Jarosław Jabrzemski | |
PROFILE About me Friends (43) Forums (1) Books (1) Poetry (254) Photography (1) |
Jarosław Jabrzemski, 2 august 2011
Jestem sobie chochlik – kogo mogę, zwodzę.
Antoni Edward Odyniec
posprzątać cmentarz
co za tym idzie
pełzać
choć czasem podfrunąć chętka
czego się wcale nie wstydzę
zabawa jest niezła
kiedy nikt nie widzi
jak się porusza glista
ludzka
nierzeczywista
zdeklarowany onanista
nie chce dwukrotnie linieć
w płuckach
w lochach
zaraził mnie odyniec
i teraz szlocham
na niedomyte warzywa
odpływam
Jarosław Jabrzemski, 2 august 2014
ostrożnie żeby się nie zmoczyć
poddaj się fali powierzchownie
w żadnym wypadku nie dotykaj wiatru
by wiatropylnym nie zaszkodzić
i przy okazji nie zaprószyć oczu
tak szkodził wieczny tułacz marii
w niepokalanym jej poczęciu
i doprowadził do upadku meme
w mrocznym przytułku gdzieś w krakowie
buendia ze starości zmarła
melquíades miał dagerotypy
ale bez wiary heraklita
nie przywiązywał dużej wagi
do chusty świętej weroniki
i czas roztrwonił na dowcipy
lepiej nie słuchaj zimmermana
który w odpowiedź wiatru wierzył
aż go zawiało nad rio pecos
choć łatwiej postrzał w brzuch jest ścierpieć
wchodząc do rzeki na kolanach
Jarosław Jabrzemski, 28 may 2011
Moje miejsce jest w domu wariatów.
Werner Herzog
płaczesz
pod oczami worki
z piaskiem
z piskiem
łza się nie przeciśnie
do snu układamy
zwyczajnie wyschnie
i będzie ślicznie
wszystkim gra muzyka słychać
tam tamy
chronią kurczaki przed stroszkiem
życie bije rytmicznie
w dupę
skończyły się proszki
jutro kupię
*après nous, le déluge
Jeanne Antoinette Poisson
Jarosław Jabrzemski, 7 july 2011
*
drzwi otwarte na oścież
ciąży nadmiar gościnności
gospodarz zadufany
odporny jak talizman
skrobie napis na ścianie
o nic nie pytać
tworzy drapieżną fakturę
proszę nie czytać w bliznach
za ciszę dziękuję
potyka się z murem
reliefów nikt nie zamaluje
płoszy krzywizna
i złe proporcje
gospodyni w depresji
wraz z ojcem
wszystko się zmieści
z wyjątkiem treści w tej pustce
**
tabletki doustnie
iniekcje dożylnie
gotowa
lewatywa
a teraz uśnij
albo spij mnie
z głową
niech się przemyślnie kiwa
Jarosław Jabrzemski, 1 october 2011
Tak więc - to los mój na grobowcach siadać
I szukać smutków błahych, wiotkich, kruchych
"Grób Agamemnona" Juliusz Słowacki
pendentyw nie jest inwektywą
podobnie trompa
natchnieniem bywa
grób gdy z namysłem stąpać
skarbiec atreusza
wzrusza
budowla mogilna
wzniesiona maestrią człowieka
czasza podniebieniem silna
pręży się przez wieki
mrozoodporne ciosy
stroszy
na zmienną aurę niepodatne klińce
gdy nie bita głowa
i ciało bez sińców
nauczmy się kopułować
tak by historii nie plamić
przetrwamy
Jarosław Jabrzemski, 19 september 2011
Go out and shake the candy tree, boys*
wszyscy śmierdzieli
lać naftę na cukier
jakby łukasiewicz z wańkowiczem
dogadali się w kwestii pokrzepienia
i wspólnie oświeceni
z aptekarską precyzją ronili iluzję
niech sprzątacze ulic kopią groby
kiedy oddech zabija lepiej
nie szczepić się
uciekać przed życiem z torebką
pełną kulek kamfory
zawieszoną stryczkiem na szyi
każcie stolarzom robić trumny
nie warto
szukać słodkich rozwiązań
pod drewnem z przekłamanego drzewa
*Tak, według Cathryn Guyler, kupiec z Macon w stanie Georgia zwykł zachęcać klientów. Drug store drug story.
Jarosław Jabrzemski, 16 may 2011
ciekawość
nigdy nie była dla mnie stopniem
równią pochyłą bardziej
i tak wsadzałem palce między drzwi
język między wargi
drzwi między bajki
o palcach między wargami
o języku
i tak wszystkie światy odkryte
odkrywam na nowo
za każdym razem tak samo
przykrywam się kołdrą jak tobą
za każdym razem inaczej
Jarosław Jabrzemski, 10 july 2011
pocztówka z Botswany
patrz
surogatki stoją na wzgórzu
kręcą głowami
mówisz
że tu mają najwyższy wzrost
pkb na osobę
i jestem w błędzie jak ci angole
w kwestii meerkat
że dla jednej puli
żadna nie ukręci łebka
tym bardziej nie urodzi
i co z tego
że łatwo dają się oswoić
w przeciwieństwie
jaki znowu huzar rudy
sama wyglądasz jak koczkodan
Jarosław Jabrzemski, 18 june 2011
hubce
wypatrzyłem oczy na reklamę tuszu
teraz wiem
nasze rzęsy były perfekcyjnie rozdzielone
podobnie usta ramiona i inne takie
intymne szczegóły
niedostatki
kompensowaliśmy wyostrzonym słuchem
nie przywiązując wielkiej wagi do słów
bezgranicznie oddaliśmy się pantomimie
wkrótce
zastąpiłaś miesięczne niedogodności
fantomowym bólem
z całą jaskrawością zrozumiałem
jak bardzo
byliśmy energooszczędni
żeby wypalić się na dłużej
należy często gasić płomień
po omacku
trącać się nosami jak nietoperze
oswoić ciemność
Jarosław Jabrzemski, 7 october 2011
ciągnie się za mną lepik
niczego nie spaja nie krzepi
nie łączy w radosnym odruchu
równa z muchą
człapię jak kotka po rozgrzanym dachu
cokolwiek dobrego spotkam
odchodzi do piachu złością ogrzewa kości
myślenie boli jak zleżały kutas
pod podeszwą buta
ocean miłości
Jarosław Jabrzemski, 2 october 2011
oto prawidła weekendu;
smog, wszystko ściśnięte
gorzej od masztów w sztormie,
nie możesz iść gdziekolwiek
a jeśli już, wszyscy się gapią przez okna
albo czekają na obiad;
nieważna jakość (potraw, nie szyb)
i dłużej będą rozważać przyszłą żołądka treść
niż jeść - zeżrą w mig,
dlatego rzuciła mnie żona,
byłem gburem nie więdząc kiedy się uśmiechać
albo (co gorsza)
wiedziałem i nie robiłem tego, aż
któregoś popołudnia,
kiedy nurkowałem w basenie,
grałem w durnia
oglądając na scenie
gładko ogolonych komików
z TV, w nakrochmalonych koszulach i krawatach frymuśnych,
którym do twarzy świat przykleił uśmiech
zła wyrządzając bez liku,
zacząłem symulować ból głowy,
a oni
wskazali mi sypialnię
młodej (siedemnastoletniej?) damy;
udając, że śpię,
w jej pościeli
pełzałem
jakkolwiek wszyscy wiedzieli,
że jestem tylko pozornie opanowany
i choć próbowałem wszelkich sztuczek;
myśleć o Oskarze W. za kratami,
jednak nie żyje już Wilde,
o Erneście, który sięga po sztucer
i strzela do lwa
albo spaceruje po ulicach Paryża
znaczonych dzikimi kolesiami,
kształtnymi kolanami
mdlejących kurtyzan,
ale mogłem tylko wkręcić się
w jej świeżą bieliznę,
z zagłówka wstrząśniętego paroksyzmem
spadło kilka bibelotów, nic więcej;
słonie, szklane lalki z powabnym wytrzeszczem,
parka młodych z wiaderkiem wody,
ale nic z kompozycji Bacha - żeby choć jeszcze
dyrygentem był Ormandy - zatem to wszystko olałem,
próbowałem się wyszczać (wiedziałem
że będę miał obstrukcję przez tydzień),
wyszedłem,
moja żona, czytelniczka Platona
i e.e. cummingsa, podbiegła i rzekła
"ooooch, gdybyś widział Nadętego na basenie!
Kręcił salta w bok i w tył, i to było najzabawniejsze
ze wszystkiego, co mógłbyś zobaczyć KIEDYKOLWIEK"
Myślę, że niewiele później jakiś człowiek
przyszedł do naszego apartamentu na drugim piętrze
około siódmej rano i wręczył mi pozew
rozwodowy, więc wróciłem do łożka, do niej
i powiedziałem nie martw się, jest okej,
a ona wtedy w płacz, płacz, płacz,
wybacz, wybacz, wybacz,
a ja na to proszę przestań
o sercu pamiętaj.
Jednak tego dnia, kiedy odeszła
około ósmej wyglądała tak samo
jak zawsze, a może nawet lepiej;
nie przejmując się goleniem
wziąłem wolny dzień
i zszedłem
do baru za rogiem
Bukowski Charles:
Sundays Kill More Men Than Bombs
from The Rooming House Madrigals:
Early Selected Poems, 1946-1966
due to weekend conditions, and although there's
too much smog, everything's jammed
and it's worse than masts down in a storm
you can't go anywhere
and if you do, they are all staring through glass windows
or waiting for dinner, and no matter how bad it is
(not the glass, the dinner)
they'll spend more time talking about it
than eating it,
and that's why my wife got rid of me:
I was a boor and didn't know when to smile
or rather (worse) I did,
but didn't, and one afternoon
with people diving into pools
and playing cards
and watching carefully shaven T.V. comedians
in starched white shirts and fine neckties
kidding about what the world had done to them,
I pretended a headache
and they gave me the young lady's bedroom
(she was about 17)
and hell, I crawled beneath her sheets
and pretended to sleep
but everybody knew I was a cornered fake,
but I tried all sorts of tricks
I tried to think of Wilde behind bars,
but Wilde was dead;
I tried to think of Hem shooting a lion
or walking down Paris streets
medallioned with his wild buddies,
the whores swooning to their beautiful knees,
but all I did was twist within her young sheets,
and from the headboard, shaking in my nervous storm,
several trinkets fell upon me
elephants, glass dogs with seductive stares,
a young boy and girl carrying a pail of water,
but nothing by Bach or conducted by Ormandy,
and I finally gave it up, went into the john
and tried to piss (I knew I would be constipated
for a week), and then I walked out,
and my wife, a reader of Plato and e.e. cummings
ran up and said, "ooooh, you should have seen
BooBoo at the pool! He turned backflips and sideflips
and it was the funniest thing you've
EVER seen!"
I think it was not much later that the man came
to our third floor apartment
about seven in the morning
and handed me a summons for divorce,
and I went back to bed with her and said,
don't worry, it's all right, and
she began to cry cry cry,
I'm sorry, I'm sorry, I'm sorry,
and I said, please stop,
remember your heart.
but that morning when she left
about 8 o'clock she looked
the same as ever, maybe even better.
I didn't even bother to shave;
I called in sick and went down
to the corner bar
Jarosław Jabrzemski, 15 may 2011
dezynfekcja
Oh the sisters of mercy, they are not departed or gone.
They were waiting for me when I thought that I just can't go on.*
Leonard Cohen
nie przecieraj pośladka
wytarty na parkowych ławkach
na głazach w sadzawkach
strumieniach
lepiej
otrzyj ślad sumienia
łzę po wietrze
oddycham tym samym jałowym
chlipię ślepię
i się zapowietrzam
na widok pielęgniarek troskliwych ponad miarę
zdrowych sterylnych dla głowy
dezynsekcja
Czerwie biegły za obcym im brzmieniem muzycznym
Jak wiatr i woda bieżąca
Charles Baudelaire
(w tłumaczeniu Jastruna "bierząca" - zdarza się)
czerwia zalałem w czubie
nie będę tępił robactwa
lubię
mrówki faraona za piramidy
podziwiam gnidy za utrudnianie prokreacji
za wszy i mendy
drapię się bo muszę
bo mi obwisły uszy
od niechcianej muzyki
będę
jak robak przebierać
pomiędzy nogami
nieraz
palcami pstrykam
by z arytmii nie schamieć
z atonii
tu i teraz
pomiędzy larwami
muchy z nosa przegonić
deratyzacja
Legioniści - ilu ich potrzeba, aby bez strat zabić szczura?
Krzysiek09 na Forum Travian.pl
z mojego stada uciekły szczury
nieśmiało
miały lepszą ode mnie proporcję
masy mózgu do masy ciała
smuklejszej były postury
sprytne
i teraz przyjdzie im walczyć na nieznanym lądzie
też jestem chytry
res ad triarios venit
odpłynę w żółtej łodzi podwodnej
zmagać się z Sierżantem Pieprzem o lepsze
zejście godne
nadir i zenit
wyliniały kres
szczur trudny do zabicia jest
*
Jak te siostry miłosne igrają
z kulawym psem; ze mną.
Na krok nie odstąpią, czekają,
by razem wejść w ciemność.
Jarosław Jabrzemski, 24 august 2013
Because that's how it feels when you're depressed. *
Harry Frederick Harlow
kiedy los skazuje na pionową komorę odosobnienia
pojawiają się pytania natury egzystencjalnej
anankastycznie obsesyjnie i nachalnie
w jaki sposób kobietę izolacja zmienia
czy zaniepokojona po miesiącu po roku
nie wykaże zainteresowania seksem
odmówi przyjmowania posiłków i trzeba będzie
chroniąc od głodowej śmierci używać poskromu
czy z błogością odmalowaną na twarzy
trzymając ręce za plecami przyjmie pozycję wisielca
w poczuciu stabilizacji ducha i mięsa
namiętnie odda się kochankom z marzeń
* Bo tak w depresji bywa
Jarosław Jabrzemski, 9 july 2011
nie będę pisał szerszy
oczy bym rozbiegał ponad wytrzymałość
i nie napiszę wyższy
nie chcę niczego maleńkiego zniszczyć
słowem przerośniętym
śmiało
już lepiej grubszy
oddam powagę ociężałej chwili
będę przytulny ciepły i przemiły
jak balon stratosferyczny
będę miał głupszy uśmiech
prześliczny
balast
przy koszu sznur
głowę wśród chmur
co zgubię kiedy się uśpię
będzie jak znalazł
Jarosław Jabrzemski, 17 may 2011
Careful With That Axe, Eugene
Pink Floyd Ummagumma
To
był taki spokojny, dobry człowiek – mówią sąsiedzi o 53-letnim
Eugeniuszu M., który w poniedziałek po południu zabił siekierą swą
41-letnią konkubinę Iwonę J.
Dziennik Zachodni (05.01.2005) Z siekierą na konkubinę
wdzięczny był zmarły
i wdzięczne dzieci kwiaty
za środkowy palec prawej ręki
oddany bez walki
by służył jako gnomon na pustyni Mojave
w Dolinie Śmierci
niewdzięczni starcy
spacerują
po La Place de la Concorde
bez Zuzanny
którykolwiek ją znał
zapomniał
albo zabił
Jarosław Jabrzemski, 24 september 2011
muszę porozmawiać z panem jak prawdziwy Bawarczyk
Eduard Dietl
*
cywilizowany europejczyk pije piwo codziennie
Niemiec pod Narwikiem
Czech w Szczecinie
(oprócz dwóch koszmarnych dni
spędzonych poza lunaparkiem
w zgromadzeniu misjonarek miłości
przy Bulwarze Gdańskim)
Polak nie potrafi
**
po zdobyciu Narwiku
brytyjskie dowództwo wycofało polską brygadę
spod szwedzkiej granicy
właściciel polskiej restauracji w Doncaster
zapłacił grzywnę
sprzedawał piwo w nieodpowiednich szklankach
na litry nie na pinty
Polak potrafi
kiedy Anglicy nie przeszkadzają
***
Polak potrafi
warzy piwo Bawar
w browarze Krajan
na terenach
podnakielskiej spółdzielni ogrodniczej
w Trzeciewnicy
ciecz
którą nie każdy krajan
zechce pić codziennie
preferując produkty bawarskie
jak każdy cywilizowany europejczyk
Jarosław Jabrzemski, 19 may 2011
wydaliśmy 15 miliardów dolarów na badania tokamaków
i dowiedzieliśmy się, że są do niczego
Nicholas Krall
seria
z automatu nad głową
a w niej tokamak
beria
nadzoruje proces myślowy
mówi rostrzelać chama
za słowo
każde drzewo potrafię ściąć
nie będzie groźny chuj bez głowy
przy łóżku w głowach ksiądz
zapłakana mama
w nogach do marszu gotowych
nie kontroluje reakcji jądrowej
nie dba o słowa
Jarosław Jabrzemski, 26 may 2011
cokolwiek wiem
resztę podpowie intuicja
przez mgłę
ostrożnie stąpam po zgliszczach
a jeszcze się żarzy
gąsieniczka
przeziernik z marzeń
skrzydlaty obłoczek
ponętny odwłoczek
imago nago
we śnie
na dobre jest źle
w zakamarkach
w tym dymie
prze
minie mnie
trociniarka szparka
motyl
o jeden dotyk
Jarosław Jabrzemski, 22 august 2011
Gadu, gadu, gadu, gadu, gadu, gadu nocą,
Baju, baju, baju, baju, baju, baju w dzień
"Ludzkie gadanie" Agnieszka Osiecka
całonocne rozmowy, później spanie
do południa, nieśmiała pewność,
że w sułtanie dłonie drżą od kawy
i warkocz podryguje nierytmicznie,
kiedy przychodzi czas na spacer, spełnienie
dziecięcych marzeń o ubranku krakowskim;
biała bluzka i czerwone pantofelki, ale
dlaczego akurat na dąbrowieckiej - tam się rodzą
te wszystkie plotki i biorą na języki
obce, nabierają jakby w perspektywie
wyjazdu z córką do bułgarii albo stanów
zjednoczonych, gdzie można nieustannie
robić zdjęcia i bliskie są tematy, ludzie
jednak mniej przyjaźni, bo nie przepadają
za kompotem z jabłek, tym bardziej ze skórką,
a podają serwetki, które nie są dobre
do pisania, tymczasem na francuskiej
zawsze pod ręką jako dodatek do szarlotki
i wystarczy przyjść z samego rana
na dzień dobry po nową piosenkę.
o fotografowaniu nie myśleć.
Jarosław Jabrzemski, 11 june 2011
łub aż po grób
nie wiem
co cię kręci pod powieką
nie potrafię
dwóch pieczeni upiec
na dziko
nieprzebrana miara i rozlane mleko
jeszcze nie zabytek a już rupieć
z ograniczoną żywotnością
uciskane łyko
ze sprzeczności
nie wyrośnie sprzeczka
żegnam w imię ojca
bez dziecka
otoczony drewnem
winylowej płyty nie przegram
oświadczę się z datą pewną
prześlę telegram
Jarosław Jabrzemski, 11 june 2011
pokażcie mi tego,
któremu wyrywano paznokcie
Władysław Frasyniuk
mieli swoje przywileje
bici po piętach
sadzani na stołkach
w sposób nienaturalny dla sprzętu
i odbytu
co nie wpływało
na preferencje seksualne
na ogół
i nie wpływało na ogół
słowo przeciekało
później wypływało
i nadal nie wpływało na większość
(mniejszość czytywała Llosę
lubiła kakao na przekór
Jorge Amado)
co powiedzieć
o okaleczonych mentalnie
którzy piją wódkę
piszą wiersze
i nieporadnie biją się z drapieżnymi myślami
skazani na porażkę
bo nie da się bez paznokci
wydrapać oczu
z przeszłości
Jarosław Jabrzemski, 30 september 2011
Titta på dem, sade trollmor. Titta på mina söner! Vackrare troll finns inte på denna sidan månen **
John Bauer
w mass mediach
ostatnio nazywani celebrytami
tak jakby siedzieli na kutrze
jeden z drugim i uprawiali trolling
ciągną się za nimi te wszystkie szproty
cała ławica
dużo ości
mało mięsa i treści
żołądkowej
gorzkiej
piją whisky
albo margaritę
czasami węszą jak psy
i wtedy przechodzą na tequilę
czystą
dłonie zajęte solą i limonką
gubią wędkę
już nie złowią rybki zwanej
ani marlina
błękitnego na pamiątkę monroe
namaszczone guacamole
piękne trolle
* Det rusler og tusler rasler og tasler
Theodor Kittelsen
** Spójrz na nich, powiedziała matka trolli. Spójrz na moich synów! Piękniejszych trolli nie znajdziesz nawet na księżycu
Jarosław Jabrzemski, 15 june 2011
pierwszy czerwienił się
spontanicznie
po łaskoczących źdźbłach
on nie chciał wzruszyć
ciszy
geometrii przekreślić
palcem wiercić
między pośladkami
a ona tak pragnęła
wejść w czerwoną przestrzeń
było wstydliwie
drugi opuchnięty
brudny sufit
obdrapane ściany
lepkie ręce
gładko
wchodzą w odbyt
on wykazuje zainteresowanie
nikłe
ona pod płaszczem
trzeci lekko
przysłonięty apaszką
rozciąga rozmowy
jak zmarszczki
oczka w dzierganym swetrze
pochłaniają żywioły
pożar potop
przy nich zostaje ziemia
i powietrze
Jarosław Jabrzemski, 12 july 2011
szczypior sczeźnie
a cebula?
z cebulą jest nieźle
rozczula
rozbierana z sukni halki
w końcu z majtek
bez walki
wygrywa fajter
przy gieźle
łzę ma w oku
i święty niepokój
że pierzchnie
zwiędnie w mroku
przedwcześnie
szczypior przyjdzie pieścić?
Jarosław Jabrzemski, 16 july 2011
głosu nie mają
dzięki bogu
jeżdżą tramwajem
na ogół
coś tam wypływa im spod powiek
rzęsa przeszkadza tonąć w łzach
dobrze jest nawodniony człowiek
i zarybiony jest
jak staw
Jarosław Jabrzemski, 2 june 2011
porywa - na życie i śmierć - do tańca
Julian Tuwim
w małej moskwie
mały żigolo zabijał miłością
troski
kościół bez ambony
wojsko
brudne kalesony
i okno na świat
co nam zostało z tych lat
straconych
Jarosław Jabrzemski, 15 may 2011
Gottes heimliche Kinder*
nie pozwól myśleć
o niespełnieniu
dopóki nie zasnę
w pełni źle śpisz
łudzisz
później kaszlesz
do rana
się przewracam
nie wmówię
bo się nie odezwę
inaczej
dziękuję że jesteś
znowu w nowiu
skrywamy słowa
dzieci niechcianego boga
trudno chować
poszczę a nie czczę
jest przestrzeń
jeszcze
i cisza po wietrze
powietrze
*ukryte dzieci boga
Jarosław Jabrzemski, 12 june 2011
Świecę o małym korpusie, położonym w pobliżu jej dolnego końca i długim górnym cieniu, pojawiającą się w trendzie wzrostowym, nazywamy spadającą gwiazdą. Długi górny cień informuje, że choć ceny rosły w trakcie sesji, to bykom zabrakło sił.
*
patrz spada gwiazda
weź mnie za rękę kochanie
pomyśl życzenie
ale jazda
sranie w banie
pierdolenie
**
nie podwieszany sufit sąsiada
i nie sąsiadki pantalonada
chociaż opadły szybko majtki
bo właśnie dostarczono kwiatki
powiąż kretynko koniec z końcem
komuś się oberwało słońce
Jarosław Jabrzemski, 10 june 2011
ktoś zechciał krzyżować
korcipkę z ałyczą
nie dla mnie nalewka śliwkowa
ja mam swój koncert życzeń
własny krzyż niosę mężnie
pod tężnię
tu i teraz
dorożki nie wezmę i panny pod rękę
choć wszystko odbieram
tak intensywnie srają gołębie i konie
mam w uszach piosenkę
Нас не догонят!
w ustach gałązka tarniny
but z oderwaną podeszwą
w razie rozedmy na tle nerwicy
piję za przeszłość
zaśpiewam
niebo to dobre miejsce dla naiwnych
na deptaku w Ciechocinku
skrzeczy mewa
* Cytaty: t.A.T.u. - Jacek Skubikowski - Jan Tadeusz Stanisławski
Jarosław Jabrzemski, 23 september 2011
salon piękności fineza zaprasza
plecy czyste jak łza
gromadnie nie plują
od dawna
zdarza się ktoś charknie
z przyzwyczajenia
co znakomicie równoważy brak poparcia
transparentny jestem
wierny
zabieg na okolice oka
nie będę wilkiem
spoglądał spode łba
ani patrzył ani przysięgał
krzywo
algowy zawrót głowy
nie obkurczaj proszę
nie wzmacniaj
chcę zachować jak najdłużej
ten naturalny obrzęk
powtarzalne szaleństwo ciał
jamistych
a rumień obumarł już
nie wędruje
eksfoliacja aha
nie zabijaj
we mnie słonecznicy
w lot chwytam co mnie przerasta
kopulować też potrafię jeszcze
ponad podziałami
mikrodermabrazja diamentowa
jeżeli jestem przebarwiony
ze skazami niepożądany
odejdę
wiosenny deszcz
bio skin lifting
usprawnia wydalanie toksyn
Jarosław Jabrzemski, 1 october 2011
The Word
(by R. S. Thomas)
A pen appeared, and the god said:
'Write what it is to be
man.' And my hand hovered
long over the bare page.
until there, like footprints
of the lost traveller, letters
took shape on the page's
blankness, and I spelled out
the word 'lonely'. And my hand moved
to erase it; but the voices
of all those waiting at life's
window cried out loud: 'It is true.'
Słowo
Ukazało się pióro, a bóg powiedział:
"Pisz czym jest byt
człowieczy". I moja dłoń na długo
zawisła nad czystą stronicą,
aż, jak ślady stóp
zagubionego wędrowca, litery
wypełniły pustkę
kartki, a ja wyczytałem
z nich słowo "samotność". I ręka już drgnęła
by je zmazać, jednak ci wszyscy
czekający w oknie życia
zakrzyknęli gromko: "To prawda!"
* http://pl.wikipedia.org/wiki/Okno_C5BCycia
Jarosław Jabrzemski, 1 july 2011
wiejska dziewucha nie grzeszyła urodą
ani nieróbstwem
była elastyczna w fabryce opon
i nie gubiła wątku w przędzalni
kiedy znany z ostrości widzenia pilot
Andrijan Nikołajew
zaproponował jej spółkowanie
odleciała w kosmos
później
radzieccy medycy analizowali trudności
w adaptacji kosmonautów
do jakichkolwiek naturalnych warunków
niespełniona w przyziemnych związkach
obsypana zaszczytami pani generał
stwierdziła że chce umrzeć
na Marsie
Jarosław Jabrzemski, 7 june 2011
osoby które są źle nastawione do roślin nie będą przy nich rosły
Jan Skibicki
ul. Gminna 105 - Kuriany
15-587 Białystok
woj. podlaskie
zmuszam do wegetacji letniej
by się nie czerwienić
nie czerwić jesieni
zasypiam przy niebieskim świetle
nikogo nie zamierzam gorszyć
choć obnażam wady i kuriany
chciałbym dzierżawić jak morsztyn
hodować parchoodporne odmiany
pisać w konwencji mihi cano
za pomarszczonym jabłkiem
pokochać siano
ukradkiem
crimen laesae maiestatis
ktoś powie
a przecież roślina docenia gesty
bardziej
niż człowiek
w ariergardzie
Jarosław Jabrzemski, 31 july 2011
gdybyś tak trafił na pluskwę
pożyteczne zwierzę
zabija bakterie własną krwią
wierzę
że jeszcze takie są
tryskają oleistym płynem
aż ustrój drobny poczuje malinę
upstrzy zanim zginie
ślad zostawi na lustrze
po pustce
a taka ludzka wesz
nie łonowa
chcesz czy nie chcesz
grozi gorączką okopową
od słowa do słowa się zbroisz
już hełmy śnisz na głowach
już prosto od papieża
odsiecz szwajcarów zmierza
i groźne miny stroi
sen przerwał bąk
a nie był bydlęcy
płuc tularemią nie zamęczy
swąd
że błąd
że tyfus
od tego syfu
choroba brudnych rąk
i sumień
rozumiem
że nie widliszek nie kleszcz
jednak wesz
Jarosław Jabrzemski, 4 june 2011
A wszystko zaczyna się w momencie, kiedy rozdrobniony skrzep serowy trafia do serwatki i podgrzewany jest z nią do wysokiej temperatury.
Joanna Zajączkowska
coś się szwenda
po parapetach spływa woda
i żeby nie powiedzieć menda
i żeby nie zarzucić pluskwie
dodam
że z pluskiem
jeżeli potop nic tu po nas
nie będziemy
szukać ratunku w sparciałych oponach
z tej ziemi
a jeśli tylko podtopienie
niechże rozgości się robactwo
i perforuje tak by zmienić
uwikłać nas w to
co wyżłobiło dziurki w serze
w wysokie dogrzewanie wierzę
i w lodowate piekło
hołubię wściekłość
Jarosław Jabrzemski, 30 july 2011
złamana dutka
pegaz nieposkromiony
odleciał z duszą
(haiku fiku-miku)
na ramieniu bociek
od wieków śledząc ptaki w locie
z zawiścią czy podziwem
zmieniają geometrię skrzydeł
i parabole kreślą
krzywe
żaba w błocie
pełzak dla pociech
nie marzy o gnieździe ameba
nie pierza jej trzeba
nie rwie się do lotu i zazdrości prościej
pneumatycznych kości
Jarosław Jabrzemski, 5 june 2011
Y para el cruel que me arranca
El corazon con que vivo
Y para el cruel que me arranca
El corazon con que vivo
Cardo ni ortiga cultivo
Cultivo la rosa blanca*
podobno się wykoleił
przestał odczuwać pociąg
i pije coraz więcej
żeglarzom szklanki nie przyklei
pobudki nie wybije nocą
odpoczną ręce
nie mieści się wierzchołek wzrostu
w tunelach
przykre to ale proste
marzeń się nie wybiera
guantanamera
a jeszcze się kolebie
życia chęć
choć nęci ulga w niebie
zaśpiewajmy więc
guajira guantanamera
*I dla okrutnika który wyrywa mi
Serce z którym żyję
I dla okrutnika który wyrywa mi
Serce z którym żyję
Nie hoduję karczocha ani pokrzywy
Hoduję białą różę
Jarosław Jabrzemski, 28 february 2015
kogo należy oświecić
przez oświęcim
niemca
wanda nie chciała
a ja niegodny
piję paulanera z przyjemnością
obejrzałem idę prawdopodobnie
nie jestem prawdziwym
polakiem dla którego za karę
przyznano oscara
przyjąłbym z pokorą
horror
kogo należy oświecić
przez oświęcim
żyda
wiecznego tułacza
ten z gracją przeskakuje
zapory jak płotkarz
a my chorzy
na nienawiść chcą nas
polskości pozbawić
o boże
plotka
ja płotka w okopie
sąsiedzi w opłotkach
lud w europie
kopie
i krzyczy
że jest narodem górniczym
Jarosław Jabrzemski, 19 october 2011
jak porucznik Pat Glover
był spadochroniarzem
wyjątkowym
tak nadzwyczajna była
jego wierna towarzyszka
poległa pod Arnhem
być może polskim pilotom trudno
wyartykułować imię Myrtle
i z tego powodu giną z kurwą na ustach
żaden nie wzywa matki nadaremno
w obliczu śmierci prawdziwie boska
jawi się kura porucznika Glovera
Jarosław Jabrzemski, 5 november 2015
mam powyżej uszu
bo się przylepia do butów
niczym szuwaks
mit banalny
bodhidharmy
jak u conrada smuga
cienia
nieuprawniony wyrzut sumienia
bo kiedy komuś przypierdolisz z kopa
to się raduje europa
a przede wszystkim producenci
butów
relacja dana jest na youtube
z tej racji że klientów nęci
trzewik który się nie rozpadł
jak wrzód
a na skopanej dupie krosta
czyni mniemany cud
zaś krakowiacy i górale
celebrują święto matki
boskiej zielnej
bądź samodzielny
sprzątnij przewiędłe kwiatki
cały ten brud
łatwiej powiedzieć nie wiem kim jestem
obciąć powieki okiełznać przestrzeń
wypalić dziury w skale
trudniej nie bywać w ciele wcale
Jarosław Jabrzemski, 6 july 2011
The woman in blue, she's asking for revenge*
Leonard Cohen
uwielbiam błękit wszystkie odcienie
nęcą modrością prześliczną
że tylko nurzać w akwamarynie
zacząć wybielać optycznie
efekt rayleigha krzepi ułudę
już gacie żółte od moczu
barwy na kole graniczą z cudem
nieprzewidzianym dla oczu
zbyt ciężka woda
lapis lazuli krasi groby
płynnie przechodzi przez czakrę gardła
i o skutecznym rad sposobie
nie myślą zmarli
krasomówczy
a szkoda
mogliby uczcić
niechciane dziecko podać do chrztu
albo cierpliwie układać starca
zdjąć wyświechtane portki kloszarda
z potrzebą snu
out of the blue**
byle by kołdrą okryć cieplej
nie ma takiego złego
z którego dobro nie wyszło
w piekle
wciąż nas zachwyca małe niebo
z migdałów przyszłość
* kobieta w niebie wzywa o pomstę
** nagle i nieoczekiwanie
Jarosław Jabrzemski, 10 september 2014
mąż mnie porzucił, innej się czepił, bo mnie się pieróg rozlepił
z piosenki ludowej
lubię się ruchać
ładnie
nadstawiam co mam
od kiedy świat stanął dla mnie
otworem
czy to chore
że chcę się wzruszać
poruszać
od kiedy młodzież mi ustępuje
miejsca w autobusach
od niechcenia
te młode chuje
smętne
nie robią na mnie wrażenia
nie zgubię się w szeptach
w spojrzeniach niechętnych
wiem że nie jestem szpetna
zamieszczam ogłoszenia
w prasie
ja stara dupa lubię się ruchać
ty podły kutasie
zabiłeś we mnie wszystko
jest rzeczywistość
Jarosław Jabrzemski, 12 june 2011
kup mi wodnego misia
mamo
i mikroskop
dzisiaj
jestem wolno krocząca** tak samo
nie chcę już rosnąć
w stanie anabiozy
sto lat przetrwam bez wody
pod ciśnieniem tysięcy atmosfer
dzień matki na wiosnę
z próżni kosmicznej wyślę prześliczne
kwiatki z laurką będę córką człowieka
jeśli dożyję średniej wieku
circa dziewięć miesięcy
kup mi wodnego misia mamo
nie proszę o więcej
si vis amari ama
*niesporczak (Tardigrada)
** il Tardigrado
Jarosław Jabrzemski, 20 july 2011
Hot dogi są za cienkie. Czy sądzicie, że to znak czasów?
Jack Kerouac "Włóczędzy Dharmy"
Flönz z Nadrenii
wypełnił Niebo i Ziemię
ksenofile zachwalają black pudding
coraz trudniej o krwawą kiszkę
Jarosław Jabrzemski, 26 may 2011
na dobry początek
jakieś małe mieszkanko
bez pamiątek
reguły zapamiętaj
zęby nie gryzą się ze szklanką
nie sikać do łóżka
z domu nie wychodzić
szczególnie w święta
na wszelki wypadek
jest pieluszka
pozwoli poczuć się młodziej
kiedy czopek rozluźni
jeść żelki kinder biovital
nie bluźnić
to nie są tak intymne żele
otwarcie
z radością każdy dzień witać
skurcze w ciele
iluzją parcia
już nic się nie urodzi
tak samo
już wszystko wymyka się z dłoni
kupimy chodzik
przeszła mamo
balkonik
Jarosław Jabrzemski, 1 june 2011
Kto mi odda moje zapatrzenie
Krzysztof Kamil Baczyński
podaruj mi trochę słońca**
nie patrz wilkiem
że któraś mi wpadła w oko z gorąca
na chwilkę
ofiaruj odrobinę cienia
i kalejdoskop
żebym mógł szczerze i od niechcenia
powiedzieć że jest bosko
i przestań się boczyć
jeno wyjmij mi z tych oczu***
* Niepylak? Apollo?
** Marek Dutkiewicz
*** Krzysztof Kamil Baczyński
Jarosław Jabrzemski, 24 may 2011
rozliczne są strachy psie
banner na płocie płoszy
grozą zagląda w oczy
bo wisi źle
różne są ludzkie lęki
że już nie poda łapy
wdzięcznie się nie zagapi
ktoś maleńki
Jarosław Jabrzemski, 2 june 2011
Gdy nie bawi cię już
Świat zabawek mechanicznych
Perfect
Pamiętasz Marię?
Też nie chciała znać jego imienia.
Później tissu, clinex
czy inna chusteczka
bez znaczenia.
Wybacz, Marlon;
byłeś wyłącznie rekwizytem.
Pamiętasz ojca?
Z czasem zlalczał.
Przytulanki słaniały się
na rękach.
Szmaciane, szmatławe
czy zeszmacone - bez znaczenia.
Wybacz, Mamo;
byłaś tylko dekoracją.
Masz kompleksy z powodu
Schneider, że taka prześliczna?
Brando nie był ojcem?
Bez znaczenia.
Jarosław Jabrzemski, 24 may 2011
When one person suffers from a delusion it is called insanity.
When many people suffer from a delusion it is called religion.*
Robert Pirsig
mam urojenia
lato w zimę dzień w noc przemieniam
może bym uwierzył
w moc skamieniałych jeży
gdyby nie pamięć o tombalbaye
o pawle kołomieńskim i unii hipostatycznej
o tym że hieronim robił sobie jaja
nie z węża lecz z orygenesa
choć mam objawienia liczne
nie będę wróżył z wnętrzności zwierząt
wszak paweł został pożarty z kretesem
przez nie po tym jak zwariował w monastyrze
nie będę chodził w gieźle
nie wiem co robić z krzyżem
czy znak czynić palcami weź i zgaduj
dwoma czy trzema
posiadłem najmniejszy z darów
innych talentów nie mam
i mimo że mówię głosami
nie zapamiętam tylu tekstów co ollamh powinien
wyrecytować
w gospodzie krzyżujących się losów
bez słowa stawiać tarota przy winie
dla podróżujących przypadkowo osób
obrusy plamić
kawa tytoń ziemniaki i czosnek
mógłbym powiększać ulubionych listę
wraz z nią w zapamiętaniu rosnąć
aż nagle całkiem się rozstać niczym prokop łupkin
być chrystusem nowym
nie będąc waldensem nie zostanę chłystem
lepiej być półgłupkiem z troski o połowę
*Kiedy jedna osoba ma zwidy, mówimy; szaleństwo.
Jeżeli wiele osób cierpi na to samo urojenie, nazywamy to religią.
Jarosław Jabrzemski, 20 may 2011
wieczorem faszerowana
gruszka miłosna
pieczona łopatka jagnięca
od rana
poronna choroby postać
pożar serca
nie lepiej było za ojcem krewkim
założyć ciepły sweter z wełny merynosa
odżywiać się pod kloszem niczym david vetter
albo jak baruch spinoza wytwarzać soczewki
w panteizm wierzyć
szczątków ofiary pesachowej nie wyżerać z talerzy
pamiętać co spotkało rachel
popularną autorkę książek o rosole
znaną ze zgagi żyć zdrowiej
przerobić słowiańską dolę
psiankowatą karmę na paszę
dla ofiarnych owiec
Jarosław Jabrzemski, 17 may 2011
niemrawe palce jeszcze wędrują
obieram pomarańczę
raczę się skórą
zdobywam szańce
po raz kolejny któryś
lecą wióry
i drzazgi
wyciągam spod paznokci
jątrzące miazgę
drewno i łyko
tatuowane wielokropkiem
ciało przywykło
uszy oklapły i piersi karmią
ciszą nie chcą słyszeć
o śmierci na darmo
podaj mi gąbkę nasączoną octem
i sutki słodkie
Jarosław Jabrzemski, 6 june 2011
bije serce
w marionetce
dzwony słyszy
sznur spleciony w pętlę
podskoczy niechętnie
pobuja się w ciszy
Jarosław Jabrzemski, 22 may 2011
From bitter searching of the heart,
Quickened with passion and with pain
We rise to play a greater part.*
Frank R. Scott (na „Dear Heather” Leonarda Cohena)
cokolwiek tu wpadło należy do ludzi
i tak tego dużo że trudno spamiętać
ja nie zatrzymuję hodowla mnie nudzi
twórczym bałaganem nie będę się trudził
niech lepiej sprzątają ci u których święta
ktokolwiek tu przyjdzie odejdzie do ludzi
jeśli mi się zdarzy pożądanie wzbudzić
a pani obieca że będzie namiętna
ja nie zatrzymuję hodowla mnie nudzi
lubię te preteksty co dają marudzić
że naczynia brudne i pościel wymięta
ktokolwiek tu przyjdzie odejdzie do ludzi
potencjalny zapał całkowicie studzi
myśl wciąż błyskotliwa trafna i natrętna
ja nie zatrzymuję hodowla mnie nudzi
jestem aspołeczny nie będę się łudził
że kogoś zachęci moja gęba wstrętna
ktokolwiek tu przyjdzie odejdzie do ludzi
ja nie zatrzymuję hodowla mnie nudzi
*a kiedy serce już rozpocznie
swoje poszukiwania gorzkie
naglone pasją gnane bólem
właściwą odegramy rolę
"Villanella naszych czasów"
Frank R. Scott
Jarosław Jabrzemski, 30 may 2011
przyjemny w dotyku
to plus
pozwala chłonąć wibracje
a później wymieniać poglądy i płyny
ustrojowe
jest idea
alfred kinsey przeprowadził
szczegółowe badania
okazało się
że ipsację można uprawiać
jedynie grą wyobraźni
taka era
świetny sprzęt
niezależny od operatora
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga