15 june 2011
poliki
pierwszy czerwienił się
spontanicznie
po łaskoczących źdźbłach
on nie chciał wzruszyć
ciszy
geometrii przekreślić
palcem wiercić
między pośladkami
a ona tak pragnęła
wejść w czerwoną przestrzeń
było wstydliwie
drugi opuchnięty
brudny sufit
obdrapane ściany
lepkie ręce
gładko
wchodzą w odbyt
on wykazuje zainteresowanie
nikłe
ona pod płaszczem
trzeci lekko
przysłonięty apaszką
rozciąga rozmowy
jak zmarszczki
oczka w dzierganym swetrze
pochłaniają żywioły
pożar potop
przy nich zostaje ziemia
i powietrze
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek