bosonoga - Gabriela Bartnicka | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (88) Kolekcje Forum (3) Poezja (165) Proza (9) Wideo wiersz (6) Pocztówka poetycka (2) Dziennik (6) Handmade (1) |
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 27 listopada 2016
Eleonora sunęła po parku
z wdziękiem łabędzicy
godnej rozłożystych skrzydeł
cóż z tego że peleryna zna czasy króla Ćwieczka
a rozczłapane trzewiki wydają dźwięki
zepsutego klaksonu
ważne że kiedyś do niej należały
uśmiechy słane znad pachnących koszy
i wisienki ze szczytów lukru
zjadane pospołu z idolem sceny
który wreszcie skorzystał z wygód
alei zasłużonych
i w nosie ma mole
zżerające lampasy ze spodni marszałka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 listopada 2016
przeczuwałaś -
przyszliśmy tutaj i odchodzimy
bez uścisku dłoni
ubolewałaś -
z blizn pustek i lęków
powstają zmrożone gniazda
kiedyś pomieszkiwaliśmy w tropikach
ze strachu przed utratą ciepła domykamy okiennice
próbowałaś -
zaszyłam się w lesie
z nadzieją że odzyskam zieleń ale
jej promyk dopadło fatum
z mojego drzewa pozostał popiół
zawsze niepokorna wykrzyczałaś -
znam słowa które wywabiają spod ziemi
ale nie klękam
Kasiu – będę pamiętać
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 listopada 2016
cóż za urozmaicenie
te po ojcu skłonne do rozmyślań
prąc do przodu wieczorami
wyskakują z mętnej modlitwy
te po matce kokieteryjne wesołki
budzą się razem ze słońcem
i zakładają kolczyki
na sterczące uszy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 27 października 2016
lisek cwaniak na tron łasy
sypnął ludkom sporo kasy
teraz zrobi to co zechce
bo dukacik w łapki łechce
sprytny lisek jak wieść niesie
mocno dzierży władzę w lesie
jednym głosem mówią zając
wilk ropuchy czarny pająk
grzmi krażąc wokół koryta
moja prawda jest niezbita
gorsze z sortu sarny łosie
to diabelskie jest pokłosie
niech im się luz nie zamarzy
bo waleczny wąż na straży
choć mu obłęd z oczu tryska
z gwardią będzie bronić liska
zasępione stare sowy
wciąż się drapią w mądre głowy
wiedzą że naiwne ludki
stracą wolność oraz dudki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 września 2016
„... twój ślubny welon, w pomiętą zwinąłem gazetę „
rankiem snuje się niczym
dym z gasnącego ogniska
powoli uchyla drzwi
unika przedsiębiorczych sąsiadek
niepewnie stąpa między regałami
dobre pomysły dobry smak
po założeniu kapci
szuka pilota
o szarej godzinie robi kilka okrążeń
między kanapą a oknem
przed snem
zalewa wrzątkiem melisę
w białej filiżance z nadrukiem
pasujemy do siebie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 czerwca 2016
„a dla mnie nie ma ani poniedziałku, ani niedzieli: są tylko dni popychające się w bezładzie"
kiedy przypełza
pękają wątłe od napięć postronki
do jasnych źródeł za plecami
wpadają czarne ptaki
w stłamszonych echach tkwią śmiechy dzieci
i słowa tak puste jakby ich nie było
bezsenne przedświty przyciągają twarze
bliskich którzy już zgasili ostatnie świeczki
na urodzinowych tortach
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 2 kwietnia 2016
jak trudno odrzucić nieodłączne ego
nie płakać nad dotkliwą raną
lecz uśmiechem otulać milknące dni
odchodzącym
pomagać zasnąć
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 stycznia 2016
kiedy już biorą z naszej półki
przez rozmazane światłocienie
przemykają twarze ze szkolnej fotografii
uschnięte nieśmiertelniki sypią czernią
na ulubioną przez ciebie frazę
mimozami jesień się zaczyna
i więdną słowa jak te złote
wonne wiązanki
kiedy już biorą z naszej półki
porta angusta śni się nad ranem
w niej przyjaciółka z dzieciństwa
przeźroczysta jak nigdy
nie biegnie w podskokach
tylko sunie niczym źdźbło
po śliskiej powierzchni
do niepewnego
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 6 stycznia 2016
schabowy to dla mnie kłopot spory
i fura ogromna jak wieloryb
dżentelmeny co całą zgrają
wciąż ręce nie dam obśliniają
wiwat rowery i pomidory!
dedykuję Panu W.W.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 grudnia 2015
przeinaczą fakty głosząc święte prawdy
klepią jak automat patos w każdym słowie
od tempa różańców nabrały już wprawy
zawsze nawiedzone kobiety kruchtowe
zaglądają w okna pod kołdry sąsiadek
która się nie modli która spina zadek
ciągle są na straży do ocen gotowe
nie odpuszczą grzesznym kobiety kruchtowe
mocno wierzą w cuda wchodzą pod kropidła
chcą synów w kapłaństwie przed pokusą schować
choć dla niepokornych szykują imadła
głoszą bogobojność kobiety kruchtowej
z buźką wciąż kamienną niczym Buster Keaton
i duszą pojemną chyba w geny wrytą
oprócz tego w górze czci ziemskiego boga
wierna jak kundelek kobieta kruchtowa
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga