bosonoga - Gabriela Bartnicka | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (88) Kolekcje Forum (3) Poezja (165) Proza (9) Wideo wiersz (6) Pocztówka poetycka (2) Dziennik (6) Handmade (1) |
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 sierpnia 2015
spod wyniosłej kempy wypływa wpław
klępa; wśród pawianów pawi się paw -
łowicz skrzekiem obwieszcza androny.
aurę podgrzewa żółtooki ptak,
chyba mu ciągle piątej klepki brak –
w ściółce szuka wroga jak szalony!
drzemią pośród mchów kły bulteriera,
co w inne piórka się wciąż przebiera.
pohukuje gdzieś w tle mądra sowa,
że warto księżyca znów pilnować,
aby nie przyszła w mig mroczna pora,
gdy wyjdzie jak szydło zmora z wora.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 sierpnia 2015
genetycznie obdarzona radością
ufnie pląsała wśród gwiazd
ale i tak
w duszną lipcową noc
najjaśniejszą zakryła czarna karta
i wtedy
jakby po dotknięciach Asmodeusza
przygasały jedna po drugiej
najdrobniejsze nikły szybko
niczym perseidy
zostawiały po sobie jasne ślady
uśmiechy dzieci zapachy lata
czasem przebijały się we mgle
obok twarzy bliskich
pochylona kobieta
dziękowała
godzinom miesiącom i latom
wdzięczna za nakładanie ciemnej zasłony
nad tym co chciała wyrzucić
z pamięci
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 lipca 2015
przyklejone do dostojnych murów
balkony niczym parasole
osłaniają przed nieśmiałym słońcem
drzemiącą uliczkę
budzi zachrypnięty tembr - kartofle kartofle
tupoty zapobiegliwych gospodyń
wyciągają z łóżek
okutanych w pajacykowe piżamki
poza parapety wychodzą
zapachy zbożowej kawy
stukot fajansowych kubków
w końcu z dołu dobiega
galop nóg z teczkami
a kilka kwadransów później przymusowe
szuranie nóżek z tornistrami
pałka zapałka dwa kije - wesołe
głosy podkreślają smak letniego poranka
który około południa przeplata się z aromatem
zup koperkowych szczawiowych i rabarbaru
Gośka, Ewa, Krzysiek – do domu
w oknach pojawiają się głowy ubrane
w nieśmiertelną trwałą
wyrywając najmłodszych z raju
po wąskim chodniku wloką się nogi z teczkami
nóżki z tornistrami przybyły wcześniej
w podskokach
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 czerwca 2015
bywałeś tego lata daleki
a może to złudzenie na tle szczytów
bo przecież gdy przyszedł halny mieliśmy
tylko siebie bliżej niż ciepło
parujące z oddechów
byłeś tego lata zmęczonym drozdem
który utkwił w splątanych szuwarach
a może dopadły mnie zwidy po palącym słońcu
gdy czekałam na burzę z piorunami
byle nie usłyszeć ciszy
byłeś tego lata bladym płomieniem
słaniającym się na brzegu ognia
a może to nagłe zamglenia wypaczały widzenie
są tacy którzy mówią że już ciebie nie ma
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 maja 2015
choćby była najdalej
to zawsze blisko czuwa
przepędza rwące fale
kokonem wiatr osnuwa
głaszcze tkliwym muślinem
gdy życie ostro smaga
we śnie wzywa Horpynę
by dobry los wybłagać
Jej słowo jest balsamem
na blizny wciąż bolące
Jej uśmiech w mroczny ranek
wyciąga zza chmur słońce
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 19 maja 2015
gromy spadały niezależnie od wagi
przewinienia z siłą wulkaniczną i w tempie
kaskady na pokorną głowę dziadka
a domownicy na wszelki wypadek
zakładali czapki niewidki lub udawali głazy
nie najlepiej sprawy wyglądały kiedy Franciszek
wracał na miękkich nóżkach
a jeszcze gorzej gdy zdarzenie miało miejsce
w niedzielę
pamiętaj abyś dzień święty święcił
grzmiała babunia z różańcem w ręku
była bowiem kobieciną bogobojną
i ze wszystkich sił
polecała zbłąkane dusze bogu
mama mówiła że Elżbieta sięgała
Franciszkowi pod pachy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 maja 2015
to zwykła kura domowa
długo ten cyrk nie potrwa
krakały zaraz po sakramentalnym tak
rozindyczone kuzynki wziętego erudyty
jest niebrzydka zapiał
zadziornie podpity wuj
pies na kobiety
ale zwykła kura nie nadstawia uszu
tylko bierze pod skrzydła
okaleczone pisklęta z obcych gniazd
i aż do zachodu słońca
poszukuje opatrunków
w nocy roztacza magię łabędzicy
zawiesza lampiony z gwiazd nad głową erudyty
inaczej nigdy by ich nie dostrzegł
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 kwietnia 2015
Śmieszył Pokora w kiecce kobiety,
Anioł, co łeb miał nie od parady;
geniusz Bareja odszedł niestety!
Kości, podroby, kawał chabety,
wciąż zdobywane nawet spod lady
- cenne trofea sprytnej kobiety.
Ważne urzędy jak kabarety:
biurwy, donosy, mętne układy;
mądry Bareja odkrył niestety.
Nie dla Balcerków modne gadżety,
luksus z peweksu, suknie od Prady
i dewizowe - cymes kobiety!
Marian po miodku wił piruety,
gdy pruł ulicą, padał strach blady;
kpiarza Barei nie ma niestety.
Tamte absurdy budzą uśmiechy,
i dziś nieobce - cóż nie ma rady;
cwane Jarząbki, mocne kobiety
- chociaż Breja odszedł niestety.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 1 kwietnia 2015
najchętniej od jaja zaczynam poranek
w koszulkach sadzone na miękko lub twardo
lecz czekam co roku na smaczki pisanek
w kwestii jaj ozdobnych wpadłam chyba w manię
na gładkie bezbarwne spoglądam z pogardą
chcę dzisiaj kolorem przywitać poranek
cóż z tego że obrus zyskał żółtą plamę
drobiazgiem się przecież przejmować nie nie warto
gdy kapie ci ślinka na smaczek pisanek
w granatach czerwieniach kunsztownie drapane
kwieciste w trójkąty na czubku z kokardą
wśród jajecznych cudów zaczynam poranek
zapachy mazurków baby lukrowanej
kiełbas rozmaitych nie kuszą tak bardzo
jak krasa niezwykła i smaczek pisanek
choć czasem deszcz leje mgłą dzionek zasłany
słoneczne żonkile uśmiechem ogarną
więc dzisiaj od życzeń zaczynam poranek
niech cieszą Was święta i smaczki pisanek
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 marca 2015
nie zapowiedziała jej czarna woda. tuż po północy
zaklekotała na powitanie. nawet nie była brzydka.
podobna do Anji, zwłaszcza z oczodołów i linii.
przyszłaś nie w porę, kilka miesięcy wstecz
nie oponowałabym chyba –
aż dziwne że tak lekko
słowa przechodziły przez gardło. z założenia
powinno być zdrętwiałe.
mam jeszcze coś do załatwienia. wiosna przecież.
trzeba roślinki posiać, niech ucieszą zmysły.
i myśli zawiesić między zwiewnymi płatkami
w sadzie, nie wspominając już o porządkach
wśród słów rozgrzebanych.
przestań mnie dotykać. odsuń lodowate dłonie.
i nie chuchaj, bo bez obrazy oddech masz nieświeży,
podreperuj trochę kondycję. może w którymś z listopadów
pozwolę się porwać. pod warunkiem
że zapewnisz miękkie lądowanie.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 marca 2015
słowa miały posmak strawy
z blaszanych menażek
na tak podaną
tylko bardzo głodni czekają
w największej rozwodniona zupa –
wśród wielu innych zawsze będziesz
numerem jeden
w środkowej niestrawny klops –
nie potrafiłem odmówić
gorące uderzają do głowy
w najmniejszej niewymyślny deser
doprawiony zwietrzałym lukrem -
mój słodki biszkopciku
chcę wrócić
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 marca 2015
gdybyś do końca mogła
przeglądać się w gładkiej twarzy,
i wybiegać śmiało po kwiaty na turniach
gdybyś po drodze nie musiała
sięgać po dodatkowe oczy
a przy wejściu na kilka schodków
przepychać się z zadyszką
to czy kiedykolwiek złożyłabyś
na łożu ciało z pokorą
jesiennych liści
i chwiejną przecież nadzieją
że gdzieś tam jeszcze cię ogarnie
wiosenna bujność traw*
Tereni
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 stycznia 2015
zazdroszczę Hiszpanom błękitnego nieba
i Grekom Chorwatom żywiołowym Włochom
gdy cały dzień leje jakby Chac się gniewał
otulam kocykiem co otulać trzeba
do słońca się modlę by mnie chciało objąć
zazdroszczę Hiszpanom błękitnego nieba
nie warto się w smutku dniem i nocą grzebać
oddawać pokłonów zawsze zimnym bogom
gdy leje jak z cebra znowu Chac się gniewa
zatupię nogami prawą potem lewą
zatańczę flamenco na pohybel śpiochom
poczuję Hiszpanię wśród błękitów nieba
wyklaskam co w duszy mi słonecznie śpiewa
zakręci z fantazją Helios nitką złotą
choć wieje i leje jakby Chac się gniewał
cichaczem się wymknę spojrzę ponad drzewa
ponure szarości wygumkuję trochę
zamażę błękitem niechaj Chac się gniewa
gdy stworzę namiastkę hiszpańskiego nieba
* Chac – bóg deszczu
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 stycznia 2015
z maniakalnym uporem
wdzierają się w achromatyczne sny
tylko okna w nich zawsze błękitne
otwieram a Morfeusz przepuszcza
kolejnych Tolibowskich
prym wiedzie długowłosy bard z gitarą
choć przecież z cielęcego zauroczenia
wyrasta się najszybciej
by szybko wpaść w następne
owiane wakacyjną nonszalancją
kraciastych koszul wiecznego turysty
konesera śmiałych wyznań na szczytach
pod ławką zakochanych przy uniwerku
rozsypane skrypty
schylam się - coś przeczesuje
moje włosy
może to wiatr a może dłoń chłopaka
o szarych oczach
usiłuje przypomnieć gorące
powiewy z babiego lata
usłużny budzik przypomina
o dreptaniu w uświęconym zaprzęgu
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 stycznia 2015
w starych miasteczkach odejścia
widać gołym okiem
jakoś wczesną wiosną
ze sklepiku na rogu znikła
zawsze uśmiechnięta pani Marysia
ponoć rak ją zwinął w trzy tygodnie
a gdzieś u schyłku lata pod barem
zrobiło się nieco luźniej
ubyło chyba ze dwóch pijaczków
wątroba czy bójka – do dziś nie wiadomo
no i ten chudy fryzjer z wąsikiem
co to dbał o elegancję na głowie
kilku pokoleń miejscowych dam
ponoć się powiesił z zazdrości
o młodą kochankę
ostatnio nie widać męża pani Marysi
Kowalska mówi że poszedł
za żoną
ale nie wiem czy to możliwe
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 grudnia 2014
ranek pogodny, uśmiech na licach,
wciskasz pilotem: jeden, dwa, cztery.
zmierzła reklama ryczy jak lwica -
pomyśl o śmierci – szykuj kwaterę!
dobra po tobie pamięć zostanie.
zmierzła reklama ryczy jak lwica -
zbieraj na raka i pogrzebanie!
w mrocznym kierunku twoja myśl kica.
zmierzła reklama ryczy jak lwica -
gdy chcesz być zgrabną, zażyj pigułkę!
pulchna kobieta w tańcu połyka
żółte na gazy, inne też ciurkiem.
Marka wielbiłam, niegdyś amanta.
gwiazdor od dawna mnie nie zachwyca,
odkąd w reklamie sterczy przy bankach -
kusi go kasa mocna jak lwica!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 grudnia 2014
czasem
jest to ciepły powiew wiatru
pląsy wśród latawców
albo słodki zapach forsycji
w nasłonecznionych barwach
sukienek dziewcząt z tamtej wiosny
czasem
znajomy szpaler topoli
w alejce do ratusza
rozpłakane światła latarni
mogą jednym błyskiem uruchomić
szepty włożone między zapomnienia
torując drogę zdmuchniętym
przez lata zwierzeniom
nastolatków
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 grudnia 2014
powoli wchodzę w stare mury
spokojna niczym Dalajlama
już na parterze słyszę z góry
okropny rechot - istny dramat
w drzwiach zatrzymuję się na chwilę
czy zdołam strawić bas Adama
lecz nie wypada umknąć dylem
spokojnej niczym Dalajlama
polecam z wiarą uszy Bogu
spokojna niczym Dalajlama
pan domu ryczy już od progu
wchodź Gośka zaraz przyjdzie Ania
rozlegle snuje o pawianach
wydając głosy rodem z buszu
spokojna niczym Dalajlama
o ciszy wiecznej marzę w duchu
porywa mnie do kuchni Ania
koniecznie załóż te stopery
spokojne niczym Dalajlama
sączymy kawkę i likiery
dedykuję Damianowi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 listopada 2014
„najgorszy jest lęk przed czymś, czego nie można nazwać”
nadchodzą niemal jednocześnie
po mimowolnym włączeniu
odpowiednich klawiszy
kotłują się bezładnie
niczym w bębnie pralki
po chwili dochodzi do przepychanki
w najciemniejszych barwach
poszarpane znajome postaci
dźwięczą astmatycznym przemijaniem
skowytem dręczonego pechowca
uparcie przyćmiewają
południowe słońce które podstępnie
usiłuje wepchać się przez szczeliny
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 19 listopada 2014
rozwinął skrzydła i pofrunął nad Morskie Oko
na trasie spuścił guano wprost
do kapelusza chciwego fiakra
słyszał jak umęczone konisko
zarżało z uciechy
w Chlapkowicach Dolnych nawalił rzadką kupę
dekorując czuprynę gospodarza
na rozległej posesji
wyleniała psina próbowała
zatańczyć rumbę resztką sił
popiskując radośnie na krótkim łańcuchu
wieczorem wygładził zmierzwione pióra
i gorliwie sporządzał jutrzejszą listę
wyróżnionych
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 6 listopada 2014
jego Piętę Achillesa
usilnie przekształca
na swoje kopyto
a po wieczornym spektaklu
plującym pretensjami
gdy chłopina wzorem żony Lota
zmienia się w słup soli
polewa wrzątkiem słowotoku
o poranku w deszczowym nastroju
Cichy z kubłem śmieci w ręku
spotyka singla z naprzeciwka
jak zawsze uśmiechniętego
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 października 2014
po co samobójcę wpychać z powrotem
do gównianego padołu
spróbuje jeszcze kilka razy i jak Stachura
zawiśnie w końcu z satysfakcją
że bez pomocy najwyższego
rozporządził zgodnie z wolną wolą
tym co mu dano
dobrodziejstwo in vitro i klonowania
to dla zmartwiałych zbytek łaski
ale gdyby tak mądre głowy wynalazły
tabletkę na bezbolesne odchodzenie
może i ty przyjacielu
gdy dni staną się puste jakby ich nie było
chętnie skorzystasz zostawiając bliskim liścik
kładę się teraz do snu, na trochę dłużej niż zwykle
nazwijmy to wiecznością*
* Jerzy Kosiński
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 20 października 2014
głód szarpiący wnętrzności
dokuczał nie mniej niż cięgi
znowu usłyszał jego kroki
nie mógł uciekać
był prawie martwy
skulony w kłębek
śnił
że litościwy anioł unosi go lekko
nad drogą do Tęczowej Doliny
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 października 2014
nie mogło być inaczej
bo tak jak Ty
gdy nikt nie patrzy wącham książki
do twarzy tulę okładki
a pies z siwym pyskiem
śpiący w Twoim wersie
jest też moim psem
i choć nie spełniłeś prośby
odejdę a ty zostań
nie zamykaj jeszcze świata
usiłuję uwierzyć
że teraz jesteś w lepszym
dla nas niepojętym
gdzie Jasność dobrych przygarnia
Michałowi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 września 2014
za zmrużonymi oknami
ostatnie podmuchy jesieni
wokół głębokiego snu kobiece postaci
suną w korowodzie
dojrzała piękność o sobolowych brwiach
tuż za nią
dzierlatka wystrojona na pierwszy bal
orszak zamyka
aresztantka z arcysmutną fabułą w oczach
mężczyzna w rubaszce wstaje nagle
przeciera oczy nasłuchuje
zawodzące śpiewy znad rozległych pól
opowiadają tęsknie
rosyjskie historie
stara Praskowia wnosi samowar
zapala kopcącą lampę
bez tego ani rusz
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 30 sierpnia 2014
czy wiesz że są powiewy które chciałabym otworzyć
jednym mgnieniem w jesienne szarugi wyświetlać
łzawy poranek i rozpłakany wieczór nad jeziorem
opatulone oddechem jasnowłosego chłopca
znajomy gwar przetrzepujący zakurzone
ulice uśpionego miasta kolorowe zawroty głowy
od zapachu książek ze sklepiku pod sową które
tylko w tych dniach smakowały równie dobrze
jak lody bambino zjadane pospołu na przystanku
pod ostatnim uśmiechem lata.
/z cyklu- powroty/
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 sierpnia 2014
małgorzatę od zawsze mierziła szarość.
wyławiała barwy. chętnie u artystów.
w przybytkach kultury dociekliwie
penetrowała kandydatów.
to już na pewno ten! nietuzinkowy!
gdy w antraktach wysnuwał się z gracją
wyciągała obłoki spod rywalek.
chociaż na urokliwy tembr nawlekał dźwięki
z urozmaiconych westchnień kochanek -
stanęła w kolejce.
nie była ostatnią
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 sierpnia 2014
tak, jestem sentymentalna. a odkąd przygarnęłam inkrustowaną
szkatułkę w zimowe wieczory hołubię jej zawartość: zmatowiałe
pukle włosów, tasiemki z rączek dzieci walczą o pierwszeństwo
z wstążkami wiążącymi miłosne wyznania. w listach szeleszczą
kwiaty od zasuszonych wiernych i niewiernych; ułożone według
zasług w odkurzanych z estymą zaciszach, zapachną mimozami;
gdy jesień się zaczyna. słucham kolejny już raz pieśni Orfeusza
nie maskując wzruszenia przed sztywnymi minami audytorium.
a nocą czekam, aż rzewne nuty Ludovico Einaudi wpłyną w sen
i rozmalują go dźwiękami czystymi jak miłość Larysy i Jurija.
a twoją nowomodną poezję, wydrylowaną z wdzięku, suchą
niczym ciotka Genowefa po zgorzkniałych żalach – olewam!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 lipca 2014
mówiłeś – niektóre
są tak zwiewne i przeźroczyste
jakby przybywały z innego
lepszego świata
kiedy ból przewiercał dogłębnie
wszystkie zakątki myśli i ciała
razem ze skwarem tamtego lata
wleciałeś zarysowany wzorzystą czernią
by zaszeleścić niczym żałobna firanka -
zobacz przecież jestem nad tobą
dziś przyfrunąłeś niespodzianie
na balustradzie radośnie zatrzepotały
wielobarwne skrzydła
chciałeś w rocznicę pożegnania
ująć choć trochę smutku
tato
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 czerwca 2014
kiedy prawa ściszonym głosem
oznajmia -
przecież musi być ktoś kto czuwa
nad porządkiem niepokornych atomów
lewa nie szczędząc epitetów
natychmiast ripostuje -
ty idiotko
to tylko ci co mieli więcej zwojów
po mojej stronie
od zawsze wymyślają korzystne dla siebie
głodne kawałki
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis