3 stycznia 2013
3 stycznia 2013, czwartek ( dea(r)th )
A teraz będzie głód. Czysty, pożywny.
Zimno mi w usta i nie mogę więcej. Nie wezmę niczego, co dałoby się strawić.
Oddychanie jest rodzajem jedzenia. Jest też rodzajem wydalania. Jednocześnie.
Natychmiast. Pęcherzyki płucne żrą chciwie jak świnie. Zawsze kiedy brak mi oddechu myślę: "moje świnie wciąż się nie nażarły". Moje pęcherzyki nie dojadają.
W kołysaniu się jest pewna granica dla ciała. Amplitudy wychyleń po obu stronach.
Leżenie jest stabilne. Jak głód.
Znikanie jest głodem. Znikanie jest pełne wychyleń.
Amplitudy głodu.
Docieranie do miejsca, w którym skóra jest przejrzystą kalką kreślarską, spod której wychyla się schemat anatomiczny na potwierdzenie.
//
" Na Pani ciele można zdawać w ciemno egzmin z anatomii. Czuć wszystko".
- Gdzie jest usadowiona rozpacz, pytam.
Wtedy właśnie lekarz nie wie.
15 września 2025
Atanazy Pernat
15 września 2025
Sztelak Marcin
14 września 2025
absynt
14 września 2025
wiesiek
14 września 2025
violetta
14 września 2025
smokjerzy
13 września 2025
sam53
13 września 2025
wiesiek
13 września 2025
sam53
13 września 2025
dobrosław77