zaśpiewam na eurowizji
pokażą to w telewizji
a wtedy rzecz jasna
ma dupa nie będzie ciasna
flesze w nią wjadą dogłębnie
sukienka kupiona nie nadaremnie
sopranem w publikę uderzę
a niech Polacy nabędą wiedzę
że jestem bardziej Europejczykiem
niż cycki słowiańskim wyznacznikiem
Donatan będzie miała zagwozdkę
a Cleo ciekawostkę
że świat dzisiejszy brzytwą cięty
ma ostrzejsze w Unii zakręty
reasumując
brodę noś bo wszom
zrobisz na złość
Czapski Tomasz, 1 grudnia 2013
obudziłem się
na krańcu galaktyki
nie ma tu dróga
ni ziemi po której chodząc
siałbym wiatr
a wiatr unosiłby drzewa
a z drzew
kapałyby liściea
liśćmi
malowałbym pejzaże
nie potrzeba nóg
odkąd nauczyłem się latać
zabierając ptakom skrzydła
popełniłem grzech
teraz patrzę
jak uczą się spadać
przeklinając grawitację
podziwiając anioły
płynie niebo słodko-słone
nie ma tu rzek
ani oceanów
na których fale płaszcząc
podziwiałbym zachody
a wschody
parzyłyby kawę
a kawę
donosiłbym ustom
a w zamian
w kobiecości toną
nie potrzeba rąk
pamiętam jak ślimaki
niosące domy
samotnym szlakiem
zaznaczały powroty
a koniec świata
nigdy za nimi nie nadążał
potykając się o ślady
mleczna droga
na zbitym lustrze ginie
nie ma tu ognia
ani lodu
w których bym mógł
płomienie hibernować
jak listy
a listom
nadawać imiona
a imionom
adresy
a miejscami zamieszkania
wypełniać torby listonoszom
nie potrzeba tułowiu
komórka żyje
w niegłowiu
apetytem przetrwania
wytacza istnienie
w teorię bytu
by móc tylko się rozmnażać
przeczuciem kariokinezy
coś jeszcze pozostało
prócz myśli zawiniętych w głowie
nie ma tu mnie
ani mnie
jeszcze się nie obudziłem
o ile zasnąłem
a wczorajszy dzień
jutrzejszym
a jutro
powiem
a słowo to
nie potrzebne
kiedy człowiek budzi się
na krańcu galaktyki
sam
Czapski Tomasz, 16 lutego 2014
pachniesz jak moment
kiedy kończy się deszcz
a rozkwita słońce
mógłbym
tak patrzeć bez końca
gdyby nie fakt
że pod prysznicem
silniejsze są żądze
zostańmy
we mgle gorącej wody
i mydlmy co nagie
natura stworzyła
instynkty pierwotne
z nadzieniem pieszczoty
odziane jedynie
w wilgotność płytek
Czapski Tomasz, 1 lutego 2014
ciężko wymykać się nad ranem
odrywać wzrok
żegnając kochankę
i znikać z ostatnim pocałunkiem
schodzić w dół po klatce
jak najciszej stawiając kroki
z wrażeniem że tylko serce
jest w stanie
obudzić śpiące dzwony
ten moment
kiedy trzeba otworzyć drzwi
wiedząc że za nimi
nie istnieje nic
co może zastąpić ramiona
droga powrotna ożywia czas
świeże powietrze przesiąknięte mgłą
okrywa zamyśloną twarz
zamieniając myśli w słowo
firana z chmur zasłania słońce
podobnie jak ludzi
kiedy napotkani pod parasolem
dosypiają porzucone sny
jedynie gładkość chodnika
pozwala iść
niechętnie zacierając ślady
nieprzespanej nocy
ku pomocy przybądź aniele
bo sam nie dam rady
dusza potępiona w ciele
z wyrzutem sumienia zaczyna walczyć
o każdą godzinę rozstania
czuję jak zawisam nad dachami domów
jak chodzę po ścianach
i gaszę latarnie
wszystko byle nie patrzeć
w tył
jednocześnie zapamiętując zapach
za którym mógłbym wrócić
przed następną nocą
jestem jak rzeka spięta mostem
płynę
nie wiedząc na którym brzegu
znajdę tą
własciwą opdowiedź
co do dalszej przyszłości
dwóch obcych sobie
kobiet
ps. dziękuję nocy że przyszła z ciszą
Czapski Tomasz, 15 lutego 2014
zmienia się bajka w rzeczywistość
zespala
coraz ciężej odróżnić
po której stronie właśnie stoję
mała schizofrenia dojrzewania
w wieku czterdziestu lat
spóźnione poznawanie kobiet
ich ciał i zachcianek
czas przekwitania a człowiek pragnie się kochać
ponoć nie wypada
tak mówią za wcześnie starzy przyjaciele
więc co zrobić kiedy marzenie
na wyciągnięcie ręki
zniewala
a myśli rozpędzone zatrzymują się na piersiach
w poczuciu pierwotnego instynktu
zwierzęcia
wypchanego uczuciami
przesilenie
i wrażenie że jednym dmuchnięciem
można zmieniać kształty kontynentów
prostota skomplikowana
argumentami wymyślonymi na poczekaniu
a ty
po prostu
mówisz przytul mnie
widząc jak bardzo brak mi odwagi
w pociągnięciu
za błyskawiczny zamek
Czapski Tomasz, 28 maja 2014
nachodzą mnie grzeszne pragnienia
sfera nieprzyzwoitości
w intymności
zdjęcia
za ekranem ukrywasz rozgrzane ciało
dotyk bezprzewodowy
zawsze gotowy
na dane
przekaz wirtualny wydłuża wyobraźnię
masz mnie w okienku
kursor bez lęku
dryfuje
poranna poczta rozmowa kontrolowana
coroczny abonament
nasz remanent
na życie
Czapski Tomasz, 28 listopada 2013
...a jakbytak można byłocodziennie się zakochiwaćbyć w miłości
nie bywać
z nią godziny odmierzać
najlepiej
w ogóle nie zasypiać
a nawet kiedy
przypadkiem
powiekę zaciskając
i dłoń trzymając pustą
budzić się rankiem
świadomie
że nic nie minęło
bezpowrotnie
o tobie
snem mówię
widzisz jak błądzę
kiedy głosu nie słyszę
a jedynie czuję
stęsknioną obecność
wyciągniętą ręką
parę miast dalej
Czapski Tomasz, 22 sierpnia 2014
dlaczego tak wcześnie przychodzę
i czekam zapatrzony w drogę…bo lubię
kiedy twoja sylwetka wynurza się z nocy
idąc wzdłuż rozkwitłych latarni
nieśpiesznie stawiając kroki
delikatnie
powoli kołysząc biodrami
tak bym zapamiętał najmniejszy detal
najcieńszą smugę światła
jaka cię dotknie
żeby poczuć
jak szczęśliwą wyspą będzie ławka
na której przysiądziesz
a ja tuż
tuż obok przy tobie
potem ten moment
te sekundy trwające wieczność
jak podchodzisz ze zwieszonym wzrokiem
i kiedy nieśmiało podnosisz spojrzenie
mówiąc
wybacz że spóźniłam się trochę
przestaję istnieć
lunatykuję z każdym słowem
półszeptem
głosem
tonem
czując się małym listkiem opadły w dłonie
piórkiem które ustami dotykasz
cała drżąca
choć otulona ciepłem ramion…nie pytaj
więc czemu
a raczej za kim tak czekać pragnę
niekończącymi się godzinami
Czapski Tomasz, 9 grudnia 2013
Lubię
przeczekać
skryć się w małym pokoju
w kąciku z ziarnkiem fasoli
milczeć
zbierać słowa z wyobraźni
i plon przelewać na biel kartki
unikać
światła półcieniem nakrywać głowę
przenikać między myślami
zasypiać
patrząc na gołe ściany
i przezroczystość okien
nasłuchiwać
skrzypienia podłogi
i ciszy którą strych oddycha
bywać
gościem wszędzie
gdzie ziemskość niedostępna
znikać
być niewidzialnym
z porannym Słoncem wstawać
półżywym
i szczęśliwym
uśmiechem do życia
Czapski Tomasz, 5 grudnia 2013
nie patrz tak
wiem
że twarz pomarszczona
pozbawiona blasku
nie przyciąga w ramiona
chyba że
przypadkiem w ciemności
po pijaku
zapomnisz
jak mnie nienawidzisz
kiedy
jestem słodką idiotką
gotującą obiady
kiedy
piorąc ubrania
czuję zapach
żółtej róży
kiedy
milczeniem żegnam
noc z którą wychodzisz
ubierając odświętne buty
jednak trwam
bo kto zaopiekuje się tobą
kiedy kochanki znikną
z portalu
twoje zdjęcie zamienię na nowe
teraźniejsze
te stare
kiedy byłeś młody
schowam
do najniższej szuflady
i wyłączę modem
Czapski Tomasz, 13 września 2014
samotni ludzie
siadają przy zaciemnionych stolikach
w rogu kawiarni
gdzie nikt ich nie dotyka
moczą usta w gorzkiej kawie
zerkając czasem
na przemijające ulicami życie
samotni ludzie
palą papierosy zaciągając z dymem pustkę
przemijają głębią myśli
rozmawiając z twarzą w lustrze
i nie mogą się nadziwić
że nadzieja
żółknie jak jesienne liście
samotni ludzie
zawsze uciekają w przeciwną stronę
rozkładając wtórne pasjanse
przy pustym stole
wewnątrz wybuchają
na zewnątrz
czując że są niedokończeni
Czapski Tomasz, 30 czerwca 2014
daj mi dziesięć minut
połóż koło siebie
pogłaskaj
przytul
przez te dziesięć minut
obiecuję dorosnę
przyrosnę do stup
i będę je całować
jak tylko rozkażesz
za dziesięć minut
oddaję wszystko
co rozważysz
zanim wyjdziesz
i nie trzaskaj wiatrem
za oknem
grawitacja
zaciąga się ciałem
Czapski Tomasz, 28 czerwca 2014
jeśli posiadasz w sobie piękno
podziel się nim
tyle rąk wyciągniętych
próbuje przebić niebo
nie umiejąc pośród innych żyć
jeśli masz dużo szczęścia
rozdaj je
tyle serc złamanych umiera
kiedyś wróci z powrotem
może w którymś z tych serc
nie opieraj się gdy ktoś prosi
podaj ciepłą dłoń
być może to przyszły przyjaciel
którego szukałeś
wśród stada wygłodniałych wron
bądź po prostu człowiekiem
bo warto ni być
w słowie jest cząstka ciebie
gdy wiesz co powiedzieć
by świat mógł zacząć śnić
Czapski Tomasz, 10 lutego 2014
błądzę po tobie
szukając wszystkiego co nieznane
odkrywam nowe pod każdym rąbkiem ubrania
zrzucasz je
wolno
zbyt wolno wszystko się dzieje
pożądanie szaleje kotłując krew w żyłach
sączą się hormony z każdej szczeliny ciała
wyczekiwanie
pogrążone w obłędzie
wybuchasz
jak młody wulkan pragnący gorąca
wypełniając najskrytsze tajemnice
o których sam Bóg
zapomniał
każdym dotykiem wypalasz
witraże skierowane w stronę duszy
błogostan
stający się ołtarzem
na którym składam siebie
i wszystko co czuję
podążając palcami wzdłuż kręgosłupa
zamieniając niezwykłość
w nadzwyczajność
nie muszę podnosić oczu
by widzieć wszechświat
tyle gwiazdozbiorów na twoich plecach
zaczyna ożywać
wciąga mnie
bliskość nieskończoności
doprowadzona do szaleństwa
otwierając oczy
nie mogę nabrać ostrości
lewituję
szukając odniesienia
którego mógłbym się przytrzymać
by nie odlecieć za daleko
od stóp po czoło
ustami zgarniam kobiecość
próbując umrzeć na wszelki wypadek
kiedy miałbym się okazać
że to następny
wyimaginowany sen
ciała pragnące kochania
naprężają mięśnie
luzują z każdym dotknięciem
podrygując wywołaną euforią
drżą
przelewając się wzajemnie
zmieniają stan skupienia w obłok
wilgotnieją i opadają
na białe prześcieradło które staje się wanną
wypełnioną rozkoszą
diabelski głos szepcze
nie mogę z nim walczyć
nie chcę
niech kusi wabiąc do piekła
byle by tylko nie przestać
tonąc w nim
płonąć
z każdym głębszym łykiem szczęścia
anarchia uczuć zapętla się na szyi
rozrywając pocałunkami kręgosłup moralności
bezbronny leżę
ty na de mną
nie przestawaj
tak jest dobrze
dobrze
mi w tobie
Czapski Tomasz, 14 października 2014
...kochać się na zapas
żeby wystarczyło na czas niedowierzania
żeby dłonie nie ostygły
nie zapomniały ciała
gdy oczy przymykasz
dalej idą
niespiesznie
jakby od zawsze nic innego nie robiły
tylko pieściły każde wgłębienie
każde wzniesienie wyrosłe na rękach
Eufrat po nadgarstku płynie
palce zaciskając tworzysz wodospady
rozluźniasz je żebym mógł spłynąć
w głąb dłoni
tak delikatnie dotykasz twarzy
jakby kroplą była
pochylasz głowę i szepczesz do skroni
że pozwolisz utonąć
ale przedtem
muszę poznać siłę namiętności
czy ja śnię
czy jesteś tuż obok
nie odróżniam rzeczywistości
od wyobraźni
mogę przysiąc że wszystko czuję
ale jednocześnie
nie mogę uwierzyć w ciąg zdarzeń
czy to jest stan nirwany
czy uczucie podniecenia
wszystko mi się zlewa
kolorem Twoich oczu
w spojrzeniach spełnionych
Czapski Tomasz, 1 marca 2014
wiele słów do mnie mówisz
a jedno by wystarczyło
te z marginesu myśli
o zapachu włosów
za ręce trzymam oziębłość
zebraną porannym spacerem
przedwiośnia
i przebiśniegi pobielałe zimą
stojąc na ganku
paruje podwójne espresso
jedno gorzkie
drugie z cukrem
wtuleni łapiemy ciepło
marszcząc
przed słońcem oczy
i kurtki
Czapski Tomasz, 1 marca 2014
centymetr
to odległość kontynentalna
niepowtarzalność
ukryta na wargach
wiruje
po raz kolejny
w zaplątanych językach
słowa z dotykiem zmieszane
alfabetem
nadają kącikami ust
rozwartość wilgotnieje
nadchodzi
a ja w nią wciskam oddech
przepływam ocean nagą duszą
końcówką języka dotykam
namiętności
ściśniętej chwilą
po której nie mogę się otrząsnąć
ze snu
rzeczywistego dotyku
rozciągnięta mikro przestrzeń
pełna słodyczy
nie mdli
a podnieca
jak bym kradł jabłka bogu
pocałunkiem ewy
Czapski Tomasz, 16 września 2014
są kobiety z którymi się kocha
są kobiety w których się kocha
którą z nich wybrać
jeśli nie tę
co mieści w sobie obie
tylko gdzie znaleźć
taki diament
wśród kobiet
co potrafią w mężczyźnie wywołać ogień
i stłumić go
tak by nie zagasł
a grzał
nieustannie
są mężczyźni z którymi się kocha
są mężczyźni w których się kocha
którego z nich wybrać
co mieści w sobie obydwóch
tylko gdzie znaleźć
taki diament
wśród niewielu
co potrafią w kobiecie wywołać lawinę
i stłumić jej siłę
tak by umilkła
a żyła
jednocześnie
wschody są tylko preludium zachodu
cyklem który kołem się toczy
zgarnia ludzi do środka
a ludzie
jak to ludzie mają zamknięte oczy
wciąż biegną przed siebie
malutkie chomiki
na kołowrotku ściągający szczęście
za pomocą nici
których nikt nie widzi
prócz tej kobiety
tego mężczyzny
Czapski Tomasz, 21 lutego 2014
ucieknijmy w nasze doliny i góry
na chmury
które trzymamy z ukrycia
niech widzą nas inni
zazdrośni
poukładani
czas zatrzymany
liczy się podwójnie
choć zawsze go mało
w przebywaniu obok siebie
czekam na dzień kiedy będę mógł mówić
że nadeszły zmiany
a życie zweryfikowane
nie będzie już boleć
plany jakie malujesz nocami
podczas pieszczoty
widzę jak rzeczywistość
która musi się zdarzyć
tak rozbierasz mnie po kawałku
przenosząc do siebie
w ruchach
gestach
i przekomarzaniu
nawet kiedy ciebie nie ma
czuję zapach
o smaku czekolady
niech świat się dowie
tuż przed zachodem
jak bardzo jesteśmy wolni
będąc przy sobie
od teraz
po zawsze
wyalienowani kochankowie
Czapski Tomasz, 22 sierpnia 2014
wykupiłem abonament na uczucia
codziennie podwajam taryfę
a i tak
ciągle brakuje minut
moje uzależnienie
od ciebie
nie jest uleczalne
nasilające się koszmary w każdym stadium snu
nie pozwalają funkcjonować
dniom
pozostaje gapienie się w bezradność
które opanowałem do perfekcji
jak i masochizm uprawiany
z dokładnością szwajcarskich zegarków
zdarza się że wyrywam dni
z cyklu kalendarzowego
najczęściej czwartki
czemu
nie wiem
po prostu tak wypada
jak przypadkowy telefon od ciebie
który dostaję po próbie kasowania z pamięci
wszystkich ról
jakie zagrałaś w moim teatrze
wtedy czuje się jak mim
odpowiadając na pytanie
co u mnie słychać
i że wczorajszej nocy
chciałaś się ze mną kochać
Czapski Tomasz, 2 września 2014
nawet nie liczę ile razy dzisiaj
twoim imieniem podtrzymałem życie
wynalazłem tysiące znaczeń
i wszystkie pasują do tych kilku liter
które jak mantra powtarzam
czekając
że w końcu pozwolisz zrozumieć
kim tak naprawdę jesteś
w moim życiu
przy łóżku trzymam zdjęcie
i patrząc w nie maluję obrazy
przytulając kołdrę rzeźbię
postać kobiety
za którą tęsknię
kształty
tak nie wiele znaczą
bez wnętrza
i głosu
jedynie echem tłoczące się westchnienia
nie pozwalają nocy
zasnąć
...
czekając dnia
kiedy się zapomnisz
wypełniając pokój zapachem perfum
kiedy odsłaniając ramiona pozwolisz
napatrzyć się oczom
a potem dłonią wskażesz właściwą drogę
do rozkoszy
przyklęknę
i będę się modlić
ustami
w milimetrach ciała
bielącego
nieprzejrzystość nocy
...
mam tyle do powiedzenia
nie umiejąc wymówić prostego
zostań
nawet wtedy kiedy prosisz o więcej
w chwilach wahania
uciekasz
a potem wracasz
i uciekasz
bawisz się ze mną
a ja ze spuszczoną głową
czekam
na chwilę pozbycia się strachu
...
wyobrażam sobie ten moment
kiedy skończyliśmy się kochać
a zaczęliśmy dojrzewać
na skrawku pościeli
sącząc się między szczelinami
nieba
i chłodem podłogi
twoje nogi wplecione w moje
wtulone piersi
krawędzie ust stykające się oddechami
mieniące się ramiona
dopieszczające plecy
dłonie
Vivaldi
cztery pory roku
w jednej nocy spełnione
niechcący
wyobrażam sobie ten moment
kiedy zaczynamy się kochać
...
"...biada tym, którzy rychło wstając rano
szukają sycery,
zostają do późna w noc,
bo wino ich rozgrzewa..."
a ja wam mówię
biada tym co zakochani błądzą nocami
i jak sycerę spijają marzenia
nie mogąc nigdy nasycić miłości
w pragnienia
a ja wam mówię
jest jedno życie i trzeba się w nim zagubić
najgłębiej jak to możliwe
aż zaboli każde uczucie które jest szczęśliwe
nie pytając o jutro
Czapski Tomasz, 23 czerwca 2014
kocham cię
choć tak niewiele wiem o miłości
nie widziałem jej
nawet nie wiem kiedy nadchodzi
czuję czasem przez sen
jak obok siada i patrzy
rozchylam wówczas usta
dociskając powieki
czekam…
wtedy rozkwita
z małego ziarna w kwiat lotosu
kładzie się obok
jakby zawsze tu była
narodzona z głębokiego snu
jakże cudownie tak nad nią krążyć
bez grawitacji
opadając w dół
tak niewiele wiem o miłości
pokochanej ze słów
Czapski Tomasz, 5 lutego 2014
wiesz co najchętniej bym zrobił
kiedy do mnie tak blisko podchodzisz
niby obojętna i beztroska
kiedy muszę zrobić wszystko
by nie dotknąć
a wywołane pragnienie zagłuszyć
opuszczając w dół oczy
jak podajesz szklankę
a ja ją zmieniam z oczywistości
w coś do nieopisania
żebym tylko móc skryć się na dnie
i czekać aż poczujesz
że musisz
wilgocią natrzeć usta
ułamki sekund
zawieszone w spojrzeniach
kiedy ma się wrażenie
że źrenice są tak blisko siebie
jak nic do tej pory
ta zmienność w nich koloru
tworzona na poczekaniu
gdyby zdarzyło się cokolwiek
innego niż słowa
jak gówniarz ze spuszczoną głową
czekam na spóźnioną pieszczotę
ty do mnie mówisz że ładna pogoda
kiedy ja
nie mogę doczekać się deszczu
wtedy przysiadasz przy mnie
przeklinając chmury
a ja po skroniach cię głaszczę
zawsze to coś więcej
niż głuche myśli
w obrębie ścian
co ranek mówimy sobie dzień dobry
wychodząc z przyległych sypialni
zawsze oddzielnie
z przypadku tak samo
na siebie wpadamy
wiesz co najchętniej bym zrobił
w takim momencie
Czapski Tomasz, 13 lutego 2014
jeśli się kochać
to tylko przy świetlew
obecności nagich ciał
i choć ćma czasem zasłoni powiekę
nie bać się to przelotny cień
w nim można odpocząć
popatrzeć w oczy
porozmawiać
popieścić ramiona
położyć na piersi rozgrzane czoło
a kiedy przyjdzie ten moment
doznania
znów ruszyć
na podbój słońca
gdziekolwiek by się nie schowało
Czapski Tomasz, 15 sierpnia 2014
kiedy mnie dotknie
spojrzenie Charona
a ciemność wypełni ostygłe płuca
kiedy serce ostatnim biciem
przebudzi uśpione dzwony
i światło zniknie
pod drżącą powieką
a dłonie
zacisną się w skurczu
przysypcie mnie ziemią
i nie kładźcie marmurów
tak swobodniej oddycha się śmiercią
posiejcie trawę
a w niej niech rosną polne kwiaty
i podlewajcie wodą
nie łzami
bo moje niebo
to zapach łąki
nocami będę tam przesiadywał
i jeśli zechcecie
mnie kiedyś odwiedzić
zapraszam...
...tylko proszę
przynieście wino
Czapski Tomasz, 8 lipca 2014
cień
ten to się dopiero bawi
kręci
wierci
w słońce gapi
i ni to go grzeje
ni ziębi
do tego
nikt nie widział jego gęby
ma taką moc
skurczybyk jeden
której mu pozazdroszczę
łapy kładzie wszędzie
gdzie ja tylko
spojrzę
i na domiar tego
nie on w pysk dostaje
ja
za niego
Czapski Tomasz, 27 maja 2014
dla ust
nie jest to łatwe
i milczeć i gwarzyć
jednym słowem napocząć
drugim przeinaczyć
nie jest to łatwe
dla ust
...
...noc
co dalej ?
głębiej iść
czy pozostać
krawędź światłem
przenika szklane oczy
mgliste majaczy
iluzją dobroci
drogi zakręt
co dalej ?
...noc
Czapski Tomasz, 19 maja 2014
zapleć i zostaw
dla mnie to wystarczy
ten obraz żyje tylko wtedy kiedy się go podziwia
nic nie mów rozmowa trwa dalej
choć słów brakuje
rozumiem każdy odcień wyrazu
kreśląc pędzlem przenikam jak igła
linia za linią
spływa po twarzy łza zmieszana z farbą
nie podchodź zbyt blisko
bo mogę się pomylić dotknąć zbyt czule
a to nierozsądne rozwiązanie
sytuacje
i ludzie języki
są dla siebie przeciwstawne
niech tak zostanie
po prostu bądź gdzieś niedaleko
choćby odbiciem na oszronionej szybie
chcę patrzeć jak wszystko umiera
a obraz dziewczyny z warkoczem
wciąż żyje
Czapski Tomasz, 26 czerwca 2014
rozpocząć rozmowę
głos zniżając w niskie tony
przybliżać się coraz bardziej
spowalniać słowa
słuchać oddechu
w którym serce nadaje rytmu
dłoniom i podnieceniu
dotknąć nadgarstka najdelikatniej
w pokorze
by móc ustami po ramionach
dotrzeć bliżej warg
powiek
tam całować
szepcząc pieścić włosy
przelewając je między palcami
a potem uszy
żeby kobiecie przyjemność sprawić
zataczać koła wokół piersi
dążyć do nich
jakby były szczytami
na które wkroczyć można
patrząc jedynie w oczy
spaść
nisko do stóp
i kciukiem masować każdy zmysł
aby nie pominąć żadnego
jakby odrębnym był fragmentem ciała
czekać na pozwolenie
padając na kolana palcami drobić ścieżkę
w krągłościach ud
stamtąd już niedaleko
do krainy snów
z której nie pamięta się nic
oprócz
niekończącej się przyjemności
bycia
w kobiecości
Czapski Tomasz, 13 maja 2014
dlaczego o mnie pytasz
jeszcze tydzień temu
chciałaś zapomnieć
definitywne żegnaj
miało już swój początek i koniec
po co zaczepiasz przyjaciół
oni nie do nas należą
zbyt podzieleni między rozmowy
i Bóg wie jeszcze
o czym niewiedzą
głuche telefony wypełniają ciszę
szczególnie te nocne
kiedy najbardziej nienawidzę
słowa kompromis
mówiłaś że straciłaś wszystko
ciało i nadzieje
że miałaś przeczucie widząc farsę
dając się ponieś emocjom
namoczonych grzechem
wczoraj w nocy dotykałem ramion
była młoda rozkojarzona
ciągle nakręcała na palce włosy
nawet była ciekawa rozmowa
trochę to trwało
zanim ciało przytuliło ciało
mówiła coś o miłości
i spoglądaniu w głąb duszy
udawałem że wierzę
w końcu jej też potrzeba uczuć
wtedy ten moment
kiedy pomyliłem imiona
chyba nie dosłyszała
całowała dalej
robiłem to samo
męskość jest zła
niedoskonała
wiedziałaś o tym
przemilczając słowa
nad ranem
rozłączyły nas obowiązki
machaliśmy idąc w przeciwną stronę
kątem oka widziałem
jak odchodzisz
patrząc na jej kwitnące ramiona
miałem podbiec
nawet ułożyłem początek wiersza
spojrzałem zwieszając głowę
poczułem
ostrze po woli wchodzące
w świadomość
i wielokrotną glupotę
jaką niesie iluzja...
...że ciągle kocham
Czapski Tomasz, 12 maja 2014
tam dokąd idę
nie dolatują ptaki
niebo zbyt rzadkie
dla skrzydeł
tam dokąd idę
sny dojrzewają
stając się prawdą
a oczy milkną
tam dokąd idę
nie ma strachu
a szczere serca
nie muszą krzyczeć
tam dokąd idę
kwiaty pachną
wszystkim
tylko nie życiem
Czapski Tomasz, 1 lipca 2014
a Pani
to już mnie pewnie nie kocha
spojrzeniem ucieka na boki
to miasto
wiem
nie Paryż
tu miłość wypełnia łąki
kwitną
jak Pani rumieńce
czerwienią spływają po ustach
proszę zobaczyć
liść brzozy
wplątany we włosach
pięknie
oczy się wstydzą
uciekając w niewinne spojrzenie
błękitne
przejrzyste
pożądanie czy pragnienie
podała mi Pani rękę
delikatnie ułożywszy palce
między palcami
czy teraz nie łatwiej
szeptać
wspólnymi ustami
Czapski Tomasz, 5 maja 2014
zaciągnij się mną
po woli
i głęboko
żebym poczuł
jak wysysasz ze mnie życie
plącz o korzenie
dzieląc ciał na czynniki pierwsze
nakarm torfem
ostatni oddech zalej stęchlizną
odziej skrzekiem czoło
na oczy połóż węże
natrzyj wilgocią
a wyciągniętym rękom
podaj powietrze
w momencie
kiedy przestanę patrzeć
otwierając sine usta
pocałuj
bym mógł zasnąć
na dnie martwego serca
Czapski Tomasz, 24 kwietnia 2014
zabroniłaś przynoszenia kwiatów
że zbyt szybko więdną
a wazon żółknie od wody
nie masz czasu na ciągłe wymiany
zdania z resztą i tak
nie zmienisz
co do dalszego przeciw istnienia
ponoć marnie się staram
zmywarka tłucze naczynia
zbyt dużo rzeczy do prania zalega
i nie tylko o to chodzi
że mijamy się
w drodze do porozumienia
możesz tolerować moją obecność
nic poza tym
skuteczność nabrała wymiaru nieistnienia
że niby ugotuję obidt
tylko po co
jak i tak strawność wychodzi na nie
przesadą popieprzenia
żartowałaś w rozmowie
mówiąc o planie na przyszłość
prozaiczność
przerasta dalekosiężne emocje
może kolację
lepiej nie
noc i tak rozdzieli pokój
na dwoje
a ja
ręcznikiem przesiąkniętym tobą
zmywam grzechy
naprzeciw lustra stojąc
marzę że będziesz mesjaszem
wtulonym
w zmęczone od czekania plecy
i włosy przeczesane
na niewłaściwą stronę
tak o tobie
opowiadam
w rozmowie z Bogiem
Czapski Tomasz, 11 kwietnia 2014
przyzwyczaiłem
oswoiłem
i nawet do mnie pasuje
czasami poprawię
coś domaluję
otrę
poklepię
porozmawiam
na zdjęciu umieszczę
zdarza się że popieszczę
a co mi tam
niech ma coś z życia
do picia
słuchania
patrzenia
rozpoznawalna
ciągle ta sama
zakazana
pospolita
ale zawsze jedyna
własna
prawdziwa
twarz
Czapski Tomasz, 22 sierpnia 2014
marzę
żeby kochać się z tobą
a jednocześnie boję dotknąć
choćby kosmyka włosów
żeby nie spłoszyć
tego że jesteś
tak blisko
rozmawiamy
a ja wsłuchany myślę o jednym
żeby przytulić się do ciebie
najszczerzej jak potrafię
i kiedy przypadkiem
splatamy spojrzenia
mam wrażenie
że pragniesz tego samego
więc czemu
nie pójdziemy dalej
tą drogą przy której przysiedliśmy
naprzeciw siebie
wystarczy że się pochylimy
a wszystko inne
przestanie istnieć
Czapski Tomasz, 6 kwietnia 2014
...ile słodzisz słów do ucha filiżanki
wystarczy trochę śmietanki na czubku nosa
a już się uśmiechasz
zagięte palce malowane paznokciami
wyznaczają długość dotyku
snując na białej porcelanie drogi labiryntu
do małej kosteczki cukru
czym pachną swetry
kiedy przymierzasz czas wyjścia
powleczone drobnymi supełkami przytulają ciało
emanują ciepłem miękkich piersi
dopieszczają
co po nocy wyziębło samotne
przemierzam w centymetrach i calach
od szyi po nieskończoność
a kiedy cię nie ma
oddycham nimi
wkładam i udaję że jestem tobą
stojąc przed lustrem widzę
jak godziną temu malowałaś usta
a z ręcznika skapuje gorąca piana
każdy ślad stopy który pozostał
w kształcie pięciolistnej koniczyny
wije się
ścieżką z łazienki do sypialni
jestem przed nią
i nie mogę przekroczyć progu
zbyt ciężki balast niefortunnych zdarzeń
zabrania wejść
wiem że tylko tyle dostać mogę
ile sobie wyobrażę
na przyszły dzień
miesiąc
rok...
...iluzję
i woskowy klucz
Czapski Tomasz, 1 kwietnia 2014
uwierzyć w diabła
nie sztuka
szczególnie kiedy naprzeciwko siedzi
w postaci bladej zarazem pięknej
zmysłowej kobiety
zamawiam wino starym zwyczajem
wytrawne
o smaku krwistej czerwieni
w takim momencie podpalam świece
zerkając przez gorąc płomieni
na środku stołu winogrona
a przy nich cyrograf proszący o autograf
bez słowa dłonie zaplatasz
jak byś wiedziała że to koniec świata
po którym opadną skrzydła
mojego anioła stróża
oddaję co we mnie zostało
bez zbędnych pytań
to nie mało
jedna kolacja zakończona śniadaniem
kąpiel w bursztynowej pianie
a jutro rachunek…
…wiesz
to nie takie proste
kiedy budzisz się a obok ciebie leży samotność
kiedy próbujesz nawiązać kontakt z radiem
i samym sobą
w pościeli pachnącej ultrafioletem...
...po tobie...
długa kąpiel
i zapomnienie
Czapski Tomasz, 14 marca 2014
pomalutku
po skórze
palcami drobiąc
ku górze
w dół zjeżdżam
kręgosłupa
na dwie części
miękko opadają
usta
i
grzejąc oddechem
uda
dokarmiają
wygłodniałe organy
tuż nad kolanami
pośladkami
meandry językiem kreślone
małym uściskiem stopy
pieszczoty
za kolanami
obiecuję nie dotknę
kłamstewkami
zwodzę
po nodze
znów wspinam
spinam
bluszcze zmysłów
z ramion
na piersiach kończąc
zasypiam
całując skronie
zazdroszczę oczom
zatracam
przenikam
w głąb twoich myśli
Czapski Tomasz, 13 marca 2014
nie należy się spieszyć
moneta w górze
piruetem wybiera kolejny los
wyczekiwanie
awers czy rewers
rzecz nie współmierna
gdy przypadkiem
kantem stanie życiowy blef
drugiego rzutu nikt nie dostrzeże
bo i po co ślepy traf
znów na nosie zagra nadzieja
a człowiek uwierzy
że znalazł święty graal
Czapski Tomasz, 10 marca 2014
śpisz
po gorącej kąpieli
ubrana piany zapachem
tulisz
w nagość pościeli
garstkę kropel
ocalałych
przed moimi ustami
widziałem
przez szczelinę powieki
jak zasypiałaś
powoli
rzęsy opuszczając
zamykałaś
dzień powszedni
teatrem jednego błazna
dłoń wyciągnąłem
za późno
spokojnie oddychałaś
krążąc
gdzieś poza pokojem
podczerwienią
śledziłem każdy ślad
na niedoschniętej podłodze
na próżno
zadufane amory
wyszły z obrazów
skacząc po fałdach prześcieradła
śmiały się wytykając palcami
szydziły
że to niby na niby
ta cała parada
a ja
mała maskarada
odziana potulnością
próbowałem jedynie liczyć
owce i słowa
łańcuchy kolorowe
bez początku
i końca
Czapski Tomasz, 28 maja 2014
… żeby spędzić z Tobą taki dzień
po którym wszystko co było ważne
stanie się ulotne i nieodwracalne
dzień nie znający początku ni końca
długi jak wieczność z wolna płynąca
za warkoczami spadających gwiazd
… wierszem kiedy tylko dotykam
Twoich listów dotąd nienapisanych
o których mówiłaś spacerując w snach
za oczami tak niewinnie wpatrzonymi
na kwitnące morze wiosennych traw
kiedy splatałem myślami nasze dłonie
… bo cóż mogę dać więcej jak siebie
czekającego na ławce z kwiatami
i nadzieją na taki czas co nadejdzie
że razem pójdziemy ścieżką do nikąd
po śladach które tak dobrze znamy
my dwie samotności dzielone nocami
Czapski Tomasz, 20 stycznia 2014
jestem prostym człowiekiem
co chciałbym ubierać dni za wczoraj
mieć przyprószone śniegiem czoło
i kochać się pod prysznicem
okryty jednym ręcznikiem
szukać wysp Bergamuta
na palmach wisząc do góry nogami
jak najbliżej przedpiersia
budować zamki z piaskowej babki
szukać tajemniczego wejścia
co pomiędzy wierszami staje się bajką
i za warkocz łapać
do góry się wspinać
nie zerkać za siebie dalej niż pół metra
czasem przysiadać na skwerku fotela
objąć rękawem rozsypane piegi
tuląc usta do czoła być jak alfa dla omegi
przeżyć to samo
po raz setny
w serialowej nudzie jest taka magia
po której zasypiam najlepiej
opadając niechcący na twoje podudzie
ściskam pękające serce
a potem jest ta chwila
z osobna
zakryta w zbiorze wydarzeń
kiedy jedno przy drugim
o wzajemnej przypadkowości
marzy
drzew tu nie brakuje
choć bez korony szumią nadal
mgławiczny poranek wstaje
za nim pobiegnę w dal sarniej polany
przyniosę bukiet z ziół
z ukrytym lubczykiem
czy mi wybaczysz
za dłonie
bliższe niż koszula ciału
Czapski Tomasz, 5 stycznia 2014
tu noc przechodzi przez szpary
wypełnia szklankę i zapach herbaty
mignięciem oka przenika źrenice
przepływa przez duszę
w niej kwitnie obficie
a życie nabiera piękna
oczy przyzwyczajając do zmroku
krok po kroku nadchodzi spokoju
gdzieś w kącie
słychać ciche psa sapanie
może to senna jawa o wielkiej kości
a może o pachnącej kiełbasie
i czasie
kiedy patyk stał się sednem radości
ćmy nie tłuką skrzydeł o lampy
światła pogaszone
w oknach jedynie migoczące gwiazdy
i firana utkana z koronek
to świeże powietrze co płuca wypełnia
ta pełnia
po której spać nie można
a jedynie lunatykować po bezdrożach
tu na strychu
myszy kotom języki wytykają
a one leniwie zobojętniałe
senne piją mleko
wtulone w ciepłe siano
taka natura widać
by pazury chować kiedy nocna cisza
zamilkło wszystko
trawy przestały falować
drzewa pociemniałe idą drogą
przede mną ścieżka wąska wypina kamienie
omijam je
dotykam
są jeszcze ciepłe
sarny w oddali stoją za pasieką
zapatrzone w przestworza czekają
na melodię graną przez echo
goniące nad plochliwą rzeką
tu przystanę
mógłbym klasnąć
do życia je przywrócić
lecz ja tylko patrzę
w raz z nimi
na mgłę która zaczyna się budzić
a konie galopem do snu pędzą
głowy zwieszając
przeżuwają resztkę wrażeń
pewnie marzą o wielkiej gonitwie
przez prerie porośnięte ziarnem
nie kładą się jeszcze
czuwają pokryte niebem
bezpieczne
i moje to szczęście
że w tym wszystkim
jestem
choć malutkim fragmentem
Czapski Tomasz, 27 grudnia 2013
kiedy naprzeciw się kładę
Twoich oczu i w nich zasypiam
pod powiekami błękitem tonę
znikam
< w wieczności >
tak słodko nie umierałem nigdy
na wyciągnięcie ramion szczęśliwy
że to Ty mojej śmierci
oddechem
Czapski Tomasz, 13 stycznia 2014
tej zimy mrozy zbudowały mosty
przeszłaś na druga stronę rzeki
skuszona chińskim Imperial Majesty
zatraciłaś instynkt samozachowawczy
czas leczy rany zostawiając blizny i tatuaże
wiosną topiąc samotność czułem
jak patrzysz przemarznięta pustką
po twojej stronie wyrosły lodowce
kiedy ona zdjęła mi opaskę z oczu
Czapski Tomasz, 12 stycznia 2014
zakochuję cię po troszeczku
małymi fragmentami
każdego dnia
więcej
i
więcej
każdego dnia
małymi fragmentami
zakochuję się po troszeczku
małymi fragmentami
każdego dnia
więcej
i
więcej
każdego dnia
malymi fragmentami
zakochuję cię po troszeczku
Czapski Tomasz, 5 grudnia 2013
zbyt delikatna
do dźwigania życia
pod ciężarem spojrzeń
prawie nie oddycha
ale chce być
więc byt
wypina co ma najlepsze
wabi uśmiechy młodzieńcze
i wieprze
co ślinią się na widok
falujących piersi
rankami szuka przemalowanych oczu
ustami spuchniętymi od czerwieni
dotyka lustra
gładzi twarz
zamykając oczy znika
chwila by pomarzyć
o krainie OZ
czasem się zdarzy
że przechodzi małymi drzwiami
na drugą stronę planety
niestety
grawitacja
ciągnie za włosy
ból otwiera
życiowe priorytety
spada w dół
na zimną podłogę
jeszcze niedawno
chodziła na spacery
z matką
do ojca
który ma dwie daty
niespłaconą hipotekę
i wycieczkę gratis
w stronę
nieba
...nie dojechał
poszedł
pod
pociąg...
teraz
z piekła
przynosi kwiaty
zbyt delikatne
dla kobiet
które zniszczyło
życie
Czapski Tomasz, 20 stycznia 2014
spakuj mnie jak potrafisz najlepiej
noś w torebce
w małym pudełeczku
czasem wystaw na parapecie
bym mógł popatrzeć
jak łyżeczką
zawracasz nad parą obłoki
a kiedy
zaczniesz malować paznokcie
przed wyjściem po nieznane
wsadź do kieszeni
na wszelki wypadek
gdyby noc
pod płaszczem pogubiła gwiazdy
wówczas przypomnisz sobie
że wierny pierścionek
do palca pasuje
bardziej
niż kiedykolwiek
pomyślałaś
Czapski Tomasz, 2 grudnia 2013
lover
over
karnacja zniszczona
została
ino
niewidzialna
żona
Czapski Tomasz, 25 stycznia 2014
w osiemdziesiąt dni
Verne spełnił swoje marzenia
nie mogłem za nim podążyć
więc kupiłem świeczkę
której czas palenia na osiemdziesiąt godzin
przewidywał producent
nie pomylił się
wystarczyło
Czapski Tomasz, 30 grudnia 2013
o świcie
kwiaty pachną najmocniej
najszczerzej smakuje powietrze
to wzmaganie się w sobie
poranne
prawdziwe
konieczne
to otwieranie oczu
niby nie pewne
a końca snu ciekawe
i to co na początku
pomiędzy
tym co na jawie
to zachłyśnięcie
po wyciszonym oddechu
wynurzanie
przeciąganie
trwanie
te myśli pierwsze
najprostsze
najtrwalszei
to wyczekiwanie
i w niczym to wszystko
istnieć nie może
kiedy nie widzę
jak stoisz
w bliskości spojrzeń
Czapski Tomasz, 25 listopada 2013
znajdziesz mnie
w słowie topielica
nie szukaj na pomoście
dechy zbyt śliskie
niepotrzebne słowa
ławka obok
alternatywą
niezależną decyzją
i tak
wypadało skoczyć
buty pełne odcisków
zostawiłam
nie dochodząc do domu
czas minął
Charon odpłynął
obole w palcach błyszczą
niepotrzebnie
zbiłam skarbonkę
pod drzwiami
znikam
noc zamyka
siedemdziesiąty rocznik
to nie wina listopada
że liście opadają
że człowiek
spada
głębia wciąga szybciej
niż płomień
pożera świeczkę
żegnaj sąsiedzie
drzwi otwierając
pamiętaj
piasek na wycieraczce
nie śmieci
to skaza w testamencie
mały kryształek śmierci
który w oku
będziesz nosić
może kiedyś napotkam
twoje imię
na cmentarnej alei
wówczas opowiem
jak ważne były sny
i
pająki
niknące pod kołdrą
jak chora wyobraźnia
zamieniała pluszowe noce
w czerstwe dni
jak oczkami zamkniętymi
na zewnątrz
wewnątrz
znikałam w hipnozie
jak larwy
wyssały łzy
kiedy ostatni raz
w bezsilne twarze
patrzyłam
stojących nade mną
...ojca
...matki
Czapski Tomasz, 26 stycznia 2014
kręcę się
wirujęrozkładam ręce
zamykam oczy
małe tornado
zaczyna unosić
splątane w supeł
kierunki świata
grawitacja nie działa
odrywam ciało od duszy
lewitują
bliźniacze atomy
zawieszone
w próżni myśli
parują
zostawiając pustą głowę
a ona
siłą czarnej dziury
zaciąga n o w e
uczucie
coś mnie wybudza
i nie żałuję
że wróciłem na jawę
to zapach kawy
podany do łóżka
...pozwól
że go poslodzę
na twoich ustach
Czapski Tomasz, 2 grudnia 2013
przypadkowo…
zaistniało
rosło
dorosło
nie zauważono
kiedy odeszło
ze starością przyszło
herbatę podało
rozmawiało
płakało
zrozumiało
… wybaczyło
Czapski Tomasz, 2 stycznia 2014
są kruche
ulotne
złote
przelotne
niepewne
zrozumiałe
duże
małe
prozaiczne
śliczne
puste
magiczne
a te moje
szczególnie bliskie
kiedy w nich
mniej mnie
a więcej ciebie
Czapski Tomasz, 28 listopada 2013
posuń się niebomy dzieci z trzepaka
unieść się chcemy
nad nasze podwórka
te miejskie przestrzenie
co dymem łatają
kałuże
czym wyżej lepiej
nogami się macha
głowa w dół zgięte kolana
włosami piachu nie zagrabiasz
krzyczeć można
nie słyszą sąsiedzi
cieciowa miotła zbyt krótka
by sięgnąć pleców
a wata jakże smaczna
z mlekiem moczonym w płatkach
łokieć
łatka
w ręku łodyżka
od kwiatka
posuń się niebo
my starcy z trzepaka
unieść się chcemy
nad nasze podwórka
te miejskie przestrzenie
co dymem łatają
płuca
czym wyżej lepiej
nogami się macha
głowa po środku proste kolana
włosami piach pachnie
i cichnąć można
nie słyszą sąsiedzi
cieciowa miotła zbyt krótka
by wymieść śmieci
a wata jakże smaczna
z mlekiem moczonym w płatkach
łokieć
łatka
w ręku łodyżka
od kwiatka
posuń się niebo
Czapski Tomasz, 25 czerwca 2014
czuję ból
asymiluje każdy skurcz mięśnia
leżę wyprostowany
embrionalnie kiedy ściska
gdzieś w środku
gdzie nie mogę zobaczyć
w czym tkwi przyczyna
pospiesznie sporządzanego zapisu
pani o oczach anioła w białym fartuchu
dotyka czoła
a ja widzę jedynie elfy
ciągnące za prześcieradło
jakby jego fałdy przeszkadzały
płynącej bieli
opaść w dół łóżka
ktoś biega po korytarzu
stukając coś zamyka
może otwiera
echo dociera zbyt późno
żeby usłyszeć napełnianą strzykawkę
w dalszej części
nic nie pamiętam
przykuty wenflonami poczułem się jak Jezus
po lewej stronie coś spisywało arytmię serca
po prawej ktoś zrezygnowany
siadał na krześle
tylko te elfy
ciągnące za uszy
Czapski Tomasz, 20 grudnia 2013
w moim domu choinka jakby z innej epokinie
wiszą na niej łańcuchy zabawki bombkiani
aniołki w złote czy srebrne kokardki
słodyczy też brak i betlejemskiej gwiazdy
co prawda w zielone ubrana jest igły
podstawa ta sama drewnem skrzyżowana
z zapachem dzikim leśnej przestrzeni
za złotych czterdzieści cała się mieni
czym się więc różni od choinek tysięcy
co ma w sobie że tak bardzo mnie kręci
na co patrzę łamiąc kruchy opłatek
powiem wam setki wiszących z historii łatek
jest mistrz Lenin szef szefów wielu
z bródką kozią i ogniem w spojrzeniu
jego towarzysz co nie jedną wojnę wygrał
ludzkie zjadał serca Stalinem się nazywał
mam też malarza postać dość krzykliwa
jego obrazy zna każda żydowska rodzina
Pol-Pot też sobie dynda na zielonej gałązce
wspominając wietnamskie nie żądze
z Ugandy uśmiech Adiego miłego ego
na kłamstwie i krwi ludzkiej zbudowanego
a jak już o Afryce nie zapomnę o Osamie
myśl jego wybuchowe zawsze ma działanie
i mógłbym tak wyliczać w nieskończoność
imiona nazwiska niezliczone stanowiska
lecz czas w następny rok się zmienia
z pytaniem kto następny do powieszenia
życzę
więc wszystkim
udanego
Bożego Narodzenia
Czapski Tomasz, 23 grudnia 2013
przychodzą takie momenty
zakręty
na których człowiek jedną nogą
nad przepaścią
drugą zapartą o kamień
balansuje ciałem
z grawitacją w przymierzu
rozciąga ręce
ukrzyżowany przestrzenią
udaje ptaka
Ziemia przyciąga Słońce
w promieniach plącząc
pędzące atomy
światła
powietrze zastyga
krwawa lawa ciało wypełnia
człowiek
kontakt traci
odlatuje ziemia
małe piórko
dźwiga wszechświat
oczy wyostrzają widzenie
ołowiane łzy ciążą
w ciemność
tunelem
teleportowane złudzenie
zasysa
cząsteczki duszy
porcelanowa postać
Boga
w dłoni zaciśnięta
wypada
skruszone iluzją skały
wygładzają ciało
na fali
czerwona poświata
unosi niebo
Czapski Tomasz, 17 czerwca 2014
czekam każdym dźwiękiem ulicy
na coś co może się przydarzyć
szaremu człowiekowi który marzy
wydeptując w chodniku ślady
zagubionych miejsc miasta
jak zapomniane imiona i daty
wyławiają skojarzenia
perły z dna minionego czasu
ilekroć wyłania się ciemność
wychodzą za każdego rogu
postacie których kroków nie słychać
na końcu miasta stoi pomnik
wśród wyblakłego światła cieni
jak zwyczajnie bez zmartwień
kamienne wznosi do góry oczy
nieczęsto ktoś tu przechodzi
za banalnie brzmi wśród ludzi
historia co kołem się toczy
stukając podkowami w przeszłość
by otworzyła bramy tajemnic
siadam naprzeciw i patrzę
próbując nawiązać rozmowę
może od sfer astralnych zacznę
wszak niebo gwiazdami płonie
przerwać milczenie jednym słowem
nie jest proste ani kolorowe
stare zdjęcia i teraźniejszość
mają niebo jednakowe
tylko ziemia piachem kiedyś pachnąca
betonem przytula kwiaty
jakże wytłumaczę zaszłe zmiany
tym co zza świtu spoglądają
znam to uczucie jakby moje
na wskroś przeszywa duszę
zamknięty pokój nie te klucze
okno z widokiem na obłęd
na stole rozlany świeży wosk
wróżby zawsze niespełnione
kiedyś wiara dzisiaj los
nic nie zostaje takie samo
co zostawimy wracając do Boga
zamieńmy się na jakiś czas
ty tu usiądziesz ja postoję
opowiesz co robisz od tylu lat
kiedy przebywasz samotnie
czując bijące serce kamienia
i ludzkie zimne spojrzenia
na wszystko czym było twoje życie
zobacz zmienia się świat
gubiąc po drodze własne tradycje
przysiadł się ramieniem objął
jak przyjaciela znanego latami
z oczu płynęła ta stara mądrość
która za wcześnie zawsze odchodzi
przez chwilę milczał zamyślony
jakby szukał dalekiej przeszłości
którą zostawił na kartach historii
oddając w zamian dni radości
rzekł...
„ Wolę łagodne światło szarych dni
niż gwałtowne kontrasty słońca.”
i odszedł w cichą noc
noc zaspanego miasta
Czapski Tomasz, 17 czerwca 2014
bez twoich ust
jestem małą bryłką lodu leżącą na słońcu
kroplą deszczu wyrwaną przez wiatr
garstką oceanu po środku pustyni
mgłą niemogącą wstać
bez twojego dotyku
ja to tylko popiół wypalonych marzeń
dreszcz i pożądanie leżące między kamieniami
ścieżka porośnięta złudzeniami
z echem wysychających łez
jeszcze tylko gdybyś była
rzeczywista nie obrazem bliźniących się snów
przeszczęśliwym byłbym malarzem
splecionym z bukietu słów
pitych co rano dotykiem ust
na granicach tęczowego kubka
przez którego ucho przenikam w zapachu kawy
proszę ta druga dla ciebie
dwie łyżeczki cukru
z dodatkiem śmietanki
jesteś
i to mi wystarczy
Czapski Tomasz, 2 czerwca 2014
...miłość
jest dyscypliną
uprawianą przez uczucia
po której zakwasy trzeba rozchodzić
stojąc
człowiek usycha
myśląc w sobie błądzi
pytasz co zrobić
kiedy milczenie wydłuża noce
a świt rozwidnia opuszczone miejsca
po których boisz się chodzić
niemając
kogo trzymać w objęciach
nie wiem
zazwyczaj w takim momencie
unoszę do góry ręce
uwalniając tęskniącą duszę
tak jest wygodniej łaskotać anioły
kiedy wspomnienia
przeszywają kule
Czapski Tomasz, 3 czerwca 2014
do raju ciebie nie zabiorę
nieba też obiecać nie mogę a w piekle zbyt zimno
jeden pocałunek mało
dam ich setki na milimetr miejsc które wskażesz
uwiedź tylko dotykiem usta
spłyną z wyżyn w doliny wilgocią twojego ciała
zawołaj westchnieniem wiatr
niech włosy rozplecie rozrzuci między palcami
szepcz do skroni i uszu
najbliżej jak możliwe żeby ciepła oddechu nie zgubić
a gdy do szczytu dojdziesz
podaj rękę mocno przytul byśmy razem w dół skoczyli
i znikli w przestworzach
na skrzydłach rozkoszy skradzionej śpiącym aniołom
Czapski Tomasz, 23 grudnia 2013
za późno robi się jasno
ciasna szczelina nieba
nie przepuszcza słońca
w oddali widać firmamenty
wygasającego miasta
pochylone drzewa
światłem latarni
bawią się nad rzeką
po krawędzi mostu
przechodzi szczęp księżyca
w ciemności gwiazdy
po drugiej stronie wyobraźni
świecą jaśniej
tam błądzą oczy
na mokrych ulicach
kałuże przylepiają się do podeszwy
krok dalej
w kolejce do życia
a w myślach pustka
a ręce w kieszeni
i tylko cisza
zmienia ukradkiem kierunki świata
siadam więc
na skrzyżowaniu
po środku
wypada
iść do nikąd
wyhamowuje świat
nie zasypiam o czwartej
coraz częściej
symptom współczesnego wieku
wykrada mi sny
z niedokończonej pory noclegu
jedynie samotność
gotowa spojrzeć w oczy
i przeniknąć
do głąbin duszy
kruszy się czas
w podróży
o czwartej
najciszej
pada deszcz
Czapski Tomasz, 25 grudnia 2013
Remanent
zamknięty rok
niedokończona rozmowa
to pamięta
teraz stoi na rogu ulic
patrzy
ocenia
Ona
zapatrzona
w myślach obecna
słowami niedopowiedziana
jak dla jednej za dużo starań
przedarty los marszczy się w rękach
spojrzenie spłaszcza
Ciało
to już tylko odbicie pejzaży
o których mężczyzna marzy
przed samotną nocą
tak stacza się z Golgoty miłość
kiedy na skrzydła opada
uliczna szarość z informacją
Zaliczone
Czapski Tomasz, 4 stycznia 2014
pustelnik nocą samotny
za dnia samotniejszym
w myślach jest Bogiem
w ciele coraz mocniejszym
pustelnik szuka źródła
przyczyny zaistnienia
z głębszej pije studni
wodę przemyślenia
pustelnik słucha wiatru
przed naturą chyli czoła
wciąż do czegoś biegnie
magiczne po pijąc zioła
pustelnik nie zna końca
zawsze stoi na początku
w księgi się wczytując
szuka spraw porządku
ideał rzekłbym człowieka
jedno tylko mnie nurtuje
czemu to czego szuka
w kobiecie nie znajduje
Czapski Tomasz, 10 maja 2014
ja pajacyk
patrz jak ładnie skaczę
podnoszę ręce
klaszczę
nogą do czoła dotykam
ogólnie
zginam kręgosłup
chociaż go nie mam
namalowałaś mi włosy
i przeciętny uśmiech
że nie wspomnę
te oczy
przefarbowane
puste
różowe ubranko
trochę wypłowiałe
być może
za długo wisiało
w zdecydowaniu
lubię je
trąci umiarkowaniem
i ma ołowiany kaptur
tyle radości
kiedy splątane sznurki
pozwalają nie tańczyć
przeklinasz drżące palce
a ja
wbijam drzazgi
niebolące
z wyobraźni
zwieszam wtedy głowę
czekając
że się pomylisz
przypadkiem upuścisz
na kolana
styczność drewna i ciała
wywołuje doznania
łaskotania
ja pajacyk
patrz jak skaczę
tyle radości z niezdarności
moja obecność
przy tobie
to jak stanie na głowie
z małym wyciekiem
wrażliwości
Czapski Tomasz, 12 maja 2014
przenikam
lustrem i wykrzyknikiem
ja wymaz
sensualistycznych zmysłów
jestem zapiskiem
dymem
korozją
egzystencji myśli
jestem
marnotrawnym synem
odciśniętym
w przezroczystości
Czapski Tomasz, 3 stycznia 2014
...bywało inaczej
patrząc w oczy dziewczynie
miało się satysfakcję
choć słowo drżące
dłoń niepewna
zawsze to była królewna
i wszystko to za jeden uśmiech
chłopięcym światem
dojrzewaniem
myśl kusząca
aby jak najwięcej zabrać jabłek
w zakazanym sadzie
dziś zwycięża rutyna
wino słowo dobra mina
gra po której mężczyzna
zagubić się może
w tym czego szukał od zawsze
a co znalazł w przelocie
Czapski Tomasz, 14 maja 2014
zamieniłem klepsydrę na butelkę wina
teraz to ja w wąskiej szyjce
czas mogę zatrzymać
i poczuć smak cierpkiego doznania
jaki pozostał po zapachu kochania
świat niech idzie dalej ciągnąc za sobą lata
eliksir młodości ze mną zostanie
w kroplach i kwiatach
na drodze ułożę ich soczyste grona
byś znów zabłądziła w moje ramiona
Czapski Tomasz, 18 maja 2014
znajdziesz mnie
w miejscu gdzie gwiazdy
zasypiają
skrywając swój blask pod lustrem wody
gdzie niebo unosi ziemię
spod kopyt koni
a anioły tańczą
siejąc mgłę skrzydłami
znajdziesz mnie
w miejscu gdzie Bóg
rozwiesza pajęcze sieci
wyłapując dusze płynące do światła
na krawędzi
po której idąc
zamykam oczy
by ciebie zobaczyć
Czapski Tomasz, 30 grudnia 2013
nauczyłaś mnie słuchać
więc słucham
nauczyłaś mnie widzieć
więc widzę
nauczyłaś mnie kochać
więc kocham
z tobą
samotność
Czapski Tomasz, 21 maja 2014
choć stopy gołe nie depczcie stokrotek
uderzają siłą kamienia
jeden ich bukiet dany tej jednej osobie
rodzi bezcenne wspomnienia
i gdy już się zdarzy że staniecie przed łąką
gdzie będą tańczyć miłością i wiatrem
sami oceńcie co jest ważniejsze
cielesna rozkosz czy serce otwarte
Czapski Tomasz, 22 maja 2014
już cię dotykam
nie cieleśnie
a oczodołami
nie przespana noc w pociągu
między krzyżówkami
skończyła swój bieg
co teraz
nadal mnie kochasz
czy jak zawsze
pomiędzy interpunkcjami
muszę odejść
na tor
z którego nie ma odjazdu
Czapski Tomasz, 28 grudnia 2013
dla ciebie to tylko epizod
następny gość
po którym zamykając drzwi
kończysz noc
garścią tabletek i czerwienią wina
zapominasz
ścierając zmęczenie z opuchniętych powiek
patrzysz na twarz
marmurowe odbicie któremu los
na pamiątkę zostawił
korytarze łez
… balerina zaczyna tańczyć
pozytywka cofa czas do krainy gdzie młoda dziewczyna
w warkocze wpina motyle
a chłopiec za rękę trzymając wróży jej że księżną zostanie
kiedy tylko rozbłysną gwiazdy
a ona ufna w aksamitne czary wpatrzona w proszące oczy
oddała mu to co najlepsze miała…
dziś nie wychodzi za dnia
w świetle ludzie bardziej ostrożnie
podają rękę
je bagaż to przykrótki płaszcz
i róż na torebce
czasem z uśmiechem próbuje wstać
nie za często to się zdarza
nie wypada kobiecie co skończyła staż
anioła z przedmieścia
który przypadkiem
trafił do piekła
… balerina zaczyna tańczyć
pozytywka do przodu wypcha czas do krainy gdzie niemłoda dziewczyna
w warkocze wpina strach
a mężczyzna za rękę trzymając wróży że na godzinę zostanie
kiedy tylko rozbłysną gwiazdy
a ona już nie wierzy w aksamitne czary wpatrzona w proszące oczy
oddaje mu to za co najlepiej płacił…
Czapski Tomasz, 20 grudnia 2013
Meno
Pauza
Stereo
…Nie wystarcza…
Kwadro
Libido
Power full
...
choćby na raty
od daty
do daty
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek