7 december 2015
Ognik
istota drzemiąca w kołysce. metal na skórze
złotawe cienie przewieszone przez ramiona
to samiczka o ciele z litego popiołu. przesiewam ją
włosy znikają pod naporem palców
imię kruszy się. mogę nadać nowe
i będzie moja, jak ulał
a teraz krok w krok, nie odstępuj. rzucam drobniaki
za zerwany chwast, za przecięcie wstążki
i biegnij do swoich, śpiących w ruinach hali produkcyjnej
krzycz, ile sił. z dumy
że już urosłaś, przegryzł więzy. i już nie parzą
płomyczki przez które cię wygnali
szukamy języka wrodzonego
szesnaście groszy wygrane w totolotka starczy na wycieczkę
Koło podbiegunowe albo Sahara- wybieraj
wszędzie jak w lusterku: ślady zarastają kwiatami
tłum pada na kolana przed tkaniną
miód równie gorzki
koguty bez głów tańczą tarantellę
tylko pod spodem cisza, utajona radość
ostrzą na nas majchry, myją stoły i talerze
niedługo wyżerka
sąsiad uśmiecha się krzywo
znów pozostaną głownie, okopcone szyby
22 november 2025
wiesiek
21 november 2025
wiesiek
20 november 2025
wiesiek
20 november 2025
Jaga
19 november 2025
Jaga
19 november 2025
ajw
17 november 2025
wiesiek
16 november 2025
wiesiek
15 november 2025
Jaga
14 november 2025
wiesiek