Ponczillo, 17 sierpnia 2011
mimowolnie wyczekuję resztek oddania
ze spojrzenia zbitego psa
pozostać nagim i niezauważonym?
po wytarciu czystych butów
próbuję zniknąć, zostawić w korytarzu
zapach porannej toalety
z mojej szyi
ty doganiasz kilometry
nerwowym telefonem, odciskami papilarnymi
klawiatury na moim spoconym karku
dotykasz na odległość za zwykłe
przepraszam
Ponczillo, 17 sierpnia 2011
A znacie to, jak:
Wchodzi koń bo baru i siada przy ladzie
zakładając nogę na nogę.
W prawym przednim kopycie tkwi papieros,
barman go przypala, koń się zaciąga
dmucha facetowi w twarz po czym
zamawia piwo z sokiem plus frytki z ketchupem.
Bufetowy wachluje dłonią dym sprzed nosa i się dziwi:
- Nie wiedziałem, że konie piją piwo i lubią frytki.
- Ja też. Odrzekł. Ale mam dość ciągania pługa,
żarcia suchego siana i picia wody ze studni.
Marzę by zrobić coś szalonego, spontanicznego
coś czego nikt nie spodziewałby się po koniu.
W tym samym czasie przed barem
pojawia się jakiś gość, krzyczący:
- Siwy do auta! Jedziemy!
Zwierzak gasząc papierosa dopił ostatni łyk piwa
i pożalił się kompanowi:
- Lecę, stary od rana pijany łazi,
a ja znowu za kierowcę robię.
Barman przeżuwając świtek siana stwierdził;
- Strajki włożyć między bajki,
koń od roboty jak od spijania "mamroty".
Ponczillo, 16 sierpnia 2011
Uformowane sklejane hurtowo
zamówione na sobotni wieczór
to wesele spłodził szatan
swój uformowałem skleiłem
detalicznie w pojedynkę sam
w piątkowy wieczór
tą bibułę dał mi szatan
gdy po północy puściły zaczepy
a kotyliony uderzyły w parkiet
poczułem
te agrafki przypiął szatan
jednym z nich przyozdobiono
białą suknie pani młodej
tą uszył sam Bóg
przypadkiem na dnie popielniczki
w przedsionku piekła odgrzebałem wizytówkę
- Paweł Szatan -
organizacja wesel, imprez okolicznościowych.
Ponczillo, 12 sierpnia 2011
Nocą zielone światła przybliżały małomówne fasady
w dzielnicy wielkookich kabaretek
papuzich peruk z kanekalonu
smugą językiem
w oczy szczypał dym z szarego Westa
pojawiły się łzy pechowo
akurat zatrzymałem auto przy jednej z wielu
wolnych ze łzami w oczach
wzbudziłem w niej litość
może pogardę, wewnętrzny pusty śmiech
nieśmiałość krokową wilgoć miętowym oddechem
z wyrzeźbionych papierosem ust opluło mnie pytanie
czy chciałbym zniknąć i
skosztować życia w słonecznej Kalifornii
wylecieć jutrzejszym porannym rejsem
zostawić w rynsztoku kamień z serca
oddać dziurawe spodnie dom i samochód
przytulić i zabrać tylko jedną rzecz
bez walizki bez żalu
w jutowym worku,
chętnie na zawsze
oderwałbym ciało od ziemi
powstrzymuje strach przed lataniem.
Ponczillo, 11 sierpnia 2011
leżąc naga w łóżku zapytałaś mnie
-co ja na to-
gdybyś powiększyła swoje piersi
odparłem bez zastanowienia
że musiałbym też sobie coś powiększyć
i składać to coś na pół przed schowaniem w gacie
jest mnóstwo sposobów na powiększanie
"części niesfornych"
pełno reklam na skrzynce
w sumie
od zawsze
marzyłem o aktorstwie
i mógłbym grać w filmach pokroju Johna Holmesa
nie było aktorki
która nie chciała
nie było aktora
który odmówił zaszczytu
pracy z Johnem w latach jego świetności
zatykał usta sceptycznym kobietom
zawstydzał kolegów z branży
kunszt aktorski mierzony w dziesiątkach centymetrów
gdyby tylko mój filmowy talent
stał się porównywalny wielkością z talentem Johna
m u s i a ł a b y ś powiększyć swoje cycki
póki co
pozostańmy nadzy w wersji mini
Ponczillo, 10 sierpnia 2011
Całuję szklane usta
są zimne bez życia
smakują nie konieczne dobrze
jakbym tego chciał żeby
rozchylały nogi same
po miesiącach ostrego treningu
jednak
one ciągle się zmieniają
na bieżąco świeże szybko znikają z metalowego stołu
gdzie zostawiają odcisk naskórka
cięższą część zapachu
i nigdy nie byłem pewien czy
są wystarczająco zimne by
zaryzykować cudowne przebudzenie
i otrzymać rozgrzeszenie
na nic nie liczę
przejmuję ich chłód czując zastygnięte
sine wargi
bezwstydnie patrzę na zamknięte powieki
degradując się do stopnia potępionego pachołka
odchylam głowę w tył żeby utrwalić niepamięć
lecz nie rozważam odwrotu ucieczki
są bezbronne więc nie odmówią
nie powiedzą też "kocham"
kieliszki nie mówią.
Ponczillo, 9 sierpnia 2011
Wyliniały obcy „sierściuch”
wyjada mojemu z miski
sika na drzwi
i do butów
jego właściciela,
jeśli takowy istnieje,
nie znam ale chętnie poznam
skoro
mózg człowieka jest większy od mózgu kota
powinien mieć nad zwierzakiem kontrolę
gdybym ja
po kolacji u sąsiadów
nasikał do zlewozmywaka w kuchni
albo kosza na śmieci
na pewno nie byliby zachwyceni
na domiar złego
rankiem na schodach
znajduję kłęby kłaków
czyli futrzaki walczą o miskę
czyli mój kot kuleje
martwię się o niego,
nie rozumie, kiedy
tłumaczę jak należy się bronić,
że powinien zastosować dźwignię tylnymi łapami
gdy przeciwnik prowadzi do parteru,
gryźć i nie panikować czując krew na kłach
ale jak humanitarnie pozbyć się tamtego intruza?
jak ocalić drzwi, buty
własnego kota
bez rozlewu krwi
ażebym czyste sumienie
miał
miau.
Ponczillo, 8 sierpnia 2011
"Żył lat trzydzieści dwa
Zginął śmiercią tragiczną"
winno być
dwadzieścia trzy
kamieniarz był wypity
przepraszał, poprawi po niedzieli
posraniec rutyniarz
nieświadomie zabawił się w Boga
prezentując dziewięć lat życia więcej
na jedną sekundę
wskrzesił cmentarny optymizm
dał impuls wyobraźni
co by było gdyby
przy poprawnym, na wpół pękniętym,
kamiennym sercu
uśmiechała się w myślach matka
dwudziestotrzylatka.
Ponczillo, 5 sierpnia 2011
Muzyka z głośnika
próbuję się nie zakochać
a banda oszołomów z mojego miasta
wytyka mnie palcami
to pośrednio dzięki nim
straciłem dla niej lewe oko
bezpośrednio
przez pogmatwane długie rzęsy
one nakłoniły mnie do grzechu
zboczenia z bezpiecznej ścieżki
na niepewny skrót życiowo-myślowy
skazany na szkorbut
próbowałem wyjąć oko scyzorykiem
aby ocalić pozostałe członki ciała
i resztę starego
przygasłego nieco uczucia, na przekór
choć nie planowałem szukać
znalazłem jej zapach
w bukiecie innych
niemniej pięknych i dużo brzydszych
nie mówię prawdy i szukam dalej
zdrowym okiem pół biedy
co z tego że,
wszystkie kłamstwa wychodzą bokiem
a brudy tyłem.
Ponczillo, 4 sierpnia 2011
Od kiedy nosze kolorowe podkoszulki
zastanawiam się co bywa miarą miłości
mierzyć ją codziennością
wyprasowanymi ciuchami
zmywanymi garami bez pomocy automatu
myciem kibla
obcinaniem zawiniętych paznokci
ścieraniem pięt gdy przeszkadza brzuch
rzeką przekleństw na wysokie rachunki
przyniesioną do łóżka aspiryną
świątecznymi upominkami
zjadanymi razem śniadaniami, obiadokolacjami
cichymi dniami
samotniami tęsknotami
głuchymi przeciągami od kuchni do sypialni
czy mierzyć miłość na pocałunki
orgazmy
albo lizanym francuzem
długością, grubością, głębokością
wielkością biustu
ilością urodzonych dzieci
nie wiem
kiedyś odpowiem.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
23 grudnia 2024
Podwójnie urodzeni !Belamonte/Senograsta
22 grudnia 2024
Tkliwiedoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta
20 grudnia 2024
Na świętavioletta