8 june 2010
Lutnia
W ciszy południa w cienistą głąb parku
poszedłem szukać lutni po Bekwarku.
Na białej ławce opuszczona leży,
czeka, aż w struny moja dłoń uderzy,
dobędzie pieśni płomiennej i krwawej,
dumą potężnej i rozpaczą łzawej,
pieśni o wielkiej wyprawie rycerzy
i o mogiłach w stepowej rubieży.
Szumi w alei starych lip gromada,
wiatr w nich przez liście o wiośnie coś gada,
opar pogody odurza słodyczą,
tymotka nęci w dal łąki zwodniczą,
prześwit słoneczny po liściach się pęta.
Zgubiłem drogę i nut nie pamiętam.
Pamięć o lutni roztrwania się w trawie.
Nie pójdę dalej. Sił nie mam już prawie.
Hymny – nie dla mnie, sława – to za mało.
Wiatr trąca struny. Pieśniarza nie stało.
W poszumie liści o wiośnie powiada
cisza zielona. Niech gada, niech gada...
Roją się pieśni od wiatru swawolne,
pośrodku drzewne a brzegami polne.
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma