7 kwietnia 2013
7 kwietnia 2013, niedziela ( maligne )
Sól, jedyny kamień, jaki spożywamy.
Napisy na moim ciele, w obcych językach. Wszystkie te kamienie. Z oczu.
Mam tylko jedno głupie życie do stracenia, bez żalu.
Teraz jest nic: ciemne, bez słowa.
Moja skóra pachnie rajem pierwszych rodziców. W malignie.
- Żryj soję - mówi ona. To zdrowe.
- Odgonisz śmierć od twojego serca, a twoje stopy będą poruszać sie po torach, jak koła nocnego pociągu.
- Zmienimy rozkład dla ciebie. Poprowadzimy pewną ręką motorniczego.
- Zabierzemy twoje sny.
- Damy ci clonazepam.
- Wysterylizujemy cię.
- Wydymamy cię.
- Zakopiemy cię, na 11 piętrze Hotelu Mariott. Ciebie i twojego psa suko. Całe ruskie złoto, jakie masz na sobie. Głosy i kroki na piętrze. Cudze, nie moje. Życie, na którym mi nie zależy. On. Sny. Wszystkie światła, którymi błyskasz o jedenastej w nocy. Krew z twoich ran.
Święty Franciszek, święty Alojzy.
Święty każdy.
Rany od postrzału. Rany od wybuchu.
Krótkie zdania tetyczne.
26 kwietnia 2024
zgarbiona wiarasam53
26 kwietnia 2024
CancerArsis
25 kwietnia 2024
nie mogę zasnąćYaro
25 kwietnia 2024
zatopiony obrazYaro
25 kwietnia 2024
***eyesOFsoul
25 kwietnia 2024
Adam Zagajewski - pamięćsam53
25 kwietnia 2024
2504wiesiek
25 kwietnia 2024
IdęKrzysztof Piątek
25 kwietnia 2024
Bajkowyvioletta
25 kwietnia 2024
Misja z paremiąsamoA