Florian Konrad | |
PROFILE About me Friends (1) Books (14) Poetry (511) Prose (226) Photography (279) Graphics (73) Video poems (5) Diary (9) |
Florian Konrad, 16 may 2018
na pierwszy rzut oka - bez cech
(zabroniono istnieć pod każdą postacią)
patrz głębiej - to ptak , który ciągle
się wykluwa. nigdy nie przebije zbyt twardej
skorupy (beton zbrojony stalą damasceńską)
postaraj się dostrzec jeszcze więcej, miąższ
ukryty w ostatniej z warstw
on, nasz niewidoczniak
jest zwierzęciem i owocem w jednym
składa się z chmur i bajek, marzeń o podróżach
w nieznane. to nieodbyty lot pomiędzy gwiazdy
(skrzydła - ciągle bez piór)
czasami - to też związek dwojga ludzi, fantastów
zakochanych w sobie do szaleństwa
(nigdy się nie spotkali, żyją na przeciwnych
brzegach cienkiego strumyka
- za daleko, zbyt silny nurt)
zamknij oczy, by go posmakować
rozchyl wargi, a ujrzysz
Florian Konrad, 25 june 2018
mawiają: śmieć to zdrowie
im gęstsze powietrze, tym lżej się oddycha
zdejmujemy więc maski przeciwgazowe
i naprzód, w piękny, czarno-beżowy świat
(nie trzeba zamykać domu
teraz wszystko jest tańsze, niż kurz)
las - prawie taki, jak wcześniej:
sadza na liściach, lepkie żyłki pokrywające
korę. w oczodołach zwierzęcych czaszek
- butelki po prosecco
trzymamy się za ręce. mam wrażenie
że w głębi nas rosną jaskinie
zamieszkane przez oświeconych
neandertalczyków. siedzą przy ogniskach
w których dopala się czysta czerwień
życiodajny sok cieknie po brodach praojców
mam ochotę wbić ci słomkę w szyję
dochłeptać się do Esencji
pozwolisz? - patrzę błagalnie
w foliowe oczy
nie umiem znaleźć w nich odpowiedzi
Florian Konrad, 26 may 2018
bajka dla grzecznych
"fragmentaryczne gwarancje spisane hebefreniczną stenotypią"
William S. Burroughs - "Nagi lunch"
klik! - i wali ci się na kark
niebo wraz z przyległościami
ISS roztrzaskuje się o lewe ucho
stoisz oszołomiony, a martwi astronauci
skapują z twoich rzęs
teleskop Hubble'a zsuwa się po krzywiźnie
nosa i pada pod nogi
wygląda jak napruty skoczek narciarski
który właśnie stracił życie w walce z grawitacją
albo jak ptak odstrzelony z wiatrówki
- co to, tatusiu? - pierworodny pokazuje palcem
smoliste, gryzące chmury
- nimbek. widzisz? - jestem prawie święty
tak wiele mam problemów
a najgorętsza z gwiazd
ciągle nie rozłupała mi czaszki
wisi nad głową i kopci
masz żyletkę odetnij
po co czekać?
Florian Konrad, 18 march 2011
witaj, śliska
słuchaj - nie rozumiem was młodych
wszędzie ciasno i skóra pęka
nie muszę wiedzieć wszystkiego
wystarczy że umiem rozpiąć loki, zdjąć pomadkę
cytrynowe klipsy
wyrwać cię z bajki
niektóre dobranocki zostawiają brzydkie ślady na różowym
nie płacz twoje zdrowie
jeśli będziesz grzeczna kupię ci nowy akt
za wszystko da się zapłacić muzyką i śliną
wieczory takie jak ten rozpadają się
już po pierwszym ukąszeniu
(tandetna zabawka dla spragnionych)
ciepła godziny zwinięte, prenatalne
zagryź mnie. kiszonym
oby nam się
nie mogę cię pocałować byłaś niegrzeczna
nie odrobiłaś sekcji
Florian Konrad, 25 january 2011
próbuję bawić się z małą Rosalią
jest zamknięta w wosku i drewnie
pierwsze oznaki zwiotczenia
we włosach żółta kokarda
otwieram jej oczy
pod powiekami rosną ciężkie bajki
strach przed oddychaniem i światłem
rozchylam fobie, wyjmuję z nich
porcelanowe obrazy i srebrną kołysankę
zapach zaschniętej skóry
ziemi rodzącej jałowe kamienie, brudne daty
w pozornym cieple kryje coś lepkiego
senność, której przestaję się bać
Florian Konrad, 22 march 2011
zbuduj na mnie horror, znów zamknę cię na całą noc
z nożem i chęcią ucieczki (prosto w brzuch)
pręgi są świeże, kac nie wyparował
z głów moich podskórnych eklezjastów
gotowi są przypomnieć ten wieczór
wywołać las spod ziemi i tropów
odegnałem sztukę, małą córkę Judasza
zatrzymywała samochody i żyły
wcisnąłem w ciebie bysk i pauzę
wyrwałem szpulki (po co komu dziewczynka pełna nici
głos ukryty w starym magnetofonie?)
wszedłem z gardłem i butami
ciągle milczysz, przebita długopisem i kłującą wizytówką
(rozdawałem je za darmo, w promocji kleju i dołu)
noce są bezzwrotne, szkliwo odpada wraz z kaucją
zamknijmy ślepe książeczki, kopalne dramaty
te bajki są dla miłośników taniej sensacji
pachniesz tym, co drży pod lustrem
(cień o wyjątkowo ostrych rysach)
jeszcze nie odnaleźli złamań, partacze!
szukam cię w nowej sukience, pod innym adresem
o- nawet muchy przestały chodzić po obrazku
pora zmienić nazwisko pod tym niejedna upadła
większość ciagle na kolanach
ile palców chcesz dostać na walentynki?
zastanów się- przyjdę, zacisnę
Florian Konrad, 6 april 2011
mówią na nich iron sparks, synowie obroży
przeciekają
przez metal, czują zimne kobiece ciało
(podpal oddech, kochanie) i
wiecznie milczący telefon
ich szwy oblepiają chrust, parzą w nozdrza widzów
przez dusze przebiega prąd zawsze ten sam, sztywny
grzechy zostają na dnie w gąbce i pogorzelisku
gardło nie sprawdza się jako bezpiecznik
nowa
pora roku rodzi białe ściany zatrzymany zegar
twarze w odwróconym lustrze
nie wytarte ślady krwi
i oderwane serca. drętwotę.
wracają do domów w postrzępionych płaszczach
strzepują resztki piasku z rękawów
kulą się, nieudolnie próbują naśladować to
aksamitne drżenie, którego tak się bali
jutro zapomną smak dymu
Florian Konrad, 20 july 2011
patrzy tępo, otoczona wiązankami
pełna ciszy, więdnięcia, ciężkiego potu
coraz mniej sterylna (znów weszli mi pod skórę
nie wrócili, szukałam ich, gryzłam)
atmosfera celi, na ścianach wydrapane dni łamią się
(ciągle przychodzą, tylko coraz więksi, krzyczą)
tonie w mdłym, gorzkim, liczy kroki na pooranym
zmarszczkami suficie, oddechy, pętle
(zabrali mi dziś już drugie serce, dranie)
klimat za oknem zmienia się, twarze odbijają w wodzie
(nic tu nie jest moje, tylko znoszone lata
bezoddechowe lustro i paczka połamanych zapałek)
latawce spadają, ciało jest jeszcze ciepłe, mówimy
dużo ciszej, by jej nie budzić, słowa pęcznieją
(karmią mnie parafiną i ogniem, pozwólcie mi wrócić)
Florian Konrad, 31 march 2011
ci znad łóżka zdążyli się przyzwyczaić do smaku
wykwitów, nie ona pierwsza powtarzają
bieleni wapnem nosiciele kartek, mają maseczki
na twarzach, przebierają się za trucizny, idą powoli
wypadają nam włosy i liście, trą o gałęzie
rzadka zupa miesza się z ukrytymi korytarzami
wiodącymi do sal gdzie jeszcze nie jest zimno
czas jest liczony w piórach, wzwodach termometrów
niekiedy patrzy tępo na plamy, zawraca, wtedy
przychodzą, przykrywają go kocem, po węch i głowę
pchają przed siebie, na kołach, otwierają skrzynie
metalowe przeręble, wypuszczają go
tonie w liściach paznokciach i skrzydłach
wycięłam dzieci-mówi kobieta w bordowej chustce
były zbyt wybujałe jak na tę porę
może kiedyś odrosną -pocieszam ją poprawiając szwy
Florian Konrad, 11 july 2011
płukanie żeber, ogień na termity
burza pachniała żelazem, cierniowymi owocami
rdzą zdartą z henochiańskich kluczy
(twoje włosy smakują dymem, rabbi
- wymamrotał sowicie opłacony pajac)
Maria M. klęczała z otwartymi ustami po spieczone, święte
ślina ciekła po obroży
na chrzcie mistrz nazwał cię Lady Abel
picassiańska wycinanka, żyłoplenność
dostałaś węch i stopy byś szła cała
w guernicznym rżeniu koni, cała w ich krwi
-szeptała garstka smutnych pierrotów
deszcz przerzedził tłumy, zbyt szybko ugasił chrust
nie było widać kości, tylko węgle
(kto wygrał w trzy kubki?)
kretynka w porwanym płaszczu
wzywała imienia pala. nadaremno
i koniec. bez braw. cisza- jakby zakorkowano
butelkę z głosem
twarz mistrza przeszył czerwony dreszcz
-strasznie oporni ci nowi, za wolno płoną
Florian Konrad, 27 march 2011
obrazy pamiętają niedziele, gdy była ciepła
owłosione kapcie przygarbiony wzrok
woń świec nie wietrzone zmarszczki
siwe uśmiechy
zmieniła się sczerniała
niski głos każdego dnia wprawiał w jej serce
brudne okienko (używane z Torunia)
nauczyła się podglądać schody kruche szkło
wizjer spod skóry zaczął gryźć tylko nieznajomych
usta złączyły się z tym co głodne modlitw
wisiało nad progiem zaczęła wierzyć głosom
że wszędzie rozpanoszyły się pejsy i czerwone
partyjne gwiazdki
radio ciągle grało
Florian Konrad, 8 april 2011
lazarius tremens, kochana, na to się choruje
kac i narkolepsja, pijesz przez puste denka i sprawdzasz
czy nie przepuszczają światła
my, w szklanej gablocie. obłożeni sztucznymi kwiatami
szyby pachną wodą święconą
chodźmy na łąkę
kwiaty w lizolu, widzisz tę szczelinę?
rana po kolejnym mężczyźnie
wszystkie stadia rozwoju (zygota, larwa, człowiek, roślina)
zostawmy pod kluczem, bez klamek
niech schną
teraz całuj, prosto w żyły
przy akompaniamencie tłuczonego, zdrowie!
chyba już wiesz, że sztuczne, czyste ciało
nie smakuje tak pięknie, jak świeże, pijane
jesteś cholernie sterylna
Florian Konrad, 25 february 2011
ten wiersz może wyrządzić szkody na Twoim komputerze
nocna rebelia, pęknięty wzór
to tylko człowiek- kartka, tani, przemielony
ciało ze starych gazet i farby drukarskiej
- tłumaczę ostatnie wybryki żelaza
zawracam skórę
(zimny płaszcz, najlepiej smakuje po zmroku)
zabieram z niej palce, czerwone arterie
(fragment antybiografii), biegnę wzdłuż pulsu
w oczach rodzą się blade liście
każdy oznacza smutny, poubojowy wiersz, zdarty naskórek
chowam cię głęboko, pod gorącym krzemieniem
uciekam do innego państwa, galaktyki
na drugą wioskę
drżę, boję się odwrócić
głowa -na trzy części:
gepard z przestrzelonym płucem
debil układający rymy o zabijaniu
ostatni kawałek- bezkształtny
jakby spoza Drogi Mlecznej
Florian Konrad, 21 february 2011
niektóre słowa wyrastają późno w nocy
z łodyg kwiatów ze spieczonych źródeł
przeciskają się pomiędzy suchymi wersami modlitw
smakują jak wargi Białej Anny
pulsują
(słowa-maligny słowa- herbaria
w których zgromadzono wszystkie rodzaje
gwiazd popiołów i pleśni)
mają zbyt mało tlenu
znam ich krzywe nadpalone nazwy
rozumiem ich drżenie
bunt
czasami pojawiają się na twojej skórze
dotykam, zlizuję
dławię się nimi
po oderwaniu pierwszej sylaby
dach zapadnie się
Florian Konrad, 24 november 2016
pole makówek. aż po floryzont
niebo zasnute chmurami powystrzałowymi
choć od lat nie było tu wojny
skłamałaś, że nie poznajesz tego miejsca
choć przecież to rodzinne miasto
mieszkałaś przy ulicy której nazwę
wolno pisać wyłącznie różowymi kredkami
dwie linie oznaczały dom
barłóg był łóżkiem, w szafie wisiały koszule
teraz wszystko zasnute folią
przygnębiające
można tu jedynie oszaleć, powiesić się
albo namalować obraz
Stańczyk na Kasztance
Autoportret z odciętą głową
- czy można komuś zadedykować wspomnienie?- pytasz
- chyba tak, w wyjątkowych przypadkach
- więc jesteś mną sprzed kilkunastu lat
idzie zima. drzesz zdjęcia i rękopisy
ja śpię z otwartymi oczami
w ciele co noc innego zwierzęcia
Florian Konrad, 21 may 2016
niosę bukiecik mokrych od rosy frenezji
staję się niezrównoważony
(to niemal to samo co niezrównany)
ekscentryczny obrzęd przejścia: przed kamerą
toczy się dialog dwojga świrów
(amant i femme fatale za dychę!)
głosy wnikają w siebie
powstaje jeden, nierdzewny
którym można by śpiewać arie z Traviaty
deklamować poezje Herberta czy Dylana Thomasa
i oświadczać się jakiejś leciwej
ale szalenie dzianej matronie
stojącym nad grobem krezusom
to głos nie do wygłaszania orędzi
w polskononserwatywnym bagienku
zbyt obojnacki. tembr LBGT
pora przeciąć struny
Florian Konrad, 30 november 2016
,,(...) lecz jakże mi potępiać człeka, którego serce przemówiło - cegłą??"
Jan Riesenkampf
muzyka rozchwiania - każdy dźwięk wymaga powagi
kołyszemy się w rytm. nie za szybko!
skupienie. ostra struna płynie przez palce
i - w mięsień. głos przestaje drżeć
piosenka o oczadzeniu, spisana na liściach machorki
podniosła, choć pełna wiosennych kolorów
pogrzeb i Wielkanoc
z dymu wychodzą ludzie. w dłoniach - ziarna zbóż
z ukrytego kontynentu. wypieką chleb
jeśli pod wpływem dziecinnych czarów
zaklątek zasłyszanych od dwuletnich mędrców
w blasze wyrośnie kopiec mrówek
- skończą, biedacy, jako stare panny
wieczni kawalerowie
ubrania przyrosną do ciał
nie będzie to gorzkie, zwykła kolej rzeczy
zrozum -za dużo ich, plenni niczym iskry
przesyt - i zhajcuje się kaplica
lub- nie daj Bóg - gospoda
graj, by jeszcze potrwali w niepewności
niech snuje się sen - wesoły kumpel diabła
cisza to przecież najgorsze z draństw
uderzenie kamieniem w głowę
by lepiej się myślało
Florian Konrad, 16 november 2016
,,a mnie dal ciągnie, kusząco, tajemnie"
Konstanty Dobrzyński ,,Cisza"
(tekst powstał wczoraj. kiedykolwiek go przeczytasz
- zawsze będzie z wczoraj, pół kroku za tobą)
noc, niczym próba formy
nie musisz pisać, że nieudana. lewie się rozpoczyna
a już wiesz, kto dotrwa do końca
(tak, nasz dobry znajomy w masce z piór)
jeszcze nie wiem o śmierci Cohena
nadciąga przeziębienie
czarny dachowiec wypełza ze skorupy
w telewizorze gadanina. jakby wspak
politycy przynoszą cytaty w reklamówkach
wsypują mi słowa przez ekran do pokoju
brzydki, brzydki przekaz:
zamach. dramat. reklama.
zbyt mali. fatalizm. znów się bali
dom jakby spuchł, mimo to jestem dziwnie spokojny
głaszczę kota
zaraz zwlokę się by rozpalić w piecu
może jutro, w dniu święta narodowego
przyjdzie pan i przeciągnie mi piórkiem po szyi
Florian Konrad, 8 november 2016
widzisz? trwa wyburzanie Polski
z godziny na godzinę mniej nas
zasycha w gardłach i słychać głosy
spod ziemi. znów rozgrywa się tam mecz
trudno żyć, zrobiłeś określoną liczbę kroków
i kończy się resurs, od tego czasu wolno ci
jedynie wrastać. (koniec pierwszej połowy
nasi przegrywają 66 do jednego)
wymów: noc, sport, odczynnik
(jedno słowo średnio pasuje)
może zaklniesz, mały mechanizm spowolni
zostanie choćby szpital, czy Muzeum Erotyki
rozbiórka ciągnie się w nieskończoność
drużyna na którą stawialiśmy
poniosła sromotną klęskę. widzowie
nadal na trybunach. będą tak siedzieć, aż
poumierają z głodu. nikt nie odważy się odejść
u nas, na górze- podobnie. licznik bije
słowa zmieniają się. próbujesz nazwać ciszę
określić ten rodzaj pustki, czy jest biała czy czarna
niechcący mówisz: gołąb, mag, prochy
nawet ja nie rozumiem
Florian Konrad, 5 september 2015
jest bliżej nieokreślone. prawie jak bozia
lecz nie ma nadziei, wiary.
można kochać, ale chyba nie odwzajemni
coś z domyślnym imieniem. rdzewieje w nim biurowy spinacz, albo gwóźdź
zostawiają proso i rodzynki, w nocy- zapalone światło
próby porozumienia się nie przyniosły efektu
kiedyś złapali, za macki. kacyk rozpłatał brzuch
odkryli dwieście mikroskopijnych żywiołów. wśród nich te najbardziej zwierzęce
obleśny rimming, listek rozpuszczony w lepkiej cieczy
znaleźli podarty cyrograf, pół tony szkła
cholernie dziwną, atawistyczną myśl
,,nóż to czynność fizjologiczna. ja- ciebie - nóż"
chcieli wyrwać spinacz. nikt nie dał rady
to ucieka w głąb. krąży, z każdym dniem bogatsze
zbiera beznadziejne książki, plakaty wyborcze, imiona
czasem to tylko deszcz, nieudana próba, meteoryt
niekiedy to droga do domu, pierwszy papieros
po którym rzygałeś za szkołą
a czasem niebo, twój kształt
nieś. nie otwieraj bo zepsujesz niespodziankę
(no dobra, przyznaję: to był woreczek pełen kolorowych kulek)
Florian Konrad, 6 september 2015
Nigdy nie brakuje okazów należących do gatunku Śmierć
Joyce Carol Oates ,,Muzeum doktora Mosesa"
uliczne piece. na pyski z popielnika iskiereczka mruga
szadź, zakurzony ogień, grudy burego śniegu
kurwa, ale piździ. kto to widział, żeby od rana, cały dzień?
w taką pogodę?
jestem z pokolenia skorup, rozbitej nacji
niczym palimpsest, fresk zamazany smołą
rodzaj męskozwierzęcy
w kieszeniach mam pastylki z lodu, czarne stemple
dwa na kartce to już nielegalna broszura
roztapialność, coraz mniej wyraźne litery, rozmydlone idee
w końcu nie zostaje nic poza wykrzyknikami
a tam ustawiają makiety czołgów, kartonowo- gipsowe barykady
na zapuchniętych ustach identyczny komunikat
by wyjść z zaułków, z rękami w górze. nie używać ciężkich słów
jak naród, świnie, Bóg, karaluchy, fetyszyści
rewolucjonista spadł z cokołu. jego miejsce zajmuje pies z brązu.
żagwie pod brzuchem. wycie rozchodzi echem
kurwa, przyszedł rozkaz. znów trzeba przemalować je**nego burka
a farba jak kamień
Florian Konrad, 18 april 2016
oby cię zraziło. od plotek i głoszenia wersetów
po brukowanych gospodach, olejnych piekłach
są tu mądrzejsi. choćby -ja. ślepy karczmarz
nalewa buzujące do szklanek. mogę mówić głośno
-nie ma oczu, znaczy że jest też głuchy
(naczynia połączone)
foliowa reklamówka pękła mi pod żebrem
nie- stój! nie szczuj. deszczom. też szczur
-rymy sypią się z rękawa jak groch
usiłowałem wygrać szczere słowo. w totolotka
zdzierałem srebro ze zdrapek. po co mi wyraz?
by wrazić w świeżo kupione córki
kilka pożyczonych kuzynek
i jedną, nierozerwalną żonę
tyle literek na każdym drzewie
a my ciągle obcojęzyczni
niech wreszcie nastąpi odsklepianie
spod nieskończonych warstw farby
nieśmiało wyłoni się
cierpki nieco grafopoemat o zmysłach
i korze
czytany wspak będzie bajką od której
głowy odszraniają się z przesądów
znienawidzonym i ukochanym palindromem
choć w sumie kłamstwo to śmieszny kubraczek
ubierz człowieka- wyjdzie bałwan
Florian Konrad, 26 april 2016
tak jakby... cześć. właśnie wylazłem
z ciemnodębowego piórnika. przeglądam się
w stalówce. fuj! -łypie porżnięte szkło
powiecie: owoc vonHagensiarskich zabaw
kleistą materią, plastuch o kryształowych oczach
(chociaż to w nim udane)
w zasadzie będziecie mieć rację
człeczyna od siedmiu boleści
(nogi, szyszynki i pięciu ukruszonych zębów)
którego los to pamiętnik znaleziony w
mariańskim rowie melioracyjnym
przycupnąłem na krawędzi biurka
brzuch mój- jak u Buddy
zgnieść twarz- i będzie Urban
,,dobra wlepka, dobra"- gładzisz surowym paznokciem
nie zgrywaj się- zostawisz jak innych
na tylnej półce grata. będę jeździć,. jeździć
aż- zapomniany- roztopię się od gorąca
albo rozreguluje się budzik i w zasadzie- pa
wskazówka utnie ostatnią głowę
(wiecznie potakujące pieski wyszły z mody
dobre dwadzieścia lat temu)
wciekam stąd. z własnej woli
palec za palcem. i co, mądralo?
zapaskudziłem CV?
Florian Konrad, 29 october 2016
,,Nawet marionetki są zaczadzone, bo wcześniej nikt im tak nie kadził, tak nisko się nie kłaniał, z takim zachwytem nie spijał słów z ust."
-Joanna Senyszyn
brzydki kondukt:
guzy formujące się w ludzkie kształty. praprababcia
w sedia gestatoria. brodaci Chasydzi
taszczą ją, niczym królową, antypapieżycę. I siup!
-z ósmego piętra. upadek-właściwie za nic
psalmista z granatnikiem za pasem. zapiewajło
skończył kolejną smętną pieśń
jeszcze wyją okoliczne psy
niezły akompaniament
patrzę jak przez szklany sześcian (na kulę nie
starczyło pieniędzy). pozostali domorośli wróżbici
dawno spakowani. do pudeł, neseserów, w słoiki
czy można się obudzić? prawdopodobnie tak
idę po omacku, ślad w ślad za korowodem dziwadeł
boję się i jednocześnie pragnę należeć
świat realny- nuda, małpy siedzące przed telewizorem
niekończące się telenowele
horrory paradokumentalne
szkielety histrionów
więc uciekam w dół. zmyślony, mały ja
chłopczyna z rozbitym okiem
chowa się do plastikowej trumienki
włącza ,,Poison" Alice Coopera
miłość to okropne słowo, prawie wulgaryzm
Florian Konrad, 29 may 2016
podgońmy akcję. jest szesnaście milionów lat
i jedna godzina po Mojej Erze
Sąd Najniższy skazujący na śmierć ważki i motyle
ma pełne ręce roboty. ziemia wciąż oddycha
transhumanizm pełną gębą: populacja wrośnięta
w najtwardszą ze skał. pokolenie rdzy i piór
brunatna skorupa z ciał obojga płci
morze pozlepianych istotek szepcze w głąb
z nudów dialoguje ze sobą- nie sobą
choć zna odpowiedź na każde pytanie
na długo zanim samo je zada
czasem błyśnie podłużna iskierka
kontakt. przez chwilę brakuje powietrza
pojawiają się rysy na egzoszkielecie
nad nową Pangeą przesuwa się łóżko
śpij, stwórczyku. nie przejmuj się
że trwa wielkie wymieranie
Florian Konrad, 31 may 2016
drugi czerwca, Święto Odzyskania Niedorosłości
przemierzamy kontynenty na różowych składakach
bidony pełne likieru mlekozastępczego
w plecakach- odznaki harcerskie, zużyte strzykawki
co powiat to obyczaj. zwiedzamy zapadłe metropolie
stolice krajów szóstego świata
(sto jedenaście takich. po zsumowaniu wychodzi
liczba bestii- moje zaszyfrowane imię)
biwakujemy na obrzeżach bliźniaczej Polski
(nie pytajcie gdzie to- i tak nie uda wam się znaleźć
choć leży szalenie blisko)
przed północą, siedząc w krąg przy ognisku
śpiewamy. na moment każdy z nas przestaje
być człowiekiem. wzbijają się iskry
hipotetyczne gwiazdozbiory, scalone układy
z planet i pleksiglasu, żywiczne mgławice
wiruje ten cały chaos, zderza się ze sobą
niebo to wielka źrenica. tęczówka koloru
zrudziałego mchu. brak echa
nasze myśli przywiązane do balonika
lecą w ciszę. by nigdy nie powrócić
odkapslowuję kolejne piwo
wzięło nas na wspominki, że aż wstyd
durne rozrzewnienie
macie szpilkę?
Florian Konrad, 10 september 2016
znajdę twoje zdjecie w grafice Google
albo skleję podobiznę z widzianych wcześniej osób
czterdzieści dziewięć lat, ale wyglądasz na więcej
szeroka w biodrach, duże piersi
twarz- czerwona i poważna
Miss Dożynek 1995
włosy- nigdy długie
mąż właśnie zrobił obrządki
zaraz wjedzie pod pociąg wysłużonym golfem
minie parę miesięcy żałoby i poznamy się
będę nalegać. choć ty- jak bielenie izby
zakaz wstępu do jakiegokolwiek miasta
nawet wyjścia za sztachety
niczym rzeźba z wyjątkowo twardego drewna
(bo papież, bo surowe spojrzenie Wyszyńskiego
gromi z portretu nad łóżkiem)
synalkowie, pomiędzy łobuzowaniem
a lekcjami w zawodowej specjalnej
będą pielęgnować nienawiść do mnie
zero wspólnych tematów. rosnący guz
gdy pęknie staniesz okrakiem nad miską
i, kolistymi ruchami, wyczeszesz kilkoro dzieci
blade cekiny
Florian Konrad, 1 september 2016
wiersz ludowy
jesień zaciera wspomnienia. płoną liscie
i ubrania po naszych zmarłych rodzicach
obertasy Macabre- na truchłach chałupsk
roztańcowały się szkielety. nierodno tu i błoto
w dobrym tonie jest pokryć się zmarszczkami
wyglądać jak gleba. i oczy- niech w szarych grudach
nie płonie nawet iskierka
mówisz: pesymizm. e tam, raczej- właściwy obraz
drzewa podszyte dymem, kraina garbiących się płotów
(zbyt gotyckie, pochyłe pismo- nie sposób dojść sensu)
i to nieznośne milczenie. jakby poginęły klucze od kłódek
na które zamknięto nam usta. wrony odwracają łby
pachnie kiszoną kapustą i parafiną. w każdej dziupli
-jak w domu. pryszczaty świątek trzyma się za obolałe czoło
wielka parafia ponad nami, biały obrus i obrazek cuda czyniący
gromnice, znak krzyża. i pęta. na ogół- kiełbasy
tak swojskawo. aż chce się wziąć piłę motorową
kanister czegoś łatwopalnego
albo dać krok w prawo. urwać się z mapy
Florian Konrad, 27 august 2016
patrz niżej. nawet, jeśli pozornie -stagnacja
niech nie bawi cię widok karminowych nagrobków
w każdą rocznicę należy kłaść dzwoneczki na płytach
chyba domyśliłeś się, że pod spodem pada cukier puder
frakcje stańczyków opluwają się gwarą
roboli, archanielic, jaką chcesz. znają nawet polski
(choć podobno nie wypada)
zwykłe klauny nawijają w nieszlachetnej grece
przysięgi- mową węzełkową
krzyk zmieniony w piktogramy
jeszcze głębiej. ochlejkraci w swym żywiole
toasty brzmią pretensjonalnie
chyba że wznoszone dyktą. to wzbudza wesołość
płomyki w ustach
nie rozumieją gdzie trafili. niby to pokój przesłuchań
niby- świeżo otwarta knajpa. jeden czort
śpiewać tu można, zwierzać z niepopełnionych win
i kląć- ile wlezie. każdy puszcza mimo uszu
nawet wrzask
no, wreszcie- blisko końca. przejrzyj się
dno błyszczy. trwają wojenki pomnikowe
(który bardziej krzywy- wygrywa!)
manifestują się upodobania. do piór, koronek
na transparentach- szept, rysunki zapalniczek
pajacyki tańczą na cokołach. lambada pierrotów
jeden pojął że nadchodzi tanek. spada
(mówią na to śmierć, albo letarg
według mnie- symulanckie wygłupy)
nie gap się
201?/2016
Florian Konrad, 18 august 2016
ja Ci wybaczam maszynerio ciemna
ja Twoje dzieci usynowię w cieniu,
Wincenty Różański ,,***"
wieczór, dość spóźniony. pomyte podłogi
sen- daleko. pod powiekami ptak z ciasta
płaski, jakby kto rozdeptał
(nie chodziłem po niebie od czasu ostatniego upadku
zatem- kto inny rozkwasił)
depreszka. nachodzi ochota na krzyk bez powodu
zdarcie się we wrzasku. aż do skorupy
kasuję zdjęcia. gruboziarnisty piasek
wsypuje się do pamięci aparatu
może zaraz odpadnę od kości
zabawnie by to wyglądało:
czerniawy duch wbity w ścianę
łóżko pokryte mgłą
myślę że nie ma sensu pisać listu
pierwszym adresatem byłby prokurator
albo policjant
poza tym to nieco samolubne
takie tłumaczenie się, jak pierwszak który
podstawił koledze nogę. lepiej- na kłódki
sikorka zrywa się do lotu
zamknięte okno
Florian Konrad, 21 september 2016
Śpijcie spokojnie matki nierozsądnych córek,
które miast przyszłości dostrzegły człowieka,
Tomasz Opoka ,,***"
prawdy nie usłyszysz w gminie, żadnym sołectwie
(wioski świeżo odkopane przez archeologów
nawet jedzenie czuć gliną i bagnem)
naczelnik, skrybowie, roztropki w modnych baranicach
nie odpowiedzą milczeniem
będą ironiczne uśmieszki i ton jak do alzheimerowca
że owszem, coś tu stało, ale na pewno nie istota
dawno i półprawda, nawet jeśli miało dwie ręce
i głowę- przeszła burza, złamane drzewo
przybrało dziwny kształt. takie rzeczy się zdarzają
rozpytuj najstarszych, wieczorami.
dowiesz sie że był amorficzny, jak z gumy
przelewał się. twarz, wzrost i kolor oczu- co dnia inne
deutche nasz, któryś...- powtarzał niby to po łacinie
i jeszcze- by przenigdy nie ufać [OCENZUROWANO]
a w każdym [OCENZUROWANO] drzemie skrytobójca
gotowi są pchnąć żelaziwem za byle srebrnawą spinkę
drżał, aż się rozpadł. pewnie od ciężaru wiedzy
co miał w środku. dudniła, aż się pokruszył
- powie siwiuteńka babcia kładąc na stole zawiniątko
-trzymałam, do tej pory. czort wie, po co
zdziwisz się- że został tylko haczyk, damski zegarek
i okulary z rozbitymi szkłami
Florian Konrad, 10 october 2016
mór w niej- kropki w kształcie konturów Europy
kłębek pajęczyn (przez to tak lekka, BMI- 0,5)
ustalmy zasady: to co wklejone, pod spodem
jej czarno-błyszczące tatuaże śmiało można nazwać:
miłość, naderwanie. to listy wysyłane do wnętrza ścian
pozostałości, wszelakie portreciki, jakie rysuje
po wewnętrznej stronie dłoni
strupki świadczące o przejściu osp
jej niedoleczone uczucia z podstawówki
powinno się określić specjalnym słowem
na przykład: łzalnia
(przyznasz- neologizm godny półgłówka!)
wiesz, jakby rozkroić -wyszłoby na jaw
że jest pełna ciszy, w łodygach i korzeniach
-kompletna pustka, nawet wiatru jak na lekarstwo
byle dzieciuch zdołałby wyrwać
skończyłoby się zakażanie. człowiek zyskałby
więcej miejsca na owoce. na pamięć
ale cicho. przecież chcemy ją nosić w sobie
z przyzwyczajenia
bo chyba nie da się inaczej
Florian Konrad, 27 july 2016
rodzimy się na kanale gdzie nadawane są
wyłącznie kreskówki dla zwyroli
bajki przepuszczone przez zdiablacz
dość zabawnie żyje się w przekrzywionej historii
itinerarium gdzie opisano podróż donikąd
książka zmieniła się w telewizor
nie przełączyć. masz tylko jedną odbitkę
najczystszy dźwięk (choć ciągle w mono)
prorokom wyrastają dodatkowe ręce. w jednej- pióro
kałamarz. w dwóch innych- noże
najmniejsza, prawie sucha, wyciąga się po jałmużnę
ilustracje na chwilę ozdrowiały z martwoty
grają w berka (na pleksiglasowym ekranie
zostało wiele śladów dzieciństwa)
za drobną opłatą złapię którąś za ramię
rozklepią się kartki. trzeba w końcu wyprostować
nasze zbyt garbate pismo
co tu dużo mówić
od czasu do czasu każdemu zdarza się śnieżyć
odbierać zagraniczny trzask
strzepki kłótni w językach zza rzeki
to zdrowe, choć karalne
mało eleganckie
Florian Konrad, 13 october 2016
tragidrama w dziewięciu aktach
istny gwałt- abecadło na postronku
nie rozpierzchnie się w dzicz
ale wolisz mieć pewność (zamordystka!)
podścielić lwa. trocin mu do budy
i drinusia ze słomą. na drapieżnych pijusów
mruga okno. ,,wstąp na pielgrzymkę"
-zdaje się mówić bar
w nozdrzach mam czerwone rurki
biegną aż pod sufit, tam zwijają się w serduszko
za mostem mieszka dwunastoletnia wdowa
z niecierliwością czekam aż zaczną jej
rosnać żyłki. wplotą się we mnie
najgłupsze pytanie w dziejach
czy da się patrzeć wpław?
jeden facet z wioski na literę D
przez bity rok był przy nadziei
(do dziś-docinki gdy wyjdzie poza podwórze)
po rozpłataniu okazało się- proza:
-tylko piec kaflowy, koło od rozrzutnika
załamał się chłop, już nie ma na co czekać
postanowiłem urodzić się karłem
właśnie kompetuję wyprawkę
matki zmartwychwstaną w kwietniu, po obiedzie
tytuł tego wiersza znaczy dosłownie
,,więcej niz wiatr"
powstał podczas zajęć praktycznych
z bioinżynierii molekularnej
żadna kobieta nie odniosła obrażeń
bardzo stary dowcip:
pewnego razu zmarł burmistrz
niedługo potem w ZOO padła słonica
dopowiedzcie sobie puentę o pomylonych ciałach
boki zrywać- co nie?
w niniejszym tekście nie wspomniałem
o tak ważnych sprawach jak:
mafiozi, galeony, sopran koloraturowy
do następnego
Florian Konrad, 7 july 2016
dedykuję E.W.
żyjwa w nich- jakby odkorkowano piwnice
karnawał się znalazł na strychu
pomiędzy brzuchatymi walizami
wyszumował z podziecinnych beczek
rządzimy!-powarkuje ogólnodemon
jego fizjonomia- zwykła pokazówka,
gwóźdź ukryty w tarocie. krótko mówiąc
-to niegroźny bydlak, śmiało da się zagryźć
jeszcze przed nastaniem kaca
w tym czasie ja- uciekam przez pustynię
namiot rozbity pod szyją, nic tylko osiedlić
jakąś dziewczynę, spróbować żyć na trzeźwo
w wieku dwunastu lat nasmalcowałem powieść
dwóch chłopców zwiedza opuszczone domy
włamują się, ale nie chuligańsko
bez demolek
w jednej z ruder- sekretny pokój
pełen kosztowności
ładne było końcowe rozczarowanie owych
kilkuletnich łowców przygód. poznanie że zabawa
to nieużyteczny rekwizyt
poglądy filozoficzne motyli
na powrót zmienionych w robactwo
wkoło- zapowiedź autozagłady, wieszczenie:
ze skrzyń wycieknie korona albo nowy diabeł
(cześć, to ja- rękopis w fajerkach
plama śliny na poszewce
widz teatru epileptycznego- powie)
obżartusy nadal w ruchu
biesiady specjalnej beztroski
walcodrom na którym sennie
kiwają się amanterie brylantyniarzy
w połatanych smokingach
spalają się nasze królowe
Florian Konrad, 24 june 2016
,,Skandal zawsze może zostać odłożony na później i można go nawet zażegnać"
Juan Carlos Onetti ,,Martwy port"
fantazja pierwsza:
narysowano człowieczka na ziemniaku
karawany mrówek wydeptały mu ścieżki we włosach
ptaki wpadają w silniki boeingów
aż się chmurzy od piór
sino-kosmata ćma trzepocze przed słońcem
aż lnagle ludek- cały w skrzydłach
i- z największej stromizny- do lotu!
prawie archanioł!- wykrzykują gapie
ślinią palce (słaby wiatr)
rozwiewa się kopczyk, jadowite owady
pac, pac- na głowy przechodniów
tylko patrzeć jak nasz Ikarek
wmiesza się w tłum
(i tak da się poznać, że on z okopca, z łęcin)
następne malunki w galerii, tym śnie:
paralotniarz wkręcony w śmigła przedwojennego bombowca
dziób z poliestru- głęboko w ziemi
spadamy, by wrosnąć
-wydrapane na skórce warzywa innego gatunku
Florian Konrad, 9 september 2016
bój się pleśni i jadowitych zwierząt
(prawica i ci z lewa- bez różnicy)
pluń. niech twój plastelinowy telewizor
pełen ciasta i błota
roztopi się z sykiem
imienia Pana nie warto wzywać
wklej w to miejsce własne. albo dziewczyny
(to dopiero doksologia!)
rękopisy, popiół ze spalonych inkunabułów
- pomiń. zamalowywanie zębów
doprawianie okularów i blizn twarzom z gazet
-wskazane
bezwarunkowo- znać teksty ulubionych piosenek
tomik wierszy i przynajmniej jednego złego człowieka
przydałoby się mieć gust muzyczny
(patriopolo- do kosza, natychmiast!)
być fanem lekkomyślności
nosić w portfelu miniaturową Nibylandię
-nawet nie próbuj
prędzej czy później każdy zapada się
i wygląda jak kieszonkowa wersja samego siebie
ma mrowisko we włosach
dobra, żartowałem. nie stosuj się
to była jedynie zabawa formą
liczy się tylko- by jeść kapuśniak
i oczy- by były wysoko
aż pod księżyc
Florian Konrad, 1 december 2016
patetyczny krzyk, pluję w megafon
zwiedza się zaułki Trójmiasta
(Gdańsk- Sopot- Inowrocław)
nie wiadomo czy już się urodziłem
na pewno wciąż trwa Bitwa pod D.
(okropna dziura na mapie)
gubię się- tu ręka zgięta w geście Kozakiewicza
tam guzik od koszuli, oczywiście czarnej
suwak z kapturem, strzęp zagryzmolonej serwetki
łap, jeśli potrafisz
składaj do kupy. widzisz? wciąż wychodzi kot
stuzłotówka sprzed dwóch denominacji
bójcie się! - wrzeszczę jak najęty
przyjdzie okrutnik i wyleje nam wrzątek do domów!
spokojnie, kochana. znam rytuał oczyszczający ze strachu
co prawda można od niego umrzeć
ale gra warta ogarka. zamknij oczy
to tylko ugryzienie, kropelka jadu
i ogarnia cię błogostan
na suficie zakwita pierwiosnek
Florian Konrad, 3 december 2016
cześć. to ja, ślepy wędrowiec
(od łóżka do stołu- dwieście lat świelnych
nie doleci się za życia)
wiesz, codziennie się przekonuję
że jesteś nosicielką Morza, wody uświęconej
czarodziejką z nieułożonej legendy
myślisz życzenie i proszę
-chwilę później dotknięty klątwą
zmieniam się w czarnego psa
tonę w gorących falach
ja- dziecko ze śmiesznego mitu
(został spisany na skórze nieoswajalnego zwierzęcia
leży półkę niżej niż Biblia)
co ja umiem? chodzić dookołą studni, przepraszać
(znane są przypadki rozszarpywania się
od wewnątrz- niektórzy ludzie tacy są
zwą ich astrologami lub mówi się
bardziej wprost: durnie)
patrzę tępo w niebo. świecące punkciki
układają się w kobiecy kształt
matka - nie matka? ty?
znów wieczór
muchołówka zamyka się. osa w środku
- ciągle mam ten sen
objaśnij
Florian Konrad, 14 january 2017
formy nieokrzesane:
- mój ulubiony pisarz wstaje z grobu
tylko po to by zachorować na białaczkę
- w roku dwutysięcznym, zakochany bez wzajemności
w techno, pewnie porzygałbym się na koncercie Floydów
- smok zagryza świętego J.
formy dziwaczne:
- ręce złodzieja przybite do maski samochodu
- ten tekst
- wrzucenie komuś flachy do trumny
- cała masa innych wyliczanek (na ciebie- bęc!)
- chaos w moich notatkach
- Poemat durnej melancholii
- flauta w życiu, cisza przed zdechem (ma ktoś pożyczyć bombę?)
- masz rację, pisząc to byłem skacowany
- jestem coverem. oryginał spłonął podczas Powstania Warszawskiego
- chciałbym odrodzić się jako plastelinowy ludzik na filmie Jana Švankmajera
- mam na imię Wojaczek. nazwisko - nieistotne
- najchętniej sprzedałbym się dla von Hagensa
- jak myślisz - kupi?
Florian Konrad, 19 november 2015
niektóre słowa wyrastają późną nocą
z łodyg kwiatów ze spieczonych źródeł
przeciskają się pomiędzy suchymi wersami modlitw
smakują jak wargi dziewczynki która być może
uparła się żyć w domku dla lalek
psiej budzie
pulsują słowa- maligny słowa - herbaria
w których zgromadzono wszystkie rodzaje
gwiazd popiołów i pleśni
mają zbyt mało tlenu
znam ich krzywe nadpalone nazwy
rozumiem drżenie bunt
czasami pojawiają na twojej skórze
dotykam, zlizuję
dławię się nimi
po oderwaniu pierwszej sylaby
plastikowy dach runie
2010/ 2015
Florian Konrad, 8 january 2017
pamiętam z dzieciństwa:
dwie ulice dalej mieszkał istny świr
chodził z drzewkiem przyrośniętym do dłoni
nikt nie dał się poczęstować owocem
teraz dom chyba stoi pusty
światło zapala się po dwunastej w nocy
coś czuję, że żyje tam złe
zwierzak Schrödingera czai się jak kot
ciągle gotowy do skoku
zachowaj ostrożność, mała
jeszcze napadnie
i pestka wrośnie w oko, nieznany gatunek
zapuści w tobie korzenie
przecież nie chcesz
https://www.youtube.com/watch?v=90ScdswQi-U&index=14&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL
https://www.youtube.com/watch?v=PxdavmVqBiQ&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL&index=11
https://www.youtube.com/watch?v=9Dhc2FcieTo&index=7&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL
Florian Konrad, 9 january 2016
nastawiano wazonów z piórami, plastikowych karafek
próba skonstruowania maszyny Rube'a Goldberga
wszystko w imię bezsensownych komplikacji
z najprostszych czynności- jak spanie, wywoływanie duchów
czyni się misterium. jednocześnie
sprowadza do poziomu rynsztoka
widzę! mikroskopijna para krąży pod sufitem
chłopek- roztropek ulepiony ze złotawej plwociny i sera
gumofilce haute couture, waciak rozdarty pod pachą
oraz
L'Inconnue de la Seine. topless, w minispódniczce i welonie
oboje pochodzą z plemienia o twardej
nieco wstydliwej nazwie
głoski wyschłe na wiór
narzeczeni na wieczność- cyborg i rozbita żarówka
cienie uwięzione w bajce, której zakończenia nie znam
ktoś wyrwał ostatnią kartkę
na skręta z machorki
żyło się kiepsko, jakby w nieudolnym rysunku
dwuletni ilustrator uczynił ich głowonogami
mężczyzna był większy. bardziej bolały
koślawe oczy, kolce w miejscu rąk
topieliczka do dziś ma bliznę
wirują oboje, coraz szybciej. duszny młyn
smugi kondensacyjne splatają się w niby- napis
Albert (?) macht f..i
dziwne i chyba trujące
i jak tu nie wierzyć w chemtrails?
Florian Konrad, 7 december 2015
istota drzemiąca w kołysce. metal na skórze
złotawe cienie przewieszone przez ramiona
to samiczka o ciele z litego popiołu. przesiewam ją
włosy znikają pod naporem palców
imię kruszy się. mogę nadać nowe
i będzie moja, jak ulał
a teraz krok w krok, nie odstępuj. rzucam drobniaki
za zerwany chwast, za przecięcie wstążki
i biegnij do swoich, śpiących w ruinach hali produkcyjnej
krzycz, ile sił. z dumy
że już urosłaś, przegryzł więzy. i już nie parzą
płomyczki przez które cię wygnali
szukamy języka wrodzonego
szesnaście groszy wygrane w totolotka starczy na wycieczkę
Koło podbiegunowe albo Sahara- wybieraj
wszędzie jak w lusterku: ślady zarastają kwiatami
tłum pada na kolana przed tkaniną
miód równie gorzki
koguty bez głów tańczą tarantellę
tylko pod spodem cisza, utajona radość
ostrzą na nas majchry, myją stoły i talerze
niedługo wyżerka
sąsiad uśmiecha się krzywo
znów pozostaną głownie, okopcone szyby
Florian Konrad, 17 december 2015
uważaj by się nie zakrztusić. słabo coś kapie, pojaśniałe
dałoby się tym namalować szyld nad drzwiami gospody
potem? na taśmociąg i do pieca
laska z którą się umówiłeś nosi pod brzuchem
sparzony kwiat. tulipan nasączony błotem
najlepiej w serwatkę. rozmięknie i starci woń piżma
czasem wyczuwam w tym kisłotę, szarawy zaduch
rybą? raczej przesolonym makaronem z czekoladą
kłos rośnie z miski by za moment stać się ziarnem
co ty, nie trzeba namawiać, sama pęknie
sukulenciara z niej, aż dziw że potrafi
zgromadzić taką ilość płynu. liście też niezłe
po wysuszeniu nadadzą się na skręty
zbierzesz gąbką i do wiadra, będzie czym użyźnić
ziemię w ogródku. świetny nawóz
reszta- do słoika i trzymaj na pamiątkę wnukom
farba w stylu retro, zabytkowy kolor
nie podjadaj bo strzelę po łapach
Florian Konrad, 14 february 2016
mieściło się obok opuszczonego motelu
knajpidło jakich wiele, po brzegi wypełnione
psychofanami śliny. gadano tam ciągle i wszystkim
od polityki po piłkę nożną. nie miały końca spory o to
kto naprawdę odstrzelił Kennedy'ego, Dodę czy Lincolna
w kłębach tytoniowego dymu dyndało niejedno toporzysko
co jakiś czas spadały barmanowi na kark
tłukły szklanki
z rozgorączkowanych opowieści rozlegał się huk
gdy kolejny potiomkinowski belweder (murarze lepili
z papier- mache) przewracał się na chodnik
iluż to bogu ducha winnych przechodniów
zginęło pod tekturą i okruchami porcelany!
i gdzie to się podziewa? na dnie popielniczki
wyrósł biurowiec ze szkła i stali. porzuciłem
ulubione zajęcie. nie tak łatwo być reducentem
zacierać wspomnienia, daty niekiedy całe budynki
wkoło latają cegły, kłaki wełny. może zlepi się
z tego kobieta. smutna i obca
(brak znamion encyklopedyczności, nie znajdziesz jej
na wikipedii, choć będzie twierdzić że jest
znaną piosenkarką)
dotknę ostrożnie. jak się spodoba (małe szanse)
postawię karmi albo inne paskudztwo
jeśli będą dwie- koszmar. tyle roboty!
trzeba będzie wynająć kogoś
do sprzątania gruzu
Florian Konrad, 12 february 2016
dedykuję Ipek Warnock. albo nie
wytaczają się. najpierw tankietki zbudowane
przez prepersów w przydomowych garażach
wyrzutnie kul plazmy. następnie- szaro-bury tabor
łopot skrzydeł. iskry sypiące się z cynowych futer
i jeszcze albinos, najmilszy z całej hałastry
gdy się zdenerwuje pysk zaczyna puchnąć
różowe oczy mętnieją
urwis niechętnie poddawał się tresurze
mruczy pod nosem. że równość i takie tam
niechcący dorośleję
ze złości zrzucam wszystkich z półek
odłamują się przyprószone siwizną łepetyny
co za tragedia! trzeba sprawić godny pogrzeb
rozpalić fajerki. i won. resoraki też
nie, to się może przydać
szmacianka nasiąknięta wodą. coraz cięższa
igła wchodzi jak w masło
na jednej z nieodkrytych planet. za meblościanką
kamień zmienia się w gąbkę
nasz wspólny sobowtór bawi się kłębkiem włóczki
to jest właściwy świat
kulka ziemska w pazurach sfinksa
Florian Konrad, 13 january 2016
,,It's hard to bargle nawdle zouss (...)"
Weird Al Yankovic ,,Smells like Nirvana"
ściema narodowa- przywódca z rogiem na czubku łba
rozrzuca książki z trybuny. czytajcie wszyscy
święcone pismo. tusz zmieszany z sadzą
traktat o łamaniu granic i wrogości
na przykościelnym cmentarzyku rdzewieją krzyże
dawno nie było pomoru- mówi z tęsknotą
motłoch kiwa głowami. dobrze gada
sztuka wykreślania opanowana do perfekcji
najpierw zanikają starcy, kobiety i dzieci
samczyki w sile wieku dźwigają pluszowe karabiny
prawdopodobnie trwa wojna. a może każdy stoi
w garażu z pętlą na szyi. drżą składane krzesła
za miedzą toczy się zwyczajne życie
płoną kościoły, chlewom dobudowuje się minarety
co rusz kolejne państwo- miasto ogłasza secesję
mapa jak mrowisko
kondominia watykańsko- radzieckie pod
niemieckim zarządem powierniczym
stolice- widma
w krzywych chałupach debatują siedmioskrzydłe orły
chwila nieuwagi i spadasz
lina odkraja ci durny czerep. całe szczęście
Florian Konrad, 14 january 2016
znów jesteś królewną w papierowych trumniakach
wybiegasz z bezdennej nocy. zmienia się dekoracja
otwarty kuferek. wypełza żmija, błyszczące samolociki
lecą walczyć z chmurami, topić się w słońcach
niestałość jest cudowna. właśnie wymyślam
ci piekło, niekończący się melanż
w podziemiach dyskoteki- żulernia
zapomniane celebrytki grają w butelkę
ich mężowie w zwientje tikken
modelka size plus przewraca się w błocie
jutro zostaniesz zmarłą miss Czechosłowacji
najpiękniejszą przodowniczką pracy
Związku Socjalistycznych Republik Weimarskich
albo skończysz z zadrutowaną buzią
na zapadłej prowincji, pierwszej stronie
podręcznika do historii
paru osiłków zaklętych w żaby
zarechocze się ze śmiechu na amen
Florian Konrad, 16 january 2016
,,Nie mogłem się z tym gościem dogadać na żadnej płaszczyźnie"
Maciej Maleńczuk ,,Chlałem, ćpałem i przetrwałem"
bywać szufladą w najmniejszym pokoju
okazjonalnie- stołem. meblościanki i komody
ulepione z gliny. jeszcze przed wypaleniem
(czekaj- już podkładam ogień!)
próbuję odtworzyć najwcześniejszy obraz
słońce prześwituje przez zielone zasłony
płaczę w wózku. ty- nie zostałaś jeszcze wymyślona
plan dnia: punkt pierwszy- odsłonić się
upadek na skalniak powoduje lekkie przesunięcie czasowe:
zdięcia legitymacyjne w benzynie, autoportret starego
brodacza, który myśli że jest chłopcem
po drugie- oszaleć. porządnie. symulowanie wzbronione
pod karą wiecznej dorosłości
(barbarzyństwo nie do pomyślenia
w co bardziej cywilizowanych krajach!)
sekretarzyk puchnie. w kopertach rękopisy powieści
erotycznych, podania z prośbą o ułaskawienie
życzenia noworoczne do wysłania na Berdyczów
przypomnij co jest na końcu listy
Florian Konrad, 8 december 2015
zamysł- przekazać możliwie dużo w jednym geście
antypropagandziści zamiatają ulice
przemielone twarze, slogany to teraz papier śniadaniowy
bezpańskie psy jęczą przywiązane krawatami do drzew
na elewacjach znów wyroiły się głowonogi:
drudzy sekretarze, zastępcy starostów, podwójtowie
zadnego nie ma w całości. oderwane korpusy
nadgarstki od wieków w kajdankach
kolejny kwartał ciszy wyborczej.
ileż można powtarzać głosowanie?
z urn wyłażą muchy i pajęczaki, płynie olej
w moim okręgu jedynie dwoje kandydatów
identyczny program
bujdy niemożliwe do zrealizowania
nieznajomy chłopak, rocznik tysiąc dziewięćset szesnasty
chudzielec. widuję go wieczorami
gdy pokój jest jak we wklęsłej soczewce
kryje się po kątach, tnie na sobie koszulę
i matka. po śmierci wyrosła jej broda do pasa
krzyżyk- w mniejszej kratce
Florian Konrad, 28 december 2016
orkan nad nami. wiatr zmienia kolor
wyobraziłem sobie, że narodowość przenosi się przez
pocałunek, lub jak na filmach grozy - przez ugryzienie
w ślinie - cząsteczki jadu w kształcie kotwicy
litery P i W oplecione przez zaskrońca
pamięć to zwierzę juczne
czasami wierzga, zbacza ze ścieżki
raz wrzuciłem na grzbiet zbyt wiele worków z bilonem
do dziś kuleje, drepce powoli
na skutek tego za najlepszych przyjaciół
uważam ludzi spotkanych przypadkowo
dziesięć lat temu w metrze, na ulicy
ślę do nich niezaadresowane kartki na Boże Narodzenie
(kraj mi zmalał, wsiąkł pod czaszkę
- zatem prędzej czy później dojdą)
częstuję kompotem z suszonych grzybów
w radiu zapowiadali flautę
ani jednej fali elektrycznej
zaraz nie będzie przeciw czemu się buntować
już to widzę- wygładzone państwo, przechodnie noszący
połatane koszule (obcy materiał zasłania przestrzeliny)
myszy w skarbcu
https://www.youtube.com/watch?v=zIW8YC-zjfE
Florian Konrad, 26 january 2016
Ać datma ścierwa świata będzie próba
-Łukasz Amor 1988 Żydek -,,Ać datma"
kilka dni temu był ostatni mityng
anonimowych akolitów. wszyscy świeżo prześwięceni
od stóp do głów w bieli. głowy owinięte prześcieradałami
nie poznać kto
patrzyliśmy ukradkiem przez szybki. ja- zieloną, z łusek
(głowa smoka), ty- bladosrebrną
(miecz świętego Jerzego)
kazanie trwało krótko, najwyżej dobę
na koniec okrutnik (w rozmazującym się witrażu
widać było jedynie zarys sylwetki) kazał
przykuć się do drzew w samym sercu puszczy
wyrzucić kluczyki
większość zgromadzonych oczywiście- w śmiech
najstarsza z sióstr posłuchała (jedyna mądra decyzja w życiu)
właśnie rzeźbię ściany domku
z jej świeżo obranych kości
jak skończę będzie parapetówka
(nie zapraszaj nikogo)
i wprowadzimy się do sekretnego pokoiku
pod schodami. regał z książkami stanie
w czaszce. miejsca-aż nadto
Florian Konrad, 14 december 2015
po drugiej stronie internetu-tęczówki
ktoś obserwuje cię przez kabel. mieszkaniec Cyjanostoku
miejscowości wysiedlonej we wczesnych latach pięćdziesiątych
sobotwór? wytwór manii prześladowczej?
pomachaj, to prawdopodobnie zapomniany brat
z innej matki. też nie zna
chciałbyś nawiązać kontakt? najlepsze będzie pismo węzełkowe
prawda w posplatanych sznurkach
podwójny supeł oznacza krzyk
twój fałszywy bliźniak zapomniał jak się nazywa
udawał obcokrajowca, ale wyśmiano
więc śledzi
kłamczuch jest rudy i piegowaty, niepodobny do ciebie
trzeba wyrwać, to pewnie wirus
głęboka rana poniżej pępka ciagle szczypie
zeszłego lata wypadły z niej dwie garści skorpionów
kolczaste strużki- w pole pszenżyta
od tamtej pory reszta wsi brzydzi się chleba
Florian Konrad, 24 february 2016
o ile nie nastąpi hekatomba, globalne zmądrzenie
w następnym wcieleniu wszyscy będziemy galeriankami
szczerze? nie liczyłbym na cud
chłopacy z alcantary, z łatkami na kolanach
rozsiewają się po parkach i bocznych autostradach
łatwo kaleczy się mowę i drewno
kłuje ławki serduszkiem
(zamiast strzały lepiej wydrapać kapsel)
i szprecha po polszczyźnianemu o bajeranckim
dizajnie nowego banknotu. że niemalże gada
do ciebie ten król z półzłotówki
wygląda jak żywy
i prawie nie czuć wodą. genialne zabezpieczenie
jedzenie znajdujemy między wiszakami szmateksu
sałatka z karkówką, lekko przechodzona
(dwie baby miały w ustach, kolejna nie zdążyła)
ale doprawi się i będzie cymesik
cokolwiek by tu zacząć, choćby nawet- sens
wyjdzie używka, poprzemysłowy odpad z metką na uchu
para autochtonów upycha pieniądze w skale
zwietrzeje wam co do centa, głuptasy
fajna ta reinkarnacja. ale nic nie trwa wiecznie
nosimy w sobie śmierć zakletą w zwierzę. w końcu
po każdym zostanie mysz ze śmiesznym oczkiem
na żyłce. z blaszką przez głowę
Florian Konrad, 17 december 2016
thrash cult, bajka melodyjna
za gówniarza wołali mnie Judek
teraz zwracają się z szacunkiem - panie Iskarioto
obserwuję upadek etosu automordercy
każdy niczym kramarz z podziemnego targowiska
do tego noże zbyt tępe, liny za szybko się rwą
ci, którym nie udało się odejść
mimo tysięcznych prób
pozapisywali się do Klubu Miłośników Twórczości
Eda Geina (taki słynny tapicer i projektant mody)
i przyszywają sobie notatniki do rąk
żeby nie zapomnieć adresu, personaliów
ulubionego cytatu
patrzę jacy mali są, jak śmieszni
chodzę pośród nich ze świecą, z nożem
kłaniają się w pas
każdy czuje respekt przed zdrajcą
Florian Konrad, 19 january 2017
ludzkie tarcze. ciskamy woreczkami z farbą
przebłyski, echolalie. upstrzeni ludzie powtarzają
każde przekleństwo. w wulgarnych mantrach
jest coś zabawnego
czystka populacyjna. zabiliśmy kochanków, zapomniane
kuzynki. nie przezył też żaden polityk
ciała leżą w kolorowych kałużach
ekspresjonizm abstrakcyjny jak diabli
może jutro smutna pani zejdzie z obrazu
poustawia żołnierzyki inaczej. domki na dachach
raz ty oberwiesz czernią, raz ja
nikt nie doszuka się znaczenia
rozsypanych szkiełek, podartych płócien
może to i lepiej
https://www.youtube.com/watch?v=sz52S-mMXDk
Florian Konrad, 18 december 2015
kładziemy podwaliny nowych ras. na podłodze
niepotrzebnie krzyżują się dwa gatunki drapieżników
to nie może się skończyć dobrze
pierwsze pokolenie- muły, bezpłodni dżwigacze głów:
chudziny w za ciasnych kalesonach, natapirowane matrony
bez połowy przednich zębów, niegramotne sprzątaczki biur
potem- pociotki, już pozbawione długich uszu i zajęczych warg
pyski w cętkach, wytatuowane ćmy lecą przez policzki
skrzydła- w głąb, aż do trupich główek
następnie-hałastra wyrodków, reducenci
zamieniający czas w próchno
gryzą się, szarpią, a i tak każdy kończy w ortalionowym dresie
z zygzakami na twarzy
najlepsi nastaną na chwilę przed końcem
nie zdążą naprawić błędów poprzedników
tyle tu deformacji- zbyt pochyłe pismo, albinizm
skłonność do popadania w hazard i dewocję
a potem- od nowa, tylko nieco brutalniej
mumia Azjatki, kot ciasno owinięty bandażami
i drukować. pyski to świetny nośnik
Florian Konrad, 5 december 2016
nieżart. zaciskam zęby
same nieprzyjemne uczucia: pieczenie które powodują
mikroskopijne ranki rąbane, to znów pogładzenie
po głowie (dobry jesteś, grzeczny, chronisz
przed piorunami - koścista dłoń babki przesuwa się
po włosach. palce skamieniałe żmije)
zbliża się sen, ciepły i pełen wilgoci
na granicy epilepsji i iluminacji
zza chmur wychodzi błyszczący kamyk
jeśli składam się z przeciwieństw - teraz jestem
ugaszoną gorączką, chłodem, co się wzmaga
zaraz przyjdą sąsiedzi, by podziękować
za wybawienie od deszczu, wichury
może nawet tornada
przyniosą posążki z lakierowanego drewna
przypalone świątki o mało frasobliwych twarzach
przedstawiciele starszyzny zapewne uznają
że koniecznie muszę się rozebrać
(organoleptycy, nie uwierzą że zła pogoda
była jedynie wynikiem mojej choroby
póki nie dotkną skóry, najlepiej językiem)
będzie to próba wywarcia presji
prymitywne zastraszenie - mam nie bawić się
żadnym ciałem niebieskim
pod groźbą. nie dosłyszę, jaką
ale być może będzie tam coś
o wycałowaniu na strzępy
męskiej miłości oznaczającej przerwanie
ogień na więzach
a może po prostu każą iść precz
Florian Konrad, 2 january 2016
mozaika baretek- guziki doszyte do serca
szlachetna purpura kontrastująca ze zgniłozielonym
mundurem. pozostałe kolory wypadają blado
aureola nad stolicą wroga, dym jakby z kadzidła
przynęta. może zabłąka się ślepy cherub
w zgrzebnej koszulinie, z podstrzyżonymi skrzydłami
z dział sypią się obrazki: uśmiechnięte maluchy
kroczą z transparentami, ryba na straganie zawinięta
w białą flagę, trójłapy kot na ostatnim piętrze
spalonego hotelu
grób nieznanego żołnierza na tyłach speluny
chwilowe zawieszenie broni, w oddali słychać
starołacińskie kolędy, ktoś charczy o wolności i partii
nie ma się co martwić, za rok rzeka sama się oczyści
trucizny spłyną do morza wraz ze śmieciami
czaszki posłużą za popielniczki w urzędach pracy
proroków- na wysypisko
noc. motłoch kłębiący się przy jedynej studni
pierwsi oczywiście zeloci niedouczeni w piśmie
mówią o sobie mędrcy
żona uparcie twierdzi że to zdrobnienie od ,,mędrały"
Florian Konrad, 21 january 2017
aroma marketing: wdycham cię/ was
pies warujący przy poduszce, na której przedwczoraj
leżało tysiąc donatorek. oddawały po cząstce
nie chciały zapłaty za swoje małe uczucia
a ja - cesarzyk głupców, tak uparty i pełen ufności
brałem to za dobrą monetę
a przecież - relacje oparte na zasadzie
kup - sprzedaj
gdy już uzbieram odpowiednią ilość kolorowych
kamyków - może skusi się choć jedna z kobiet
zostanie na dłużej, godzinę lub noc
przytulony wyszepczę:
pomyśl o chałupach opuszczonych w dniu
mojego urodzenia. o miejscach zimnych tak długo
jak żyję. coś rozpada się na niezauważalną chwilę
by zrosnąć w dźwięk, szlachetny, ale podszyty ciszą
(udawanie że się istniało bywa przyjemne)
tam tylko pleśń. albo brak zapachu
budynek ze szkła
gdzie nie można zrosnąć się ze sobą
gdzie każdy jest jak mrowisko
znów
partnerka odwróci się twarzą do ściany
i będzie między nami zgoda
płytki, tani sen
Florian Konrad, 6 december 2016
zamieszkujemy kondygnację techniczną
tygrysy Baskerville'ów i płochy dachowiec
wprost stworzeni do odławiania
kończymy ery i rozpoczynamy nowe
gorące serca klepią jednostajny rytm
pod kaloryferem, za meblościanką
chrobot, kłębki gazet - w konfetti
mamy dobry słuch, widzimy przez skóry
nie obejrzysz się kiedy
po dzieciach zostają szare kostki
berło ze szczerego mięsa - insygnium grobowe
(wybacz tę metaforę, jestem nie jestem całkiem trzeźwy
przedawkowało się miętkę)
nad i pod nami- biura, wirują klawisze
maszyn do pisania. redaktorzy tworzą największą
krzyżówkę Polski
poziomo: drapieżne zwierzę
FLORIAN- nie pasuje
zabrakło dwóch kratek, by być złym
Florian Konrad, 20 december 2015
Uciekam. Ciągle chwytam pomarszczonymi dłońmi księżyc wycięty z kartonu.
-Ewa Kosim ,,Zwoje"
od czasu do czasu trzeba stracić przytomność
diablik mieszka w kamiennym flakoniku. wypełza co noc
i-na przejażdżkę
bukiecik przezroczystych ziół, korzenie z cegieł i betonu
zalać wrzątkiem. trujące chwasty nadają się na nalewkę
można wznieść toast, kompletnie spalić żołądek
słońce chowa się między gąłęziami
przypomina stłuczony kieliszek
docieramy nad brzeg. w wodzie majaczy cień
mężczyzny z oderwaną szczęką. zamiast skrzydeł
na plecach wyrosły mu szklane bańki. nie oddycha
hop. dwóch- w opalizującą toń. głęboko, aż po kostki
czort o sinych pazurach trzyma mocno. nie mogę oderwać
mgła unosi się nad bagnem
kropelki osiadają na włosach
zasypiamy w żelaznej muszli
kilogramy piasku nad głowami
niedobrze mi
tfu
Florian Konrad, 19 october 2017
jeszcze wcześnie. z granatów wylęgają się gołębie
w gorących krajach, których jestem
jedynym obywatelem
jak zwykle- przeludnienie
ktoś właśnie wykopał ziemiankę
inny - wiesza obwieszczenie
o powszechnej mobilizacji
doznaję olśnienia: mój nieistniejący
biograf miał rację. zawsze powtarzał
że los to tylko złota łuska, groszaki, diagram
(kto rozszyfruje, o co mu chodziło
będzie żyć wiecznie. to znaczy
najdalej do jutra)
walczę na wszystkich wewnętrznych frontach
przezroczyste armie nacierają
kropla uległa zwęgleniu
mów głębiej, aż wrócisz do punktu wyjścia
- zapisuję od niechcenia na odwrocie dyplomu
za dobre wyniki w użalaniu się nad sobą
i wzorowe zachowanie
zaraz się ubiorę. dziś zabawa
już rozniecili neon. widać go w całej wsi
trzeba zmiąć się. w garść. stać kulką
skamieniałego papieru
(rachunek za ogień?)
plan nocy:
biała flaga przepalona papierosem
zawieszenie pokoju
(gdziekolwiek próbował nastać)
Florian Konrad, 5 august 2017
zgoda, za mało udaję. można przyznać
bez bicia. nawet na po kielichu
średnio zdołam się przymusić. słaby ze mnie
aktor, skóra zbyt twarda
- widzisz stos pogiętych gwoździ?
uparłeś się, płacisz wiele więcej niż inni
(pielgrzymki namolnych szarlatanów - odkąd pamiętam)
zatem umowa stoi - od dziś do niedzieli
będę wbity w ścianę
przegoni się paru świątkarzy z pozłacanymi dłutami
(nie oddadzą swych rzeźb
nawet za kilogram jednogroszówek
każdy pragnie jedynie podziwu!)
posymuluje ból
tylko w zasadzie - po co?
przecież mam setki wiar. tu, zamknięte w pudełeczku
(pandoryzator? e, głupia nazwa)
Gram - dodatnie organizmy
sine niczym dynks
otwórz pewnej nocy
nie ma się czego bać
(powszechne kłamstwo)
Florian Konrad, 23 july 2017
jedno z cięższych więzień w regionie
przygodni intelektualiści, mądrzy od niechcenia
zasiedlają stumetrowe cele
wielokrotna ekspozycja: każdy patrzy na siebie
na drugie i trzecie odbicie
(pozostałe pięć - wmurowano w ściany
nie ma szans, by uciekły)
a ja, prostaczek z zaostrzonym piórem w ręku
idę śpiewając hymn bez słów
mijam spękane mury
do pełni wolności brakuje tylko
popełnionego przestępstwa
może być niepoważne
wtedy twarz mi zszarzeje, będzie jak głaz
i stoczę się w przepaść
dolinę pełną kwiatów
przyjdzie dzień, że znajdziesz mnie
leżącego
może dostanę rozgrzeszenie
Florian Konrad, 8 july 2017
wiersz nienapisany
łączy nas jedynie śmiech
puste drwiny z wartości. formułki
aż ociekające od patosu, zabazgrane banery
zostają splecione w zaklęcie gordyjskie
ogień plus ogień - i tworzy się biel
plansza ulepiona ze śniegu (milczenie oznacza
najczystszą prawdę!)
szepczę w ową pustkę: nie warto - i staje się ciemność
czerń wytrąca się pomiędzy przeźroczystymi litrami
i już wiesz: jestem Przekaz, krzyk w tobie
oto ja - niezgrabny model, którego ciągle rysujesz
w myślach, przed snem
choć twarz ciągle nie taka
imię i oczy zbyt krzywe
to ten, co nie daje się zapomnieć. choć trzeba
choć powinno się przeciąć zdanie
zakończone ostrym pytajnikiem
https://www.youtube.com/watch?v=7t8TlrnNZho
Florian Konrad, 10 july 2017
dość nieprzyjemne uczucie:
cyfra we mnie tętni, znaczek bestii
rozmienia się na drobne. jak tak dalej pójdzie
niedługo zostaną same zera i jedynki
(czym zapłacę ostatni rachunek?)
i jeszcze ta przeklęta spolegliwość
zbyt szybko ujarzmialne instynkty
niedostatek kolców, ledwie trzy, pro forma
herezji też jak na lekarstwo, zdarza się coś
wymruczeć pod nosem - ale nie grozi to
nawet wycieczką do Czyśćca
niewiele jest powodów do dumy
może co poniektóre grzeszki, przegryzanie smyczy
(jeśli złamią się pniaki - skończę
przyrośnięty do ręki Pani)
oraz pewność, że wystarczy ukłucie
by się rozprogramować
na amen
licz mnie, ciągle od nowa
znasz działania na liczbach nierzeczywistych
scalaj je, abym był mniej pokorny
- o więcej nie śmiem prosić
Florian Konrad, 11 july 2017
strzeż przed najlepszym
niesie z sobą lukier, idzie się udusić
albo rozchorować
odganiaj te z brzydkich snów
zdeklarowane fanki śmierci
(słodkie to, jednak - może innym razem)
jestem twój, kamieniem wrośniętym w ziemię
pod skorupą - atrapa smutku, opowiadanie
napisane w zerówce, NIC przepasane
szarfą bez barw
(znów zganisz za nieideowość)
bywam niczyj, od czasu do czasu
smuga światła pada daleko od zabudowań
przyciągnij, to takie proste
Florian Konrad, 13 june 2017
jeśli, jak twierdzą zastarzali samotnicy
uwielbienie jest banalne - wystarczy myśl
i może zmienić w krajobraz, przedmiot, miasto
żywię do ciebie wiecznie rozświetlone
ulice Nowych Jorków, ruiny oplecione lianami
(spójrz w oczy poasteckiego posągu
- pełen romantyzm!)
czuję album pełen ruchomych zdjęć
z wesel i styp (nie ma się czemu dziwić
- zastępujesz wspomnienia, nawet babcie
o woskowej skórze mają twoją twarz
drzemią grzecznie w kącie sali
nawet nie próbują udawać, że ożyły)
a ja? lamus, plecak pełen
zabytkowych rupieci: dzieże, kołowrotki
nawet przez internet nie sprzedasz
choćbyś obniżała cenę w nieskończoność
(wielu cwaniaczków wzięłoby za dopłatą
by potem wywalić do kubła)
zostaw na szarą godzinę. poistniejmy we dwoje
nim wstanie świt
koguty z całej wsi rozedrą gardła
czekaj, (sam!) namaluje się autoportret
akt bliźniąt syjamskich
nie do rozerwania
https://www.youtube.com/watch?v=6V0DS9TYScQ
Florian Konrad, 27 november 2017
,,miasto chmur, chwile szczęść"
Jacek Kaczmarski ,,Piosenka napisana mimochodem"
nigdy nie bywa tylko narzędziem, choć
(według niektórych) tak o niej mówię
chyba mogę traktować mniej instrumentalnie
rzadziej wystawiać na działanie czasu
(efekt Droste: za każdym razem jest
mniejszą wersją samej siebie)
gdy leży na biurku, szarym jak chodnik
albo na podłodze cementowego pokoju
świeżo wyjęta z szuflady
dostrzegam, ileż w niej barw, gatunków malarskich
ile martwych natur mieści jedna, nieruchoma twarz
wokół ciała gromadzą się garstki ludzi:
uchodźcy, uciekinierzy przed materializmem
demonstranci bez transparentów
dotykają jej, małe tłumy. pięściami. ktoś wbije
paznokieć, drugi - wyrwie pukiel na pamiątkę
(dość specyficzne okazywanie szacunku!)
denerwują się, gdy wymyśla im śmieszne kswyki:
skinarodowiec, przeliz, śródodpowiednik
mniej więcej raz w tygodniu zakopuję ją
głęboko w doniczce. z nadzieją, że uschnie
jak pozostałe
nie chce, albo jest odporna
po co się odradzać? - myśli na głos
wie, że słyszę
Florian Konrad, 12 april 2017
moja tulpa wabi się słodko (imię - jakby matki
nierozrywalne). to egzotyczny dreszcz, limfa z palemką
drink dla niezaawansowanych. wznoszę toast
za pierwszą wspólną noc
pęka łupina, z chropowatego nasionka
próbuje kiełkować ciało. nie wolno!
- wciskam z powrotem
afirmować cię, kochanie
to jakby opisać najpłochsze z marzeń
złotem na zasolonej skórze
żałośnie mało, to poemat wywołujący głód
gwar za oknem, krzyk przenika zamknęte okiennice
idzie deszcz, chłopi w pośpiechu stawiają słupy
jeden rozwija liny z betonu
elektryfikacja dwuosobowej wsi
w oczach zapalają się błyskawiczki
zmierzch blednie. nie potrzeba świec
oddech z płomyczkiem, ogrzewa nas wielka lampa
nie straszne wszelkie paragrafy
wydajmy się nawzajem
https://www.youtube.com/watch?v=OPVURmCNB1Y
Florian Konrad, 6 april 2017
Oby nie naludnieć
łączy nas skwarka, jaskółcze skrzydło na zakwasie
malwa uwięziona w ornamentach obrusu
z pól schodzą się strudzone ciągniki
w przednich kołach trzymają grabie i widły
tymczasowo robię za Surrealistę
Kpiarza zabili powstańcy
nieznana z imienia blondynka
czyni honory domu
ucztuj! - dym ćmi się z glinianych kominów
krwią żaby - w toast!
- kiwają poluzowane głowy
obejmuję cię, choć stół jest długi
sięga za piątą wieś
w dodatku siedzimy na przeciwnych krańcach
ze strzechy wyrosłej na szyi
ułożę ci chaos. i będziesz bezpieczna
jak ten kwiatek, do którego
wrzeszczę dziecięcą wyliczankę:
chore - con amore - in pectore
aż wtuli się we własne płatki tak bardzo
że uschnie
Florian Konrad, 5 april 2017
zbudowałem domek na granicy
pomiędzy zanikiem, plażą, a dark ambientem
(trzy karty, na odwrocie - rysunki bogini płodności
można z tego skleić własnę filozofię
przepis na szarą polewkę
albo zwyczajnie niczego nie zrozumieć)
rodzą się we mnie rzeźby
kult ptaszysk o krzywych skrzydłach
(lecą byle dalej od mojej wiochy
toną w wodzie Wiecznej Antarktyki)
chętnie zerwałbym brodę świętemu mikołajowi
pewnie odpadłaby wraz z jego dolną szczęką
zanuć balladę, kochanie. może być bez nut
albo złóż je z patyków
mam wyrzuty sumienia
związałem korzenie w supełek
by nie zapomnieć o czymś ważnym
drzewo przed domem uschło
nawet mieszkać nie umiem, choć to podobno łatwizna:
zamykasz oczy - i już, wiosna. mi ciągle wchodzi
odwrotna pora, zamieć, walące się igloo
https://www.youtube.com/watch?v=YLKUYD6eVYA
Florian Konrad, 9 june 2017
leży tu. pan Los, gigant o glinianych żebrach
trzeba wleźć pod serce
nie wychodzić, nawet gdy zacznie się rozkład
(bądź ostrożna - wielu udaje drugiego Łazarza
uciekają na oślep, przed siebie
zamiast pokornie czekać)
marzymy o grze na zielonych fortepianach
tworzeniu Wielkiej nocnej muzyki
w ultradecybelach kwadratowych
- aż niedowiarkom spuchną młoteczki i strzemiączka
tak wiele bierze się z prób turpizmu:
- słodka zadyma, zrywanie głęboko ukrytych kurtyn
- ty, ja, zmysły odlane ze stopów
(większość - nordic gold, od dawna
pokryte grynszpanem)
zatem - wejdź w niego, cała. potem ja
jestem więcej niż pewny, że twój egzemplarz
nie będzie robił wstrętów
podda się temu, co nieuniknione
(i stanie się dźwięk
słyszalny jedynie dla profanów
by zazdrościli. melodia generowana przez mech)
dotykaj klawiszy z kości. pamiętaj o tempie
presto vivacissimo
https://www.youtube.com/watch?v=Y5Y8jfYPOAA
Florian Konrad, 9 june 2017
taka mała prośba
widzą w tobie scalarkę, czarnowłose dziecko z lampionem
(nie tak łatwo skleić ciemne jeziora
i uzyskać z nich choćby pół szczypty świtu
albo choć przepaloną żarówkę)
a przecież jesteś zwykła, jak chwila między
południem a ochłapem tęczy, czas
rozciągający się za trzecim horyzontem
ciepło tam i przytulnie
nie zmieniaj się, nawet przed zmrokiem
niech ten czarny moment trwa
przeistacza się w krajobraz
czekaj, zbudujemy tam kapliczkę
elewację przystroi się wycinkami z kolorowej prasy
na ścianach kuchni powiesisz czaszki
poroża i dyplomy z podstawówki
ja - odpis ostatniego wyroku
będzie to mekka samotników, niewierzących w zło
i innych odszczepieńców, którzy zbyt wcześnie
odłączyli się od logiki
i brną, brną
podpisano: ich przyszły treser
niegramotny przewodnik stada
https://www.youtube.com/watch?v=7Azo2vFDt48
Florian Konrad, 2 may 2018
dom - jaskinia wykuta w ścianie dźwięku
(jeśli będziemy zbyt szybko powtarzać słowo kocham
- zbryli się, stanie cegłą)
plakat nieulotny rozklejony na niebie
(kochaj. znielub wszystko inne - prosi napis)
pod okna podchodzą fantastyczne zwierzęta
pawie - albinosy o ludzkich twarzach
mówiące gołębice i kruki
rzucamy kromki chleba, zatrute ziarno
chciałoby się pójść na spacer
jak najdalej od rzeczywistości
w siebie (to ogród, gdzie rosną
wyłącznie kwiaty ze szkła
nie depcz, bo się skaleczysz)
albo stanąć z nożem w dłoni
naprzeciwko Gordiosów
(plątaninę języków - ciach - jednym, energicznym ruchem)
Florian Konrad, 13 june 2017
nakazane - powielać się!
najlepiej przez zaniechanie. z bierności
biorą się wszelakie plagostwa:
kolaboracja z nudą, bezczelne wchodzenie
w ubłoconych kozakach do salonu
by rozsiąść się przed skrzynką ze światłem
i chłonąć tłuczeń, okołoszklaną papkę
gardłem, nozdrzami, każdym porem skóry
- aż w głowie wyrośnie przepalony kineskop
i trzy literki w. przed imieniem
(nie zapomnij o .pl na końcu podpisu!)
umyłem twarz w strumyku. szumią wersy
wszystko, co chciałem wykrzyczeć - spływa
odbicie - porwane przez nurt
- o co chciałbyś walczyć, której ze stron zaufasz
na tyle, by opublikować swoje zdjęcie?
- pyta rozmywający się człowiek
wiem, co odpowiedzieć
ale zamiast tego - rzucam kamień
na drugim brzegu budują kolejny pomnik Ekranom
ktoś mówi przez kalkę
dzień jak co dzień
https://www.youtube.com/watch?v=WANNqr-vcx0
Florian Konrad, 25 april 2018
twoje myśli - swego rodzaju kwazikryształ
pozornie reguralna struktura
jednak - wiele odmian
skupiska niepowtarzalnostek:
- błędy językowe (cisza zamiast krzyku
nawet, gdy mi się należy)
- rany defensywne, głęboko w podświadomości
(czarny kufer z zardzewiałą kłódką
na dnie rzeki. dotknięcie grozi śmiercią!)
- kartka pocztowa między stronami księgi
(lepiej nie pamiętać nadawcy)
szczegółowy opis symboli - dozwolonych
jak i tych, które wolno jedynie przeklinać
chcę jeden, na dzisiejszy wieczór
aby go rysować, przy świecach
ostrożnie wyciągam palcami
są lepkie, trzeba uważać, by się nie wyślizgnął
patrz, co wybrałem:
mleczna kropla pada na glebę
złotoziem twardy jak beton
to wsiąka. zbyt wolno, ale
i tak się ukorzeni, wyda przezroczyste owoce
nie przejmuj się
Florian Konrad, 17 february 2018
traktowanie meblościanki siekierą, przez
łeb. skostniałe struktury państwa, o którym
wiadomo tylko tyle, że jest dość przytulne i małe
stolica leży między wazonikiem, a rybą ze szkła
- w jednej chwili stają się trocinami
półki łączą się z powietrzem, można położyć
wszystko na Wszystkim
- pięknie spadnie na podłogę, z hukiem
wybieram antydesign, przezroczystą tkankę
nieskończenie wiele konfiguracji
roztrzaskane filozofie
zmieniłem ustrój. od dziś panuje pandestrukcja
rodzice chowają przede mną książki
przez które starzy nudziarze mówią
głosem z papieru (Zbiór zadań z molestatyki
PIW, 1976). była dziewczyna
w pośpiechu wynosi pamiątki
porcelanowe kajdanki, kneble
najwyższym prawem jest pył
uporządkowany w pewien sposób, wżarty w szyby
na gruzowisku, ruinach domów z płyt paździerzowych
położy się nowe gatunki bibelotów, czaszki zwierząt
i wszystko będzie proste
jak koszmar, który niedawno ci objaśniłem
Florian Konrad, 18 december 2017
mikrozanik:
jesteśmy widzialni co drugą - trzecią chwilę
zbyt płascy, niczym płócienie (uważaj -
tu właśnie, z premedytacją został popełniony neologizm
zamierzony błąd, z którego tworzy się nowe!)
jakby nasze kontury były odrysowane
na kłębowisku szmat
porwanych prześcieradłach
(kto wcześniej tu spał? wiesz - daj mi znać)
i nie istniała postać właściwa, krew oraz tłuszcz
a z kości wyrosła książka o treści tak śmiesznej
że aż chce się ją śpiewać, podniośle
przekręcać słowa (przyspieszanie ewolucji?)
mijani przechodnie - uparcie milczą
mimo to słyszymy wyraźnie
każdy ton
Florian Konrad, 22 august 2017
ech, wspominam kosmiczne odyseje
od łóżka do biurka, niekiedy zygzakiem
(spalona żarówka daje o połowę mniej światła
łatwo się zgubić nawet w dobrze znanym miejscu)
i widoczne po zmroku
trajektorie naszych myśli
niektórych do dziś nie rozsupłałem
przecięły się, gdy rozmawialiśmy, splątały
i wiszą pod sufitem tamtego domu
niczym lep pełen much
kokon w którym drzemie najszczersze z pragnień
to niewymawialne
ileż można by z nich zrobić nitek
zalać betonem każdy kilometr, cal
dzielący skórę od skóry
i, gdy zerwie się czarny szkwał
założyć uplecioną zbroję
potem nie ruszyć się, ani na milimetr
przeczekać złe jak najbliżej siebie
Florian Konrad, 17 december 2017
pomiędzy okładkami Dziejów bezgrzechu
rośnie nasz pokój, sterylnie różowy i czysty
dzielimy się tam na bilon, monety twarde
niczym kilkudniowy chleb, równie suche
(najosobliwsza z walut!)
zadziwiające, jak niewiele można za nas kupić
jedynie kiść, pierwiastek, kroplę
(nie trzeba być szczególnie mądrym
kończyć Harvardów i Sorbon
by umieć złożyć z tego budynek
nazwać go zwyczajnie: dzień)
w ścianach tętni wino, czerwone języczki świec
(jedna gromnica będzie na pogrzeb, pozostałe
stworzą klimat gdy będziemy jeść kolację)
odbijają się w szybach
właśnie zamknięto ostatni kantor w mieście
pozostaniemy więc niewymienni
uodparniamy się na nieśmiertelność
Florian Konrad, 18 january 2018
,,nadgryzione jabłko zgnije, wyjdźmy z tej pestki"
Paweł Bagiński ,,Ujścia"
śnię automaty: noc na korbkę
igłę żłobiącą rowki między gwiazdami
telewizor zasilany tłuszczem (szklane postaci
każdego dnia stają się grubsze, po tygodniu
od zakupu odbiornika
- wylewają się na dywan)
i czytam cię jak przez mgłę
bluszcz oplata kartki (znacie bajkę o kobiecie
zamienionej w mechaniczną książkę?
ja też nie)
marzę o raju niczym z filmów Antonisza
bylibyśmy pierwszą parą na Ziemi
z jabłoni sypałyby się koła zębate
(widzisz? zaczyna być groteskowo
a to dopiero pierwsza z Ksiąg)
Florian Konrad, 15 september 2017
Ukochanej
prawo jak kamień- za wyrzeczenie się
grozi spotkanko z katem
ostra kartka - przez grdykę
więc ufam, nawet ponad miarę
(kropielnica przy wejściu do domu
lampy i kadzidła w każdym pokoju
klucze, świece
- wiem, to grozi popadnięciem w słodką dewocję)
chyba nawet cieszy mnie taki stan rzeczy
przecież - za dużo wolności
- i gubisz się, człowieku, głupiejesz
więc muszę wymyślać zakazy
potem twierdzić że nie znam autora
owych grubych kodeksów
które zalegają na półkach
im więcej ograniczeń
tym bardziej oddalam się i zarazem wrastam
kiedyś zrozumiesz
nie, nie będzie za późno
Florian Konrad, 15 september 2017
jeden jest, przedprototyp
wyhodowany w celowo niesterylnych warunkach
diabłędnik z szaleństwem w oczach
podlewano go długo, aż omszał
tęczówki pokryły sie patyną
człowiek - miedziany krzew, cały w zieleni
rośnie pod twoim domem
(słonawe owoce, pełne kolców)
może lepiej - obłóż śmieciami i podpal
będzie niczym ilustracja
do bardzo starej książki
i tak prędzej czy później uschnie
albo w gałęzie zaplącze się zwierzę
(krew i strzępki futra na korze
- okropny widok)
chcesz mieć je na sumieniu?
Florian Konrad, 19 september 2017
9 - 1 - 17 - 33 - 36 - 13
po zdekodowaniu okaże się - weduta
miasteczko wielkości truskawki
blokowiska pełne pestek, z których
wyrośnie jedynie ogień
nieprawda - cedzisz przez zęby
- to deklaracja nielojalności wobec samego siebie
zobowiązujesz się do nieprzestrzegania bałaganu
to poukładanie wszechśmieci
(zgoda, raz na jakiś czas
zapominam o magii chaosu
biorę do ręki zmiotkę)
czy ukryłem coś więcej w tym banalnym szyfrze?
powieść, chudą jak świat i starą jak szkielet
tytuł- Diableściak
na Bliskim Wschodzie trwa kolejna wojna
tragedia za tragedią, niewyobrażalnie cierpienie
a ja przeglądam się w strumyku
też płonie, tylko nieco ciszej
Florian Konrad, 18 december 2017
wymaga rozsiania się, najlepiej po zmroku
musi dostać się w jak najżyźniejszą powierzchnię
(skóra, lub myśl - wybór należy
do was, nosicielki)
chce zawłaszczyć możliwie duży obszar
(to zrozumiałe, trudno być prorokiem
w obrębie własnego pokoju, nawracać biel ścian)
wlizać się, aż pod spód, zapuścić korzenie
jego głos musi brzmieć donośnie, żaden tam
przepocny dyszkant, zniszczony nałogami szept
trzeba, byście poczuły, że choć dziś
to jedynie zło sprowadzone do parteru
zdrabniane tak często, że wręcz
stało się zełkiem, niewidoczną drzazgą
przyjdzie wiosna i wyrośnie z niej kwiat
łodyga oplecie wam gardła
Florian Konrad, 1 january 2018
parę dni temu kazałaś mi być wolnym
co za tortura
wyobrażasz sobie? - śnieżnobiałe, puste hale
wyrastające jedna po drugiej w powietrzu
zimna przestrzeń, gdzie nawet wiatr za oknem
krzyczy w obcym języku
paragony, faktury kurzą się na półkach
ani jednej książki w promieniu kilometra
i powrót do epoki plastiku łupanego
rozbijanie sztucznych głów, by wydrzeć z nich
trochę miedzi, sprzedać na złom
wolność? a idź, nie strasz więcej
- uśmiecham się zaciągając zasłony
na tę planetę nie ma prawa dotrzeć światło
bo spali to , co kruche i najcenniejsze
wraz z nim nadlecą roje much
przyjdą ludzie o brudnych dłoniach
rozszarpią
https://www.youtube.com/watch?v=YdOYC67PKPU
Florian Konrad, 25 december 2017
,,nigdy ci tego nie mówiłam teraz"
Ewa Kosim
jeśli połączymy kropki okaże się
że z nieba spogląda (nieudolnie zaszyfrowana) twarz
znasz gnoja
stajemy się bieglejsi w wywoływaniu
pojawia się ósmy, jedenasty grymasiarz
kilku wyziera z zacieków
na kamiennoszarych elewacjach bloczysk
nie mija doba, jak całe miasto zostaje wchłonięte
przez rzędy gęb, poszatkowane zmarszczkami
mimicznymi. kruszą się ściany
asfalt faluje na ulicach
(swoisty rodzaj uśmiechu)
chłopiec myje buzię w strumyku
zapiamiętale, pumeksem
zdziera skórę za skórą
dotrze do pierwszej warstwy i
okaże się że to on zaludnił całe kwartały
wille, dzielnice, klitki
jest wszechmieszkańcem
pozostanie krajobraz księżycowy
kwiatek w plastikowej czaszce
(nawet każdy z butelkowo zielonych lasów
jest z sztuczny, co dopiero myśl
- nie zauważyłaś?)
Florian Konrad, 8 october 2017
to tylko parę kroków
wieś zapada się w głąb
ludzie - drogocenni, jak ołówki z ikei
dachy większości chat
puchną od wosku i wina nie kupionego w sklepie
(kaznodziejstwo domowej roboty)
z nieba pluszy maź. nie dziwota
- pszczoły zasiedlające chmury
przejadły się solą
zwierzyna robi zapasy na zbliżające się lato
cegły, kamienie, zardzewiałe druty
wyrywam brzózkę z korzeniami
kolce, wszędzie kolce
prąd o słabym natężeniu
(wyraz gromiasty - notowany jedynie
przez Polski słownik ironii)
stoimy na rozstajach. wszystkie drogi prowadzą
poza ramy. kruszy się czwarta ściana
kurtyna służy za szmatę do podłogi
śmiejesz się, jakbyś była na haju
masz rację
Florian Konrad, 26 july 2017
treści szybkozbywalne - na cienkich kartkach
bibuła szybko płonie
nie zdążysz się obejrzeć - i człowiek
cofa się do poprzedniego stadium - prochu
(zoologowie gadają, że jest ono najlepsze
- żadnych zmartwień)
kąśliwości, po przeczytaniu których
na skórze zostają głębokie ślady
i jeszcze moje CV, papier twardy jak beton
(zgodnie z prawem Poego - nie można go
odróżnić od żartu zamienionego w kamień)
spal to archiwum
chcę być nie do zapisania
(prowolnościowy ekstremizm - a co!)
Florian Konrad, 3 august 2017
szkoła tworzenia mitów, wyjątkowo drogie
pióro (dałby bóg - oby wiecznie) kreśli nasze
życiorysy. nie ustrzeżesz się
retweety z martwych kont, coraz więcej
gatunków zostaje raz na zawsze wylogowanych
odpowiedzi na niezadane pytania
snują się jak dym. ty też rozmawiasz
z duchami (jestem jednym z nich
przypominam brata
albo jednego ze zmarłych przyjaciół
- zależy od pory dnia)
aż wreszcie - krzepnięcie, po raz ostatni
budzimy się w wielkiej za(m)rażalni
już nie trzeba się tłumaczyć
(jeszcze jeden post
i zostaniesz zablokowany, wirus wyżre
ci osobowość
- dane nie do odzyskania)
i wszystko jest ze szkła
pejzaż przekłuty rysikiem
zdaliśmy do następnej klasy
Florian Konrad, 18 january 2018
,,Nie mieć ani krwi, ani limfy, ani ciała. Płynąć tym długim kanałem ku tamtej bladości. Być tylko chłodem."
Jean - Paul Sartre Mdłości
obydwoje - na próchniejącym konarze
wiatr kołysze nimi powoli. leniwe, zaspane ciała
- w prawo, to w lewo
są do siebie podobni. dziewczyna ma ciemną
karnację (niespotykane w tych stronach)
facet urodził się o wiele za wcześnie
nie może pamiętać, gdzie leży źródło Winy
(czy można dać się skończyć
kompletnie za nic? - pyta przechodzące dziecko)
w oddali rosną niespieszne miasta
ewolucja w ślimaczym tempie:
dom zmienia się w morze
to - w naparstek błota. dekoniunktura, pauperyzacja
i tysiące trudniejszych słów na opisanie nudy
ktoś chowa śmierć do walizki, by była na zaś
niejedno pokolenie oślepło
od wypatrywania gorętszych czasów
stara bieda:
liny wrzynają się w gardła
dojrzewają owoce
Florian Konrad, 31 may 2017
Но странный стук зовёт в дорогу.
Может, сердца, а может, стук в дверь.
И когда я обернусь на пороге,
Я скажу одно лишь слово: "Верь!"
Виктор Цой - ,,Стук"
przecież wiesz - jestem fejkiem
lubię spacerować wewnątrz próżni, patrzeć jak
ludziki o głowach związanych w kokardkę
czekają na klientów
parę lat temu lukę wypełniono żwirem
i teraz - samochód za samochodem
karawany spragnionych samczysk
jeden, szaradzista, zostawił koleżance kartkę
było napisane:
- wierzyć w metal
- kolczyk na płatku stokrotki. kiedyś będzie
z niej nieładna dziewczyna
- spanie na akord - ile snu uszczkniesz
z ciemności - tyle twojego
kumpela, nie próbując rozwikłać zagadki
zrobiła samolocik ze świstka
był za ostry, poleciał zbyt wysoko
wbił się aniołowi w serce
w chmurach każdy jest fejkiem
nawet ty
https://www.youtube.com/watch?v=7Zway3F4Fc0
Florian Konrad, 24 may 2017
borykając się z problemem demarkacji:
jak odróżnić paranaukowe brednie
(dwa plus dwa równa się em ce kwadrat)
od wiary, czystej jak pełen ołowiu kryształ
od zdrowego zabobonu
dochodzę do wniosku - trudno nie widzieć
duchy wyzierają z każdej liczby, kartki
pierety między okładkami
muzyka zawsze się znajdzie: pobrzękiwanie
sztućców, chrobot owadów w ścianie
krzyk kogoś zamordowanego
w poprzedniej epoce
chcesz się skontaktować?
nie trzeba czytać natchnionych pism
ewangeliad pisanych podniosłym slangiem
wystarczy pierwsza gorsza powieść
a przyjdą, z koszami pękatych owoców
przyniosą naręcza selfie, rozwiązania równań
(w tym wypadku żaden abakus
nie ułatwi potęgowania
zdaj się na intuicję)
spójrz - ujęcia, chwile zalane żywicą
liczby nierzeczywiste
zawierasz się w nich, choć nie chcesz
to nasze cegły, białko, gorzki budulec
wzory na obliczanie pola powierzchni snów
po co się wypierać?
Florian Konrad, 18 september 2017
I LOVE ZOMO- smalcuję na ulotce. papier pochodzi
z czasów, z których pamiętam jedynie
zabawki. czarno - białe z resztą
i dwuwymiarowe (misie rzeźne
że o żołnierzykach z papieru nie wspomnę)
słusznie się mija, zawsze do przodu
niekiedy ruchem osła szachowego
(bycie wiecznym Sancho, pomocnikiem
Wielkiego Nieistnieja - bywa frustrujące)
za plecami - krajob - raz: szklanka
krajob - dwa: wypełniona po brzegi płynem
(utopić się w nim? - pytanie na miarę epoki!)
zapukaj, a runie dom
grzebiąc coś żywcem
https://www.youtube.com/watch?v=dRCkyU8utd0
Florian Konrad, 23 may 2017
wchodzenie w blask. nie traktuj tego
jak rytuał. to tylko odbryzg pamięci
tej drugiej, z głębi
wspomnienie przenoszone drogą kropelkową
niekiedy przez pocałunek
w najmniej znanej encyklopedii internetowej
utwórz hasło ,,pieniądz wsteczny"
i kłóć się, wmawiaj, że to co innego, niż dług
udowadniaj, że istnieje moneta
którą można zapłacić
za poznanie zakończenia bajki
mało ważne, czy ci ktoś uwierzy
kup morał na wagę, używany
ale całkiem do rzeczy
upewnij się, że będzie pasował do reszty życia
zachowaj powagę, gdy wkłuje się w ciebie
gorąca igła
kieruj ją siłą woli w stronę serca
a stanie się ono tętniącą żarówką
światło testowane na zwierzętach
mniej parzy. bywa, że rodzą się w nim
szlachetne uczucia
czasem krzepnie, jest jak wosk
wówczas - nie sprzedawaj
zaklei się oczy nieprzekonanym
przeleje przez klucz od ostatniej bramy
https://www.youtube.com/watch?v=QuOPYUu9aI0
Florian Konrad, 20 september 2017
Una cosa sola mi sciupa la morte:
sarei dovuto morire
prima di procreare.
Salvatore Toma
groteska: msza żałobna odprawiona na komisariacie
gdzie zakatowano ostatniego opozycjonistę
tej części globu (mógł się nie wychylać
to oczywiste!
byłoby jednego bohatera mniej)
w piwnicy wciąż wiszą kaesowcy
którzy nie załapali się na amnestię
pada amen i rozchodzimy się w zadumie
uśmiechy w kącikach ust, ledwie dostrzegalne
błyszczą białe włosy. jesteśmy niczym
latarnie świecące czystą solą
- nie bój się, wszystko co złe właśnie wchłonął mur
pozostaje się tylko śmiać - mówię
kładąc ci głowę na ramieniu
chyba uda się rozchodzić strach
przeciąć zbędne liny
Florian Konrad, 9 december 2017
a co, jeśli w nocy poddano nas ogławianiu
jesteśmy pozbawieni istotnych wspomnień
wydarto z nas ludzi, miejsca, zielone liście?
na wysypisko w jakim państwie
trafiają myśli - jedne z najczulszych tkanek
miękkie i parujące obrazki, cienie, kontury?
lustrujemy ciała, centymetr po centymetrze
po niektórych wydarzeniach
zostają plamki na pamięci, rzadziej: blizny, krople atramentu
nie ma, jesteśmy zbyt czyści, nowo narodzeni
ty składasz się z rys
(portret stworzony gwoździem na szybie)
gettoizacja - dwoje ludzi zamyka się w muszli
(powinna być w kształcie serca
ale nie znalazłem odpowiedniej
musimy zadowolić się tą, która przypomina kamień)
by już nigdy nie wyjść
ponad nami - wielki i czarny świat
płoną kamienice i bazyliki, następuje zmierzch filozofii
my ponad światem
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
28 may 2024
2805wiesiek
28 may 2024
Watching A MiracleSatish Verma
27 may 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 may 2024
No ComplaintsSatish Verma
26 may 2024
Between Whips And TetherSatish Verma
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma