Ponczillo, 2 września 2011
Po pierwsze wchodził przez drzwi
nie przez komin jak kłamali
po drugie wyrwał nóżkę plastikowej lalce
po czym wypił z niej setkę Gorbatschowa
chudy grubas
alkoholik z watą pod zasmarkanym nosem
po trzecie puścił bąka w czerwoną satynową poduszeczkę świąteczną
„ups”
twierdząc że to tłumik
chudy grubas
"Cicha noc"
śmierdzący wieczór
wigilijny terror
po czwarte nie pierdolta że był prawdziwy
bo ciotka Teresa tylko wygląda jak chłop
od pasa w górę
chudy grubas
SantaTrans
po piąte dziesiąte dwudzieste dziewiąte
i przedostatnie
mama prosiła żebym nie bluźnił w świątecznych życzeniach
w formie wierszy
bo nie po to się uczyłem
żebym chodził w podartych spodniach i skarpetkach
i że dzieci nie mogą sobie poczytać wierszydeł
albowiem zakładając
bluzgać nauczą się już w przedszkolu
od niegrzecznych dzieci
synków i córek udawanych świętych
po czterdzieste pierwsze
nie Mikuś ale
pumeks czyni cuda
basta.
Ponczillo, 11 sierpnia 2011
leżąc naga w łóżku zapytałaś mnie
-co ja na to-
gdybyś powiększyła swoje piersi
odparłem bez zastanowienia
że musiałbym też sobie coś powiększyć
i składać to coś na pół przed schowaniem w gacie
jest mnóstwo sposobów na powiększanie
"części niesfornych"
pełno reklam na skrzynce
w sumie
od zawsze
marzyłem o aktorstwie
i mógłbym grać w filmach pokroju Johna Holmesa
nie było aktorki
która nie chciała
nie było aktora
który odmówił zaszczytu
pracy z Johnem w latach jego świetności
zatykał usta sceptycznym kobietom
zawstydzał kolegów z branży
kunszt aktorski mierzony w dziesiątkach centymetrów
gdyby tylko mój filmowy talent
stał się porównywalny wielkością z talentem Johna
m u s i a ł a b y ś powiększyć swoje cycki
póki co
pozostańmy nadzy w wersji mini
Ponczillo, 1 sierpnia 2011
Kolejny w spisie z ulicy listopadowej
na drewnianym poddaszu dużej kamienicy
leżąc nieruchomo na tapczanie przyznał,
że pije denaturat
a na pytania odpowie za niego kolega
też alkoholik
tyle że różowiutki
nie wiedziałem, że „denaturczycy” mają skórę koloru szarego
a w mieszkaniu pełnym niedojedzonego żarcia
pustych butelek
fizjologicznego smrodu i przenikliwego zapaszku dętki
może być tak mało much
pewnie nie lubią wysterylizowanego alkoholem powietrza
na pewno był nieogolony i posikany
ale nie pamiętam w jakim stanie pozostał jego wystający język
dane spisałem z odnalezionego po około pół godzinie
dowodu osobistego
imiona rodziców: Kazimierz Stanisława
kolor oczu: niebieskie
jakieś dwa lata po spisie
widywałem faceta na mieście
chodził powolnym, kowbojskim krokiem
zawsze sam
wtedy jeszcze żył i właśnie tym mnie zaskakiwał.
Ponczillo, 26 sierpnia 2011
Kochanie gdzie jesteś!
nie nienawidzimy się już trzeci tydzień
wiemy
lubiłaś spacery nad torami
zastygać woskiem na wiadukcie
wiemy
teraz ciebie tam nie ma
gdzieś stoisz
odpoczywasz
broń Boże nie wchodź na tory
możesz stracić głowę dla maszynisty
jak to zrobiłaś dla tego artysty
z sąsiedniego osiedla
nie umieraj nam z miłości
wiemy
musisz wrócić
przecież
nie zamknęłaś na kluczyk tej ręcznie rzeźbionej
komody z twoimi skarbami w środku.
Ponczillo, 8 września 2011
Róże przy rurze oplatają ją,
chciałbym je zerwać
ale nie ma szans.
Zabiję w sobie strach,
rozbudzę odwagę
lecz zamiary wobec Ciebie
tylko róży zdradzę.
Róża przy rurze, oplata ją
podaruję nowe życie
odcinając ją.
Róża przy murze rzeźbi tynk,
na czarno-białej fotografii
przed ścianą
ty.
Róża przy murze nadaje ton,
zrobię z niej smyczek
wyginając ją.
Zagram na skrzypcach płynne legato
rozpalę staccato
rozmażę spiccato.
Naga róża u twych drzwi rumieni się,
jeśli na mnie czekasz
otwórz je.
Róża w kałuży zadeptałem ją,
mnie nie przepraszaj,
zaopiekuj się nią.
Ponczillo, 2 sierpnia 2011
a na starość zgnuśniejemy
stracimy wszystkie zęby
będziemy jedli tylko rozgotowany kalafior
zaciągniemy dolną wargę na nos
pokryjemy się popiołem z węglowego pieca
przejdziemy dymem z klinkierowego komina,
popuszczonym moczem
czas wyryje na twarzy mapę życia
wątroba wspomni alkohol
kręgosłup - żonę niesioną przez próg
oczy - wypłakane łzy
usta - rozdane pocałunki
zawodna pamięć - wakacje w Augustowie
i "Beatę z Albatrosa"
język wypowie mimowolnie:
"kurwa, jak tam było pięknie"
wspomnienie młodości przyniosą
utulone w ramionach wnuki.
Ponczillo, 28 września 2011
Jestem mysim treserem.
Rozgryzam myszy.
Mysim treserem jestem, mysim.
Mysz numer jeden.
Skubała zębami miotłę pod którą się ukryła.
Obserwowałem mysie myśli.
Wrodzone reakcje obronne, strach,
zjadanie ręki, która żywi.
Zanotowałem.
Mysz numer dwa.
Zabłądziła w prostym labiryncie.
Nie pomogły odchody,
ślady pazurków na styropianowych ścinkach, gubiona sierść
ani wabik przy wyjściu.
Obserwowałem mysie myśli.
Strach i panika,
próba konstruktywnego myślenia,
ograniczona motoryka małego mózgu.
Zanotowałem.
Mysz numer trzy.
Przy wyjściu z łamigłówki umieściłem mysz i okruchy chleba,
które prowadziły do wnętrza labiryntu.
Nie wybrała wolności.
Obserwowałem mysie myśli.
Niezdecydowanie, głód wrażeń,
instynkt łowcy, hierarchia wartości nastawiona na "mieć".
Stałem się mysim Mojżeszem,
rozstąpiło się morze.
Brak reakcji.
Zanotowałem.
Jestem mysim treserem, mysim.
Wszędzie myszy,
nie wiem gdzie podziali się ludzie,
pełnowymiarowi.
Ponczillo, 14 września 2011
"Gdybam gdyby to nie było na niby
Gdyby, gdyby to nie było na niby
Gdyby świat cały
Obrósł w niebieskie migdały
Gdyby Magik był doskonały
Gdyby podziały gdzieś się podziały
Gdyby ryby głos też miały
Kaktusy na dłoniach by wyrastały
Gdyby po Ziemi stąpały ideały
Biały byłby czarny
A czarny biały
Indywidualnie na życzenie upały
Wciąż smakowały te same specjały
Minerały każdej skały
Szlachetne jak kryształy
A wszystkie kabały
To tylko kawały
Gdyby czyn był godny chwały
...Gdyby wrony nie krakały
Gdyby kozy nie skakały
Gdyby tak psy nie gryzły
Koty nie drapały
A komary nie wkurwiały
Gdyby dyskojeby tak się nie rzucały
Gdyby równiejsze z równymi równać chciały
...Gdyby u mnie na oknie stały
Kwiaty paproci i niebieskie migdały
Gdyby ich cechy się uzupełniały
...Gdyby cudowne sny się sprawdzały
...Gdyby problemy zmieniały się w banały
Gdyby z wszystkich treści morały wypływały
Gdyby partnerki partnerów swych kochały
Gdyby oczy nie płakały
A usta się wciąż śmiały
Gdyby powracały piękne chwile
I trwały
Gdyby lepsze czasy nastały
...Gdyby gazy nie wybuchały
A pożary nie wyniszczały
Gdyby wody nie zalewały
Kataklizmy nie istniały
Gdyby bratnie dusze się wspierały
I sobie ufały
Gdyby rymy tylko na wolno powstawały
Gdyby farby nie zaciekały
I na murze nie matowiały
Gdyby wielkie nominały
Każdą kieszeń oblężały
Na plakatach by widniały
Pfk inicjały
No a konfesjonały
By innowierców pochłaniały
Gdyby wszelkie bariery pozanikały
Gdyby żadne serduszka nie pękały
Gdyby kary winnych spotykały
Gdyby każdy był wyrozumiały"
Magik, Fokus, Rahim
*Paktofonika*
Świat "gdyby" zamknąłem
w pustym słoiku po miodzie,
żeruję nad nim jak pszczoła
ale nigdy mnie nie zaspokoi.
Zanim wypowiem "gdyby"
pomyślę czy nie zgrzeszyłem sam
przeciwko sobie
kierując sprawy na niewłaściwy tor.
Codziennie, począwszy od poranka
życie "gdyby" zamykam w dyby,
co by było gdybyśmy wciąż rymowali "gdyby".
Ponczillo, 9 sierpnia 2011
Wyliniały obcy „sierściuch”
wyjada mojemu z miski
sika na drzwi
i do butów
jego właściciela,
jeśli takowy istnieje,
nie znam ale chętnie poznam
skoro
mózg człowieka jest większy od mózgu kota
powinien mieć nad zwierzakiem kontrolę
gdybym ja
po kolacji u sąsiadów
nasikał do zlewozmywaka w kuchni
albo kosza na śmieci
na pewno nie byliby zachwyceni
na domiar złego
rankiem na schodach
znajduję kłęby kłaków
czyli futrzaki walczą o miskę
czyli mój kot kuleje
martwię się o niego,
nie rozumie, kiedy
tłumaczę jak należy się bronić,
że powinien zastosować dźwignię tylnymi łapami
gdy przeciwnik prowadzi do parteru,
gryźć i nie panikować czując krew na kłach
ale jak humanitarnie pozbyć się tamtego intruza?
jak ocalić drzwi, buty
własnego kota
bez rozlewu krwi
ażebym czyste sumienie
miał
miau.
Ponczillo, 11 lipca 2011
Mija dziesięć lat posługi
w miejscowej kostnicy,
miejsce magiczne,
jubileusz na koncie Hadesu
czasami słychać stukot
w miedzianych tunelach
bez końca
czasami przez lewe ramię coś podpowie
- "nieznany" piszemy razem
tutaj serca zszyte na okrętkę
żyły płynące strychniną
tysiącgramowe mózgi
otwarte oczy
przenikliwa wyimaginowana wońtrupka
metafizycznie
mimowolnie jestem bliżej Boga,
ale każdy posiłek fałszuje scenariusz ostatniej wieczerzy
raz w tygodniu
catering serwuje danie z wątróbki
jej gorzki posmaczek zabijam półsłodką miętówką
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek