Ananke | |
PROFILE About me Friends (120) Forums (1) Poetry (100) Prose (11) Photography (84) Graphics (36) Diary (26) |
Ananke, 17 april 2013
Wymawiamy jej imię z lękiem i trwogą
albo godnością i spokojem.
Czasem przychodzi nie w porę,
wyczekiwana albo nagle.
Bywa wybawieniem, ręką sprawiedliwości,
skaraniem boskim, bezlitosną, zimną suką.
Zawsze z tą samą precyzją
oddziela to co boskie od tego co ziemskie.
Nigdy się nie męczy, wykonując swoje rzemiosło
z namaszczeniem i oddaniem ślepo wierząc w jego sens.
Zaprzyjaźniona ze starością i ułomnościami ciała
ustala harmonogram zadań z precyzją zegarmistrza.
Czasami tylko, gdy na chwilę się zaduma
spotkasz uciekinierów co widzieli już tunel.
13.02.2012
Ananke, 14 april 2013
Jeszcze nie jest za późno,
wystarczy lekko pchnąć drzwi
a światło wedrze się w nicość
i strawi zmory trwożnych dni.
Jeszcze masz w sobie dość sił
by mocno zacisnąć pięść,
ścierając senny koszmar w pył
pleć z losem nową, lepszą więź.
Już nie oglądaj się za siebie,
nie grzeb na strychu zmurszałych chwil.
Kup bilet tylko w jedną stronę
i już nie wracaj do przeszłych dni.
12.07.2012
Ananke, 10 april 2013
Jak napięta struna czekał,
na pierwszy zwiastun obecności,
z niecierpliwością przypisaną
kropli przyciągającej kroplę.
Nasyciwszy pierwszy głód
bezwstydnie patrzył w oczy,
rejestrując nawet najdrobniejszy ruch rzęs,
odkrywając w źrenicach coraz to nowe
akordy emocji i nieznany dotąd,
ósmy kolor tęczy.
Kołysząc w ramionach smutki,
wydobywał z głębin serca
kryształowo czyste,
nieme akordy zachwytu
wygrywane jej spojrzeniem.
Chowając troski głęboko w Hadesie
chwytali zachłannie błękit
i upychając go w kieszenie
rachowali, czy starczy go do jutra.
Ananke, 4 april 2013
wiersz mało anankowy :)
Rzekła krowa do biedronki:
-Dość mam trawy, dość mam łąki!
-Mnie przejadły się jarzyny!
-Ja chce pisać, składać rymy!
Zapłakało bydlę rzewnie
zaraz z żalu padnie pewnie.
I nie myśląc nazbyt długo,
bierze papier, chwyta pióro.
Że biedronka dobra dusza
już na pomoc krowie rusza.
Ledwie tylko przysiąść miały,
zaraz liska napotkały.
Rzecze:- Lisku mój ty ładny,
krowę będziem uczyć składni.
Lisek spojrzał na krowinę,
znać, że ma nietęgą minę.
Patrzy, cmoka, miny stroi.
-Ktoś cię krowo dziś wydoił?!
Na to krowa oburzona:
-Jak waść możesz, jam uczona!
-Jam widziała książek tysiąc!
-Pisać umiem, mogę przysiąc!
Duma lisek z biedroneczką
-trzeba krowie wiedzy deczko,
tylko jak tu bez zgorszenia,
dać krowinie do myślenia….
Debatują, myślą wspólnie,
tak niedobrze, tak ogólnie.
Nagle widzą, sroka leci.
-Jej spytajmy co zaleci!
Słucha sroka rozdziawiona
i problemem ubawiona.
Rzekła: - Drodzy przyjaciele
nie zmienicie wy za wiele.
-Świat już tak jest urządzony
jednym widły, innym brony.
Niech poeta wiersze składa
krowa niech po łące chadza,
bo do tego ją stworzyli
by dawała mleko, mili.
Ananke, 4 april 2013
Zbudził ją nieuważnym gestem,
pieczołowicie niegdyś ukrytą
za grubym murem pozorów,
przykutą dla pewności
do tak zwanego rozsądku.
Rozpostarłszy tak długo zniewolone skrzydła,
poszybował w niebiosa,
by napawać się wolnością i przestrzenią.
Uwolnione z kleszczy zmysły,
nastawiły regulator na pełną moc,
by nie stracić ni grama, ni chwili,
jak by chciały nadrobić zaległości
i odurzały do utraty tchu.
I nie liczyło się już nic,
już nie oglądał się za siebie.
W szalonym pędzie roznosił w proch
bezsilne słowa upomnienia.
Za plecami zgliszcza,
po bokach, rozmazane twarze moralistów,
przed sobą - nadzieja.
31.08.2012
Ananke, 1 april 2013
Tonęła w oceanicznym bezmiarze,
zatracając się w zbytku dotyku,
choć jeszcze dzieliła ich
topniejąca, zimna przestrzeń.
W kokonie z ciszy i szeptu,
wrzało od uniesień, lśniły żarem usta i oczy,
w purpurze i różu płonęło powietrze.
Zawstydzone ściany,
oblane rumieńcem okna,
przyglądały się pomiętej pościeli,
ciepłej jeszcze od westchnień.
Ananke, 29 march 2013
Wierna jak pies, jak cień nierozłączna
przeklęta syjamska siostra.
Dziwaczna symbioza dobra i zła,
fuzja Północy z Południem, Wchodu z Zachodem.
Zespolenie anody i katody,
osobliwy twór, wyklęty z raju.
Jednym razem wrogiem jej bogobojni
a innym, hedoniści i wszelkiej maści
wyznawcy Wenus, Hekate i Morfeusza.
Na jednej połowie twarzy uśmiech,
na drugiej grymas zgorszenia.
W jednej dłoni kielich z winem
w drugiej, modlitewnik i kodeksy.
Jedną nogą stoi w kościelnych krużgankach
a drugą u bram Krainy Ciemności.
Połowa myśli obleczona bielą
druga tarza się w czerni,
po środku mieszka prawda.
07.09.2012
Ananke, 26 march 2013
Z namaszczeniem namalował ją zmysłami
i przyodział w wykwintne alegorie.
Pośpiesznie ozdobił metaforami
prosto spod dłuta
największych wirtuozów słowa.
Nadał wyszukanym pragnieniom
realistyczny, namacalny wręcz wizerunek.
O jakże zwodził ten przecudny majak,
jak sen, co niby prawdziwy
lecz tylko za zamkniętymi oczyma.
I poczęła się ona nieskazitelna ciałem i duchem,
w swej nierealności jakże ludzka,
w swym człowieczeństwie jakże boska.
I niewolniczo wielbił swą myśl, zwid wyśniony,
wieczny i niedościgniony w doskonałości.
I każda inna przy niej miłość maluczka,
a każda emocja karłem zaledwie.
Nic to, że zimna jego bogini
i on martwieje powoli od niej.
Zastygło serce choć bije jeszcze,
bliższe marmurom niż człowiekowi.
12.04.2012
Ananke, 23 march 2013
Ołowiane dłonie i nogi,
nie nadążają za biologicznymi impulsami.
Wyostrzone zmysły toczą walkę o palmę pierwszeństwa.
Serce jak kotwica, zacumowane w pierwotnym punkcie,
wybija dudniący w skroniach rytm szaleńca.
Zaciągam się gęstą jak powietrze adrenaliną,
wdech - wydech, płuca pękają w szwach.
Pod stopami trzęsawisko najplugawszych myśli,
przekrzykujących się o rację.
Zapach stęchłych prawd, rozprzestrzenia się jak dżuma.
W najciemniejszych zakamarkach
rodzą się i karmią, kiełkujące wciąż i na nowo,
atawistyczne pragnienia.
Wydeptana ścieżka nigdy nie zarasta.
Choć każde przejście zostawia blizny i szramy,
gęsto ustawione drogowskazy,
czytelne nawet po omacku,
wołają, wabią kolejną ułudą.
Kwiecień 2012
Ananke, 22 march 2013
Przychodzi jak zawsze z zaskoczenia
w eskorcie swych sióstr
kroczących za nią parami.
Zatopiwszy czarne zębiska w krtani
mlaskając i chłepcząc,
wysysa spokój do ostatniej kropli.
Zachłanna, wiecznie głodna,
żądna niewinnej krwi,
działa dla jednych, podług planu
dla innych, po omacku.
Nie pokonasz jej ni mieczem ni zaklęciem,
nie zastraszysz wiecznym potępieniem,
gdyż z mroku się wywodzi.
Nadchodzi taki dzień, gdy znudzona,
porzuca ofiarę jak dziecko niechcianą zabawkę,
albo jak sęp, co traci zainteresowanie
ogryzionym truchłem.
19.09.2012
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.